Matura do poprawy
Potwierdziły się moje informacje sprzed prawie miesiąca, że egzaminu nie zda co trzeci maturzysta (zob. tekst). Dokładnie nie zdało 29 procent (zob. info). To zła wiadomość przede wszystkim dla uczelni. Skąd one teraz wezmą studentów?
Od lat uczelnie naciskają na MEN, aby maturzyści podlegali tym samym regułom, co uczniowie zdający egzamin gimnazjalny. Chodzi o to, aby sam fakt pojawienia się na egzaminie był wystarczający do uzyskania świadectwa z wynikiem pozytywnym. Dla gimnazjalistów zero już zalicza, tylko nieobecni nie zdają. Dzięki tej metodzie licea nie muszą się aż tak bardzo martwić o nabór. Cały narybek, o ile zechce, może podjąć naukę w szkołach kończących się maturą. Niestety, uczelnie mają gorzej. Maturę zalicza wynik od 30 proc., a bez matury nie ma studiowania.
W tym roku prawie jedna trzecia absolwentów liceów i techników nie uzyskała prawa do studiowania. Ostatnią deską ratunku jest egzamin poprawkowy. Jednak aby tak bardzo pożądana przez uczelnie grupa młodzieży zdała maturę, CKE musi dla niej przygotować bardzo łatwe testy. Uczelnie naciskają na MEN, MEN naciska na CKE. Umowa stoi. We wrześniu okaże się, że tegoroczną maturę zdali nieomal wszyscy.
Niestety, jest pewien problem. Jeśli testy poprawkowe są zbyt łatwe, wyniki osób poprawiających maturę będą lepsze niż wyniki kolegów, którzy niczego nie poprawiali. Może się okazać, że opłacało się za pierwszym razem nie zdać, aby na poprawce uzyskać super wynik. Z takim wynikiem można nawet powalczyć o bardzo prestiżowe studia. Jeśli nie w tym roku, to za rok. Przecież wyniki matury będą ważne zawsze. Jestem pewien, że rok 2014 przejdzie do historii jako najbardziej niesprawiedliwy dla maturzystów.
Komentarze
Ciekawi mnie jak policzono te 29%, czy policzono je tylko z uczniów, którzy pierwszy raz zdają maturę, czy też może inaczej
Język polski oblało tylko 6%, kiedy dowiemy się jaki procent uczniów uzyskało z j.polskiego 30% lub 31%.
like.
”
Potwierdziły się moje informacje sprzed prawie miesiąca, że egzaminu nie zda co trzeci maturzysta (zob. tekst). Dokładnie nie zdało 29 procent (zob. info). To zła wiadomość przede wszystkim dla uczelni. Skąd one teraz wezmą studentów?”
I bardzo dobrze, za moich czasów matura to bylo coś, a nie kolejna klasówka.
Taki wynik tylko podniesie jakość studentów, a na mature oprócz obowiazkowej matematyki, wprowadziłbym rowniez fizykę. To sa podstawowe przedmioty, bez znajomości których nie można normalnie funkcjonowac w życiu.
Problem „skąd wziąć studentów” dot. raczej Wyższych Szkół Bóg wie czego z wydziałami Bóg-wie-co-znawstawa i pierdołologii. Upadną. Nareszcie. Nareszcie przestaną produkować emigrantów i kasjerów za ciężko zarobione pieniądze rodziców młodych ludzi, którym nie chce się uczyć. Może perspektywa potencjalnego obciachu jakim jest niezdanie matury wpłynie na niektórych leni mobilizująco.
Dobre uczelnie sobie świetnie poradzą.
Natomiast potencjalne ryzyko lepszych wyników poprawek niż matury w normalnych terminie to jest problem. Bo przecież nie o to władzom oświatowym chodzi by młodzież miała wiedzę a o to by statystyki dobrze wyglądały.
WSz. Pan Red. serio to pisze co pisze cz, że tak powiem, nieładnie – jaja se robi? czy na studia wszystkie te durnie mają się dostać? co to za studia, kiedy nie ma selekcji? A może egzaminy też trzeba zaliczać za „pojawienie się”? porażka takie pierdoły pisać – i wstyd!!!
29%? O matko i córko? Mam nadzieję, że to nieprawda, bo to oznacza upadek naszego młodego pokolenia. Za niedługo nie będzie taka młodzież rozumiała nic poza facebookami, grami i innymi hedonizmami. Tylko kto im to opłaci?
Podobała mi się wypowiedź „naszej”pani minister, że ten rocznik jakoś tak słabo i teraz zdał i egzamin gimnazjalny też i niech się zastanowią i Ci uczniowie i Ci nauczyciele.
To jak to jest? Ze wszystkich przedmiotów zdawalność powyżej 90%, a z matematyki 75%. To ten rocznik jakiś dziwny niematematyczny? A może nauczyciele (ale tylko Ci od matematyki) są jacyś „od czapy” i uparli się by z tym rocznikiem pracować byle jak. To co to za dziwne głąby jakieś, że z kalkulatorami, z tablicami piszą tak bardzo gorzej od poprzednich roczników? Myśleć nie umieją, nie czytają ze zrozumieniem? Ale w takim razie skąd ta zdawalność taka wysoka z pozostałych przedmiotów?
Jak tak pięknie jest z językami to na ulicy bez problemu można po angielsku/niemiecku porozmawiać :-). Proponuję wyjść na ulicę i spróbować.
Pachnie tu mi ręcznym sterowaniem i aferą.
Uczelnie naciskają na MEN? Walić uczelnie. To chory system, a one przykładają do tego rękę. Ilość wykształconych trzeba zmniejszyć, bo już w tej chwili mamy paranoję. Każdy może studiować. Ba! Każdy może skończyć studia – wystarczy, że płaci, a potem mamy bezrobotnych absolwentów, którzy nic nie potrafią i nie posiadają nawet wiedzy teoretycznej.
Zastanawia mnie jedna rzecz – wczoraj zakończenie roku szkolnego miała moja córka. Uczy się w najlepszym liceum w mieście, ale to małe miasto i mała konkurencja, a w tym liceum na około 180 maturzystów (6 klas po około 30 uczniów) nie zdało jedynie 7. Do 29% baaardzo daleko. Ja kończyłem to samo liceum, tylko za moich czasów w mojej tylko klasie matury nie zdało 7 osób, więc wyniki o lata świetlne lepsze. Skąd te 29%? Liceum mojej córki jest dobrą szkołą, ale nie wybitną, rozumiem, że technika i szkoły zaoczne, wieczorowe zawyżają, ale żeby aż tak?
Wg informacji CKE dane dotyczą tylko tegorocznych absolwentów, a nie osób zdających powtórnie itd. Rozkłady ilustrujące procent osób z danym wynikiem) np. 30% z jęz. polskiego ukażą się pewnie za jakiś czas. Ciekawostka – w zeszłym roku średni wynik z matematyki rozszerzonej to 56%, teraz – 42%.
W mojej szkole, salezjanskie liceum ogólnokształcące w Lubinie, bardzo malo osób zdało maturę, a więc mogę potwierdzić, że faktycznie 30% naszego rocznika nie zdało matury.
Proszę Państwa! Problem ze studentami mają już wszystkie uczelnie, te prestiżowe też – spójrzcie na rekrutacje, to jedno. Drugie – nikt nie zauważył, że fo matury przystąpiło blisko 90% dzieci z rocznika! Jeszcze 20 lat to było 30%. Czy muszę mówić, co to oznacza dla poziomu nauczania? Trzecie – jestem polonistą i jak widzę, że zdalo ją 94% szlag mnie trafia, bo wiem, jak to się robi – egzaminatorem nowej matury też byłem. A z matematyki są słasze wyniki, bo tam się nie da „znaleźć” punktów – albo jest poprawny wynik, albo go nie ma. Z polskiego kombinuje się i obawiam się, że rezygnacja z klucza (co było horrendum) tylko uwolni wymuszoną radosną twórczość egzaminatorów poszukująych nieistniejących punktów – i znajdą, bo tego chce OKE, CKE, MEN i wszyscy święci. Zwłaszcza że w przyszłym roku są wybory. A że abituriencie pisać będą o „Kubusiu Puchatku”? Cóż, widać Muminki były za trudne.
