Zarejestrować wszystkie ciąże
Jedynym pragnieniem Giertycha jest zrobić to, czego przed nikt nie ośmielił się zrobić. Teraz nakazał nauczycielom sporządzić spis tych wszystkich uczennic, które stały się brzemienne. Współczuję koleżankom wuefistkom, ponieważ to na nie spadnie obowiązek przeprowadzenia spisu. Prawdopodobnie pierwsze lekcje gimnastyki po Nowym Roku będą poświęcone spisywaniu z natury: dziewczyny rozbiorą się tak, aby ich brzuchy były widoczne dla nauczycielek, staną w rzędzie i poddadzą się oględzinom. Koleżanka, który uczy w mojej szkole wuefu, ma spore doświadczenie w sprawach brzemienności – sama urodziła dwoje dzieci. Można wierzyć, że spis będzie rzetelny.
Głupota najwyższej władzy jest tematem tragicznym, dlatego też często gościła na kartach dzieł literackich. Nigdy nie śmiałem się, czytając „Króla Edypa”, „Makbeta” czy „Hamleta”. Tak samo nie jest mi do śmiechu, gdy słyszę o pomysłach ministra edukacji. Nie szydzę z Giertycha, widząc, jak opuszcza go wszelka mądrość. Mam ochotę raczej zapłakać. Trudno nie współczuć samemu ministrowi, zdziecinniałemu i zidiociałemu przedwcześnie, podobnie jak nie sposób nie współczuć narodowi, którego edukacją rządzi taki człowiek.
Tymczasem cała Polska chichocze, słysząc o kolejnych pomysłach Giertycha. Po spisie ciąż przyjdzie kolej – przewidują ludzie – na wizytowanie miejsc zamieszkania uczniów w celu sprawdzenia, gdzie wisi krzyżyk, gdzie obraz Matki Boskiej, a gdzie tylko plakat z wizerunkiem idola. Do portfeli nauczyciele na wszelki wypadek już wkładają święte obrazki. Kto wie, czy nie będą one wymaganą kartą wstępu na lekcje. Ja sam oprócz świętego obrazka noszę w portfelu zdjęcie żony i córki oraz oświadczenie, że we współżyciu nie stosuję żadnej antykoncepcji. Na dzisiaj wystarczy, aby być w Polsce nauczycielem. Jutro to może być zdecydowanie za mało.
Komentarze
Witam
Nie doczytam wpisu do końca. Pisze Pan, że to nauczyciele będą musieli sprawdzać, które uczennice są brzemienne. Z tego, co Giertych, (którego broń Boże nie bronie) twierdził i pokazywał (ankietę) wczoraj na konferencji prasowe wynika jasno, że ministerstwo chce poznać LICZBĘ a nie DANE UCZENNIC, informacji mają udzielić DYREKTORZY a nie NAUCZYCIELE w-f. Pomysły Giertycha często bywają porażkami, ale myślę, że jeśli ministerstwu potrzebne są takie informacje żeby w przyszłości pomóc dziewczyną w trudnej sytuacji to, czemu nie.
BARDZO MI PRZYKRO, ŻE NA BLOGACH ‚POLITYKI’ ZNALAZŁEM TAK MAŁO AMBITNY WPIS. NASZCZĘSCIE INNI REDAKTORZY NIE ZASKAKUJA TAKĄ NIERZETELNOŚCIĄ.
DOSIEGO ROKU PROSZE PANA BELFRA.
Pan sie doigra, Panie Darku.
I jeszcze uwaga. Nie wiem czy nie warto uczennicom pokazac dobra reprodukcje obrazu Breughla Starszego p.t. „Spis ludnosci w Betlejem”, Nadzwyczaj pedagogiczny obrazek. Z pozoru zimowy widoczek z ludzkim mrowiem….. Odkad dowiedzialam sie o kolejnej inicjatywie MEN, to mi sie ten obrazek kolacze po glowie. Breughel jest bardzo politycznym malarrzem, jakby GW czytal.
