Belfer do zbadania
Nauczycieli wciąż badają. Najnowsze badanie nazywa się TALIS i ma charakter międzynarodowy. Polska znalazła się w gronie 34 państw, których pedagodzy zostaną poddani ocenie, w jakich warunkach pracują, jak uczą, jak się doskonalą itd. (zob. info)
Zaczyna się nowe sprawdzanie, a przecież wiele innych jest w toku. Czekamy m. in. na ogłoszenie wyników badania czasu pracy nauczycieli. Sam jestem bardzo ciekawy, ile pracuję. Czekam też z niecierpliwością na wyniki badań prowadzonych przez studentów, którzy na nauczycielach postanowili zrobić licencjat, magisterium albo nawet doktorat. Z tego powodu ja i moi koledzy co roku wypisujemy masę ankiet. Nie wiem, czy jest jakiś inny zawód w Polsce, który podlega równie częstym badaniom jak nauczyciele. Moim zdaniem, pod tym względem nikt nam do pięt nie dorasta.
Kilka lat temu nauczycieli przebadał Instytut Pracy w Łodzi. Wyszło wtedy, że jesteśmy wypaleni i bijemy dzieci. Tamte badania musiały się zdezaktualizować, gdyż wczoraj uczestniczyłem w przepytywance na podobny temat. Zostałem poproszony o wyjaśnienie, co robię, gdy uczniowie mnie nie słuchają. Odpowiedziałem żartem, że stosuję kary cielesne. Trudno odpowiadać inaczej, gdy człowiek nie wie, po co badają i do czego posłużą wyniki. Jak na razie z tych wszystkich badań nigdy nie było nic dobrego ani dla uczniów, ani dla nas. Mam wrażenie, że bada się, aby badać, a ty, nauczycielu, choćbyś zdychał w robocie, to pies z kulawą nogą ci nie pomoże.
Komentarze
Hehe, feeling sorry for yourself? 🙂
Ja tez, choc nauczycielka nie jestem…
Może chcieli sprawdzic, czy przestał Pan bić te dzieci?
Ale często w badaniu nie można powiedzieć materiałowi badawczemu (tak, o Pana chodzi), bo by nie wyszło.
Oczywiście!;-) MEN jak zwykle [tak jak z czasem pracy;-)] poda takie dane, z których wyniknie, że warunki pracy mamy super, za to efekty pracy marne…;-)
Kwestia nr 1
Gospodarz napisał:
„Jak na razie z tych wszystkich badań nigdy nie było nic dobrego ani dla uczniów, ani dla nas. Mam wrażenie, że bada się, aby badać, a ty, nauczycielu, choćbyś zdychał w robocie, to pies z kulawą nogą ci nie pomoże.”
Tak. Naukowcy, statystycy, studenci, pracownicy naukowi badają aby badać. Taka ich rola. Najczęściej nie robią tego ani dla dobra ucznia, ani dla dobra nauczycieli, ale dla dobra Nauki (przynajmniej taki powinien być główny motyw), czyli dla dobra nas wszystkich, abyśmy poszerzyli swą wiedzę i wiedzieli na czym stoimy. Nie widzę powodów by pisać o tym lekceważąco i zachęcać (tak, Pan swoim autorytetem i przykładem właśnie zachęca, tym bardziej, że naucza etyki) potencjalnych uczestników badań, może nie tyle do pisania w ankietach nieprawdy, ale do bardzo niepoważnego podejścia do nich. A właściwie, w ten sposób, do samej Nauki. I w pełni zgadzam się z użytkownikiem mpn. Ba! Uczestnika nieraz wręcz celowo wprowadza się w błąd dla dobra badań. I właśnie etyka zajmuje się tym, jak daleko można się w tej kwestii posunąć. Są w tej sprawie różne stanowiska. Czy Pańskie należy wysnuć z tego cytatu: „Odpowiedziałem żartem (…). Trudno odpowiadać inaczej, gdy człowiek nie wie, po co badają i do czego posłużą wyniki.” ?