Czemu CKE nie podało rozkładów wyników, czyżby zbyt dużo uczniów miało 30%, 19 września (wyniki szczegółowe) pewnie (szczególnie z matematyki) wyniki globalne rozmyją się.
No, wreszcie! Minister edukacji powiedziała bardzo sensownie: niech się przyszłoroczni maturzyści już dziś zaczną uczyć, bo matura za rok będzie jeszcze trudniejsza. Wreszcie, wreszcie ktoś poszedł po rozum do głowy.
A po co przyjść, jeszcze ich nogi rozbolą… Niech mają zdane za samo zadeklarowanie chęci zdawania…
Podzielam obawy autora. Fakt, że nie zdała matury blisko 3. część uczniów „skłoni” CKE do obniżenia poziomu matury poprawkowej.
Kompletnie nie rozumiem tego, dlaczego wszyscy muszą mieć maturę? To nie jest prawo, a przywilej. Obniżanie poziomu matury już ma tragiczne konsekwencje. Nie chodzi tu o zamykanie marnych szkół wyższych. Proszę zwrócić uwagę na to co się dzieje na czołowych uniwersytetach. Student medycyny, który może mieć warunek z (sic!) anatomii, student politologii, który nie zna 4 podstawowych funkcji parlamentu, student historii, który nie potrafi napisać zwięzłego eseju etc. To się dzieje teraz, a co będzie za kilka lat? Lepiej nie myśleć…
A jak pan skomentuje fakt, że to podobno to ten rocznik jest tragiczny? Minister mówiła, że wyjątkowo słabo wypadł w czasie testów gimnazjalnych. Dziwne. Dalsze obniżanie wymagań nie ma sensu. Dla państwowych uczelni studentów powinno starczyć, niech wreszcie pęknie ten sztucznie rozdęty balon z prywatnymi uczelniami. Przyjmowanie słabych na studia jest nieuczciwością wobec lepszych, wykładowcy zmuszani są do obniżania poziomu – obserwuję tę sytuację od kilkunastu lat – kiedyś trudne naukowe książki, teraz prezentacje z kilkoma zdaniami do przyswojenia. Trudno tu w ogóle mówić o jakimś rozwoju intelektualnym w czasie studiów, często z takimi studentami po prostu się nie da. To dramat, że studiują ci, co nie powinni, bo pieniądze idą za studentem.
„Jestem pewien, że rok 2014 przejdzie do historii jako najbardziej niesprawiedliwy dla maturzystów.”
—
odnośnie powyższego fragmentu
—
Nie jestem pewien skali takiego zjawiska, po pierwsze ktoś, kto będzie czekał rok na studia może i w końcu dostanie się na „lepszą”. Po drugie pytanie – czy nie pójdzie wcześniej do pracy, poczuje smak pieniędzy i tego, jak bardzo nie chce mu się uczyć?
Pozdrawiam
Matura maturą… też 3 lata temu nie zdałam matematyki za 1 razem. Trudno. Uczyłam się cały rok, stres mnie zjadł i tak wyszło. Poprawiłam i żyje. Bardziej mnie denerwuje fakt, że na stuadiach nie ma egazaminów wstępnych w formie OTWARTYCH PYTAŃ. Jakby tak było, byłoby wiadomo komu się udało, a kto ustrzelał i byłaby selekcja. Rozprawki są pisane w dzisiejszych czasach również na pamięć. Wałkuje się te tematy , pracuje się z kluczem, nauczyciele nie uczą pisać tylko strzelać w klucz. Ja miałam problem z tym ustrzeleniem w klucz. To podcinało mi skrzydła. Nie mogłam kretywnie podejść do nurtujących problemów w danych tematach rozprakowych. Nie liczy się nikogo zdanie, rozwiązanie problemu, ambicja czy inteligencja. A liczy się KLUCZ. To jakaś bzdura. Zabija w młodych ludziach chęci do pisania, pisania własnych tekstów nawet. Ktoś napisał, że wprowadziłby fizyke obowiązkową. Też jestem za tym. To bardziej przydatne niż całki. Ani razu od 3 lat nie musiałam się zastanawiać i nic przeliczać tymi metodami co mnie nauczono ( w sumie już tego nie pamiętam ) A fizyka jest potrzebna w życiu codziennym. I co jeszcze powinno być ważne w szkole? Przedmiot : Bezpieczeństwo.
Pozdrawiam.
Dlaczego „zwykła publiczność” wypowiada się w większości tak sensownie a wybrana do rządu zachowuje się tak debilnie?
Czy to może ktoś inny rządzi?
Inna publiczność?
Czy gdzieś po drodze zachodzi przemiana gdy elity idą w mięso?
@ol: „Ja miałam problem z tym ustrzeleniem w klucz. To podcinało mi skrzydła. Nie mogłam kretywnie podejść do nurtujących problemów w danych tematach rozprakowych. Nie liczy się nikogo zdanie, rozwiązanie problemu, ambicja czy inteligencja. A liczy się KLUCZ”
Niestety, w zyciu nei ma KLUCZA. Przychodzi tak ido pracy I ma do rozwiazania problem. I zaczyna od szukania KLUCZA. Gdzie? No googlu. A klucza nie ma…
@
Ten rocznik nie jest tragiczny tylko ostatni, którego Hall (wg recepty „prof.prof.” Konarzewskiego i Marciniaka) nie „zreformowała”!!! I na nim, na kolejnych etapach „reformatorzy” usiłują pokazać swój „sukces”… 😉
@ol
1. W polskich szkołach nie ma całek od „reformy” Handkego!!! Wyjątek – uniwersyteckie klasy eksperymentalne typu „matex” oraz klasy z Międzynarodową Maturą (IB)(tu są na każdym, nawet najniższym poziomie z aż 4 do wyboru!).
2. Matematyka jest językiem fizyki, więc nie da się jej sensownie uczyć uczniów nie znających tego języka … 😉
Myśmy podstawy całek mieli na kole chemicznym. Na tym, czegośmy się uczyli na matematyce zgodnie z programem, nic się nie dało policzyć.
Ponieważ dyskutujemy problem „zdawalności” więc pozwolę sobie zadać kilka pytań. Patrząc na histogramy wyników maturalnych z lat 2009-2013, poziom podstawowy:
język polski i matematyka
**http://tinypic.com/view.php?pic=23uv47r&s=8
(Aby obrazki zobaczyć w dużym wymiarze najlepiej jest na nie kliknąć i powiększyć do rozmiaru ekranu. Pionowe, czerwone linie to wynik 50%.)
a/ dlaczego rozkład wyników z polskiego (za wyjątkim anomalii „przepychania”) jest tak pięknie wycentrowany i tak ładnie przypomina krzywą dzwonową? I jest praktycznie niezmienny już od 5-ciu lat?
b/ dlaczego wyniki z matematyki (kształt rozkładu) były „od sasa do lasa” a „unormowały się” dopiero w 2-ch ostatnich latach?
c/ Czy mam rację, że wyniki z matematyki są superpozycją 3 rozkładów normalnych; dla wyraźnych słabeuszy, dla średniaków i dla naumianych? Jeżeli tak, to dlaczego rozkład z matematyki to uwidacznia a z polskiego już nie? Czyżby poloniści uczyli bardziej „równomiernie”?
fizyka z atronomią i geografia
**http://tinypic.com/view.php?pic=21vbe1&s=8
biologia i chemia
**http://tinypic.com/view.php?pic=xnyt8p&s=8
historia i wos
**http://tinypic.com/view.php?pic=9uudy1&s=8
Dlaczego rozkłady z fizyki są (wszystkie, od 5-ciu lat) tak wyraźnie prawoskośne?
