Żywa i martwa wigilia
Trwają w szkole przygotowania do spotkań przy opłatku. Teraz przydzielane są zadania. Nauczyciele płci męskiej – zadecydowała pani wicedyrektor – którzy nie są wychowawcami, będą nakrywać stół wigilijny. Jeden z bardziej męskich belfrów skomentował ten fakt słowami:
Feministka doszła do władzy i pokazuje, co potrafi.
Wprawdzie wcześniej na tym stanowisku też była kobieta, ale miała dość tradycyjne poglądy. Od tego roku współrządzi nami nowoczesność i równouprawnienie. Tolerowanie lenistwa mężczyzn się skończyło.
Murem dzielącym wigilię prawdziwą od fałszywej jest szczerość uczuć. Nie tylko nauczyciele pozwalają sobie na fochy. W jednej z klas uczniowie pokłócili się o to, co każdy ma przynieść z domu na szkolną wigilię. Ponieważ wszyscy czuli się pokrzywdzeni, najlepszym wyjściem okazał się catering. Pieniądze można podzielić równo, więc nikt nie będzie mógł powiedzieć, że został w ten dzień wykorzystany. Wigilię zorganizuje profesjonalna firma.
Edgar W. Jenkins – profesor pedagogiki i światowej sławy ekspert ds. wychowania – twierdzi, że dzieci nie są uczone szacunku do drugiego człowieka, dlatego gdy mają coś zrobić dla dobra grupy, czują się pokrzywdzone. To prawda. Dzwoni do mnie koleżanka w sprawie pracy domowej syna. Nie krępując się obecnością swego dziecka, mama mówi:
Słuchaj, Darek, ta kretynka [nauczycielka od polskiego] zadała Kubusiowi takie bezsensowne zadanie. Mógłbyś nam pomóc?
Po kilku dniach ta sama nauczycielka prosi Kubusia, aby przyniósł np. ciasto na wigilię. I znowu Kubuś słyszy, jak mama komentuje:
Co ta kretynka wymyśliła?
Widzi złość matki, więc nie chce nosić ciasta, ale przyniesie. Za tydzień ten sam Kubuś nie zechce podzielić się opłatkiem ze swoją wychowawczynią, ale koledzy szybko nauczą go, na czym polega „odwalenie roboty”.
Profesor, u którego pisałem pracę magisterską, nigdy nie chodził do swoich podwładnych na spotkania wigilijne. Ponieważ czasem odnosiłem mu torbę na dworzec, aby nie przedźwigał wątłego ciała naukowca, odważyłem się zapytać, dlaczego tak się zachowuje. Może jest niewierzący, myślałem. Wyjaśnił:
Przecież wiem, że pracownicy mnie nienawidzą. Nie chcę ich stawiać w niezręcznej sytuacji.
Kilka lat temu w gimnazjum wychowawczyni pewnej klasy przed podzieleniem się opłatkiem ze swoimi uczniami, powiedziała im to samo, co ja piszę dziś w blogu – że szczerość jest najważniejsza. Nieszczerze nie można łamać się chlebem Bożym. Gdy skończyła, uczniowie nie przełamali się opłatkiem, tylko każdy zjadł swój kawałek, dobrze się przy tym bawiąc.
Uczniowie, nauczyciele, dyrekcja – my wszyscy podzielimy się opłatkiem podczas szkolnej wigilii. Każdy z każdym, ponieważ taki mamy zwyczaj. Uważam, że jeśli ktoś zrobi to nieszczerze, „odwalając tylko robotę”, da swoim zachowaniem wyraz pogardy dla świąt Bożego Narodzenia. Lepiej by było, żeby tego dnia w ogóle nie przyszedł do szkoły.
Komentarze
Właśnie dzisiaj jest w naszej firmie spotkanie opłatkowe (przecież nie Wigilia). Tradycyjnie nie idę.
Nie idę gdyż mam złe doświadczenia z lat poprzednich (dawno nie byłem ale raczej nic sie nie zmieniło).
oj,sporo,sporo w nas tej hipokryzji…brawo za poruszenie tego tematu.
Witam. Zgadzam się z wiekszością, jeśli nie ze wszystkim, co pan napisał. Hm, chyba nastrój świąt mi się udzielił albo tekst dobry jest, bo nie mam się do czego przyczepić. Buuu, moja malkontencko-abnegacka dusza cierpi. Trza będzie Ziemkiewicza albo innego prawicowca nawiedzonego poczytać, to się wyżyję w zastępstwie wyżywania się na panu. Pozdrawiam.
