Obowiązki nauczycieli
Nareszcie minister Hall chce ustalić, jakie obowiązki ma wykonywać nauczyciel w ramach swojej pracy. Jestem za spisaniem obowiązków, ponieważ będzie to korzystne zarówno dla pracodawców (wiedzą, czego powinni wymagać od swoich pracowników), jak i dla pracowników (wiedzą, czego nie należy od nich wymagać). Jak na razie panuje w szkole wolna amerykanka. W jednych szkołach dyrektorzy i rodzice wchodzą nauczycielom na głowy, a w innych nauczyciele robią, co chcą. Gdy wymagania pracownicze są niejasne, naturalnym odruchem pracownika jest wymigiwanie się od obowiązków, a dyrekcji – wrzucanie, ile wlezie.
Społeczeństwo myśli, że nauczyciel pracuje tylko 18 godzin tygodniowo. Niektórzy nawet uważają, że godziny nauczycielskie są 45-minutowe, więc gdy się je przeliczy na zegarowe, to wyjdzie, że nauczyciel pracuje tylko 14 godzin. Czas najwyższy to uporządkować i wyjaśnić, że pracą nazywamy wszelkie czynności wykonywane na rzecz pracodawcy, a nie tylko prowadzenie lekcji. Jeśli więc jakiś nauczyciel o godzinie 7.45 odbiera prasę dla szkoły, to właśnie w tym momencie zaczyna się jego czas pracy. Jeżeli po 45 minutach lekcji nauczyciel idzie odłożyć dziennik na miejsce, to ta czynność także jest pracą. Dyżury podczas przerw, sprawdzanie, czy uczniowie mają obuwie na zmianę, rozmowy z rodzicami, a nawet zebrania rady pedagogicznej to wszystko jest pracą na rzecz pracodawcy. Gdy szef każe mi opracować wyniki matury próbnej bądź wymyślić test sprawdzający umiejętności drugoklasistów, to jest to praca. Gdy sprawdzam kartkówki, zeszyty, wypracowania, to pracuję na rzecz pracodawcy. Także wezwanie mnie na rozmowę do dyrektora czy umówienie na spotkanie z rodzicem jest pracą nauczyciela, a nie rozrywką.
Społeczeństwo, sądząc, że nauczyciel pracuje tylko wtedy, gdy prowadzi lekcje, aż się prosi, żeby nauczyciele naprawdę zaczęli pracować wyłącznie podczas lekcji. Pokażmy więc społeczeństwu, co to znaczy pracować tylko podczas lekcji. Niech każdy nauczyciel przyniesie sprawdziany i zacznie je poprawiać właśnie na lekcji. Niech w ogóle całą pracę zacznie wykonywać wyłącznie podczas lekcji. Okaże się wtedy, że lekcje prawie nigdy nie byłyby prowadzone, ponieważ zawsze jest do wykonania inna praca (wypełnienie dziennika i arkuszy osobowych uczniów we wrześniu, wypisywanie świadectw w czerwcu, a w międzyczasie klasówki, kartkówki, opracowywanie testów, wypisywanie sprawozdań itd.).
Jestem za tym, aby dokładnie opisać obowiązki nauczycieli: ile na to, ile na tamto. Przestrzegam tylko przez wpisywaniem obowiązków z sufitu. Do ustalenia rzeczywistych obowiązków potrzebna jest znajomość realiów szkoły. Może się bowiem okazać, że na sprawdzenie prac nauczycielowi przyznana zostanie jedna godzina w tygodniu, a na indywidualne douczanie dzieci pięć godzin. I wtedy nauczyciel będzie pracował tak, jak ma w obowiązkach, czyli sprawdzi prace jednej klasy po 16 tygodniach (średnio 16 godzin zajmuje poloniście sprawdzenie wypracowań jednej klasy – po pół godziny na wypracowanie). Aby opracować standardy obowiązków nauczycieli, trzeba naprawdę znać się na tej robocie.
Spiszmy obowiązki nauczycieli, ale zróbmy to z głową, inaczej będzie chaos i burdel na kółkach.
Komentarze
Też jestem za tym, żeby wreszcie ktoś określił zakres moich obowiązków i czas ich wykonania. Inaczej pracuje polonista, inaczej wuefista. Pracą polonisty jest też, np. czytanie (przypomnienie sobie) lektury omawianej z uczniami. Znając polskie realia, obawiam się, że ostatni Pański akapit będzie proroczy.
Może światełkiem w tunelu jest fakt , że pani minister do niedawna była czynnym nauczycielem ?
Myślę,że pomysł jest dobry, ale niewykonalny. Bardziej podobało mi się Pana doświadczenie ze szkoły społecznej, gdzie dyrektor oferował niewielką kwotę miesięcznie za przygotowanie akademii, wypisywanie świadectw, itp. Wtedy brał tę robotę zainteresowany nauczyciel i nikt nie musiał się do niego porównywać. Po spisaniu obowiązków zacznie się porównywanie pracy polonisty, matematyka, biologa,itp. Każdy będzie mówił, że ten Pan(-ni) z innego przedmiotu wyszla na tym korzystniej niż np. ja. Piszę to, bo domyślam się jakie pojęcie mają o sytuacji Ci, którzy będą takie obowiązki doprecyzować. To jest tak jak z całym Narodem. Każdy wie jaka jest praca w szkole, bo dobrych ileś lat do niej uczęszczał, więc się na tym zna. Dopiero po wystąpieniu w roli nauczyciela zaczyna zdawać sobie sprawę, że o pracy nauczyciela nie wiedział nic, choć na co dzień z nim przebywał.
Przykro jest mi to stwierdzić, ale Pański wpis pokazuje jak bardzo nauczyciele w Polsce są oderwani od nowej rzeczywistości. Niedługo Pan stwierdzi, że czas dojazdu do pracy powinien też się wliczać w czas pracy. Nieumniejszając roli nauczyciela w społeczeństwie, warto jednak zmierzyć się z prawdą, że akurat co do czasu pracy, kontroli i spełniania wymagań, polska szkoła pozostaje daleko w tyle za resztą normalnie funkcjonującego w gospodarce rynkowej społeczeństwa. I jest to chyba jeden z powodów roszczeniowej postawy przedstawicieli tego zawodu.
Do Cdk
Może jakieś konkretny argument na brak kontroli. Kontrolują nas władze kuratorium, samorządowe, rodzice, uczniowie, a nawet ksiądz proboszcz miejscowej parafii. Poza tym „nie umniejszając” piszemy osobno.
Cdk,
wzystko zależy od tego, jak bardzo pracodawcy zależy na pracowniku. Gdyby brakowało ludzi do pracy w szkole, wtedy trzeba by przyciągnąć ich przywilejami i zarobkami. W niektórych zawodach już płaci się nawet za przyjazd do pracy i dodatkowo dorzuca się służbowy samochód. I ludzie wymagają tego a nwet więcej od pracodawcy. Wymagania nauczycieli są śmieszne w proównaniu do innych branż.
Do Ewy,
co do kontroli to chyba wszyscy wiemy jak wyglądają wizytacje dyrekcji na lekcjach. Po pierwsze są zapowiedziane z dużym wyprzedzeniem, nie słyszałem o niezapowiedzianych wizytacjach. Do drugie jest to tak zwane „odwalenie roboty”, nikt nikomu nie chce zrobić „krzywdy”, nikt nie wyciąga z tego wniosków. Czysta fikcja, skonfrontujcie to z rzeczywistością pracownika firmy, gdzie szef w dowolnej chwili może przyjść na kontrolę, nie tylko tego co pracownik robi w danej chwili, ale również tego co zrobił dotychczas. Po trzecie dlaczego nie kontroluje się nauczycieli sprawdzając postępy uczniów? Np w liceum wystarczy porównać wynik testu gimnazjalnego z maturą. Odpowiedź jest prosta, bo taka kontrola nie ma sensu, ponieważ nie skutkuje żadnymi sankcjami. I po raz kolejny nawiązując do rzeczywistości wolnorynkowej taka sytuacja nie ma prawa bytu.