Czy pytania maturalne są kalibrowane na jakiejś próbce populacji przed samą maturą? Jeżeli tak, to dlaczego polonistom i historykom tak pięknie udaje się wstrzelić w prawie idealnie symetryczny kształt rozkładu normalnego a matematykom, fizykom, biologom już nie? A chemikom w 2-ch na 5 przypadków i kiwają się jak pijany u płota? Nawet geografowie i wos-owcy też w ostatnich latach „nie trafili”.
Czy osoby odpowiedzialne za kalibrację pytań i za same pytania maturalne to są te same osoby?
Ile pieniążków kosztują oba projekty?
Czy ktoś rozlicza członków tych zespołów patrząc na histogramy wyników w taki sposób, w jaki ja to teraz robię?
Wyniki matur, to równocześnie ocena poziomu nauczania, czyli tych co uczą (mają uczyć).
Sądzę, iż należy ocenić poszczególnych nauczycieli. Jeśli uczniowie byli słabo przygotowani, konsekwencje winni ponieść (także) ci, którzy uczniów przygotowywali. Nie zbiorowo, a indywidualnie..
Kpiny! Jak ma się czuć młodzież, która kuła do matury, a teraz można fuksem zdać, bo uczelnie nie mają studentów! Nie twierdzę, że wszyscy się obijali, bo część uczniów może być po prostu mniej zdolna lub mieli słabego nauczyciela, ale kto powiedział, że wszyscy muszą mieć wyższe wykształcenie. Taki uczeń później będzie słabym studentem, a jeszcze później słabym pracownikiem do którego my trafimy i za jego błędy my zapłacimy. W imię czego, ano tego żeby uczelnie nie były puste. Niech ktoś się puknie w głowę.
@w czym problem
Z fizyki zdawane poziomy wiążą się z wyborem uczelni, a za tym idzie specyficzna klientela…;-)
Poziom podstawowy to kandydaci na pamięciową medycynę, gdzie główne przedmioty rekrutacyjne na poziomie rozszerzonym to biologia i chemia. Często uczyli się matematyki na poziomie podstawowym (ilość rozszerzeń jest ograniczona!).
Poziom rozszerzony to kandydaci na ambitniejsze wydziały lepszych politechnik oraz studia matematyczne i fizyczne, matematykę mieli na poziomie rozszerzonym … 😉 I to by było na tyle … 😉
A ja mam inną wizję.Według mnie matematyka nie będzie łatwiejsza.Na wyższą uczelnie pchają się osoby, które na szkole zawodowej powinny skończyć.”Wyższe uczelnie” z Pipidówek mają poziom poniżej żałosnego.Młody człowiek dostaje tytuł i żadnej wiedzy.Pracy na poziomie nie podejmie, bo nie da sobie z tym rady.Jedynie „szkółki uczelniane” ściągają od „studiujących” pokaźną kasę.Państwo chyba też do tego dokłada, bo samo czesne nie pozwoli na utrzymanie „uczelni”Matura na godniejszym poziomie , według mnie,ma zastopować wydawanie dyplomów nie popartych wiedzą.Naciski będą, bo z zyskami się wiążą, ale jest jeszcze inna korzyść.Młody człowiek nie wyda na papierek olbrzymiej kwoty, z którego najczęściej nie ma korzyści i państwo zaoszczędzi też znacznie, a to chyba chodzi.
Obowiązkowa matura z fizyki? Jeśli już, to raczej z biologii. By „wykształceni” ludzie wiedzieli mniej więcej jak są zbudowani i jak działa organizm. Dla własnego zdrowia i zdrowia psychicznego lekarzy.
Sprawa złożona i wieloaspektowa. Ja chciałbym zwrócić uwagę na zupełnie inny problem. Rzecz dotyczy techniki sprawdzania prac z j. polskiego. W tym roku kolejna moja klasa tzw. humanistyczna (p. rozszerzony) zdawała maturę i jej wyniki są dość frustrujące. Rzecz w tym, że ten sam uczeń z p. rozszerzonego otrzymuje 95% a z p. podstawowego 45%. Absurdalne i frustrujące. W tym kontekście doskonale jak „od sasa do lasa” są sprawdzane prace przez nauczycieli w czasie sesji egzaminacyjnej. Takie dysproporcje pokazują, że jeden uczeń może być jednocześnie genialny i bardzo „taki sobie”…
@Henri
Mam ten sam problem z wynikami moich uczniów. Nieźle z polskiego rozszerzonego i skopany podstawowy… Obawiam się, że w tym roku jest to wynik nie tylko kiepskiego oceniającego (to przecież loteria, czy prace moich uczniów trafią do egzaminatora-erudyty, czy półanalfabety), ale przede wszystkim spieprzonych tematów… Na podstawowym uczniowie NIE MOGLI napisać na więcej, po prostu nie mieli szans… Średni wynik ok. 50% w skali kraju i całkowite spłaszczenie wyników. Ta matura NICZEGO nie różnicowała, dobrzy uczniowie dostawali między 40 a 60%, kiepscy – też między 40 a 60… I – jak zwykle – nikt za to nie odpowiada, a CKE i MEN ogłoszą kolejny sukces. Kto wie, może nawet jakieś nagrody wpadną…… Bardzo, bardzo skrzywdzone dzieciaki, ale kogo o obchodzi???
@belferxxx 28 czerwca o godz. 20:49
„a za tym idzie specyficzna klientela?;-)”
Zostałem kompletnie nezrozumiany.
Powiedzmy, że ja biorę pieniądze za zadania na próbną maturę. Jaka jest jej rola? Między innymi kalibrująca, czy tak? Nie jestem nauczycielem więc mogę nie wiedzieć.
Wtedy rozumiem cel mojej pracy układacza zadań jako uzyskanie określonego profilu rozkładu wyników. Gdyby było inaczej to mogłoby się zdarzyć na właściwej maturze danie uczniom zbyt trudnych zadań, ktorych w przypadku skrajnym dosłownie nikt nie rozwiąże.
Ktoś przygotował zadania na próbną maturę w 2009. Uzyskał jakiś rozkład. Na jego podstawie jakiś ktoś (czy sama osoba?) napisał zadania na maturę właściwą. I nie trafił. Rozkład nie jest „taki jak z polskiego minus anomalia”.
Po czym ten sam proces został powtórzony 5 razy z tym samym niepowodzeniem. W oparciu o rozkład (będący odbiciem stopnia, do jakiego uczniowie radzą sobie z zadaniami) uczniowie dostają te swoje procenty jako oceny, na podstawie których są (albo nie są) przyjmowani na studia.
Na mój rozum ktoś w Polsce spieprzył sprawę w 2009 (albo nawet i wcześniej) a potem stwierdził, że „no jak mi się raz ucięło za krótko, to od tej pory wszystkie stołki w Polsce będą miały za krótkie nogi”.
Powtarzalność profilu rozkładu wyników i przez to ich wsteczna porównywalność została osiągnięta, ale jakim kosztem? Kosztem durnowatego rozkładu, który (być może) zaniża wyniki polskim maturzystom gdy starają się na zaganiczne uczelnie.
Oraz kosztem utraty porównywalności wyników z różnych przedmiotów.
-Ty, stary, nie przejmuj się polakiem bo z niego każdego debila przepychają. Ty się martw fizyką, bo żeby z niej dostać 80% to musisz być Curie-Skłodowską.