PS. Bede Panu posylac do wiezienia pomarancze i belgijska czekolade.
Maniek,
liczbę ciąż znają ginekolodzy i szpitale (porodówki) i mogą podać w każdej chwili. Nie licząc nielegalnych aborcji, oczywiście. Jeśli ktoś oczekuje danych od konkretnych szkół, twierdząc, że nie chodzi o nazwiska, tylko o liczby, to ja mu nie wierzę. Po co komuś wiedza, że w tej podstawówce są trzy osoby w ciąży, a w tamtej jedna, a w tym gimnazjum dwie, a w tamtym dziesięć? Nie bądź Maniek taki łatwowierny. Chodzi o nazwiska dzieciaków, o psychiczny szantaż itd. Poza tym nie trzeba do takiego zadania angażować dyrekcji, ponieważ każdy pedagog szkolny dysponuje danymi. Nawet ja, zwykły wychowawca, znam sporą część danych. Podaję je czasem w rozmowach z urzędnikami z wydziału oświaty, jak który grzecznie zapyta. To nie jest wiedza tajna. Grajmy w otwarte karty. Niech Giertych powie, że nie ufa pedagogom i psychologom szkolnym (mogą sugerować aborcję), że chce w zakamuflowany sposób dowiedzieć się, kto jest w ciąży, aby takie osoby przymusić do porodu. Wiadomo też, że żaden dyrektor nie wykona polecenia osobiście, tylko zleci swoim podwładnym, np. pedagogom, a równie dobrze wuefistkom. Tak robią szefowie – zlecają podwładnym, a potem składają podpis, że to niby ich robota.
Pozdrawiam
DCH
Chciałbym podpowiedzieć ministrowi, wicepremierowi Romanowi G. że jeśli dziewczyna zdecyduję się urodzić, najczęściej odsyłana jest na nauczanie indywidualne, które to naucznie formalnie jest przyznawane przez Poradnie Psychologiczno-Pedagogiczne, które są
podległe ministerstwu oświaty, więc te dane, jak najbardziej z nazwiskami, są dostępne w ministerstwie oświaty, no chyba że pan Minister nie zna struktury ministerstwa na czele którego stoi.
Chciałbym zapytać Gospodarza jak w tej chwili w szkole realizowane jest wychowanie seksualne, czy coś takiego wogóle jest? I jeśli jest, to w ramach jakiego przedmiotu jest to realizowane?
Można by postawić pytanie : Czy to co robi Pan Minister nie jest jakąś formą męskiej dominacji?
Czasami na tym blogu pojawia się pan Marcin „anglista”, który uczy w szkole zdecydowanie „męskiej”, jeśli ten wpis przeczyta, to mam pytanie: Jak przedstawia się sprawa „wczesnego ojcostwa”, i jeśli zna takie przypadki to jak one są rozwiązywane?
Rację ma Buba, że Macierzyństwo niby tak cenione i pożądane, ale niech tylko trochę odstające od „normy”a wszyscy jak Herody.
„Ciąża w pracy Ewy Łowżył
Kobiety w ciąży nie goszczą często w sztuce. Przypomina się autoportret w ciąży Pauli Modersohn-Becker, obrazy Vermeera czy przedstawienie u Klimta. Niewiele. Tym ciekawsze i ważniejsze wydaje się to przedstawienie z cyklu ?Loch Ness?.
Tymczasem praca okazała się zbyt kontrowersyjna, aby zaprezentować ją na wystawie w Galerii U Jezuitów w Poznaniu. Czy szefami galerii kierowała nadgorliwość, czy tak bardzo obawiali się Jezuitów jako ongiś srogich kontrreformatorów czy też dostali od nich reprymendę? Trudno powiedzieć, ale zarazem wyszła tutaj na jaw ta przykra cecha, o której pisałam wyżej ? ?ciąża? brzmi pięknie, ale tylko w słowach… (?oglądać jej nie chcemy?).”
http://strasznasztuka.blox.pl/html
Ponton. grupa młodych doradców
Jesteśmy nieformalną grupą wolontariuszy działających przy Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
W naszej działalności określamy się jako młodzi doradcy i ukierunkowani jesteśmy na edukację seksualną oraz poradnictwo dla młodzieży w sprawach dojrzewania, antykoncepcji i zdrowia reprodukcyjnego.
