Ranking zdawalności
Podczas starej matury, czyli 15-20 lat temu, sam oblewałem co dziesiątego ucznia i nie było problemu. Obecnie nie zdał jeden osobnik w całej szkole i mamy duży kłopot. Wszystko przez ranking zdawalności.
Wystarczył jeden uczeń, który nie zdał matury, i znaleźliśmy się poza pierwszą dziesiątką szkół w regionie (ranking tutaj). Zwyciężyły te licea, gdzie zdawalność była na poziomie 100 procent. W przyszłym roku musimy więc uczynić wszystko, aby trafić na podium. Tylko jak to zrobić?
Koleżanka, która przygotowywała pechowego ucznia do matury, zarzekała się, że jak on zda, to jej wyrośnie kaktus na ręce i czołg przejedzie pod okiem. Radziłem, aby w ogóle delikwenta nie dopuściła do matury. Wystarczyło postawić jedynkę na koniec roku i problem z głowy. Po co było ryzykować?
Niestety, jak ktoś ma miękkie serce, to musi mieć twardą d… Osobnik nie zdał, szkoła spadła w rankingu, dyrekcja wkurzona, nauczyciele będą pisać program naprawczy. Stawiam wniosek, aby wszystkim uczniom, którzy stwarzają choćby minimalne ryzyko oblania matury, na wszelki wypadek stawiać jedynkę na koniec roku (z jedynką nie ma prawa podchodzić do egzaminu). To doskonały manewr, aby osiągnąć 100 procent zdawalności. Lepszego pomysłu nie mam.
Komentarze
Ranking „zdawalności” to wyjątkowo marne kryterium. No ale jak nikt nie próbuje profesjonalnie jakiegoś wielokryterialnego oficjalnie zbudować, to krążą różne takie potworki … 😉 A nieprofesjonalne urzędasy im ulegają 🙁
@belferxxx
A po co w ogóle jakiś ranking? To jakiś Tour de Szkoła czy co?
Szkołę powinni regularnie odwiedzać bardzo dobrzy fachowcy, m.in. analizować dlaczego uczniowie nie zdali matury i wskazywać ewentualne uchybienia + drogi poprawy. Tylko to takie nieurzędnicze… Nawet żadnego wykresu nie da się zrobić – krzywa by nam rozsła.
@belferxxx 21 lipca o godz. 12:50 245597
„No ale jak nikt nie próbuje profesjonalnie jakiegoś wielokryterialnego oficjalnie zbudować, to krążą różne takie potworki … 😉 ”
Na przykład dla Niche zdawalność to tylko 10% całej oceny szkoły w ich rankingu:
**https://k12.niche.com/rankings/public-high-schools/best-academics/methodology/
@Sceptyczny
Szkołę najefektywniej (!) oceniać po efektach (!) tyle, że różnorodnych. a nie po malowaniu trawników na zielono dla kontroli. Najlepiej ocenia się przez porównanie. Jak szkoła będzie miała słabe EFEKTY to owszem powinni do niej przyjść fachowcy żeby POMÓC jej mieć lepsze, a nie oceniać … 😉
Średni wynik SAT dla najlepszej wg. Niche publicznej szkoły w USA to 2220, śr. ACT to 34.
No ale tam mają 53% Azjatów i 39% białasów, tam mniejszości rzeczywiście są śladowe.
Tylko 2% uczniów jest uprawnione do szkolnego obiadu po niższej cenie, czyli do szkoły chodzą w 98% dzieci zamożnych rodziców.
**https://k12.niche.com/thomas-jefferson-high-school-for-science-and-technology-annandale-va/
Z czego nie zdał? Stawiam na matematykę.
Niestety, obawiam się że propozycja świadczy o dużej naiwności i nieznajomości realiów szkolnictwa. Postawienie ocen niedostatecznych, czyli niekończenie szkoły przez (choćby bardzo niewielu) uczniów również będzie skutkowało tworzeniem i wdrażaniem programów naprawczych. więc już sensowniej jest przepuścić, bo jednak zostawia to jakąś szansę…
Trzeba zwiększyć normy: 500% cukru w cukrze rozwiąże problem zdawalności.
Zwiększanie normy osiąga się przez jej zmniejszanie: procent cukru w cukrze rośnie gdy maleje procent referencyjny. Tak się podnosi wydajność pracy górnika, nauczyciela i ucznia.
A teraz formalnie: czy nie tego aby chciałeś, Grzegorzu Dyndało? Nie tego aby chcą ministrowie, kuratoria, dyrekcje, rodzice i wszyscy świeci?
Dobrze jest jak zdają. I trzeba procent jeszcze podnieść.
Ja troszkę łagodniej: ocena dopuszczająca nie dopuszcza do matury (sama jej definicja zakłada, że uczeń niewiele umie, a większość zagadnień rozwiązuje z pomocą nauczyciela)