Nie bardzo rozumiem w jakim sensie nauczyciele są kontrolowani przez proboszcza miejscowej parafii? Z tego co mi wiadomo Polska podpisała konkordat w którym jednoznacznie jest napisane o rozdzielności państwa i kościoła, więc jesteście kontrolowani przez organ do tego nieuprawniony.
Do Architekt,
chciałem zauważyć, że akurat nauczyciele na przywileje nie powinni narzekać, wspominając tylko o emeryturach, chorobach zawodowych, czy 2 miesięcznych wakacjach letnich. Żeby zasłużyć na opłacenie czasu pracy czy służbowy samochód (nie jako narzędzie pracy, ale dodatkowa gratyfikacja) to trzeba być specjalistą, który wyróżnia sie z tłumu. I nie jest to tak naprawdę uzależnione od kształtowanie się podaży i popytu na danym rynku pracy, a od specyfiki danego rynku.
Pozdrawiam, Cdk.
PS. Dziękuje za poprawienie mnie, postaram sie zapamiętać na przyszłość.
Zdaję sobie sprawę z rozmaitych obciążeń tego zawodu, niewątpliwie trudnego i niewdzięcznego. Ale przyłączam się do Cdk, że na brak przywilejów nauczyciele nie powinni narzekać. Natomiast, co do odwiecznego tematu czasu pracy nauczycieli…. Mam sporo nauczycielek wśród rodziny i przyjaciół, więc moją „wiedzę” opieram nie tylko na fakcie, że sama kiedyś chodziłam do szkoły (jak pisze Kwant). I zdaję sobie sprawę, że – oprócz prowadzenia lekcji – nauczyciel ma mnóstwo innych obowiązków do wykonania. Ta świadomość nie zmienia jednak mojego przekonania, że „sumarycznie” nauczyciel pracuje w swoim życiu zdecydowanie mniej czasu niż pozostali pracownicy. I skoro mam okazję, to pozwolę sobie zadać Szanownemu Gospodarzowi i jego gościom pytanie, które korci mnie „od zawsze”: jak to jest, że w czasie wakacji i ferii wiele dzieci biega z kluczem na szyi, bo rodzice – nawet jesli swoje urlopy biorą całkowicie odrębnie – nie są w stanie „pokryć się” z czasem wolnym od zajęć szkolnych. A na logikę – skoro w czasie wakacji nauczyciel nie prowadzi zajęć dydaktycznych, ani nie ma tych dodatkowych zajęć w postaci sprawdzania zadań, spotykania się z rodzicami itd. to powinien na ten okres „wrócić” do 8-godzinnego dnia pracy, obowiązujacego wszystkich „normalnych” pracowników. Czyli szkoła bez najmniejszego problemu powinna być w stanie zapewnić opiekę dzieciom, które nie mają dobrej babci. A tymczasem: najczęściej jest zamknięta na głucho. Wiem, wiem: moje znajome nauczycielki też twierdzą, że mają dyżury w szkole i wakacji mają tyle, ile my urlopu. Tylko że ja wiem, gdzie one w czasie naprawdę przebywają …
Do Cdk
Nie obawiam się kontroli dyrekcji, zapraszam ją w każdej chwili mojej pracy. Wszystko, ci robię na zajęciach, mieści się w zakresie obowiązków nauczyciela. Jeśli mowa o efektach to nie pracuję z drewnem jak stolarz, tylko z żywymi istotami, które myślą, czują, mają wady i problemy. Czy rozlicza się lekarza, który nie wyleczył pacjenta? Co do kontroli proboszcza to jak można nazwać obowiązek opieki nad uczniami w czasie uroczystości religijnych, np. podczas Dnia Papieskiego, w kościele a nie w szkole. W Polsce w praktyce nie obowiązuje konkordat! Takie mamy realia. Poza tym czy trzeba być wybitnym specjalistą, aby dostać od pracodawcy materiały biurowe? Ja muszę sobie kupić papier ksero, długopis, podręczniki, tusz do drukarki itd. Tak działa w Polsce większość szkół. I zbędna wydaje się propozycje zmiany pracy, bo mimo wszystko ją lubię, ale domagać się poprawy jej warunków mam prawo jak każdy obywatel w Polsce.
Heleno,
nie mam nic przeciwko temu, aby szkoły zapewniały opiekę podczas ferii i wakacji. Mój szwajcarski znajomy, nauczyciel, ma 6 tygodni urlopu w wakacje, pozostałe dwa tygodnie ma obowiązek przebywać z klasą na tzw. zielonej szkole (wycieczka). Jestem gotów pracować podobnie. Dzięki temu żadna klasa nie wyjeżdżałaby podczas roku szkolnego na wycieczki i nie przepadałyby jej lekcje. Jednak mimo dobrych chęci nauczycieli, szkoły nie mogą być otwarte przez całe wakacje, ponieważ kiedyś trzeba je remontować. A zatem sprawa wymaga głębszego przemyślenia, aby nie okazało się, że w wakacje i ferie placówka była otwarta, a remont wypadł w czasie roku szkolnego.
Pozdrawiam
DCH
Do Ewy,
nigdzie nie napisałem, że nauczyciele się obawiają, tylko odnotowałem fakt, że takie kontrole dyrekcji są sprawą czysto fikcyjną. I nie mogę się z Tobą zgodzić w kwestii nierozliczania lekarzy z efektów. Oczywiście, nie w państwowych jednostkach opieki zdrowotnej, w których kontrola jest równie absurdalna jak w szkołach, natomiast takiemu rozliczeniu podlegają lekarze prowadzący prywatne praktyki. Rozlicza ich rynek, lekarz, który odnosi sukcesy w leczeniu pacjentów jest oblegany, dzięki czemu może podnosić cenę swoich usług, natomiast lekarz marny będzie prędzej czy później zmuszony do zamknięcia swojej praktyki. Nie wymagam również cudów, żeby nauczyciele w liceum, do którego trafia słabsza młodzież osiągali porównywalne wyniki w nauczaniu jak nauczyciele z tych najbardziej renomowanych szkół. Rozliczajmy z przyrostu umiejętności, czyli przykładowo różnicy między wynikiem maturalnym a wynikiem testów gimnazjalnych. Czy nastąpiła jakaś poprawa czy wręcz przeciwnie.
Napisałaś również, że proboszcz rozlicza nauczycieli np z opieki nad uczniami w czasie wizyt w szkole. Idąc tym tokiem rozumowania tak samo może nauczycieli rozliczać pani w muzeum, czy właścicielka pensjonatu w którym nauczyciel z klasą spędza czas na wycieczce szkolnej. Jednak chciałem zauważyć, że ani z kontroli księdza, ani z kontroli pani w muzeum nic nie wynika, ponieważ jego ocena pracy nie wpływa w żaden sposób na nauczyciela. Bo cóż z tego, że proboszcz stwierdzi, że nauczycielka X jest niezbyt dobrym pedagogiem? Otóż nic, ponieważ nie jest on w stanie wyciągnąć żadnych konsekwencji wobec tej nauczycielki. Taka kontrola to fikcja.
