Plagiat cywilizowany i prymitywny
Przekonujemy uczniów, że plagiat jest złem, prosimy, aby cytowali, a nie uznawali cudzego za własne. Powinni przyznawać się, skąd zaczerpnęli wiedzę, i zaznaczyć, jak ją wykorzystali. Uczniowie nie rozumieją, o co nam chodzi. Gdyby mieli wziąć w cudzysłów wszystkie zapożyczenia, musieliby przyznać się, że 95 procent tekstu nie jest ich autorstwa. Czy taka praca zostanie przyjęta?
Nie unikniemy plagiatów i nie przekonamy, że trzeba pisać samodzielnie. Większość uczniów, a także studentów, nie jest w stanie samodzielnie napisać więcej niż 5 procent pracy, więc nie łudźmy się, że wygramy walkę z plagiatem. Przegramy i to na całego.
Na uczelniach prowadzone są zajęcia z prawa autorskiego, poświęca się masę godzin na kazania, że plagiaty są złe. Studenci i tak wiedzą swoje, więc plagiatują na całego. W tym niecnym procederze przodują studenci kierunków, gdzie wymagana jest szczególnie wysoka moralność, np. pedagodzy. Bardzo mocno narzeka na nich rektor Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Łodzi, prof. Bogusław Śliwerski (zob. tekst pt. „Sesja plagiatowa”). Gdybyśmy poważnie traktowali to przestępstwo, jakim jest dokonanie plagiatu, należałoby studentów pedagogiki pozbawić prawa do wykonywania zawodu pedagoga. Czy ludzie, którzy łamią prawo, mogą wychowywać dzieci i młodzież?
A jednak jestem zdania, że plagiat jest nieunikniony, dlatego zamiast z nim walczyć, należy go ucywilizować. W jaki sposób? Spróbujmy się wczuć w sytuację ucznia czy studenta, który musi napisać pracę, ale nie potrafi. Znajduje zatem gotowy tekst w internecie i zastanawia się, co z nim zrobić. Potrafi go przepisać i uznać za swój, natomiast nie umie twórczo wykorzystać. Boi się dokonać plagiatu, a samodzielnie pisać nie potrafi, podobnie zresztą jak 95 procent społeczeństwa. Co ma zrobić?
Już wiele lat temu wymyślono czynność, która mieści się między splagiatowaniem a samodzielnym stworzeniem dzieła – jest nią „detournowanie” (brakuje polskiego odpowiednika, ale można zawsze stworzyć). Nie mogę pojąć, dlaczego masowo nie propagujemy tej metody tworzenia tekstów, tylko straszymy uczniów i studentów konsekwencjami plagiatu. Marnujemy czas na uczenie analizy i interpretacji tekstów, które to umiejętności we współczesnym świecie są całkowicie drugorzędne, a nie poświęcamy należytej uwagi temu, co ważniejsze, czyli „detournowaniu”.
Termin ten można przetłumaczyć jako „odwrócenie” albo „sprzeniewierzenie” (fr. „détournement”), chociaż niezupełnie oddaje to jego sens. W każdym razie zamiast splagiatować daną pracę, co jest czynnością bezprawną, uczeń bierze ją na warsztat i odwraca główne jej tezy. Co mu szkodzi napisać na odwrót niż ktoś inny? Odwracanie zdań i przeinaczanie tez, tworzenie pracy przeciwnej oryginałowi nie jest wcale trudne, a poza tym bardzo rozwija umysł. Gdybym miał wybierać, czego chcę się uczyć, to wolę „detournowanie” niż analizowanie i interpretowanie. A zatem ma uczeń napisać na podstawie „Dżumy” Alberta Camusa rozprawkę o tym, że w ludziach więcej rzeczy zasługuje na podziw niż na pogardę. Młody człowiek znajduje gotowca, w czym jest mistrzem, czyta, że ludzie są cudowni, bo potrafią pomagać. Następnie odwraca wszystkie tezy i przynosi tę cudzą pracę w formie „zdetournowanej”. Zamiast oceny niedostatecznej i kazania, że dokonał plagiatu, otrzymuje piątkę za to, że tak doskonale „zdetournował” cudzy tekst. Stworzył coś lepszego niż oryginał, czyli tekst na czasie, coś współczesnego i zgodnego z własnym światopoglądem.
Nie przesadzajmy z walką z plagiatami, bo spowodujemy, że nowe pokolenie nie będzie w stanie nic napisać. Zaproponumy coś w zamian.