PS. Tylko, że wydaje mi się, że jakby to miał być szczery wyraz uczuć a nie forma tradycji to dzieliłoby się opłatkiem kilka osób z całej klasy, no i tylko z wybranymi nauczycielami. A ci z którymi uczniowie by nie chcieli czuliby się trochę nieswojo, więc może zachowajmy już te obłudne formy albo po prostu niech urzadzają wigilię tylko te klasy w których uczniowie i wychowawca mają naprawdę ochotę się spotkać, pogadać i przełamać opłatkiem, a nie wszyscy bo tak wypada.
A ja jestem przeciw.Nie podoba mi się ten w ostatnich latach przymusowy zwyczaj.Kolację wigilijną mam zwyczaj jeść z ludzmi,z którymi chcę a nie ze wszystkimi bo tak wypada ,bo w pracy,w szkole czy gdzie indziej.Ja tradycyjnie nie chodzę.
Przelamanie sie oplatkiem to tradycja, zaryzykuje twierdzeniem tylko polska.
Jesli spelnienie jej (czyli wg pana Chetkowskiego hipokryzja i nieszczere odwalanie roboty) jest pogarda wobec Swiat to my wszyscy przeciez gardzimy Swietami lamiac sie oplatkiem w rodzinach (przeciez, ze w rodzinie to nie zawsze tak cacy), „odwalajac” pasterke, msze swiete(tylko ksiadz z ambony jest swiadom jak wysoki procent ziewa bo z ambony to widac jak na dloni-szczegolnie nauczyciele sa tego swiadomi.), o poscie nie warto juz nawet wspominac.
Warto natomiast podtrzymywac tradycje bo kiedy wszystko inne co laczy nasze spoleczenstwo zawodzi(rodzina, szkola, kosciol, historia pobieznie „uczona”), przezywanie od kolyski tych samych rytualow uswiadamia nam nasza tozsamosc i poczucie wspolnoty. Jakkolwiek bybyby to wytarte frazesy, tradycja pomaga w podtrzymywaniu wiezi spolecznych (u nas bardzo nadwyrezonych), poczucie wspolnoty daje poczucie sily (tego nierozumie wiekszosc Polakow)a sila przeklada sie na konkretne dzialania konkretnych jednostek budujacych wlasna przyszlosc i przyszlosc kraju.
Uwazam, ze ci ktorzy gardza – jak pan pisze- Swietami lamiac sie oplatkim obludnie, tak naprawde maja jesli nie poczucie odpowiedzialnosci za podtrzymywanie tradycji to przynajmniej zdrowy rozsadek i umiejetnosc wspolzycia w grupie. Umiejetnosc u nas niedoceniana (ach!Polak-kazdy indywidualista – sam z szabelka na Moskala, prawda?)
Moze warto tez wprowadzic na swiadectwach ocene z umiejetnosci wsolzycia w grupie, tak jak oceniane sa dzieci japonskie, zamiast bardzo ogolnikowej oceny z zachowania(zachowanie gdzie? na przerwie, w lawce?,w stosunku do nauczyciela? kolegow?). mielibysmy w koncu te druga Japonie.
Ale sie rozmarzylam…
Nosił Pan mu torbę na dworzec? Trochę dziwny sposób na podlizywanie się nauczycielowi.
Co do wyzwisk to proszę wierzyć, że uczniowie gorzej określają swoich nauczycieli niż tylko ?kretyn/kretynka?. Myślę też, że to rodzice przejmują te określenia od swoich dzieci, a nie odwrotnie. To one wracając do domu krzyczą ?Mamo! Ta kretynka od polskiego postawiła mi jedynkę za to wypracowanie, co mi je z tatą napisaliście do szkoły!? (;p)
Pozdrawiam.
Bolku,
inwalidzi są wśród nas. Pomyśl o tym i nie traktuj ludzkich gestów w kategorii podlizywania się.
DCH
Nieszczerość bardzo boli, nie wiem jak będzie w tym roku na naszej klasowej Wigili. Wiem natomiast, że przez ten rok namnożyły się już klasowe konflikty i nie każdy szczerze będzie się łamał opłatkiem, to chyba najbardziej boli osoby którym zależy na innych. Jeszcze nigdy nie złożyłam życzen nie wierząc w to o czym mówię, dlatego współczuję ludziom którzy nie potrafiąc uszanować tak pięknej tradycji chowają urazę w kieszeń i w ogóle nie pojawiają się na tego typu spotkaniach pogłębiając podziały, a nie z nimi walcząc. Chciałam tylko życzyć wszystkim, żeby w Święta uśmiechnęli się szczerze do każdego napotkanego człowieka i życzyli mu wszytkiego „naj” bo te pare dni w roku mogłoby być trochę cieplej 🙂