Co do kwestii podręczników to z tego co mi wiadomo, nauczyciele w większość dostają je za darmo z wydawnictw, często po kilkadziesiąt różnych z których później wybierają ten z którego korzystają w trakcie zajęć. Co do długopisów, to w większości zakładów pracy nikt nie rozdaje ich za darmo. Co do papieru do xsero, to w większości szkół panuje niepisana zasada, że to uczniowie kupują papier na początku roku, odciążając z tego obowiązku nauczyciela. Chociaż zgodzę się, że nie jest to słuszne.
Wcale nie sugerowałem zmiany pracy.
Do Gospodarza,
z całym szacunkiem, ale nie słyszałem np żeby zamykano co roku na 2 miesiąc jakikolwiek zakład pracy z powodu remontów. Uważam, że ten argument jest niezbyt trafny, szczególnie, że nie remontuje się większości szkół w każde wakacje w takim stopniu, żeby było konieczne całkowite ich zamykanie. Dodatkowo widzę szanse wykorzystania 2 miesięcznej przerwy w zajęciach dydaktycznych na doszkalanie zawodowe nauczycieli. Jest to bardzo dobry okres, żeby prowadzić wszelkie kursy np. na egzaminatorów maturalnych. Mógłby to być również czas na podsumowanie problemów dotyczących szkoły i próby ich rozwiązania, spokojne przeanalizowanie postępów każdego z uczniów, przygotowanie konspektów pracy itd.
Pozdrawiam, Cdk.
Do Cdk
Papier, który ewentualnie kupują uczniowie jest przeznaczony na sprawdziany i kartkówki. Papier, na którym drukuję opisy tych sprawdzianów, tony sprawozdań i innych bzdetów dla dyrekcji kupuję sama.
Szanowny Gospodarzu,
Nie wątpię, że Pan rzeczywiście jest gotów pracować także w wakacje. Ale nie wątpię również, że gdyby ktoś zechciał takie zasady pracy nauczycieli wprowadzić w życie, podniósłby się powszechny krzyk i nauczyciele broniliby status quo, jak niepodległości. A porównania można robić i z innymi nacjami: od znajomego Duńczyka wiem, że w Danii dzieci są z powrotem w szkole już w sierpniu! Ja dzieciom wakacji nie żałuję i nie postuluję wcale ich skrócenia, ale w Polsce rzecz wygląda tak, że rok szkolny nigdy kończy sie 30 czerwca, tylko już parę dni wczesniej, między Świętami a Nowym Rokiem zawsze wolne, niezależnie od późniejszych 2-tygodniowych zimowych ferii, przed i po wszelkich świętach też zawsze jakieś dodatkowo wolne dni, razem robi się jakieś 12-14 tygodni wolnego dla nauczycieli! A – wracam do mojej pierwotnej mysli – poza 26 dniami urlopu taryfowego, w pozostałym czasie tych …-nastu tygodni „pensum’ nauczycielskie winno zrównać się z tygodniowym wymiarem czasu pracy kazdego zatrudnionego w Polsce. Więc czemuż rodzice wciąż czynią łamańce, gdzie podrzucić dziecko, żeby nie zostawało samo w domu? Nie uwierzę, że każda szkoła jest co roku malowana, ani że co roku wymienia sie w niej podłogi czy dach. A jesli jedna szkoła faktycznie przechodzi remont w czasie wakacji, to dziecko winno znaleźć opiekę w sąsiedniej, która wówczas „pełni dyżur” – tak, jak to jest z przedszkolami. Z przykrością stwierdzam, że nauczyciele – domagający się godziwego wynagrodzenia za swoją pracę – jakoś całkowicie tę kwestię pomijają i nie chcą o niej słyszeć.
Niemniej jednak pozdrawiam serdecznie wszystkich nauczycieli.
Pani Heleno,
chyba rozmawiamy o dwóch różnych sprawach. Wydaje mi się, że Pani chce, aby szkoły były placówkami opiekuńczymi, gdzie można oddać dziecko, jak rodzice idą do pracy. Tymczasem są to placówki edukacyjne i taką formę zajęć finansuje budżet. Porównanie do przedszkoli jest wg mnie nieuzasadnione, ponieważ za pobyt dziecka w przedszkolu częściowo płaci rodzic (jakieś 200-300 zł miesięcznie). Jeśli więc szkoła miałaby funkcjonowac jako placówka opiekuńcza, rodzice musieliby za opiekę płacić, a za edukację już nie. Więc pobyt w wakacje i ferie byłby płatny. Skoro rodzice nie mają co zrobić z dziećmi, muszą za luksus cudzej opieki zapłacić. Chyba że zmienimy konstytucję i ustalimy, że nie tylko edukacja jest w Poslce bezpłatna dla obywateli, ale także opieka nad dziećmi do 18 roku życia. Bardzo bym tego chciał, gdyż też mam dziecko i nie wiem, co z nim zrobić przez część ferii i wakacji, gdy dyrekcja wyznacza nam zadania do wykonania.
Warto pamiętać, że w edukacji, jak się pociągnie za jeden sznurek, to zwykle spada coś takiego na głowę, czego się zupełnie nie spodziewaliśmy.
Pozdrawiam
DCH
Tak, tak, tak, Szanowny Gospodarzu. Ja na tą „bezpłatną” edukację wydaję kilkaset złotych co roku. A za przedszkole płaciłam grosze (za państwowe przedszkola nie płaci się kilkuset złotych).
Pani Heleno,
Podtrzymuję, że sama obserwacja tego co i kiedy robi nauczyciel nie daje prawa do oceny jego pracy i jakiegokolwiek pojęcia o niej. Proszę się zatrudnić na jeden rok szkolny, przeprowadzić samodzielnie odpowiednią ilość zajęć i wtedy Pani zobaczy o co chodzi. Ja mam żonę lekarza, obserwuję ją na codzień, ale nie łudzę się jakobym miał w ten sposób pojęcie o jej pracy i mógł ją z jej rozliczać, a nie daj Boże oceniać.
Do Kate,
to ile płaci się za państwowe przedszkole zależy od gminy. Ja w Środzie Wlkp, za takie przedszkole bez żadnych dodatkowych zajęć płacę ponad 200 zł. Od starostwa natomiast w Środzie będzie zależało czy nauczyciel może dostać dodatkowe godziny pracy czy też nie. Właśnie uchwalono, że przyznawanie nadgodzin dyrektor musi uzasadnić przed starostwem w każdym odrębnym przypadku jakim jest belfer.
– Kate –
Twoje informacje o tanich państwowych przedszkolach pochodzą chyba sprzed 30 lat – od dawna juz płaci się około 300 zł i to bez ulgi na kolejne dziecko w tej samej placówce.
Też zazdroszczę nauczycielom wakacji , ale nie uważam , że są one rekompensatą za kiepskie zarobki.
Nie zazdroszczę im natomiast pracy z dziećmi i mlodzieżą – i przy okazji z rodzicami.
Droga Kate. To ile lat temu Twoje dzieci chodziły do tego przedszkola? Moje (dwoje) też były pod opieką państwowego w latach 1996 – 2002 i pamiętam że opłatę wnosiłam raczej w setkach złotych miesięcznie, niż w groszach?
Ja chętnie oddam moje 12-14 tygodni wolnego, w narzuconych odgórnie terminach, za 5 tygodni urlopu w terminie, który mi odpowiada i za prawo do urlopu „na żądanie”.