Komentarze
A to się zdziwiłem. Zdawało mi się, że prace tego typu MUSZĄ składać się w większości z cytowanego tekstu – jak inaczej mógłbym uzasadnić swoje tezy, jeśli nie byłyby one oparte na autorytecie? Oczywiście, przypisy muszą być. Zresztą, analizowanych tematów jest tak niewiele, że praktycznie się nie da napisać czegoś odkrywczego na temat literatury; chociaż może jednak…; lecz który uczeń odważy się wyjść z kontrowersyjną hipotezą, jeśli obecnie testy uczą go odpowiadania zgodnie z odgórnymi wytycznymi, niczym w Familiadzie?
Ciekaw jestem, jak obecnie wygląda uczenie pisania rozprawek itp. Akurat mnie nikt tego w szkole nie nauczył i do dzisiaj nie wiem, jak się to robi…
Cytat:
Projekt ?Lekki jak piórko?, który zainicjowany został przez Śląskiego Kuratora Oświaty ? Stanisława Fabera, rozprzestrzenia się na nowe województwa, stanowiąc istotne wsparcie procesu nauczania na etapie szkoły podstawowej.
Nie sama waga tornistra, który odchudzony o ciężkie książki, zastąpione lekkim, małym laptopem, jest tu jednak najważniejsza lecz waga problemów, które zostają przy okazji rozwiązane. Uczniom zostaje zdjęty ?dosłownie? ciężar z pleców, natomiast nauczycielom, dodane zostają ?lekkie jak piórko? technologie informatyczne m.in.: tablice interaktywne, projektory oraz multimedialne środki dydaktyczne.
Śląsk dał sygnał do zmiany ? odważna propozycja, zastąpienia lub zmniejszenia ?wagi? tradycyjnej, drukowanej książki w procesie edukacyjnym, została zaakceptowana zarówno przez dzieci, nauczycieli jak i władze samorządowe w innych częściach kraju. Multimedialny przekaz treści edukacyjnych będzie podstawową formą przekazu informacji w klasach pilotażowych, a tablica interaktywna podstawowym narzędziem wspomagającym prezentowanie materiału lekcyjnego.
Jest to bardzo ważny krok w kierunku budowania społeczeństwa informacyjnego ? jego tworzenie powinno być realizowane również z udziałem najmłodszych, gdyż właśnie dzieci mają naturalną zdolność i ?lekkość? w posługiwanie się nowymi technologiami. Charakterystyczną cechą społeczeństwa informacyjnego jest praca związana z wytwarzaniem i przetwarzaniem informacji. Zaciera się zatem różnica między życiem zawodowym i osobistym, gdyż proces ten można realizować bez przywiązania do miejsca i czasu. Dzieci uczone od najmłodszych lat rozumnego posługiwania się komputerami, wybierania i selekcjonowania informacji ? będą cennym nabytkiem dla społeczeństwa informacyjnego oraz będą wspierać je w procesie transformacji w społeczeństwo wiedzy ? kolejny stopień rozwoju społeczeństwa informacyjnego.
Wg mnie plagiat to głównie domena kierunków humanistycznych. Sam studiuję na kierunku mocno technicznych i pisząc pracę nie da radę nie oprzeć się o dokonaniach poprzedników, ale cytaty daje się w cudzysłowach, a na koniec bibliografię. O wiele ważniejsze są natomiast wnioski do jakich się doszło, wykresy, parametry i obliczenia.
Dziś silna gorycz i poczucie bezsilności przez Pana przemawia.
Ale ja mam pytania zarówno do Pana jak i dyskutantów szykujących się do publikowania swych komentarzy – szczególnie do polonistów. Chyba przez kilka lat pracy z uczniem jesteście w stanie poznać jego styl, jego indywidualne znamiona. Ty samym powinniście wyczuwać plagiat, pracę „zwaloną” od kumpli lub napisaną przez życzliwego. Moja polonistka z ogólniaka to wyczuwała i leniwi bądź nieśmiali w wyrażaniu swych myśli po prostu byli zmuszani do samodzielnej pracy. Ciekawi mnie jak to wygląda we współczesnej szkole.
Pozdrawiam
Proszę potrenować z uczniami proponowaną zabawę na lekcjach. Przekona się Pan, że łatwiej młodzieży przyjdzie napisanie czegoś samodzielnie, niż „odwrócenie” tez zadanej pracy. Pamiętam obronę profesora Spannera na lekcji języka polskiego w mojej szkole, ale to było w latach 60-tych zeszłego wieku i dziś raczej się nie zdarza. Jeśli się mylę, to proszę o jakiś przykład.
Pozdrawiam.
Gdyby profesor miał 3-4 dyplomantów zamiast tak jak teraz 20-30 to by prace przeczytał, pracę omóweił i wiedział czy jest napisana samodzielnie czy to plagiat.
W pogoni za ilością daje się sygnał, że nikt i tak tych prac nie czyta więc zamiast się trudzić wystaczy kopiuj/wklej.