Chodzimy do gimnazjów i liceów organizując pogadanki na temat antykoncepcji i profilaktyki chorób przenoszonych drogą płciową. Staramy się mówić także o współodpowiedzialności i asertywności, prawach pacjenta. Niestety, nie zawsze starcza nam czasu wydzielanego przez nauczycieli, którzy oddają nam własne godziny lekcyjne.
http://www.ponton.org.pl/readarticle.php?article_id=15
Gospodarzu
Widzę, że nie widział Pan konferencji, na której minister Giertych, (którego osobiście nie lubię) tłumaczył się przed dziennikarzami ( nie RM ani TRWAM tylko tvn24, tokfm, rfmfm) z każdego punktu ankiety skierowanego do Dyrektorów a nie w-ffistów ani sprzątaczek.
1.Dane, które interesują MEN to dane z przeszłości.
2.Jak twierdzi Giertych, są potrzebne do pomocy w przyszłości uczennicą, a nie robienia list dziewcząt do szkalowania i golenia na łyso (na podstawie statystyk można określić, jaka pomoc może być potrzebna w przyszłości).
3. „Liczbę ciąż znają ginekolodzy i szpitale „- przecież oni nie piszą do akt, jakiej szkoły uczęszcza dana nastolatka.
4 Twierdzi Pan, że dyrektorzy szkół zrzuca całą prace na nauczycieli. Sadząc po grubości ankiety, o którą idzie w całej sprawie, że zajmą się tym sami, lub przy współpracy sekretariatu (pewnie każdej ciąży nie pamiętają). Może Pan uważa, że dyrektorzy będą chcieli przypodobać się Giertychowi i dopiszą specialną liste nazwisk. Ja osobiście tak nie uwarzam. Moja [ex]dyrektorka z liceum spewnością tak nie zrobi. Jeśli twierdzi Pan, że dyrektorzy się w ogóle nie zajmują małolatami w ciąży to spewnością nie wszyscy.
Myślę, że można by uniknąć tego sprostowania gdyby zapoznał się Pan z tą ankietą lub obejrzał konferencje a nie stwierdził, że,,pragnieniem Giertycha jest sporządzić spis uczennic” w ciąży, tak jak zrobiła to mało rzetelnie GW.
Na to, że Lepper twierdzi, że w Klewkach lądowali Talikowie mogę przymknąć oko, ale na saints- fiction w ?Polityce? już nie bardzo. Jeśli uważa Pan ze wszystko jest OK. to niema problemu. Ja myślałem, że dziennikarz /publicysta powinien być rzetelny w opisywaniu rzeczywistości a nie polegać na artykule, podrasowanym kolorowymi kredkami dla przyciągnięcia czytelników.
Pozdrawiam.
Hm.
Pan może wie, że ja nie lubię Giertycha.
Ale przy całym uznaniu dla ostrego giętkiego języka i poczucia humoru – może Pana dzisiejszy wpis usprawiedliwić tylko jedno. Mianowicie że pisze Pan te wpisy i przekazuje do redakcji, a dopiero ona z jedno- lub dwudniowym opóźnieniem je zamieszcza.
Pozdrawiam.
Lubię Pana blog, nie lubię Giertycha, ale tym razem Pan przesadził.
Nie widział Pan ankiety, a ja jako wicedyrektor ją wypełniałem. Większość
pytań dotyczyła tzw „przedmiotu- Wychowanie do życia w rodzinie”. (sposób i możliwości realizacji programu tego przedmiotu w szkołach oraz zainteresowanie uczniów, to osobny temat do dyskusji).
W ankiecie rzeczywiście 2 pytania dotyczyły ilości uczennic w ciąży w dwu kolejnych latach szkolnych, ale były również pytania dotyczące form pomocy udzielonej przez szkołę tym uczennicom, m. in. czy uczennicom wyznaczono dodatkowe terminy egzaminów.