Do Cdk:
„nauczyciele w Polsce są oderwani od nowej rzeczywistości. Niedługo Pan stwierdzi, że czas dojazdu do pracy powinien też się wliczać w czas pracy”
Ja myślę że jest to trafna propozycja DCH. Mi określano dokładnie zakres obowiązków w każdym miejscu pracy. Nie zdarzało mi się (poza wyjątkowymi wypadkami – awarie, modernizacje sieci itp) żebym zabierał robotę do domu albo pracował weekendami, nie loguję się z domu na serwery, nie piszę skryptów ani programów wieczorami, żeby szybciej się wyrobić z zadaniem. Za moją pracę dostaję 3-4 razy więcej niż wynosi wynagrodzenie najlepiej znanego mi nauczyciela (fizyka, informatyka). Nikt nie określa, kto ma płacić za papier i tusz, których ów nauczyciel używa żeby przygotować zadania na klasówki i karty pracy na lekcje laboratoryjne, sprawozdania projekty itp makulaturę dla urzędników. Jest w szkole wprawdzie ksero, ale… każdy nauczyciel ma limit kopii, które może wykonać. Zwykle niewystarczający, żeby obsłużyć wszystkie sprawdziany w danym miesiącu.
Do Cdk (c.d.) Poza tym, nawiązując do nowszego wpisu DCH, wiadomo byłoby co jest a co nie jest obowiązkiem nauczyciela. Czy jego etat to 18x 45 minut w tygodniu, i nic więcej – na przerwach nauczyciel idzie na kawę choćby dzieciaki atomówkę na korytarzu odpalały, czy w ramach swoich obowiązków dotyczących pracy na 1 etacie (przygotowanie do lekcji, poprawa sprawdzianów, rady pedagogiczne, wywiadówki, dyżury, lekcje itd) nauczyciel musi przeprowadzić 18 lekcji tygodniowo. Ja na przykład wiem że powinienem dla użytkownika zainstalować programy x,y,z, natomiast instalacji oprogramowania u mogę odmówić, bo nie figuruje w katalogu oprogramowania z którego korzysta firma.
Niech w koncu w ministerstwie zdecyduja, ze obowiazkiem nauczyciela jest obecnosc na lekcji. NIe wiem czy ja mialam takiego pecha czy to jest w Polsce normalka, ale zarowno w podstawowce jak i w sredniej byly lekcje na ktorych nie bylo nauczycieli (bo polonista jest jednoczesnie z-ca dyrektora i jest zajety sprawami organizacyjnymi). Wiec jedyne co nauczyl to pisania na gwalt podania o przyjecie do szkoly sredniej, krytykujac niemilosiernie bez ani jesnej wskazowki jak to padanie ma poprawnie wygladac. (miasto 50 tys. mieszkancow na Pomorzu)Do dzisiaj nie moge zapomniec. Albo pani od fizyki. Tak nieobecna, ze w dzienniku ocen brakowalo na podstawie, ktorych wystawia sie srednia, wiec znowu na gwalt: pytanie z zyciorysu Marii Sklodowskiej bo w jedna lekcje fizyki sie nie wylozy, prawda? Albo pani od matematyki 30 min dyskutujaca o za dlugich paznokciach maturzystki…
Czas okreslic i dac prawo uslugobiorcom (czyli uczniom i rodzicom) prawo rzeczowej krytyki. Do znudzenia trzeba powtarzac nauczycielom, ze ich pensja nie plynie z nieba tylko z portfeli podatniko w tym rodzicow-tylko tak wyegzekwujemy szacunek i zlikwidujemy arogancje. Trudne warunki pracy i co za tym idzie podwyzki zarobkow to sprawa oczywista i do ustalenia. Spoleczenstwo marudzi na roszczenia bo pamieta szkole z PRL-u taka jak ja.Normalnym odruchem jest, ze nikt nie chce wspolnej kasy na pysznych leni w szkolach wydawac.
Najpierw podnosi sie poziom, wydajnosc, etyke zawodowa, a potem zada slusznych gratyfikacji.
Wiem, ze urazilam tym wpisem wielu ale musimy byc pokorniejsi(tez ucze), zeby roscic sobie prawo do szacunku i godnosci. RZetelna argumentacja przekona sie spoleczenstwo i politykow, ale proby ucieczki przed odpowiedzialnoscia i nieustepliwosc sa widoczne golym okiem i beda surowa skrytykowane. Tak jak czyni to CDK.
Niektore firmy wrecz placa za surowa krytyke klientow; my tez uwaznie przysluchujmy sie. Dzieki tamu nowe pokolenia nauczycieli beda godnie i z zadowoleniem ksztalcic mlodziez.
Dziekuje CDK-choc ciarki po plecach leca
Dodam jeszcze nauczycielke WF-u, ktora dorabiala zajeciami SKS-u:rzucila pilke do kosza na srodek sali ze slowami: ” Grajcie” po czym wychodzila do kanciapy. Nie chodzi o to ze ci nauczyciele nie pracowali ale o to ze uczyli lenistwa i ignoracji tysiace dzieci, ktore teraz tworza nasze spoleczenstwo.
Im wiecej pisze i sobie przypominam tym bardziej przekonuje sie, ze raczej pecha nie mialam. Ze to prawdziwy obraz polskiej edukacji.
Zycze powodzenia kolejnym ministrom a nauczycielom duzo sily w przystosowywaniu sie do nowych regol gry. Nagrody tez beda.
Czesc wszystkim nauczycielom wykladowca i innym ksztalcacym dzieci mlodziez i doroslych,
taak wy nie macie dwoch miesiecy wakacji tylko akurat zdarzylo mi sie wyjechac z Polski i jestem w rejonie szparagowo truskawkowo czeresniowym
i jak jade samochodem to czasami widze ja w polu przemykaja ludziki i widze obok pola samochody na polskich blachach wiec zagaje i co:????
A przyjechalismy do rodziny i dorabiamy sobie w weekend cos tam zwiedzimy a na koniec kupimy jakis samochod. A gdzie w Polsce pracujecie??
ucze w Szkole….
Tak wy nie macie 2 miechow wakacji…………
w wakcaje nie mozecie udzielac korkow wiec zapieprzacie u Bauera w polu albo na budowie. jakby nie patrztyl praca uszlachetnia, ale ludzie na milosc boska nie klamcie ze nie mozecie miec 2 miesiecy urlopu.
pozdrawiam
Witam wszystkich,
Z tymi remontami szkół na wakacje to nieźle przesadzacie. Akurat tak się składa, że pracuję w firmie która robi takie remonty non stop przez cały rok i jedyne co nam narzucają szkoły to remont pomieszczeń w weekendy – start od piątku po 15 a koniec w niedzielę. Jak widać wakacje na tego typu prace wcale nie są potrzebne. A co do czasu pracy nauczycieli no cóż, mój brat właśnie jest takim nauczycielem i poza zwykłym etatem jeszcze prowadi firmę więc nie gadajcie że tak długo musicie pracować.
mam pytanie!!!!!!!!!
czy nauczyciel ma prawo ocenić na niedostateczny a później odmówić sprawdzenia pracy domowej z plastyki(dostarczonej z kilkudniowym opóźnieniem), jeżeli uczeń we wcześniejszym terminie był nieobecny?
proszę o szybką odpowiedź!!!!!!!
girl: Napisz do BRAVO. A tak serio, to blog nie jest kącikiem porad, zwróć się z tym może do dyrekcji, wychowawcy albo co.
Do Dzidek:
Uogólnianie szkodzi obiektywizmowi, nie sądzę żeby wszyscy, lub znakomita większość nauczycieli wyjeżdżała dorabiać – większość nie ma po prostu na to zdrowia.
Do Matyss:
Jeden przypadek czy drugi nie powinien stanowić o ogóle problemu. Tak długo jak będziemy zakładać, że na podstawie zachowania jednego człowieka możemy oceniać wszystkich z danego zawodu, o danym kolorze skóry, czy o danych preferencjach tak długo nie będziemy potrafili wypracować kompromisu.
