Przed egzaminem gimnazjalnym
Wtorek jest ostatnim dniem przerwy świątecznej. Jednak nie w gimnazjach. W wielu tego typu szkołach nauczyciele stawili się do pracy, aby wesprzeć swoich uczniów. Jutro zaczyna się egzamin gimnazjalny.
To bardzo miły gest ze strony nauczycieli. Ostatni dzień przed egzaminem potrafi być koszmarny. Zresztą noc pewnie będzie jeszcze gorsza. Szczególnie dla tych, którzy godzinami szukają w internecie przecieków. Gapią się w monitor i potem nie mogą zasnąć. Zdecydowanie lepiej spotkać się z kimś dojrzałym, otrzymać od niego duchowe wsparcie, a potem zjeść jabłko i wcześnie położyć się spać. Internet zostawmy dla tych, którzy jutro niczego nie zdają.
W dużo gorszej sytuacji są maturzyści. Ich egzamin zaczyna się 4 maja, czyli zaraz po narodowym święcie. Nie ma szans, aby jakaś szkoła była otwarta 3 maja, a nauczyciele w pracy. Nie da się tego zrobić. Można jedynie spotkać się prywatnie. Chociaż z historii mojej szkoły wiem, że trafiali się nauczyciele, którzy w święto umawiali się z uczniami w szkole. Przekupywali portiera, aby otworzył, a potem siedzieli i gadali. Nic tak nie wspiera przed egzaminem jak sensowna rozmowa z przyjaźnie nastawionym człowiekiem. Z rodzicami nie zawsze się da, ponieważ – jak mi opowiadali uczniowie – potrafią do samego końca zrzędzić i zarażać strachem. A przecież właśnie o to chodzi, aby się nie bać.
Pamiętam, jak jedna z koleżanek umówiła się dzień przed egzaminem na takie spotkanie z uczniami. Z wejściem do szkoły nie było większego problemu. Gorzej było z wyjściem. Stróż bowiem zapomniał, że są ludzie w szkole, zamknął budę i sobie poszedł. Wszyscy już myśleli, że zostaną tutaj do samego egzaminu. Na szczęście zaczęli myśleć, co robić. Odbyli naradę, podzieli się pomysłami i wspólnie rozwiązali problem. Ta akcja dała im takiego kopa, że zdali maturę z palcem w nosie. Morał z tego taki, że nie ma to jak przygoda przed egzaminem.