Ja już jaśniej wyjaśniać nie umiem. Dla mnie porównanie rozkładów wyników w przekroju chronologicznym i między przedmiotami wygląda na (łagodnie mówiąc) skrajne niechlujstwo.
Wolisz polnische Wirtschaft? No to masz.
@w czym problem
1.Ja podałem informację o zdających odp. poziomy bo to te realia, na których by trzeba oprzeć jakieś wyjaśnienie rozkładu. Te populacje nie są jednolite i składają się z podgrup, więc mamy nałożenie kilku Gaussów … 😉
2.Akurat znam osobę, która koordynuje powstawanie arkuszy z fizyki. Jest to baaardzo kompetentny w zakresie zarówno fizyki jak i statystyki były adiunkt z Hożej 69. Tyle, że 1)CKE nie organizuje generalnie próbnych matur tylko czasem i wtedy one żadnej standaryzacji nie służą. Standaryzuje się poszczególne zadania żeby nie ujawnić „wielkiej tajemnicy arkusza”, a to nie to samo. Wspomniany koordynator nie jest jednak decydentem – decyduje „kolektyw” przedstawicieli OKE oraz rozbudowana biurokratyczna struktura w oparciu o całą masę biurokratycznych formalnych kryteriów. No i dlatego arkusze nie mają autorów … 😉
„1. W polskich szkołach nie ma całek od ?reformy? Handkego!!! Wyjątek ? uniwersyteckie klasy eksperymentalne typu ?matex? oraz klasy z Międzynarodową Maturą (IB)(tu są na każdym, nawet najniższym poziomie z aż 4 do wyboru!).”
@belferxx
Przykro mi, ale to nie jest prawda. Na najniższym poziomie (IB Mathematical Studies) nie ma całek, a najtrudniejszą jego część stanowi „Wstęp do rachunku różniczkowego”. Programowi Mathematical Studies bliżej do polskiego poziomu podstawowego niż do rozszerzenia. Od 2014 będzie 5 poziomów matmy (od najniższego do najwyższego): Mathematical Studies, Mathematics SL, Mathematics HL, Further Mathematics SL, Further Mathematics HL.
IB nie jest aż tak elitarne, a polska edukacja aż tak cienka. Nie dajmy się zwariować. Pozdrawiam. 🙂
Fragment z „The Recentering of SAT Scales and Its Effects on Score Distributions and Score Interpretations”
**https://www.ets.org/Media/Research/pdf/RR-02-04-Dorans.pdf
First, the scores of the reference group used to define the scale should be centered near the midpoint of the scale. The average score (mean or median) in the reference group should be on or near the middle of the scale.
Second, the distribution of aligned scores for the scale-defining reference group should be unimodal, and that mode should be near the midpoint of the scale.
Third, the distribution should be nearly symmetric
about the average score.
Fourth, the shape of the distribution should follow a commonly recognized form , such as the bell-shaped
normal curve.
Fifth, the working range of scores should extend enough beyond the reported range of scores to permit shifts in population away from the scale midpoint with-out stressing the endpoints of the scale.
Sixth, the number of scale units should not exceed the number of raw score points, which is usually a simple function of the number of items. Otherwise, unjustified differentiation of examinees may occur.
Seventh, a score scale should be viewed as infrastructure that is likely to require repair.
Nie ująłbym tego lepiej. Są fachowcy, są wzory. Tylko odgapiać.
————————————————————————
Jeszcze w kwestii anomalii dla języka polskiego. Zamiast ustawiać durne 30% jako punkt odcięcia z „odsetkiem sukcesów” na poziomie 95% można założyć oblanie 5% maturzystów a punkt odcięcia ustalać w zależności od aktualnej dystrybucji. Co wcale nie jest tym samym. Anomalia „z litościwego serca egzaminatora” zniknie.
Możnaby też rozdzielić ocenę zadania (zrobić ją procentową) od wyniku punktowego (tajne wagi zadań mnożone przez procenty przez kogoś zupełnie innego).
@wrotek 28 czerwca o godz. 22:32
„Ta matura NICZEGO nie różnicowała, dobrzy uczniowie dostawali między 40 a 60%, kiepscy ? też między 40 a 60?”
rok__mediana__średnia__sigma polski__ sigma matematyka
2012___54______54________15____________26
2013___56______55________16____________26
2014___51______51________17____________24
Z danych dla dwóch poprzednich lat wynika, że kształt krzywej dzwonowej dla języka polskiego był opisany odchyleniem standardowym pomiędzy 15 a 16. Bardzo w porównaniu z polskim spłaszczony rozkład dla matematyki zaś miał sigmę na poziomie 26.
Według wstępnych wyników za 2014, sigma dla polskiego wyniosła 17 a dla matematyki 24. Wolno zatem spodziewać się tylko minimalnie mniejszej rozdzielczości dla polskiego i tylko minimalnie lepszej dla matematyki. Na tej podstawie myślę, że twoje przewidywania się nie sprawdzą.
@w czym problem
A tu link do ciekawego tekstu o polskich realiach maturalnych – kierownicza(!) grupa w systemie MEN + CKE/OKE jest o lata świetlne od Pańskiego myślenia… 😉
http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/malgorzata-zuber-zielicz-maturalne-grupy-interesow
@w czym problem
>Czyżby poloniści uczyli bardziej ?równomiernie??<
A może bardziej losowo sprawdzają i mogą to robić … 😉
@Sceptyczka
W Mathematical Studies SL są pochodne i jest operacja odwrotna do pochodnej (funkcja pierwotna) czyli całka choć o ile pamiętam wprost jej tak nie nazwano. Ja znam program IB bo w nim uczyłem na wszystkich poziomach akurat. Widzę, że dodano Further Mathematics HL, ale to dopiero przyszłość.
Biorąc pod uwagę, że u nas uczeń na najwyższym(!) poziomie matury nie ma całek wogóle, a w IB są na wielu poziomach (nie licząc całej masy innych, użytecznych nie tylko matematykom, rzeczy!) to Twoja teoria że „nie jest aż tak elitarne, a polska edukacja aż tak cienka” jest nieco naciągana. Przy czym ja IB podałem jako przykład pewnego standardu maturalnego dla najzdolniejszych i najambitniejszych (te kluczowe 1-2% populacji) – i w systemach brytyjskich (angielski, szkocki np.) i w australijskim i w amerykańskich Advanced Placement znajdziesz te same treści mniej więcej, których u nas nie ma!!! No i szerokie wykorzystanie kalkulatorów graficznych, często z operacjami symbolicznymi zamiast naszego 4-działaniowego „kalkulatora do zakupów kuchennych” … 😉
w czym problem?
…poczekam na rozkład wyników. Ja na razie, wychodzi na moje, kasandryczne. Zdecydowana większość wyników zamknie się między 40 a 60%, jednostki ponadprzeciętne będą miały nieco ponad 70%, wyciągnięci za uszy – 30%. Średnia? 51%. Rozkład? Nie będzie przypominał niczego, co istnieje w przyrodzie…. Góry, doliny, mamałyga i wielka dziura w okolicy 25-29% – dowód „etycznego oszustwa”, czyli naszej polskiej specjalności.
@sceptyczka
w IB są cztery poziomy matmy do wyboru, w programie polskim dwa.
I, zdaje się, polskie rozszerzenie jest jednak ‚cieńsze’ niż najwyższy obowiązkowy poziom w IB (Math HL, bo Further jest opcjonalny), który ma: rachunek całkowy; wektory; indukcję matematyczną; liczby zespolone (za: „Miejsce matematyki w programach IB i nowej matury polskiej”).
Nie wspominając o obowiązkowej, samodzielnej pracy ucznia o charakterze badawczym, która „w zamiarze ma wykraczać poza podstawę programową przewidzianą dla danego poziomu”.
http://snm.edu.pl/xxi_materialy/jureczko.pdf
Ci co tak krytycznie się wyrażają o leniwej młodzieży , niedouczonej , niech sami popróbują tak dla siebie rozwiązać zadania maturalne 2014 z matematyki. W internecie są dostępne. Ja to zrobiłem i pewnie też bym oblał. Dobrze że swoją maturę zdałem już dawno temu.