Krytykę należy przyjąć z godnością i pokorą, a poprawę wypracować w oparciu o wspólne dobro.
Nie będę się długo rozpisywał ale, zgadzam się wreszcie ktoś pomyślał. Uwarzam że nie tylko uczniowie powinni mieć obowiązki ale i nauczyciele. Może wreszcie nauczyciele zaczną się interesować swoimi uczniami z obowiązku.
Czy nauczyciel może odmówić wyjechania na „zieloną szkołę”?
ja zuzywam tony papieru, paieru kolorowego, farb, plasteliny, kupuje zabawki, podreczniki z ciekawymi cwiczeniami, i mnóstwo innych przedmiotow niezbednych od preprowadzenia zajec. I oczywiscie to wszystko jest oplacane z moich 870 zl miesiecznie. Rzeczywiste kokosy.
Ktora pani sekretarka przynosi sobie tusz do pracy? albo chociaz dlugopis?
jestem uczniem i zauważyłem,że nauczyciele nie przestrzegają takich praw ucznia jak:-po co najmniej tygodniowej przerwie w nauce(choroba czyli nieobecność na zajęciach lekcyjnych) nie mogą go pytać pierwszego dnia jak przyjdzie do szkoły.Zawsze gdy mówię że nie było mnie ponad tydzień w szkole i jestem do tyłu z materiałem to mówią że ich to nie obchodzi że moglem pozyczyc zeszyt od koleg i z usmiechem na twarzy stawiają 1.
Nauczycielka uwziela sie na moja klase i robi nam co lekcje kartkowke i prace w grupach dwu osobowych z calego z dzialu ktore sa gorsze od sprawdzianu i nie mozna korzystac z książki ani zeszytu(czyli tak jakby sprawdzian tylko ze w grupach dwuosobowych)
Mam pytanie czy tak mozna??????????????????Maja rowniez na sprawdzenie sprawdzianu dwa tygodnie pozniej jak zapisane jest w statucie szkoly nie moze egzekwować tej wiedzy co byla na tym sprawdzianie ponownie.Czyli sprawdzian jest nie ważny i nie moze go robic jeszcze raz.Łamią to i z uśmieszkiem mówią „jak wam cos sie nie podoba to zaraz mozeci napisac jeszcze raz”a tak nie mozna.-czyli lamia statut.
powinno sie zabrac nauczycielom karte nauczyciela bo ciekawo za co ida wczesniej na emeryture?za obijanie sie i dreczenie uczniow.Nie pracuja w jakis zlych warunkach ani nie pracuja fizycznie.Bo dlaczego nauczycieli traktuje sie na rowni z np:gornikami ktorzy naprawde ciezko pracuja i im sie nalezy wczesniejsza emerytura.
dlaczego wywaliliscie moj komentarz przeciej jest w koncu wolnosc slowa i ni tam obrazliwego nie bylo tylko sama smutna prawda
zly,
trochę cierpliwości. Cały Twój komentarz zaakceptowałem.
Pozdrawiam
DCH
Do nauczycieli!!!!!!
Z ciężkim sercem pisze ten komentarz na wiadomość o pomostówkach dla nauczycieli,przestałam wierzyć w sprawiedliwość i równość wszystkich obywateli.Co mają powiedzieć ludzie którzy pracują w fabrykach, w huku,hałasie,na 3-y zmiany(noc cały tydzień od 22.30-6.30)i nawet nie mają żadnych przywilejów bo związki w firmie są na pensji prezesa!!! albo systemy 4-o brygadowe,gdzie ludzie nie wiedzą co to jest wolny wekend z rodziną.Ale o tym nikt nie chce słyszeć ani nikt nie chce walczyć dla tych ludzi, a sami pracownicy są tak zmęczeni,że nie mają na nic siły, tylko na dojście do domu.Powiecie pewnie było się uczyć,zaskoczę was też mam wykształcenie wyższe no ale co z tego, jak niema pracy a na dodatek musiałam się wykształcić za własne pieniądze nie z budżetu państwa. SPRAWIEDLIWA
DO NAUCZYCIELI!!!
Ostatnio przeczytałam w gazecie,że nauczyciele są w 10-u najlepiej zarabiających zawodów,trochę krytycyzmu macie wolne wekendy,wakacje,przerwy świąteczne,uregulowany tryb życia i jeszcze Wam mało, zastanawiam się kiedy to społeczeństwo nie wytrzyma i wreszcie zacznie walczyć o swoje!!!Wystarczy spojrzeć z daleka i od razu widać przemęczonego nauczyciela z bukietem kwiatów w exstra ciuchach eleganckim samochodzie!!!! miejcie trochę skromności i litości dla innych przez Wasze pomostówki inni ich wogóle nie dostaną, bo inni mają pracować w fabrykach po 50 lat do 65 roku życia i oni nie potrzebują odpoczynku, a co mają powiedzieć ci co pracują w sklepach na okrągło korzystając z przerwy świątecznej proszę Was przemyślcie sobie te moje rozważania i nie odbierajcie innym wiary w lepsze jutro bo ktoś Was za to rozliczy.
SPRAWIEDLIWA.
Ps. A jak się nie zgadzacie ze mną no to popracujcie chociaż miesiąc w innym zawodzie to poznacie prawdziwą rzeczywistość.
znajduje sie w nastepujacej sytuacji: grozi mi niedostateczna ocena z 2-uch przedmiotow i pani nauczycielka mowi mi ze nie da mi porprawic oceny na polrocze a co gorsz mowi iz jezeli jej sie bedzie chcialo to mi nie da pozytywnej oceny na koniec roku i nie da mi juz poprawic oceny z polrocza do konca rokui ze bede musial zdawac komisyjnie, druga sprawa czy nauczyciel ma prawo wytykac mi przy calej klasie wady mojej rodziny ????? wg. mnie ten nauczyciel wogole niema racji i nie powinien nauczac. dziekuje z gory
do wszystkich zazdrośników
nie zazdrośćcie wakacji czy ferii, bo bez tego oddechu człowiek by zwariował, nie bąźcie zawistni o to że jakaś tam nauczycielka wsiadła do luksusowego samochodu, bo to auto jej męża, a może za 10- letnie raty.
co do obowiązków
jestem za
chcę wiedzieć, czy nauczyciel musi tworzyć dokumentację szkolną lub jej ewaluację np. WSO, Program Profilaktyczny, Program wychowawczy i inne czy to należy do obowiązków dyrektora. W mojej szkole dyro każe nam siedzieć i robić wszystkie „papiery” za niego.
Czy muszę pracować za nauczyciela, który świętuje w innym terminie niż ja?
Czy należą mi się jakieś pieniądze za zastępstwa, bo w mojej szkole nawet za chorego nauczyciela nie płacą? itp
Co do czasu pracy nauczyciela. Nie wiem jak kto, ale ja tyram jak wół za te marne 2000tys- nauczyciel dypl.po 25 latach pracy(zarabiam tyle, bo pracuję na wsi -dodatek wiejski, ale wydaję 200zł miesięcznie na dojazd) Jestem polonistką i oprócz „ustawowego” sprawdzania prac domowych, prowadzę nieodpłatnie koło polonistyczne, pomagam dzieciom redagować gazetkę szkolną(po lekcjach)używając do tego własnego komputera z „oprzyrządowaniem”,bez przerwy robię na dodatkowych zajęciach testy i inne zadania powtórzeniowe, po to by jak najwięcej umieli i później muszę to oczywiście sprawdzać, więc często siedzę do 12 w nocy. Przygotowuję najlepszych do różnych konkursów i wykonuję szereg dodatkowych zadań zleconych przez dyrektora. Wystarczy?
