Butelką w bruk ulicy
Oglądam mecze na telebimach w mieście (w domu nie mam telewizji) i trochę się stresuję. Głównie z powodu szklanych butelek po piwie, które ludzie rzucają pod nogi. Nie kładą delikatnie, tylko rzucają, więc nieraz szkło rozpryskuje się na prawo i lewo. Zauważyłem, że głównie tak się zachowują chłopcy w wieku gimnazjalnym (14-16 lat). Dzieciak, jak skończy pić piwo, to musi koniecznie walnąć butelką w bruk ulicy. Takie zachowanie odstrasza mnie przed oglądaniem meczu na telebimie. Oczywiście ja sam nie dam się spławić, ale córki już na mecz nie wezmę. Szkoda, że w Polsce nie ma zwyczaju sprzedawania piwa na tego typu imprezach wyłącznie w plastikach bądź w puszkach. Butelki powinny być zakazane (może jestem przewrażliwiony).
Niedzielny występ Polaków oglądałem na telebimie w łódzkiej Manufakturze razem z grupą ok. 30 Niemców (uczniowie z Freiburga i ich nauczyciele oraz kierowca autokaru). Nie było tak źle, chociaż niektóre zachowania polskich kibiców mogły naszych gości przerażać. Na przykład masowe gwizdy, gdy Niemcy śpiewali swój hymn. Trochę było mi głupio, ale starałem się wytłumaczyć gościom, że to prasłowiański obyczaj przerazić przeciwnika wyciem. Niestety, polscy kibice wyli najgłośniej, jak umieli, ale to na niewiele się zdało. Potem non stop krzyczano „dokopać kur…” i „jeb… ich” oraz wiele innych wulgaryzmów. Oczywiście polskie słowa na „k” i „ch” zna każdy obcokrajowiec, więc nasi goście dobrze wiedzieli, co znaczą te wszystkie okrzyki pod adresem ich reprezentacji. Ja przy okazji odświeżyłem sobie zasób ordynarnego słownictwa, a nie ma co ukrywać, że w Polsce trudno przeżyć dzień bez wspomożenia się mocniejszym tekstem. Przyda się taka wiedza, gdy mi ktoś nadepnie na odcisk.
Lepiej oglądać mecz w licznym towarzystwie niż w wąskim gronie domowników. Dobrze jest też napić się piwa na ulicy i trochę pokrzyczeć. Wszystko jest dla ludzi, także przekleństwa rzucane w ferworze walki. Nie mam też za złe ludziom, którzy przed laty pokiereszowali mi odrobinę twarz na podobnej imprezie. Oddałem, więc wszystko jest OK. Przykro mi jednak, że na mecz nie mogę zabrać dziecka (chyba że będzie to mecz Albania kontra Macedonia). Nie mogę zabrać nie tyle z powodu szczególnie wielkiej agresji, ale dlatego, że na ulicy ludzie koniecznie muszą zachowywać się jak hołota (tu butelkę ktoś rzuci na chodnik, tam ktoś inny obleje ludzi piwem, gdzie indziej wyrostki zaczną się tłuc, a stojąca obok ochrona obiektu udaje, że tego nie widzi). Jeszcze by moja córka uznała, że takie zachowanie jest normalne, więc można je powtarzać w domu i przedszkolu. Oczywiście jest coś fascynującego w atmosferze ulicznej zabawy, o ile nie przekracza się pewnych granic (np. pod żadnym pozorem nie rzuca się butelkami w tłum i nie wali się ich z impetem komuś pod nogi).
Komentarze
A moze by tak zabronic picia piwa w miejscach publicznych. (Nie mowie o barach). Czy naprawde nie mozna juz w tym kraju nic zrobic bez kielicha?
przy obecnych akcyzach? nie byloby to oplacalne dla panstwa. Zreszta dlaczego zaraz zakazac, gdyby dziciak zarobil kilka razy mandat lub klapsa to wiedzialby ze tak nie wolno. Ale nikt nie reaguje zazwyczaj bo „to nie moj problem”, bo „walne dzieciaka i ja pojde siedziec” bo „zadzwonie po policje i zanim sie zjawi tooni znikna, albo tylko spisze mlodych i ich pusci”… Szanowny gospodarzu ja takie cos mam 3x w tygodniu bo sasiaduje z dyskoteka.
Wiele lat zylem we Francji , Po wojnie we Francji mialem okazje zyc wsrod samych Francuzow, wielu z nich, byli w niewoli w Niemczech z Polakami, zdarzylo mi sie kilka razy , ze Francuz chcial sie popisac przede mna, ze umie po polsku, zaczynal od k,,, sk….. Gdy mu zwrocilem uwage, ze , dlaczego nie nauczyl sie innych milszych slow po polsku . Odpowiedz od Francuza otrzymalem:, calymi dniami od Polakow takie slowa slyszalem, wiec jak moglem sie nauczyc co innego ?. A gdy przyjechalem do Polski , mialem to wielkie nieszczescie mieszkac nad barem- restauracja , niemalze codzienie to co widzialem i slyszalem jest nie do opisania w tym komentarzu Nie wytrzymalem nerwowo, napisalem skarge do Milicji, zeby karala tych mlodocianych ktorzy tak plugawia nasz polski jezyk. Byly to lata 50 -60 . Jak widac nie ma poprawy. Jest to bardzo przykre
Z wulgarnością języka trzeba się chyba pogodzic. Wyrosną, albo podporządkują się wymogom domu, biura, lokalu itd. Inna sprawa stadion, ale tam chodzi się po to aby odreagowac, wykrzyczec stres i wszelkie prawdziwe i wydumane pretensje, urazy,fobie. Po meczu wracają do biura, domu i wkładając bamboszki stają sie „miśkami”, kanapowcami operatorami pilotów o wielofunkcyjnym kciuku. Piwko – owszem, ale buteleczki na wymianę. Szkoda tłuc – kaucja!
Panie Darku, nie sądzi Pan, że zamiast tworzyć nowe przepisy o sprzedawaniu piwa w plastikowaych kubeczkach – skądinąd ciekawy pomysł- wystarczy egzekwować obowiązujące przepisy. Przykładowo, te o zakazie sprzedaży alkoholu osobom poniżej 18 roku życia?
A z chamstwem należy walczyć kulturom i godnościom osobistom, jak mawiał pan Janek. To że chłopaki gwizdali to żenujące i pewnie był Pan cały czerwony rozmawiając z Niemcami. Ale Pana znajomi pewnie byli tak samo czerwoni po reklamie w ich TV meczu Polska – Niemcy, tą z ukradzionym samochodem przez polskich kibiców. Ze smutkiem stwierdzam, że Polska – Niemcy 0:2, z zażenowaniem odnotowuję, że na polu palenia buraka ze wstydu 1:1. Mam szczerą nadzieję, że nie będzie dogrywki.
Pozdrawiam