A ci co uważają ,że matematyka jest w życiu taka ważna niech się stukną w głowę.W życiu człowiek potrzebuje wiadomości z matematyki na poziomie 5 klasy szkoły podstawowej. BK.
O czym ma świadczyć wysoka zdawalność łatwych matur? Że nauczyciele wspaniali i uczniowie sumienni? Przecież wszyscy wiedzą, że tak nie jest, bo część ludzi głupia, część leniwa, część ma gdzieś. A ci o większych możliwościach nie mają motywacji do nauki (chyba że dla samej wiedzy), bo skoro ja nauczywszy się będę miała np. 80%, a ktoś zbijający bąki przez trzy lata powiedzmy 70%, to jaki jest sens spędzania takiej ilości czasu nad książkami?
A teraz kolejna podstawa programowa i nowa (nowa nowa?) matura, która wejdzie od 2015 – niby ma lepiej przygotować na studia (większość przedmiotów kończy się po pierwszej klasie, zostają głównie języki, matematyka i rozszerzone), a ponoć przy większej ilości godzin (mat:fiz:inf odpowiednio 7:5:5 w drugiej i 6:5:4 w trzeciej, mat-biol-chem podobnie) materiał jest bardziej okrojony. No i jeszcze jedno – po co ja mam się przykładać chociażby do historii (którą osobiście lubię, ale załóżmy), skoro jestem mat-fiz-inf, a po pierwszej klasie zobaczę ją najwyżej w filmach dokumentalnych?
@belferxxx Lubię Pana wpisy (ironia i złośliwości), dlatego nie mogę oprzeć pokusie, by wytknąć Panu drobne potknięcie: „nie ma całek wogóle” 🙂
Obowiązkowa matura tylko z religii 🙂
Z pozostałych przedmiotów przy obecnym systemie i tak niczego się nie da nauczyć, więc konieczne jest uzyskanie umiejętności skutecznego modlenia się o dobrą pracę.
Najlepiej woźnego w przykościelnych szkółkach niedzielnych.
Matura jest tylko wierzchołkiem góry lodowej.Cały system jest chory.
Komuś zależy na przekształcenie tego kraju w rezerwuar taniej siły roboczej.
@belferxxx
Tylko z tego co mi wiadomo, nauka w IB trwa 4 lata, czyli dokładnie tyle samo co 3 lata w liceum i rok matematyki na studiach, po których też już ma się dość kompletną wiedze o rachunku różniczkowym, ba powiedziałbym nawet, że po dwóch semestrach wiedze większą niż po tym dodatkowym roku IB więc zdecydowanie ” IB nie jest aż tak elitarne, a polska edukacja aż tak cienka” 😉
Pozdrawiam
Henri, wątpliwości odnośnie wyników matur można mnożyć, kto sprawdzał, ten wie. Natomiast mogą ich nie mieć nasi przełożeni. Rozrzut między wynikiem podstawy a rozszerzenia wynika, moim zdaniem, z tego iż tematyka w arkuszach rozszerzonych kręci się w kółko wokół tej samej melodii. którą można przewidzieć, analizując dotychczasowe tematy wypracowań, a podstawa bazuje na lekturach, które powinno się znać nie tylko we fragmentach.
Szkoda,że dopiero teraz MEN twierdzi, że matura musi mieć swoją wagę. Może również dojdzie do innych, równie odkrywczych wniosków.Jednakże mnie interesuje o wiele ważniejsza kwestia: czy przygotowaliśmy naszą młodzież do do zmierzenia się z realiami z pozaszkolnych murów……
I jeszcze jedno w kontekście słabych wyników matur w szkolnictwie zawodowym i szkołach dla dorosłych: można zwiększyć liczbę godzin z przedmiotów maturalnych w tych placówkach, wprowadzić rotację nauczycieli miedzy liceami z pierwszej półki a pedagogami z innych szkół…..
@”Student”
Może spróbuj z googla skorzystać … 😉
Program IB (ten maturalny, bo o nim mówimy!) jest dwuletni … 😉
@Ino
>I jeszcze jedno w kontekście słabych wyników matur w szkolnictwie zawodowym i szkołach dla dorosłych: można zwiększyć liczbę godzin z przedmiotów maturalnych w tych placówkach, wprowadzić rotację nauczycieli miedzy liceami z pierwszej półki a pedagogami z innych szkół?..<
Może jeszcze nakazy pracy … 😉
W szkołach "z górnej półki" jest inna młodzież i czego innego potrzebuje. Nauczyciel matematyki z zawodówki ucieknie po tygodniu z np. XIV z Wrocławia czy Warszawy albo III z Gdyni czy GiLA bo uczniowie będą od niego lepsi merytorycznie o lata świetle. Z kolei tamtejsi nauczyciele kiepsko się w roli streetworkera czy klawisza odnajdą … 😉
@noi
No jeszcze w HL są macierze, równania różniczkowe, zaawansowany rachunek prawdopodobieństwa i statystyka (z rozkładami ciągłymi!)itd. + jedna z opcji (algebra abstrakcyjna, matematyka dyskretna, szeregi oraz rozszerzenie statystyki i rachunku prawdopodobieństwa), którą obowiązkowo (!) trzeba wybrać. Z Further Mathematics (wszystkie opcje razem + geometria euklidesowa) jest trochę inaczej – ją można zdawać jako przedmiot do wyboru równolegle z Math HL. (W IB zdajesz obowiązkowo(by dostać maturę!) 6 przedmiotów – język ojczysty, język obcy, matematyka, jakiś przedmiot przyrodniczy, jakiś przedmiot społeczny oraz właśnie 6 przedmiot do wyboru (np. drugi język obcy, drugi przedmiot przyrodniczy czy społeczny itd. albo właśnie Further Math). Wtedy masz na dyplomie wyniki z dwóch przedmiotów matematycznych (Math HL i Further Math).
@belferxx
@noi
Sądzę, że wiem, jaki jest mniej więcej program IB Mathematical Studies, jako że będę zdawać maturę z tego przedmiotu w przyszłym roku. 😉 A jeśli nie wiem i mimo to nie zostałam dotąd wyrzucona z programu, to jest to zdecydowanie dowód na poparcie mojej tezy, że „IB nie jest aż tak elitarne, a polska edukacja aż tak cienka”. 😉
A poważnie: myślę, że program Mathematical Studies wykracza, owszem, poza polską podstawę, ale jednak nie jest na tyle rozbudowany, by można było go było stawiać obok polskiego rozszerzenia. Z ciekawości porównałam sobie podstawę programową matematyki z 2007 ze spisem treści swojego podręcznika (Mathematics for the international student , Mathematical Studies SL, Haese & Harris) i wielkich różnic nie widzę. Nawet kolejność działów jest podobna, jednak w IB większy nacisk został położony na naukę statystyki, logiki i prawdopodobieństwa, a także wprowadzony został rachunek różniczkowy. Nie znalazłam natomiast wzmianki o funkcjach wymiernych, granicach i pochodnych, które (z tego, co wiem) są w programie rozszerzenia.
Biorę poprawkę na to, że coś się mogło zmienić od 2007.
„I, zdaje się, polskie rozszerzenie jest jednak ?cieńsze? niż najwyższy obowiązkowy poziom w IB (Math HL, bo Further jest opcjonalny), który ma: rachunek całkowy; wektory; indukcję matematyczną; liczby zespolone (za: ?Miejsce matematyki w programach IB i nowej matury polskiej?).”