Miła Sprawiedliwa
Jestem nauczycielem z wykształceniem specjalistycznym i pedagogicznym, obecnie piszę doktorat. Pracowałam w innym zawodzie (reklama) i nadal pracuję (w szkole mam 1/2 etatu).
Zgadzam się z tym, iż z uczniami pracuje się o wiele milej niż z firmami produkującymi spoty telewizyjne (stres, praca często w nocy, wszystko potrzebne na wczoraj). Ale w szkole też nie jest ani bezstresowo, ani różowo, zwłaszcza, kiedy w klasie jest jeden komputer i 11 uczniów (a u mnie tak właśnie jest). Zależy, kto co lubi i w czym się realizuje.
Jeżeli chodzi o wynagrodzenie… to praca nauczyciela nie kończy się wraz z dzwonkiem! Nie będę pisać ile młody nauczyciel zarabie w licum plastycznym a ile grafik w firmie reklamowej. Poza tym (i to dla mnie jest niestety najważniejsze) szkoła nie rozwija nauczycieli (spory z dyrekcją i ciągłe rozmyślanie jak nauczać bez potrzebnego sprzętu nie motywują do rozwoju).
A wolne… chętnie je zamienię na urlop w październiku – kocham podróże pociągiem po Azji a w lipcu, np. w Uzbekistanie jest po prostu zbyt gorącą i zbyt turystycznie, jak dla mnie. Więc dlaczego nie mogę sama zadecydować i wybrać dogodny dla mnie termin wypoczynku?
A nade wszystko, nauczyciel jest ODPOWIEDZIALNY za edukacje swoich uczniów. Więc powinien być z tego a) rozliczany b) odpowiednio wynagradzany. Nie będę komentować.
Wszystkie plusy i minusy są zawsze relatywne. Warto popatrzeć i z drugiej strony.
Dla pocieszenia powiem, iż pracuję na Słowacji – więc jak widać, problemy mamy podobne.
Witam wszystkich!!
Oczekiwałam bumu na moje rozważania, ale chyba nikt nie ma odwagi polemizować o pieskim życiu nauczycieli.Z opowiadań moich dzieci o wyczynaniach ich wychowawców ,a mianowicie zupełnym brakiem podejścia, wyzywaniem ich od matołów ,głąbów itp.nie pomaga im w rozwijaniu się, gdyż to właśnie oni od początku zaniżają wartość ucznia.Dziecko przychodzi do domu i mówi mi, że nie będzie się uczyło bo i tak jest głąbem!!!!
A co do wypowiedzi mojej poprzedniczki -skoro nauczyciel jest taki odpowiedzialny, to dlaczego rodzice wydają kupe forsy, na dokształcanie dzieci i opłacają im dodatkowe kursy do egzaminów gimnazjalnych czy maturalnych, bo bez nich nie byłoby mowy o zdaniu?
A jeśli chodzi o wolne to twoje eskapady robią wrażenie, ja mam w tym roku dużo wolnego, ale co z tego jak po 22-ch latach pracy, mogę pomarzyć o Azji, czy Afryce. Ty wzięłaś los w swoje ręce!!! Pozdrawiam!
Do nauczycieli!!!
Korzystając z wolnego czasu chciałam prosić wszystkich pedagogów, przestańcie się pastwić nad tą młodzieżą. Wiem, że jest trudna, ale niestety to jest taki głupi wiek. Kochani, te dzieci są tak zestresowane szkołą,chcą ją tylko skończyć i nic więcej.Nie psujcie im planów na przyszłość!!! i tak sytuacja tych dzieci jest rozpaczliwa jeśli nie beznadziejna, nie ma pracy,recesja w kraju, ich rodzice tracą pracę, prawo jazdy zdają po 4,6,12 razy – to jest jakiś koszmar!!!
Książki są tak drogie, że trzeba się głęboko zastanowić czy się tą książkę przerobi z uczniem.Ostatnio mój syn mówił,że dał za książkę 45 zł. i nawet strony od początku roku nie przerobił bo pani dyktuje do zeszytu ze swojego notatnika, czy to nie jest jakaś fikcja!? a pomyślcie co się dzieje jak rodzice mają kilkoro dzieci w szkole średniej.Myślę,że tu należy pobudzić swoją wyobrażnię i odpowiedzieć sobie na pytanie- gdyby to mojemu dziecku pani kazała kupować drogie książki i z nich nie korzystała, czy ja bym to pochwalała? Pozdrawiam i liczę na wyrozumiałość!
Do nike!
Nie napisałaś czy 2000tys.zł to netto czy brutto, bo to jest najistotniejsza sprawa.Jeśli netto, to jest to naprawdę na godziwym poziomie biorąc pod uwagę ilość wolnego które macie, podczas gdy zwykły wyjadacz chleba pracuje po 10-12 godzin dziennie, ma 26 dni urlopu i do ręki obecnie bierze netto około 900zł(obecnie ustawowa najniższa krajowa 1280zł.brutto).Z tego zapłaci dojazd do pracy ze wsi do miasta, wyżywienie i sama pomyśl ile mu zostaje?Więc widzisz nie jest różowo, w sklepach zarabiają grosze a nawet nie mają weekendu wolnego!!!Może ktoś kiedyś zrobi z tym porządek, ja przez szacunek dla tych kobiet wogóle nie robię zakupów w soboty ani niedziele, wszystkie potrzebne artykuły tak rozplanowuje aby kupić w tygodniu, tak jak było za komuny.
A teraz odnośnie nauki języka polskiego, którego uczysz,
muszę przyznać, że życzyłabym sobie takich nauczycieli jak Ty z każdego przedmiotu,bo widać,że los ucznia ma dla ciebie znaczenie.Tak trzymaj!!!!
Pozdrawiam Cię serdecznie!!!
Mam pytanie nastepujacego rodzaju, co robić w sytuacji kiedy moi koledzy z katedry (równiez nauczyciele) od co najmniej 2 lat nie prowadza zajęć! Fikcyjnie wystawiaja oceny, oraz obecnosci , uczniom jest to na reke gdyz nie musza chodzic na zajecia co bardzo im odpowiada, gdyz szkola stala sie swoista przechowalnia w ktorej kazdy zdaje bez wzgledu na to czy chodzi czy nie chodzi, jest na to ciche przyzwolenie ze strony dyrekcji!! Co wiecej owi nauczyciele maja jakąś „umowe ” z dyrekcja gdyz ta zupełnie nie zwraca im uwagi na nic! dostaja dodatki i nagrody tymczasem faktycznie nie prowadza zajec!!! Jako ze maja stopien awansu zawodowego na poziomie „dyplowany” i mianowany to czy faktycznie nie da sie im nic zrobic? Uwazam ze to skandal zeby tacy ludzie pracowali w szkole uraga to mi jako ciezko pracujacemu nauczycielowi , jak równiez samej młodziezy wsród której opinia o tych nauczycielach jest oczywista!:( Zapytuje jakie kroki prawne mozna podjąc aby zlikwidowac tę klikę! Iczy wogóle jest to mozliwe!?
