Boiska otwarte i zamknięte
Tradycyjnie podczas wakacji boiska szkolne są zamknięte. Wszystko dla dobra dzieci. Gra w piłkę jest tak niebezpieczną czynnością, że może się odbywać tylko pod opieką pedagogów. Ponieważ szkoły nie mogą w okresie letnim zapewnić odpowiedniego nadzoru, zamykają boiska na cztery spusty i problem z głowy. Jednak niektóre placówki znalazły inne rozwiązanie.
Kiedy córka poprosiła mnie, abyśmy poszli na szkolne boisko, byłem przekonany, iż skończy się to przechodzeniem przez płot. Okazało się, że brama była otwarta. Wisiała na niej kartka, informująca, że dzieci mogą przebywać na boisku tylko pod opieką rodziców i to oni ponoszą pełną odpowiedzialność za ewentualne wypadki.
Nie wiem, czy zrzeczenie się odpowiedzialności za zdarzenia, które wystąpią na terenie należącym do szkoły, jest zgodne z prawem. Prawdopodobnie gdyby coś się stało, prokurator sprawdzałby, czy boisko samo w sobie nie stanowiło zagrożenia dla życia i zdrowia użytkowników. Doceniam jednak pomysłowość i odwagę dyrekcji tej szkoły. Większość placówek idzie przecież na łatwiznę – zamyka i nie przejmuje się tym, że dzieci nie mają gdzie grać w piłkę. Messi czy Ronaldo i tak z z nich nie wyrośnie, więc w czym problem?
Komentarze
Nie tylko boiska są pozamykane, drogi Darku! Chciałem dziś przejrzeć ofertę szkoleń na wrzesień i październik WODN i ŁCDN i – niestety – żadna z tych niezbędnych instytucji najwyraźniej nie pracuje w wakacje, gdyż w aktualnościach wiszą oferty za zeszły rok. I planuj tu człowieku awans zawodowy!
Pozdrawiam,
Marcin
Dzisiejsza szkoła kształci jakichś mięczaków. W szkole podstawowej córki nie wolno biegać na boisku (na korytarzu też ale i za moich czasów biegać nie było można ale się biegało – belfrzy tylko nie trąbili o tym na wywiadówkach). Kiedyś trener rzucił gałę i w miesiące letnie się kopało teraz nie wolno. W szkole nie wolno używać komórek na przerwie (na lekcji rozumiem) – pewnie dlatego aby dziatwa korzystając z niezabezpieczonego wifi nie ściągała gierek z Google. Dzieciaki nie potrafią wleźć na drzewo i są jakieś takie ślamazarne. Czy to wina belfrów?
Kartka przyczepiona do bramy przypomina mi ogloszenie na plazy z powiesci Ilfa i Pietrowa Zloty cielec:
„Ratowanie tonacych jest odpowiedzialnoscia samych tonacych”.
„Ponieważ szkoły nie mogą w okresie letnim zapewnić odpowiedniego nadzoru, zamykają boiska na cztery spusty i problem z głowy. ”
Mogłyby zapewnić jakby KN zlikwidować, bez problemu by zapewniły.
Podobnie obsadę orlików, nie ma komu w WFmeni w tym czasie klasówki w domu sprawdzają.
Do nadzorowania gry w piłkę(dowolną) trzeba mieć potwierdzone papierem uprawnienia, podobnie jak na szkolnej wycieczce… Byle belfer tak odpowiedzialnej czynności nie może wykonywać… 😉
Kartka na furtce boiska ma taka sama moc prawna jak kartka „Szatnia nie odpowiada za pozostawiona odziez”. Szatnia odpowiada, jak najbardziej, odpowiada….
@ qwerty 6 sierpnia o godz. 11:32
to co piszesz to jedna przyczyna, ze rówieśnicy III RP to kastraci.
24 lata religii w szkole i ciągle zaglądanie w cipki w poszukiwaniu błony dziewiczej, oraz brak umiejętności obcowania i podrywania kobiet przez ich kościelne autorytety, sprawiło, ze oni muszą mieć błoniastą i do końca życia. No ładna powinna być, ale jak głupia , nie umiejąca parkować, nie mająca ambicji (jak ma to zagraża) itp to jest wprzo. A jak się bardziej przyjrzysz ich wymaganiom, to ich oczekiwania spełniają tylko ich mamy, nie mające żadnych oczekiwań od nich.
Przeglądałem kilka portali dwudziestolatków i stwierdzam, ze to ich brak umiejętności razem z biedą, sprawią, ze Polacy wymrą.
Bo nie będzie miał kto robić dzieci i oni ze sobą długo nie wytrzymają.
Jest duża, negatywna różnica pomiędzy 20 latkami dzisiaj i dziesięć lub więcej lat temu.
To moja gmina to jakiś cudny wyjątek – wszystkie boiska są ogolnodostępne nie tylko przez wakacje, ale przez cały rok po lekcjach.
To jest tak głupie… powstają boiska, z których młodzież nie może korzystać. Sam byłem w takiej sytuacji w liceum. Często – czy to w weekend, czy to w święta, umawiałem się z kolegami na naszym szkolnym boisku. Woźny oczywiście miał do nas wielkie pretensje i za każdym razem po 2-3 próbach przegoniniea nas dzwonił po straż miejską. I tyle było z naszej gry.
A później niech władze dalej narzekają, że młodzież pije, bije i rozrabia. A co ma robić, jak nawet trochę sportu to więcej, niż może prosić?