Co do tego się zgadzam, ale jednak Mathematics HL nie jest przedmiotem dla matematycznych geniuszy jak ludzie spoza IB zdają się go przedstawiać, a Further nie jest chyba wcale oferowany w Polsce. Jeżeli wybierze się trudne przedmioty to, owszem, IB może stanowić większe wyzwanie niż program polskiego liceum. Wciąż jest to jednak program dla ambitnych uczniów liceum – i nic więcej. A można przejść przez IB DP nie posiadając wiedzy większej niż przeciętny licealista, czego (niestety!) jestem żywym przykładem. 🙂
@Student
W większości krajów IB Diploma Programme trwa dwa lata, ale (z tego, co wiem) w niektórych miejscach (np. w Szwecji) okres ten wydłuża się do trzech lat, co też jest akceptowalne, gdyż IB DP jest oficjalnie kierowane do 16-19 latków.
Jest jeszcze program dla, powiedzmy, gimnazjum (Middle Years Programme), który trwa pięć lat i ~dziewięcioletni program dla podstawówki. 😉
Belferxxx, istnieje coś takiego, jak ambicja zawodowa, nauczyciel, który stanie przed uczniami z dużym potencjałem, powinien sprostać wyzwaniu, dostanie wszakże kopa intelektualnego. Natomiast ten, który ucieknie, wystawi sam sobie mierne świadectwo. Uważam, iż takie przejścia kadrowe powinny być na stale wpisane w ścieżkę belferskiego awansu.I jeszcze jedno, ten kto pracuje z trudna mlodzieżą, nie może pełnić funkcę klawisza, gdyż mlodzież go wykopie. Trzeba być na pewnym etapie życzliwym autokratą.
@Ino – i tak i nie… Wiemy doskonale, że zadanie z Potopu polegało w dużej mierze na „streszczaniu” i łapaniu punktów z klucza. Można było nic nie wiedzieć o tej lekturze a wypaść bardzo dobrze. Inaczej było w przypadku z Wesela – fakt, jak na podstawę zadanie wyjątkowo nieprzemyślane, ambitne i wymagające (o zgrozo!) humanistycznej erudycji. Co do MEN-owskich sugestii, że matura ma być trudniejsza, to coś czuję, że to taka „gadka-szmatka”. Kilka miesięcy temu p. Hall przekonywała, że skończył się czas matur i egzamin ten będzie tracił na znaczeniu… (a to przecież jej ludzie pracują w MEN, CKE…). Taka szybka zmiana „polityki edukacyjnej”?! Nie sądzę. Tej polityki nie ma. Rewolucja przy nowej maturze (np. konstrukcja arkuszy, technika sprawdzania itd.) pokazuje, w jak przypadkowy sposób odbywa się ewaluacja tego projektu (np: „specjaliści” sami już nie wiedzą, czy sprawdzanie będzie holistyczne czy nie, każdy z nich mówi co innego…). Co do rotacji nauczycieli – pomysł z księżyca.
Jaki procent kazdego rocznika (ca) otrzymuje w Polsce swiadectwo maturalne? Odnosze wrazenie, ze bardzo wysoki. Dla porownania (prosze nie uwazac, ze chce sie wymadrzac) w BRD zaledwie ca 15%. Do tego dochodzi numerus clausus na bez mala wszystkich kierunkach studiow wyzszych wyczelni. Rozpoczecie nauki na wybranym kierunku zaraz po maturze rowna sie szostce w totolotka. A wiec z tych nielicznych maturzystow tylko nieliczni dostaja sie na studia za pierwszym podejsciem. Z drugiej strony nie wydaje mi sie, zeby istniejacy stan rzeczy spowodowany byl niskim poziomem intelektualnym niemieckiego spoleczenstwa. Wnioski nasuwaja sie same…
Czy Wesele faktycznie wymagało humanistycznej erudycji? Nie, może się tak wydawać i takie wrażenie było po napisaniu, ale uczennica klasy o profilu ekonomicznym ma ponad 70% więc chyba nie było tak źle.
@Sceptyczka
>A jeśli nie wiem i mimo to nie zostałam dotąd wyrzucona z programu<
Z programu akurat wylecieć nie można – można, taki drobiazg, nie zdać matury … 😉
A tak na serio – matematyk zobaczy całkę (integral) tam gdzie Ty, chyba raczej niematematyczna dusza, jej nie zobaczysz bo nie nazwana albo nazwana inaczej. Rachunek różniczkowy (calculus) jest zwykle pod koniec drugiego roku programu … 😉
Właśnie o to chodzi, że nigdzie nie było mowy o tym, że matematyka w IB jest dla geniuszy – 1-2% populacji to nie geniusze, tylko zdolni i ambitni ludzie ze szkoły średniej, którzy planują intensywnie korzystać z zaawansowanej matematyki na studiach i w pracy(znacznie bardziej praktycznej niż w matexach!). I na całym świecie jest dla nich w szkole i systemie egzaminacyjnym miejsce czy to A-level czy system szkocki czy australijski czy amerykański Advanced Placement itd.!!! Kiedyś było również w klasach mat-fiz (do "reformy" Handkego!). Further Math jest rzeczywiście dla wybitnych jednostek i są topowe uczelnie, które preferują jej posiadaczy, w Polsce bywa(!) oferowany jeśli są zainteresowani/zainteresowany(bywają też blokady finansowe), ale to zupełnie inna historia. Dyskusja dotyczy poziomu i zakresu matematyki w polskiej szkole na tle krajów rozwiniętych (choć za Hindusami czy Chińczykami jesteśmy już o lata świetlne!), czego wskaźnikiem może być nieobecność całek. IB czy matexy to pozasystemowe wyjątki – paruset góra uczniów w skali Polski w roczniku!!!
@Ino
> istnieje coś takiego, jak ambicja zawodowa, nauczyciel, który stanie przed uczniami z dużym potencjałem, powinien sprostać wyzwaniu, dostanie wszakże kopa intelektualnego<
;-))))))))))
Wyżej własnego siedzenia nie podskoczysz, niezależnie od ambicji zawodowych…;-) Nawet bardzo dobry i ambitny instruktor gry na skrzypcach z domu kultury nie nadaje się do przygotowania skrzypków z poziomu konkursu im. Wieniawskiego, ambitny instruktor tenisa z dzielnicowego kortu nie pomógłby w niczym Radwańskim kilka lat temu itd. Poza ambicją jest jeszcze wiedza, doświadczenie, materiały, osobisty potencjał … W matexach często uczą pracownicy uniwersytetów z doktoratami, a i to nie zawsze sprostają wyzwaniu… 😉 Zadanie, które tu dla uczniów jest banałem, Ty będziesz rozwiązywał tydzień. A takich zadań będzie sporo i będziesz musiał normalnie uczyć … 😉
@Ino
Świadomie napisałem streetworkera lub klawisza – chciałem opisać obie możliwe skrajne podejścia. Oczywiście są jeszcze stany pośrednie … 😉
„Uczelnie naciskają na MEN”? Proszę łaskawie o dowód, ze tak jest, bo to chyba najdelikatniej mówiąc przejęzyczenie autora, jeśli nie dowód niewiedzy, jak się sprawy mają.
Differential calculus to rachunek różniczkowy (pochodnych) – pochodna to derivative. Pochodne bez granic ciężko jest wprowadzić. Funkcje wymierne to rational functions (ułamki) itd. … 😉
Ten słowniczek był do Sceptyczki … 😉
@Sceptyczka
>A można przejść przez IB DP nie posiadając wiedzy większej niż przeciętny licealista, czego (niestety!) jestem żywym przykładem. :)<
A ten Twój "przeciętny licealista" to oczywiście uczeń III LO w Gdyni lub Gdańsku, V we Wrocku czy Batorego/Kopernika w W-wie, tylko nie z klasy IB … 😉
Teoretycznie pochodne można rozpatrywać jako tangens kąta nachylenia stycznej, ale w praktyce bez limitis się dużo nie poradzi 🙂
@sceptyczka
Jako rodzic powiem krótko: IB to był bardzo dobry wybór. I Math HL też :). Pozdrawiam, życząc 45!