Proszę więc nie opowaidać, ze się nie da. Da się jak najbardziej. Tylko trzeba chcieć. Komu się chce?? ma się zgadzać na koncie, a że odwala sie fuszerkę? Kosztów nie widać. Pozornie.
Też Belfer pisze:
2010-01-11 o godz. 21:51
O profesorze Spannerze niedawno pisała polityka.
Nałkowska puściła wodze fantazji.
To obok tematu ale warto wiedzieć, jeśli „Medaliony” nadal są lekturą.
Tez sie zdziwilam.
Pamietam jak popelnilam plagiat na klasowce z polskiego w 10-ej klasie, plagiat absolutnie zamierzony, z nadzieja, ze pani psorka sie na nim pozna i bedzie mozna prawdziwie porozmawiac z nia o literaturze. Tematem klasowki byly „Pierwiastki ludowe w balladach Mickiewicza” – tak nieciekawy y i tak dalece ponizej mojej godnosci, ze otworzylam pod lawka podrecznik prof. Zdzislawa Libery i przepisalam kropka w kropke dwa ustepy, dodajac od siebie jedynie ilustracje, przyklady. . Nie bylo powodu sie wysilac.
I wielkie bylo moje rozczarowanie, kiedy klasowka wrocila ze stopniem 3+ , zas psorka kompletnoe sie nie zorientowala w plagiacie.
Potem przyszla inna polonistka i zaczela zadawac nam zadania, w ktore naprawde mozna bylo wbic zeby i ktore naprawde cos dla nas znaczyly: rozpisac dokladnie Antygone na wspolczesna scene, a nie antyczna, napisac wspolczesny pastisz Rewizora, Pamiatkla z Celulozy jest na liscie lektur, ale szkoda czasu, zas w Popiele i diamencie najlepsze jest motto „Coraz to z ciebie, jako z drzazgi smolnej…” a z sama powiescia mozna miec klopoty, bo jednak slaba itp. A w ostatniej klasie przyniosla nam do przeczytania List 34. Taka byla Ela Zwirkowska i nikomu do glowy nie przychodzilo w jej klasie aby cokolwiek plagiaryzowac.
Niestety byla jedyna taka nauczycielka u kanoniczek – mlodziutka, prosto z lawy studenckiej. I nie dlugo w tej szkole zabawila. Klopoty zaczely sie w marcu 1968 roku kiedy zorganizowala wystawe z okazji jakiejs rocznicy Wyspianskiego, pod haslem-mottem: Teatr jest miejscem gdzie najtrudniej klamac… No nie bylo to motto popularne w 68 roku, nawet w szkole kanoniczek….
Dyrektorka kazala motto usunac. Ela odmowila. I to byl poczatek jej konca w szkole.
ync
dlaczego zamiast cudzysłowu i innych znaków interpunkcyjnych stosujesz znaki zapytania?
A może to ja jestem nie na czasie???
@Pani Heleno, to bardzo ciekawe co Pani pisze o dawnej szkole, w dodatku u kanoniczek. Poprzedni Pani komentarz te zdal troche do myslenia, wyglad ana to, ze nie tylko mi:)))
Radze zajrzec na stronę Studia Parodii i Plagiatu!
Można Tam zobaczyć efekt „detournement”. Tym razem procesowi temu poddane zostały nie tylko tezy ale i aktualne wydarzenia z kraju i ze świata.
http://www.studioparodii.pl
Joanno,
ync nie jest winny. To program, który obsługuje blog, nie zna wszystkich znaków, jakie stosują komentatorzy. Jak czegoś nie zna, to zamienia na znaki zapytania.
Pozdrawiam
DCH
Ja poszedłem dalej,mam swoje alter ego w necie.
Plagiat jest stary jak świat. I nie przypisujmy go tylko naszej współczesnej młodzieży. Temat ambitny ale nudny.
Parker, co to jest ten alter ego, czy to jakis instrument? I w jakim to jezyku, bo juz nie moge sie polapac.
Pani Heleno, czy te kanoniczki to jakies kanonierki, czy to ja moze cos pomylilem?
Aha, i jeszcze jedno, mam dla panstwa wiersz z okazji plagiatu:
Plagiaci, plagiaci
wam sie nie naci
plagiaci wy bezwzgledni
plagiaci.
Do maci, do maci!