Dobry temat…dostałam dziś do wypełnienia na podsumowującą rade pedagogiczną tabelkę p.t.-podejmowane działania w roku szkolnym, wykraczające poza zakres obowiązków. Zatem rozumiem, ze już same wypełnianie takiej tabelki nie jest moim obowiązkiem. I aż się prosi zapytać czy udział w radach pedagogicznych jest obowiązkowy, skoro sa tacy których nigdy na nich nie ma 🙂 bo może robią takie rzeczy, o których napiszą później w takiej głupiej tabelce 🙂
Do bolo
U mnie jest podobnie, a może i lepiej. Sa tacy, których nie ma na zajęciach, bo są w tym czasie na zajęciach w innej szkole. Mamy w szkole monitoring. Gdy mnie wyłapuje oko kamery w drodze do wc na lekcji dostaję reprimendę, że mam nie opuszczac sali. Ta sama kamera nie widzi tego co ma się dziać w klasie a nie dzieje z powodu nieobecności wyżej wspomnianych. Jedyny sposób jaki mi przychodzi w tej sprawie do głowy to hmmm…znaleźć rodzica sojusznika, który namolnie będzie się dopominał kontaktu z nauczycielem, którego właśnie ze znanych powodów nie ma i tak do skutku. Choć donosy są bleee…to może one są najlepszą na to metodą?
Witam wszystkich:)
Szukając odpowiedzi na problem z którym się borykam trafiłam właśnie tu. Wnikliwie przeczytałam komentarze i muszę przyznać ze jest w nich wiele racji, choć z wieloma wypowiedzimi zdecydowanie nie zgadzam się. Jestem nauczycielką, więc swoim zwyczajem zacznę od wypowiedzi młodych gniewnych z resztą słusznych, też słyszałam o podobnych niewłaściwych zachowaniach gogów i niczym nie można tego usprawiedliwić, też mam dzieci w szkole i też przekazują mi informacje, które powodują gwałtowny wrzost własów na mojej głowie:)opinia o nauczycielach generalnie jest negatywna wśród społeczeństwa przez podobne przypadki. ale kiedy coś podobnego słyszę zwykle odpowiadam: wykształć dziecko na nauczyciela., w odpowiedzi słyszę: nigdy w życiu! dlaczego? bo…oprócz wolnego…ble ble…jest jeden minus. jaki? a naużerać się z cudzymi dzieciakami trzeba!, ba, odpowiadam ale praca z młodzieżą to istota tego zawodu. Jestem przekonana, że to wynik przypadkowości ludzi trafiających do tego zawodu w wielu przypadkach, nigdzie się nie załapał to nauczycielem został i tak to się kręci, gorzka to dla mnie pigułka, bo kocham to co robię, nie liczę czasu itp. ale kiedy ktoś mi mówi że nic nie robię, to tak jakoś ciężko i przykro… Gdyby ludzie w Polsce otrzymywali godne pensje ( wszystkie grypy zawodowe, bo nauczyciel czy górnik to powinna być kwestia wyboru), gdyby emerytury te prawdziwe pozwalały, jak w innych krajach na odpoczynek i zwiedzanie, gdyby nie było aż takich dysproporcji w wynagrodzeniach ( od kilkuset tysięcy do kilkuset złotych) wierzę, że stać by nas było na wzajemny szcunek, zrozumienie, życzliwość. poczucie sprawiedliwości, uśmiech:) ale tych życzeń jest tak wiele, musimy odrobić opóźnienie przede wszystkim swobody myślenia, a zapomnimy co to agresja, pretensje, zazdrości i ta chęć dokopania innym, no bo skoro kopią mnie, to dlaczego ja nie? Nie znalazłam odpowiedzi na swój problem, ale cieszę się, że mogłam się tu wypowiedzieć, tak jakoś lżej…biorąc pod uwagę ciężki dzień w gimnazjum…:D Pozdrawiam wszystkich:)
PS. Zwylke szukam pozytywów, wysiągam wnioski ( takie skrzywienie zawodowe) i tu pozytywem jest to, że piszemy o tym co nas razi, może to krok do pozytywnych zmian? Bo, jak ktoś kiedyś powiedział:” dobra jest miłość, dobra jest nienawiść, bo oddają ludzkie uczucia, jedynie obojętność jest nieludzka”.
Do wszystkich, którzy nie mają pojęcia o pracy nauczyciela i mówią, że w tym zawodzie nie trzeba się przemęczać (krótki czas pracy, dużo wolnego…)!!!!!!!!!!! Jak wiecie, że to taki świetny zawód, to dlaczego jesteście lekarzami, urzędnikami, informatykami…?????!!!!! Dlaczego nie poszliście na nauczyciela???????????!!!!!!!!!!!!
Kochani!
20 lat pracuję jako nauczycielka języka polskiego w liceum i technikum.
Pensja brutto – ze stażowym, dodatkami,nadgodzinami – 3120 brutto.
Urlop: w czasie ferii – fakultety maturalne – co prawda 12-15 godzin tygodniowo, ale sprawdzanie prac z nimi związanych, kserowanie arkuszy diagnozujących poziom wiedzy i umiejętności, opracowywanie testów i w końcu samo przygotowanie – jakieś 40 godzin. Wakacje – po zakończonym naborze – od 10 lipca – do egzaminów poprawkowych – 15-18 sierpnia.
Mój mąż – pracownik mundurówki – 10 lat stażu pracy w zawodzie, urlop – 26 dni + tzw. 12 uzupełniającego, wczasy resortowe – ok. 320 zł na osobę, urlop „zdrowotny” – tygodniowy, w ośrodku służbowym – gratis.
Moja koleżanka – kasjerka w Areszcie 10 lat stażu. 3600 na rękę, urlop 26 + 12. Gratisy jak wyżej, emerytura po 15 latach, 3000 dodatku mundurowego, choć żadna z Pań nie nosi munduru na co dzień. I gdzie ter nauczycielskie przywileje?
święta prawda. Przykre jest to, iż ludzie dostrzegają tylko „przywileje” naszego zawodu. Chciałbym, aby telewizja przyszła do mojej szkoły i zrobiła film o pracy nauczyciela od kuchni. Ciekawe byłyby sceny z przerw (bijatyki, palenie papierosów…), sceny sprawdzania klasówek itp.
jestem z wykształcenia nauczycielem angielskiego, ale uczyłem tylko przez 2 lata, bo nie byłem w stanie się utrzymać z pensji nauczyciela. Od kilkunastu lat pracuje w firmie jako specjalista od sieci komputerowych i bezpieczeństwa. I choć informatyk nie raz musi pracować w nocy lub w weekendy, kiedy reszta pracowników jest nieobecna (i można zatrzymać serwery) to za żadne pieniądze świata nie zamieniłbym się na pracę z moją żoną, którą poznałem na pedagogice i która od ukończenia studiów cały czas uczy. Ktoś napisał, że rok szkolny nigdy nie kończy się 30 czerwca tylko wcześniej, i to prawda, ale dla uczniów, bo nauczyciele wypełniają protokoły, sprawozdania, maja rady podsumowujące itd, i najczęściej nie kończą roku szkolnego wcześniej niż w pierwszym tygodniu lipca. Nie rozpoczynają tez pracy 1 września, bo już pod koniec sierpnia mają rady pedagogiczne, przygotowują klasy, dzienniki, dokumenty itd.
W ciągu roku szkolnego moja żona codziennie przynosi siaty pełne zeszytów, ćwiczeń, kartkówek i innej makulatury, i ślęczy nad nimi do 1 – 2 w nocy. W weekendy zamiast spędzać czas z rodziną sprawdza prace i przygotowuje się do lekcji. Nauczyciel nie prowadzi lekcji z powietrza, on musi mieć w głowie jej dokładny plan przebiegu, musi przewidzieć ewentualne pytania uczniów i się na nie przygotować, bo nikt nie jest chodzącą encyklopedią.
Istotnie, moja żona jeździ do pracy całkiem przyzwoitym samochodem, i nie chodzi w łachmanach, ale ze swojej pensji jeździłaby autobusem i ubierała się w lumpeksie.