Belferxxx,
„W szkołach „z górnej półki” jest inna młodzież i czego innego potrzebuje. Nauczyciel matematyki z zawodówki ucieknie po tygodniu z np. XIV z Wrocławia czy Warszawy albo III z Gdyni czy GiLA bo uczniowie będą od niego lepsi merytorycznie o lata świetle. Z kolei tamtejsi nauczyciele kiepsko się w roli streetworkera czy klawisza odnajdą ?”
proszę nie obrażać nauczycieli uczących w szkołach ?słabszych?. Nie zawsze jest tak, że są to osoby, które miały niższe wyniki na studiach niż nauczyciele uczący w ?renomowanych? liceach. Nie ukończyłam kursu ? Treser dzikich zwierząt? tylko uniwersytecką matematykę. Nie wszyscy mogą mieszkać w dużych miastach. Po wielu latach pracy z bardzo przeciętną młodzieżą (liczą się nie tylko możliwości, ale i ambicje) nie podejmę się przygotowania ucznia do olimpiady z matematyki, ale poziom rozszerzony i materiał z analizy matematycznej na politechnice to nic trudnego.
Pozdrawiam
@mpn: „Teoretycznie pochodne można rozpatrywać jako tangens kąta nachylenia stycznej, ale w praktyce bez limitis się dużo nie poradzi 🙂 ”
Poradzi. Jest alternatywne podejscie do analizy bazujace na „wielkoscaich neiskonczenie malych”. Ten formalism nei wymaga pojecia granicy, I jest bardziej intuicyjny nie ten oparty o pojecie granicy.
Neistety, nie doczekal sei entuzjastycznego przyjecia, a szkoda. Czym sie rozni od „klasycznego” podejscia mozna zobaczyc studiujac podrecznik jednego z entuzjastow tego podejscia:
Elementary Calculus: An Infinitesimal Approach, Jerome Keisler.
Podrecznik mozna sciagnac ze strony autora, legalnie I bezplatnie
**http://www.math.wisc.edu/~keisler/calc.html
Polecam zainteresowanym, nauczycielom zwlaszcza, a zwlaszcza tym nauczajacym „calculus”.
P.S. Zainteresownym glebiej, proponuje pogoglowanie pod „nonstandard analysis”
@klawisz
> nie podejmę się przygotowania ucznia do olimpiady z matematyki,<
No właśnie! Sam piszesz, że się nie podejmiesz(a w szkolach, które wymieniłem przykładowo, trzeba(!) się podejmować!), więc o co chodzi … 😉 Czy streetworker jest obraźliwe – po prostu w tych szkołach, które Ino wymienił mniej liczą się kwestie merytoryczne, a bardziej porządkowo-wychowawcze. One nie są gorsze, ale są inne!!!
@belferxxx
Nie generalizujmy. Na pewno nie chciałabym tu deprecjonować pracy świetnych nauczycieli z tych kilku najbardziej prestiżowych liceów w Polsce. Tylko ile jest w Polsce takich szkół i ilu takich wybitnych nauczycieli? Czy w każdej „renomowanej” szkole cała kadra pedagogiczna jest wybitna?
Myślę, że nie do końca jest tak, że w tych pozostałych bardzo dobrych, renomowanych liceach, takich jak np. LO Gospodarza pracują sami najlepsi, wybrani z wybranych, a w szkołach przeciętnych, sami kiepscy merytorycznie nauczyciele, którzy z pewnością nie poradziliby sobie w pracy z bardzo dobrymi uczniami.
Zaryzykuję tezę, że może poza tymi wybitnymi, pracującymi z laureatami olimpiad (ilu takich w Polsce jest?) pozostali nauczyciele z „renomowanych” szkół mogliby mieć większe problemy metodyczne w pracy z uczniami przeciętnymi czy kiepskimi niż ci z”nierenomowanych” problemy merytoryczne w pracy z uczniami bardzo dobrymi.
Mam porównanie – sama pracuję w przeciętnym, rejonowym liceum. Uważam, że w mojej szkole pracuje większość świetnych merytorycznie nauczycieli z pasją, którzy z powodzeniem daliby radę pracować z bardzo zdolną młodzieżą, a „wybitnych” uczniów przygotować do olimpiad. Tego oczywiście nie robią, nie dlatego, że brak im predyspozycji, czy odpowiedniej wiedzy merytorycznej, lecz z bardziej prozaicznego powodu – bo nie mają przede wszystkim „odpowiedniego materiału” – uczniów z odpowiednim potencjałem intelektualnym i do tego jeszcze dostatecznie silnie zmotywowanych do wysiłku.
Przeciętni, prowincjonalni uczniowie nie są czasem wcale głupsi, czy mniej zdolni, lecz mają często zupełnie inne motywacje i ambicje niż uczniowie z dużych miast, pochodzący najczęściej ze środowisk inteligenckich, ale to zupełnie osobny temat.
Czasem i na „pustyni” uda się odkryć perełkę, prawdziwą sztuką jest zachęcić ją by się rozwijała.
W każdym bądź razie nie zawsze jest to tylko i wyłącznie kwestia odpowiednich warunków intelektualnych, czasem bardziej kwestia motywacji i ambicji – to samo dotyczy „czerwonych pasków”.
Wracając do tematu – czy w tych najlepszych liceach naprawdę wszyscy nauczyciele są tacy świetni i wybitni? Jeszcze raz – nie chciałabym tu deprecjonować niczyjej pracy, tylko zwrócić uwagę na to, że rzeczywistość nie jest taka „czarno-biała”, jak niektórzy tu usiłują ją przedstawiać.
Mam swoje przemyślenia i obserwacje – moje dzieci chodziły do takich właśnie renomowanych, „najlepszych”? szkół.
Córka chodziła do liceum, w którym kandydatów do klasy biol – chem. było 6 na jedno miejsce. Dzisiaj w dobie niżu demograficznego mają tam 120 kandydatów na 30 miejsc w klasie biol-chem. Magnesem przyciągającym takie tłumy jest jeden wybitny nauczyciel chemii, dla którego z całego województwa ciągną tłumy potencjalnych kandydatów studiów medycznych. Córka dostała się do tej klasy i o ile chemia – faktycznie świetnie prowadzona ( świetny wynik – 80 % na maturze rozszerzonej bez żadnych dodatkowych korków) , to biologia, fizyka bardzo przeciętnie – zaryzykuję twierdzenie nawet gorzej niż w moim „kiepskim” liceum.
Nauczyciele pozostałych przedmiotów -jak wynika z relacji mojej córki na temat tego, jak prowadzone były lekcje całkiem normalni, niczym nie różniący się od tych w mojej szkole, a metodycznie chyba nawet mniej kompetentni – może bardziej „leniwi”?
Ich praca w większości polegała na stawianiu bardzo wysokich wymagań, którym uczniowi musieli sprostać bazując tylko i wyłącznie na pracy samodzielnej. Sztandarowym przykładem była biologia – większość materiału – zadawana do „wykucia” w domu i to jeszcze ze ściśle określonych podręczników – starych już wycofanych, których trzeba było szukać na rynku wtórnym, a na lekcjach odpytywanie, fizyka, matematyka ( wtedy na szczęście jeszcze nie obowiązkowa) i inne pozostałe tzw. „michałki” dla przyszłych „doktorów” całkiem „odpuszczone”, języki -poziom wręcz żenujący jak na tak renomowane LO – zwłaszcza niemiecki – wiem, co robię na lekcjach z moimi „przeciętniakami” i widziałam, co robiła na lekcjach moja córka.
