Im bardziej się cieszysz, tym więcej się nauczysz
Im mniej cieszy Cię nauka, tym więcej czasu musisz na nią poświęcać. A im więcej czasu jesteś zmuszony poświęcać na naukę, tym bardziej się złościsz. W końcu masz wrażenie, że aby osiągnąć wysokie wyniki, musiałbyś się uczyć non stop. Jesteś więc bez przerwy sfrustrowany i zły. Ponieważ nauka nie daje Ci już żadnej radości, zaczynasz szukać zadowolenia gdzie indziej, np. w grach komputerowych, w alkoholu, papierosach, telewizji. Teraz nawet chwila spędzona na nauce sprawia Ci fizyczny ból. Więc się nie uczysz. A wszystko przez to, że w pewnym momencie nauka przestała sprawiać Ci radość. Kto powie, jak się wyleczyć z tego stanu awersji do nauki?
Niezłą metodą jest powrót do korzeni, czyli do uczenia się czegoś, co zacznie sprawiać Ci niekłamaną radość. Może jakieś hobby? Nauka chińskiego? A może nauka skakania ze spadochronem? Prawo jazdy? A czemu nie nauka żeglowania albo pieczenia pizzy? Nie ma znaczenia, czego się będziesz uczył, liczy się tylko stopień radości, jaką jesteś w stanie osiągnąć z tej nauki. Jeśli żadna nauka nie jest w stanie dać Ci radości, musisz zgłosić się do psychologa, gdyż cierpisz na depresję.
Piszę radość z „nauki”, ale tak naprawdę chodzi mi o pracę. Piszę „Ty”, ale tak naprawdę dotyczy to mnie samego. Moja własna praca mnie nie cieszy, więc poświęcam na nią coraz więcej czasu. A ponieważ coraz dłużej pracuję, jestem coraz bardziej wkurzony. Ponieważ nic już mnie w robocie nie cieszy, każdą czynność traktuję jak zło konieczne. Jestem na etapie totalnego przymusu i pracy 24 godziny na dobę. Niedługo padnę.
Dzwoni dla mnie ostatni dzwonek. Najwyższy czas zacząć robić coś, co sprawi mi radość. I chyba to znalazłem. Ostatnio zauważyłem, że dużo radości sprawia mi… (boję się zapeszyć). Nie chcę się za bardzo zaangażować w tę pracę, gdyż obawiam się stracić tę cudowną radość. Pracuję więc nad tym rzadko i krótko, ale to nic. Radość trwa dłużej niż sama praca. Byle tylko się do niczego nie zmuszać, a wtedy wróci radość z każdej pracy. Przecież aby pracować wydajnie, trzeba się cieszyć. Pracownik niezadowolony to żaden pracownik.
A wracając do uczniów. Popracujcie nad własną radością z nauki, bo inaczej sami się wykończycie, rodziców wykończycie, nauczycieli wykończycie, przyjaciół wykończycie, psa i kota wykończycie…, a i tak niczego się nie nauczycie.
Komentarze
Moją radość z nauki zabiła szkoła i nauczyciele – teraz odliczam dni do zakończenia tego najtragiczniejszego rozdziału mojego życia (czyt. okresu szkoły) i momentu, gdy znów będę mogła cieszyć się nauką. Nie mogę się już doczekać 🙂
Radosc z nauki… To zależy. Przy każdej nauce płyną inne emocje..
Nie jest ze mną chyba aż tak źle skoro potrafie odczuć i odróżnić nudną nauke (gdzie ucze sie czegos co mnie nie interesuje i trwa to 10 godzin ) od nauki ciekawej ( w co wtapiam sie i pochłaniam kartki z zaciekawieniem). Czasami trudno cieszyc sie, jak jest do przerobienia materiał, który nas zupełnie nie interesuje… A musi być przerobiony i koniec 🙂
No to jest nas dwóch. Choć ja do końca nie straciłem tej radości. Raczej wyhamowałem tempo.
To prawda, i tylko prawda. Zgadzam się całkowicie. Ale mam też własną teorię: jest zima, każdy, kto potrzebuje, powinien właśnie trwać w śnie zimowym — ja nie mogę, muszę pracować i to jest wysoce frustrujące. Gdzie tu znaleźć tę radość? Skoro najchętniej śpię i najbardziej marzę o śnie. Wiosno, ratuj!
Za nauką trzeba po prostu zatęsknić, jak za słońcem. No bo kiedy to najczęściej ludzie ciepło wypowiadają się o nauce jako takiej, a tym samym o szkole? Gdy już zakończą edukację i nie ma powrotu do szkolnej rzeczywistości. A jaka jest radość, gdy seniorzy dorwą się do jakiegoś szkolenia (niewymuszonego najlepiej), albo trafią na zajęcia latającego uniwersytetu:)
Dla mnie nazwodnym lekiem na brak radości z nauki był, jest i będzie, wielki i nieodżałowany, Stanisław Lem.
wez sie pan za robote i wracaj do szkoly zamiast na blogu pisac!
To o czym pan pisze to chyba wypalenie zawodowe, dopadło i chyba mnie. Próbuję ratować co się da korzystając z urlopu dla poratowania zdrowia. A może zmiana profesji ? ……..
Gdyby tak pan pokazał, że pracuje coraz więcej, ale w szkole…