Kwestia nr 2
Proszę sobie wyobrazić, że uczniowie również mają niechętny stosunek do niemal codziennych badań. I do późniejszego oglądania ich rezultatów też. (Zwanych w szkołach ocenami.) A nawet, podobnie jak Gospodarz, często mają wielką ochotę z tych pytań żartować. Ale, że grożą im konsekwencje, to odpowiadają to, co pytający chce usłyszeć. Żarty opowiedzą między sobą.
Nie dziwię się oporowi osoby przyzwyczajonej do tego, że zwykle jest po drugiej stronie. Przyzwyczajonej do samodzielnej oceny własnej pracy. Tak, bo ocena to też rezultat pracy nauczyciela, a nie tylko ucznia. Nie trzeba by żadnych kosztownych badań nad jakością nauczania, gdyby podzielić nauczycielską rolę na minimum 2 osoby: nauczającego i egzaminatora. Byłoby wiadomo: dobry byłby ten nauczyciel, którego uczniowe zdają egzaminy u egzaminatora. Dopóki te niemal codzienne miniegzaminy, jakimi są klasówki i kartkówki, przeprowadza nauczający, to jest sędzią we własnej sprawie i tylko ktoś z zewnątrz może go ocenić. Jednorazowo przeprowadzona matura to zdecydowanie za mało.
Kwestia nr 3
Obawiam się, że nawet jeśli pies z kulawą nogą (albo ktoś więcej) by pomógł, to jedni powiedzą, że za mało, a drudzy, że za dużo. I tak znajdą się niezadowoleni i oburzeni.
Istnieje inne rozwiązanie: wolny rynek. Brutalny i krwiożerczy, ale sprawiedliwy. Tam pieniądz byłby namacalnymi fizycznie rezultatem i oceną pracy nauczyciela. Nie trzeba wtedy czekać na żadnego psa z kulawą nogą, który miałby pomóc albo nie. Trzeba wtedy jednak wziąć sprawy we własne ręce.
Myślę, że Gospodarz dał mylne wrażenie, jakoby to wszystko go naprawdę nękało, a użyte przez niego figury retoryczne sprawiły, że może się wydawać, że kwestionuje celowość wszelkich badań. Ale tak na pewno nie jest. Natomiast fakt, że osoby układające badanie powinny mieć jakąś wiedzę o realiach badanej materii. Gdy wypełniałem ankietę o czasie i warunkach pracy, miałem niezły ubaw widząc, jak z moich odpowiedzi, iż nie mam dostępu do kredy czy magnetofonu ktoś wyciągnie zapewne wniosek, że mam złe warunki pracy, a to tylko dlatego, że nie zdaje sobie sprawy, że w roku 2013 nie pamiętam już za bardzo, jak wygląda kreda czy kaseta magnetofonowa. O moich wrażeniach z tamtego badania pisałem u siebie na http://www.anglista.edu.pl/?p=838 – wypełnianie tej ankiety to był naprawdę zmarnowany czas, a wnioski, jakie ktoś z niej wysnuje, będą – zakładając, że więcej osób ankietowanych podeszło do tego badania tak, jak ja – dość dalece odbiegające od wiernego obrazu polskiej szkoły.
@Marcin Mały
Niewłaściwie skonstruowane badanie to jedno. Być samemu w porządku, to drugie. Błędy w badaniu są problemem badacza, a nie ankietowanego. Na końcu ankiety zawsze można napisać własne uwagi, np. takie jakie napisałeś w swoim komentarzu.
„Myślę, że Gospodarz dał mylne wrażenie, jakoby to wszystko go naprawdę nękało, a użyte przez niego figury retoryczne sprawiły, że może się wydawać, że kwestionuje celowość wszelkich badań. Ale tak na pewno nie jest.”
Ja nie mam tej pewności. To co napisałeś powinno stanowić kolejny sygnał dla Gospodarza, by wyrażał się jaśniej. Nie pierwszy raz bowiem czytelnicy mają wątpliwości, czy coś jest ironią, żartem, czy serio.