Nie znoszę osądzania na podstawie sensacyjnych informacji prasowych.
(np przypadek Benedykta XVI).
Najbardziej zdziwiły mnie informacje, że dyrektorzy mają czas wypełnić ankietę do 5 stycznia, gdy mojej szkole kuratorium wyznaczyło termin do 23 grudnia. Ankieta jest wprawdzie krótka, wypełnienie jej wymaga około pół godzny, ale żal.
Kiedyś byliśmy najweselszym barakiem w obozie komunistycznym, teraz ustrój się zmienił, a barak pozostał barakiem i pęka ze śmiechu. Problem tylko w tym, Ze kiedyś byliśmy awangardą demoludów, a teraz zostaliśmy odwłokiem UE, dzięki Giertychom itp. Właśnie zmieniam pracę, nie chcę być nauczycielem, za niski poziom oportunizmu i konformizmu we mnie, żeby nie podpaść. I jeszcze – tak sobie wyobrażam – obowiązuje mnie bezwzględna uczciwość wobec uczniów…
Zgadzam się z tobą, gospodarzu
Ja tez będę Panu posyłał paczki ( w razie czego , ale wielce przy dalszym rozwoju IV RP prawdopodobnego).Pan Giertych to po prostu p-szę Pana człowiek chory , jego tatus też. Wystarczy spojżeć na zdjęcia – typowy obraz zaburzeń przysadkowych. Uśpiona już przysadka , nagle sie budzi i rosna dystalne części ciała ,rozumek niestety nie .Powstają z tego „prawicowcy” popierający RWPG, Układ Warszawski i Jaruzela – to jest typowa schizofrenia paranoidalna, nie? Wiele Pomyślności w Nowym Roku (Panu nie im)
Do Jana, sorry, ale nie moge sie powstrzymac: Pan jako dyrektor szkoly powinien wiedziec, ze uczennice przelicza sie na liczbe, a nie na ilosc. (Buba Jachne znaczy Baba Jaga w jidisz)
Kochani,
dziękuję wszystkim (Buba Jachne, Bopier), którzy oferują, że będą mi przesyłać do więzienia paczki. Dodam, że tradycje więzienia i prześladowania nie są mojej rodzinie obce. Nawet martwi mnie to, że nie mogę dołączyć do grona moich szacownych przodków, którzy potem mieli co opowiadać rodzinie. A zatem wszystko może się zmienić i ja też zostanę bohaterem prześladowanym przez władze.
Mańkowi dziękuję za uwagę, abym nie koloryzował. Uważam, że blog to osobisty komentarz do newsa, a nie sam news. Może jednak przesadziłem z subiektywną interpretacją racji giertychowskiej.
Pozdrawiam
DCH
Mnie nurtuje jedno pytanie.Czy Giertych chce by one zachodziły w ciążę czy nie chce?Z jednej strony jest zwolennikiem wstrzemięźliwości seksualnej młodzieży(oczywiście nie wszechpolskiej)ale z drugiej ględzi bez końca o słabej dzietności kobiet. Nie potrafię ocenić jego intencji.Chyba się faktycznie chłopina pogubił.Na marginesie-urzędy statystyczne badają dzietność kobiet w przedziałach wiekowych.Dane są powszechnie dostępne w ujęciu regionalnym.Dwa lata temu w moim regionie zanotowano 42 nieszczęśnice rodzące przed ukończeniem 15 roku życia i koło 100 między 15 a 17 rokiem życia
pytanie: po co Giertychowi tego rodzaju dane? szkoła nie jest instytucją opieki społecznej i jedyną forma pomocy może być umozliwienie zdawania egzaminów w dogodnych terminach.Pozatym ciąża jest sprawa absolutnie prywatną,dramatem dziewczyny i jej rodziny,a nie problemem ministra.Ze też nikt nie spyta po co mu te dane!!!!I proszę zauważyc- nikt nie pyta co z przyszłym tatą- dziecko to nadal tylko problem matki! Równie dobrze pan minister powinien zapytac o ilość nieletnich ojców,czyz nie ?