Pamiętam lamenty rodziców na zebraniach, że pani od biologii „kiepsko uczy”, które jednak nic nie wnosiły i nic nie pomogły.
Ponad 90 % uczniów, którzy osiągnęli bardzo dobre wyniki na maturze i dostało się na medycynę chodziło na dodatkowe, bardzo drogie korki z biologii. Koszt takiej dodatkowej nauki to był ok. 1000 zł miesięcznie przez 2 lata – zaczęli już w drugiej klasie LO.
Pozostali, którzy się dostali, to byli laureaci olimpiad z chemii. Reszta nie tak zasobna – poza jednym, dwoma wyjątkami uczniów wybitnych, nie miała najmniejszych szans – właśnie ze względu na wynik z rozszerzonej biologii.
Oczywiście średni wynik z przedmiotów biol-chem. jest w tej szkole bardzo wysoka i szkoła od lat jest w rankingach najlepsza. Tylko czy to wyłącznie zasługa wybitnych nauczycieli tu pracujących?
Ciekawa jestem zwłaszcza opinii uczniów tych „renomowanych” szkół – na ile sukces edukacyjny w postaci świetnych wyników maturalnych to zasługa wybitnych nauczycieli, na ile zaś korków.
W tych przeciętnych, kiepskich szkołach ponad 90 % uczniów na korki
zwyczajnie nie stać, bądź nie czują potrzeby i motywacji, żeby osiągać bardzo dobre wyniki, a świadectwo z paskiem nie jest „celem życia”.
Bardzo często zadowalają się 30 % wynikiem, który osiągają bez własnego wysiłku. Często to nauczyciel takiej „kiepskiej” szkoły jest stroną, która musi się bardziej niż uczeń wysilać i stawać na głowie, żeby uczniom „wbić materiał” do głowy na lekcji -bo na pracę samodzielną w domu nie ma co liczyć.
Dla mnie osobiście sukcesem jest 100 % zdawalność i od lat wynik wyższy od średniej krajowej. Zdarzają się rzadkie szczęśliwe momenty, gdy moi uczniowie uzyskują wynik w okolicach 100 %, nawet raz 100 %. Wiem, że w dużej mierze to ich i moja zasługa, nie zaś wynik dodatkowych korków.
I jeszcze jedno – przeciętny czy wręcz słaby uczeń wcale nie oznacza automatycznych problemów wychowawczych i konieczności stosowania metod „pracy klawisza”.
Wszyscy moi uczniowie to bardzo sympatyczni młodzi ludzie, może niekoniecznie zorientowani na osiąganie wybitnych wyników w nauce, ale za to ludzie o ciekawej osobowości i zainteresowaniach niekoniecznie związanych z przedmiotami szkolnymi, dobrze praktycznie radzący sobie w życiu.
Paradoksalnie często mogą sprawiać mniej problemów wychowawczych niż ich „wybitni”rówieśnicy i ich rodzice z elitarnych LO.
@Ino ma częściowo rację – o ile część z tych nauczycieli z „renomowanych” LO mogłaby mieć kłopoty z odnalezieniem się w pracy w szkole z przeciętnymi i kiepskimi uczniami i to raczej z powodów kiepskiej metodyki niż merytorycznego przygotowania, o tyle część z nauczycieli z tych „kiepskich” liceów mogłoby wnieść do pracy zespołów przyzwyczajonych do „akademickiego” sposobu nauczania powiew świeżości.
Pytanie retoryczne – który z tych wybitnych nauczycieli z renomowanych szkół, przyzwyczajony do pracy ze zmotywowanymi na osiąganie najlepszych wyników, zechciałby „zniżyć” się do poziomu tych przeciętnych i włożyć wysiłek w ewentualne odkrycie i rozwijanie talentów na „pustkowiu”?
To się zdarza tylko w filmach i to amerykańskich 🙂
@hilda
To odpowiedz na proste pytanie – dlaczego ci zdolni (w dobie mediów społecznościowych mają wszystkie czołowe szkoły i ich nauczycieli dokładnie rozpracowanych przez uczniów tych liceów – starszych kolegów z gimnazjum!) przychodzą do jednych szkół, a nie przychodzą do innych??? 😉 Przecież nikt ich nie zmusza – to ich wybór!!!
Szefowa (była) wydziału oświaty w Warszawie (a wcześniej wieloletni dyrektor czołowego LO im. Witkacego!) J. Lipszyc oceniła w wywiadzie dla „Polityki”, że zadania olimpijskie jest w stanie rozwiązywać 1-2% licealnych fizyków!!! I miała rację – podobnie jest z matematykami, informatykami, chemikami… 😉 Mówi Ci to coś???
Niestety poziom edukacji też nie jest zachwycający co przekłada się poniekąd na tegoroczne wyniki.. Fakt, nie można zrzucać winy tylko na nauczycieli, ale trzeba coś zmienić w systemie edukacji w Polsce..
Pozdrawiam wszystkich starych kacapów którzy tak wspaniale piszą o roczniku 1995 i nie oszukujmy się wcześniejszych też.Więc z tego roku okej zgoda nie zdało z 27% a reszta 2 % to 1990,1991,1992,1993,1994,wiem bo sam sprawdzałem prace.Mam nadzieje że jak pewnie większość zadzdrości młodym że są młodzi a oni strazy i niektórzy nie umią pisać po polsku w kontrze do capów z lat 1989-19??.Spoko to że może ktoś ma dysleksje i ma facebooka jest minejszym zaniedbaniem niż to że jak pytają z matura to bzdura pindzie z 1986.r. urodzoną młodą gniewną kiedy Polska odzyskała niepodległość że o dniu nie wspomne sam rok pinda miała podać to mówi 1989 noż kuźwa wy wielcy intelektualiści że się jeden z drugim obsługiwać nauczył po 60 latach komputerem i telefonem ale nie dotykowym (of couse )bez polskich znaków to kej,do lapsus z tym 1989 miała na myśli 1918 r,a i tylko nie mówcie że postęp cywilizacyjne za Gierka,Gomółki a teraz, że kiedyś to Amigi i Odry nie były bo wiem co było i jak było,pierdzielom się ledwie prześliznąć udało nie winikam już jak, za pół tuszy lub za wstąpienie do PZPR-u i noszenie ewentualnie sztandaru na Pierwszego Maja.A te gniotki co pozdawały z 1994 i niżej wiecie co jak wy tak super mega arcy i do potęgi kwadrat macie wiedze z matematyki to się zrzeknijcie tak honorowo matur bo co to za lans tylko zdać i teraz lać z tych gamoniów,napiszcie mature teraz raz jeszcze ale na 100% każdy może, nie?.Kwiecie młodzieży,elito i i dziadki nie wicśniecie starmu egzaminatorowi jednego że te Wasze matury to kurna chata były MEEEEEEEGGGA poziomie.Dobra ja jestem za tym żeby tak te capiczki i ten 1995 nieszczęsny się zmierzyli i wielu by dziadków zawstydzili Ci ludzie.Powiem wam czym że im naprawdę zależy,a nie spluną mi w twarz a powiedzą ze deszczyk PAda.O wiecie co wypchajcie sie pryki stare wam tylko wcisnąć kretyńską propagandę z TV że matura to zena od 2010 i kupią a jak wam powiedzą od dziś jesteście Chińczykami to też uwierzycie.Wiecie co tym od Was jestem wyższy drodzy czytacze GW, i innych chłamów i Telewizji Niezależnej , Niezależnej24m,że mnie pierwszego lepszego kitu sprzedać nioe można jak Wam.Ja selektywnie patrze co jest dobre a co nie i co mądre a wy pierdu pierdu stereotypy jakieś bez zadnych wiarygodnych potwierdzeń sobie prekazujecie.Chrzańcie sie od młodych