Ważny problem a właściwie 2 – przeciążenie respondentów badaniami i jakość badań. A i jeszcze trzecia sprawa – czy naukowcy próbują tak rozpowszechnić wyniki badań, żeby ktoś je sensownie wykorzystał.
Nasze badanie z Instytutu Medycyny Pracy pokazało trochę inny obraz – nie jest tak źle z wypaleniem zawodowym nauczycieli – jest przeciętnie w zestawieniu z innymi grupami zawodowymi w Polsce, ale gorzej niż w przypadku nauczycieli wielu krajów Europy. Nie badaliśmy bicia – sami wyraźnie o tym piszemy lecz stosunek do kary cielesnej i różnych „mocnych” rozwiązań problemu dyscypliny w szkole. I znowu nie można generalizować – takie autorytarne tendencje ma co 5. , co 6. nauczyciel. Badania te odmitologizowały też trochę polską szkołę jako miejsce agresji realizowanej jako norma.
Czy coś zrobiliśmy żeby to przełożyło się na życie? Wiele – przygotowaliśmy bezpłatną książkę (dostępną także online) pokazującą wyniki i praktyczne pomysły wspierające nauczycieli w szkole. Pokazywaliśmy te wyniki stowarzyszeniom dyrektorów i związkom zawodowym, decydentom i muszę przyznać, że czasem przy bardzo dużej aktywności trudno nam było uzyskać realne zainteresowanie. Były jednak próby instrumentalnego wykorzystania naszych wyników. Mam nadzieję, że doświadczę kiedyś tego, że rożnego rodzaju rozwiązania w sferze, która mnie interesuje będą wprowadzane na podstawie rzetelnych diagnoz. Póki co tak nie jest, chociaż przy każdych badaniach, które prowadzimy uwzględniamy ten aspekt.
Witam,
Udział w badaniach ankietowych jest dobrowolny – tak jest to przynajmniej określone w badaniach socjologicznych. Jeśli Pana zdaniem, Panie Gospodarzu, badanie nie ma sensu to proszę odmówić udziału. To bardziej uczciwe niż odpowiadanie „żartujące”.
Pozdrawiam
Ps. Do „Marcin Mały”: w szkołach, z którymi współpracuję często korzysta się z kredy a także z nagrań magnetofonowych (np: odtwarzanie piosenek na j. ang.).
Jako osobnik nieustannie (za pieniądze kapitalistów i tychże kapitalistów) badający, czyli – w świadomości Gospodarza – żyjący z nieróbstwa, potwierdzam jego słowa, że w naszym kraju normą kulturową i moralną jest kłamstwo.
Jest dokładnie tak, jak Gospodarz pisze:
„Trudno odpowiadać inaczej, gdy człowiek nie wie, po co badają i do czego posłużą wyniki.”
Jest bowiem Polak wyedukowany w szkole i kościele, że istnieje prawda czasu, prawda ekranu i prawda Tischnera, czyli mówi i widzi się jedynie to, co służy samemu sobie.
I to właśnie jest prawda i racja.
Dokładnie tym kodem pisany jest też belferblog, rzecz jasna (a inne publikacje Gospodarza mają już kod pomocny autorowi w innych sprawach, hihi).
Niestety, kapitalizm niekatolicki już dawno tę przypadłość rozpoznał i …bada ją ze skutkiem, nawet we wspólnotach plemiennych modo Polonia, co myślą, że schowanej w piasek główki nie widać.
Należy więc ostrzec SZKOŁĘ i BELFRÓW , że głupie i upierdliwe badania, co oni tam „w ty szkóle” naprawdę robią, nie są dlatego, że nauce nie wiadomo.
Są dlatego, że NAUKA nie może w to (anno 2013) UWIERZYĆ 🙂 !
Zaprawdę więc, uwierzcie – kaseta i kreda to mały pikuś, przy narzędziach edukacji umieszczonych w szacownych głowach, nominowanych na plemiennych belfrów! 🙂