Mam nawyk wklepywania przykładowego zdania z pracy do gógli, opatrzenia ich w cudzysłów i klepnięcia enter. W ten sposób zdemaskowałem niesamowite, zachwycające nauczycieli prace uczniów. Ostatnio proszę Ich o wersje elektroniczną i sprawdzam to za pomocą stronki „Plagiarism Checker”. Zresztą niech sami pisząc prace je sprawdzają. Język mamy tak bogaty, że jedną myśl wyrażamy na wiele sposobów. Jednomyślenie jest plagiatem 🙂
@glupek: kanoniczki to sa zakonniczki 😆
Zaza,
oczywiście, że plagiat jest stary jak świat, ale nigdy nie było to zjawisko tak masowe jak dziś i – przynajmniej w Polsce – bezkarne. Zerżnąć można wszystko od pracy semestralnej, po pracę magisterską i trzeba mieć niesamowitego pecha by trafić na kogoś kto się przyczepi. Niestety, ale rację ma pajda pisząc, że gdyby profesorowie mieli max. 10 prac dyplomowych do sprawdzenia to czytaliby je uważnie i zapewne wyłapaliby każde nieuprawnione zapożyczenie. Jednak samych prac dyplomowych mają często 30 lub więcej, a do tego trzeba doliczyć prace semestralne/roczne. No i wiele prywatnych uniwersytetów nie jest zainteresowanych ściganiem tego procederu, bo w końcu żyją z wydawania dyplomów, a nie z kształcenia.
Na zachodzie też mają plagę plagiatów, ale podejście – przynajmniej na elitarnych i dobrych uczelniach – jest zgoła odmienne. Osoba przyłapana na plagiacie wylatuje z uniwersytetu/szkoły i dostaje wilczy bilet. W takim Queen’s University Belfast każda praca semestralna przepuszczana jest [sic!] przed dwa programy antyplagiatowe. A by uniknąć sytuacji z niesprawiedliwą oceną lub faworyzowaniem kogoś prace są kodowane i sprawdzane przez prowadzącego daną pracę i wybraną osobę z kadry naukowej, która zna się na temacie…
Tymczasem u nas nawet na najlepszych uniwersytetach zdarzają się (i to coraz częściej) studenci przechwalający się jacy to oni byli sprytni, bo oszczędzili mnóstwo czasu i dostali dobry stopień. Chociaż z drugiej strony – patrząc się na morze wykształconych ludzi, którzy nie mogą znaleźć pracy – może mają rację, nie tracąc czasu na coś, co nigdy im się nie przyda w pracy.
Bohun,
zdziwiłbyś się ile prac na uczelniach technicznych to plagiaty. Poza tym na Politechnice też macie tzw. „przedmioty fakultatywne” (zwane też odchamiaczami) wśród których jest np. filozofia. Myślisz, że ile prac semestralnych (na zaliczenie) tego przedmiotu jest pisanych samodzielnie? Bo ja sądzę, że mniej niż 30% (obserwacja własna na podstawie rozmów z paroma profesorami i pewnej, znanej, uczelni technicznej).
O braku cytowań, przepisywaniu sobie wyników cudzych badań czy chamskim ctrl+c, ctrl+v tabel, „pożyczaniu” algorytmów nie wspominając…
A więc nie, nie jest tak, że problem plagiatów dotyczy tylko i wyłącznie kierunków humanistycznych. Co najwyżej plagiatowanie dotarło na Politechniki nieco później. No i jest trochę kierunków gdzie trudno jest plagiatować, bo ciągle oczekują, że będziesz prowadzić własne badania… Ale i to powoli się zmienia…
Równie dużym problemem jak plagiat jest kupowanie prac.
Zaczynając od prezentacji maturalnych (na wcześniejszych etapach kształcenia raczej nie bardzo jest co kupować), przez prace na zaliczenie na studiach, po magisterki i inne prace naukowe.
O ile plagiat łatwo udowodnić, o tyle raczej nie ma sposobu na udowodnienie, że delikwent podpisany pod pracą nie jest jej rzeczywistym autorem (pomijam przypadki, gdzie delikwent nawet nie wie o czym jest praca…).
Alter ego- starszy ode mnie
Głupku
Po prostu nasza edukacja ze swoimi 90% rocznika w szkole matruralnej i ponad 50% na „studiach” ma charakter fasadowy i fikcyjny.
Większość tych „maturzystów” i „studentów” intelektualnie nie jest w stanie ogarnąć tego, czego się teoretycznie uczą.Toteż plagiat jest naturalnym i niezbędnym elementem tej fikcji…;-)
Parkerze, dziekuje, ale nadal nie rozumiem. Kto jest starszy od ciebie? Alter ego starszy?
Parkerze,grasz „mundrego” a nie jesteś;-)
Alter ego to drugie ja…
Alter ego to drugie ja…
@S-21
A ex catedra co znaczy?
Ze ktos wylecial z cedra?
woltron,
Plagiat jest karany w Polsce.
http://asp.edu.pl/prawa-autorskie.php
Godny uwagi jest punkt – Internet nie daje Ci żadnej anonimowości!
Napisałeś, że uczelnie mają specyficzne podejście do plagiatów. Może dlatego, że trzeba by było wywalić połowę kadry;)