mnie też zastanawia, po co dane dotyczące liczby brzmiennych dziewczyn w konkretnej szkole? Czyżby minister zamierzał przyznawać dotację dla szkół na uczennice w ciaży? To może niedługo szkoły w rankingach zaczną się chwalić ile to dostały dzięki tym dziewczynom i że do nich bardziej warto pójść, bo w razie „wpadki” pomoc gwarantowana 😉
do Buba Jachne: sorry, oczywiście masz rację powinienem napisać „liczbę”. Zwłaszcza, że sam, jako matematyk walczę z określeniami ” cyfra osiemdziesiąt sześć”.
Dla wszystkich
„Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku”
do Buba Jachne P.S. Nie jestem jednak pewien nieprawidłowości użytego zwrotu „ilość uczennic”. Może rozstrzygnie to Gospodarz. Dla matematyka liczba jest obiektem abstrakcyjnym, natomiast ilość oznacza mnogość zbioru; obojętne czy osobowego, czy rzeczowego.
Do Jana,
liczbę stosuje się do rzeczowników policzalnych (np. liczba uczniów w klasie), zaś ilość do niepoliczalnych (np. ilość wody w szklance). Oczywiście ta zasada dotyczy tylko języka literackiego, natomiast potocznie nadużywa się słowa ilość (i do policzalnych, i do niepoliczalnych). A zatem jeśli blogujemy w języku literackim, pan dyrektor popełnił błąd. Jeśli zaś pozwalamy sobie na luz językowy (popieram raczej tę formułę), pan dyrektor nie popełnił błędu.
To tylko moje zdanie – żadna wyrocznia.
Pozdrawiam Bubę Jachne i Jana
DCH
Ach ten Roman – ewolucyjna zagadka!
Sama jestem doskonałym przykładem, że jest to możliwe. Odkładałam zajście w ciążę na tzw. przyszłość, mając na uwadze pracę, studia i tysiąc innych planów. Jednak stało się. Pojawiła się ONA. Wzięłam się w garść, dokończyłam pisanie doktoratu, zdałam egzaminy, ucząc się do nich podczas spacerów z wózkiem, drzemek córeczki. Teraz mała ma już roczek, a mnie została tylko obrona. W dodatku zaczęłam realizować dawno odkładane marzenia, bo okazało się, że mam teraz więcej czasu niż kiedykolwiek, mimo zupełnie nowych i bardzo zajmujących obowiązków.
Powodzenie misji pod hasłem Bycie Mamą zależy wyłącznie od Twojego pozytywnego nastawienia i miłości, którą obdarzysz Dzieło Swojego Życia.
Będąc w ciąży czytałam całe tony publikacji na temat rozwoju dziecka w moim ciele oraz tego, co będzie się z nami działo, gdy Małe już się pojawi na świecie. Czytając i czytając dochodziłam coraz częściej do wniosku, że wiele książek i czasopism albo powtarza ślepo stare mity i nieaktualne porady, albo poleca coś, co trudno jest wykonać w praktyce.
Po narodzinach Maleństwa nadal czytałam, zbierając coraz więcej informacji. Często okazywało się, że porady zawarte nawet w jednej i tej samej książce są ze sobą sprzeczne. W jednym miejscu pisano, by zawsze reagować na płacz dziecka, w innym ? by dać mu się wypłakać. Podczas karmienia piersią odradzano dopajanie butelką, by gdzie indziej polecać podawanie właśnie w butelce herbatki.
Dlatego też postanowiłam napisać coś naprawdę przydatnego i praktycznego. Specjalny poradnik dla młodych matek, który został oparty na moich własnych doświadczeniach, na sprawdzonej w praktyce wiedzy.
Polecam te lekture : http://gotoweprace.pl/pub/289/Szczesliwe-macierzynstwo-i-jego-sekrety.html