Mamy dwoje dzieci. Jedno ma problemy neurologiczne i nefrologiczne. Wielokrotnie musimy jeździć z nim po lekarzach czy na badania. Moja żona nigdy nie może wziąć sobie urlopu, czy dnia wolnego na załatwienie takich spraw (2 dni opieki ustawowo i koniec). Ona ma urlop tylko w wyznaczonym czasie.
Wiele razy chciałoby się gdzieś wyskoczyć wiosną rowerem na mazury, przedłużyć weekend, odpocząć, ale nie, nauczyciel ma być zawsze do dyspozycji.
Podsumowując, moja żona ma 20 godzin lekcyjnych tygodniowo, do tego ma narzucone dwie dodatkowe godziny tygodniowo nieodpłatnie z klasa wychowawczą, Około 4 – 5 godzin dziennie spędza na sprawdzaniu prac domowych, ćwiczeń, kartkówek itd co daje 4 x 5 dni w tygodniu czyli 20 godzin. To już daje 42 godziny tygodniowo. Ponadto jeździ z dziećmi na wycieczki, przygotowuje się do lekcji z przedmiotu i godzin wychowawczych (ma wychowawstwo w 6 klasie), spędza całe dnie do późnych godzin wieczornych na zebraniach z rodzicami, dniach otwartych, radach pedagogicznych, szkoleniach, przygotowuje akademie i inne imprezy szkolne. Trochę blado wypadają przy tym ciepłe posadki zabiurkowców, gdzie to się czasem parę godzin przebimba jak szef nie patrzy …. a dzieci patrzą zawsze….. a nauczycielowi nie przysługuje prawo „zgłoszenia nieprzygotowania”.
Do tego teraz dodajmy, że „biedne zestresowane dzieci które chcą tylko ukończyć szkołę” to rozbestwione, bezkarne, często kompletnie nie wychowywane przez rodziców nie poświęcających im dość czasu, tylko przez podwórko potworki, które potrafią kląć, wrzeszczeć i pluć na nauczyciela bo wiedzą, że są kompletnie bezkarne, bo nauczyciel tak na prawdę nie ma żadnych narzędzi wychowawczych, nie ma przysłowiowego „bata”. Nie wolno mu prawnie nic, nawet podnieść głosu na ucznia. Jedyna jego broń to wstawienie złej oceny lub uwagi, albo obniżenie oceny z zachowania, z czego młodzież często absolutnie nic sobie nie robi, bo to taki wiek, buntu, w dupie-mania, i beztroski. Do tego, jeśli uczeń sobie olewa i się nie uczy, i na koniec roku dostaje jedynkę, to nauczyciel musi uzasadnić te ocenę, wyjaśnić pisemnie w sprawozdaniu dlaczego do tego doszło, i zaproponować plan naprawczy na następny rok, jak uczniowi pomóc…. a uczeń nie chce żeby mu pomóc bo ma nauczyciela w dupie razem z jego staraniami i planem naprawczym.
Podsumowując: Sam byłem nauczycielem, mam zonę nauczyciela. Wiem jaki to ciężki kawałek chleba. Uważam wcześniejsze emerytury za konieczność, bo jak 64 letnia babunia ze zszarganymi po 40 latach pracy nerwami ma opanować 26-cioro rozwrzeszczanych gimnazjalistów?!? Uważam że szkoły są źle wyposażone, uważam że to skandal że kupuje mojej żonie ryzę papieru co 2 tygodnie i że wszystkie dokumenty piszę jej na swoim komputerze w domu, uważam że nauczyciele za mało zarabiają (a wszyscy muszą być teraz po studiach, wiec nie porównujcie ich proszę z zarobkami niewykwalifikowanych kasjerek w sklepie).
W nawiązaniu do opowieści które to tez przytaczano o nic nie robiących nauczycielach, to pragnę przypomnieć, że w każdej grupie zawodowej są tacy co ciężko i sumiennie pracują ( i ci stanowią większość) i tacy co sobie olewają pracę i odsiadują swoje byle do wypłaty. nie można jednak tymi kilkoma smutnymi przykładami oceniać całej grupy zawodowej. Na koniec przytoczę starą klątwę:
„Obyś cudze dzieci uczył”!!
A ja nie żałuje nauczycielom wolnego , niech mają i pół roku, tylko niech uczą dzieci tak, żeby nie trzeba im było dawć korepetycji. Gdyby wyniki mojej pracy trzeba było poprawiać Szef by mnie zwolnił. Podstawowym obowiązkiem nauczyciela jest przekazać wiedzę uczniom tak,żeby zrozumieli, czy jestem w błędzie??
@Ala
> Podstawowym obowiązkiem nauczyciela jest przekazać wiedzę uczniom tak,żeby zrozumieli, czy jestem w błędzie??<
Nie wiem jaką masz pracę, ale
1.Nauczyciel uczy(poza nauczaniem początkowym) 10-20 klas czyli 300-600 uczniów o niezwykle zróżnicowanych "parametrach". na jednego wypada mu tygodniowo 1,5 – 5 minut. Uczenie to nie jest skręcanie telewizorów na taśmie…;-)
2. Co z tego, że uczeń zrozumie, jeśli zaraz zapomni co zrozumiał…;-) Żeby zapamiętać, trzeba systematycznie ćwiczyć, a to nie każdy robi…;-)
3. Korepetycje są w najwyżej rozwiniętych krajach. Są też, dość masowo, w najdroższych i najbardziej znanych polskich szkołach….
………………………………………………………………………………………………………………………………………….
Sprawy więc nie są takie proste jak piszesz….
No pewnie. A lekarza w przychodni (a nie na prywatnej praktyce), adwokata tylko z urzędu (nie w prywatnej kancelarii), urzędników, (żeby nie trzeba było wynajmować firm doradczych jak płacić podatki i wypełniać PITy), to nie są podstawowe obowiązki?
Aluś, idealnie nie ma nigdzie, niestety.
Ja nie jestem nauczycielką, ale też się uczę przepisów po pracy. Czytam po9 godzinach przepisy bo w pracy nie mam czasu już na to. I takich osób jest wiele i nie są nauczycielami.
Skoro są jednak głosy, że pracujemy 18 godzin tygodniowo i czas na sprawdzenie klasówek, przygotowanie zajęć, wyjścia z dziećmi nie jest czasem pracy, to jak będzie wyglądało wynagrodzenie nauczyciela za czas wycieczki czterodniowej, zachowanie nominału czasowego, pracy 8 godzin dziennie i 11 godzin dobowego wypoczynku. To chyba na taką wycieczkę albo dwutygodniową zieloną szkołę musiałoby jechać z sześciu nauczycieli na klasę, aby móc pracować w systemie dwuzmianowym. No a co z dyskotekami w szkole, andrzejkami, imprezami w sobotę, Dniem Matki, Ojca, Dziecka, Babci, Dziadka itp… Poproszę też dodatkowe wynagrodzenie za siedzenie na Radach Pedagogicznych do późna w nocy i podczas wywiadówek. I jeszcze jedno, aby ci pracujący na etat zrezygnowali z urlopów na żądanie i pamiętali, że urlop mogą wziąć wyłącznie podczas przerw w nauce w szkole.
Ja bym poprosiła dziennikarzy, żeby pisali bite 8 godzin dziennie- bo czas spędzony na przygotowaniach się nie liczy. Chirurgów też proszę o 8 h operacji non stop- inne czynności są nieistotne. Aktor powinien mieć płacone tylko od minuty wykorzystanej w filmie- bo nauka roli i próby są niepłatnym czasem. A kasjerka jak siedzi w kasie i nikt do niej akurat nie przychodzi to ma przerwę.