Szkoła do luftu, czyli komu dać w mordę
„Dziennik Gazeta Prawna” wali w edukację każdego dnia. 13 grudnia zaatakowane zostały przedszkola (Nie uczą, a jedynie przechowują nasze dzieci), wczoraj szkoła podstawowa (Nie uczy myśleć, w ogóle uczy niewiele), a dzisiaj gimnazjum (Wszystko idzie źle, jest agresja i niski poziom nauczania). Spodziewam się, że jutro dostanie się liceom, a w najbliższym czasie uczelniom. Wszędzie bowiem jest do dupy.
Tego typu artykuły wywołują niepokój moralny i skłaniają do poszukiwania winnych. Zgadzamy się, że to wszystko prawda, jednak nie my się do tego przyczyniliśmy. Nie my jako decydenci oświatowi, politycy, urzędnicy itd., nie my jak związkowcy, nie my jako wykładowcy, nie my jako nauczyciele, nie my jako rodzice, nie my jako uczniowie. To nie ja, Chętkowski, jestem winny, ale zła młodzież, fatalni rodzice, upierdliwy dyrektor, księgowa, sekretarka i pies sąsiada. Wiadomo, cała reszta odpowiada za to, że jest źle.
Walenie w edukację każdego dnia daje taki efekt, że ludzie się zgadzają (tak, tak, wszędzie jest złodziejstwo, kurestwo i chamstwo), ale wcale nie czują się winni. Zbyt radykalna krytyka wywołuje w człowieku pustkę. Zamiast wyrzutu sumienia pojawia się pragnienie, aby dać komuś w mordę. Kto wie, może dzisiaj w szkole ktoś da w mordę mnie, a może ja będę pierwszy. Zresztą co to da? Dopóki przez oświatę nie przetoczy się trąba powietrzna, nie poczuję ulgi. I chyba o to właśnie chodzi autorom tych tekstów: gwałtu, rety, koniec świata, trzeba burzyć i niszczyć, dopóki jest co.
Komentarze
Normalnie telepatia.
Pod poprzednim blogiem napisałem to samo.
Rozpiepszyć to.
W mordę może mnie pan profesor przywalić, internet jest dobry do agresji. Cały czas mniejsze wyroki.
Szkoła musi się zmieniać na nowoczesną. Nie da się z częścią grona, widziałem tu takich co się nie nadają.
Panie Gospodarzu i miły Profesorze!
Ależ to właśnie Pan sieje tę atmosferkę o kondycji szkoły.
Wszyscy winni – nie ma sprawy.
Coś tam coś tam było 13 grudnia – nic nie mówmy.
Brzydki zapach – wnosi na butach prasa butna.
Belfry – stare wyjadacze, andropauzę im wybaczyć.
Pan, sprowadzając istotne problemy do anegdoty, żartu, ironii, przypowieści, metaforki, robi to tak poprawnie środowiskowo, że sens zaczyna mieć jedno: „oj tam oj tam”.
Pan, będąc de facto tu przedstawicielem edukacyjnych mediów (! haha) szerzy relatywizm oświatowy, dzięki któremu wrzask internetowego idioty-komentatora, przyjmuje dumną formę oskarżenia: „nie rozumiem”!
(Nie znam, nb. innego kraju, w którym własna ignorancja jest tak często zarzutem wobec otaczającego świata.)
Może warto spojrzeć na poruszany problem dojrzale i uczciwie:
Społeczeństwo PŁACI, i to przymusowo, na szkołę a wolne MEDIA są demokratycznym narzędziem opisu i oceny tej szkolnej rzeczywistości.
Bywają opisy różnej klasy i wiarygodności, ale te cytowane przez Pana, opierają się na fachowych i formalnych ocenach rzeczywistości szkolnej.
NAUCZYCIEL w szkole powszechnej jest usługodawcą, na usługach społeczeństwa i ta relacja nie jest równoprawna. Inne prawa i obowiązki ma, kto zleca, inne – kto wykonuje. Na tym polega demokratyczny i praworządny kraj.
NIE JEST TAK, że za wynik pracy dobrowolnego zleceniobiorcy, odpowiada solidarnie cały świat otaczający go.
Swoim wyborem zawodu, sektora i swą pracą nauczyciel sam nakłada na siebie odpowiedzialność i obowiązki wobec PŁATNIKA, którym jest społeczeństwo. I ma obowiązek być rozliczanym i rozliczać się ze swych wyników i pobranych za to pieniędzy.
Relatywizowanie tych zasad demokracji przez nauczyciela i kontestowanie informacji o swych wynikach, to już sam w sobie powód, aby społeczeństwo wyraziło mu wotum nieufności.
Naprawdę trudno uwierzyć, że wychowują (tak, tak, nawet, jeśli nie mają tego świadomości) nasze dzieci ludzie, którzy tego nie rozumieją lub bawi ich udawanie, że tak, jak dowodzą wyniki ICH pracy – nie jest.
Zbyt radykalna krytyka wywołuje w człowieku pustkę? Bynajmniej. Niezdolność do wniosków z krytyki powinna skutkować pustką – stołka, które zajmuje urzędnik nie pojmujący ani swej roli ani obowiązków.
Czego Panu, akurat i oczywiście serdecznie nie życzę, przeciwnie – życzę odnalezienia się w miejscu, które doceni i właściwie wynagrodzi Pana pracę.
Pod warunkiem, że Pan sam lub krytyka społeczna ruszy z d..y posad bryłę oświaty publicznej. 🙂
Aby nieco rozluźnić atmosferę bójki, przenieśmy refleksje oświatowe na właściwy jej grunt kabaretowy:
Proponuję oświatową kantyczkę „Do Golenia”:
—
Ach, dajmy sobie w mordę,
kto-komu, bez znaczenia
byle wziąć z kaską torbę
w wyniku tego zdarzenia.
W mordę Ty mnie, a ja Tobie
równiśmy wobec prawa,
mam prawo nic nie robić
płacenie – Twoja zabawa.
Systemie, mordo Ty moja
okrutne dajesz mi razy,
gdy rano przy goleniu
widzę szpetne obrazy.
Gdy rano przy maquiage’u
na hasło: powiedz mi przecie
widzę potwarz paskudną
w zamordystycznej gazecie.
Chęć mordu wstrząsa mimiki
gdy szkolny jasiu, lub pismak,
za swoje nędzne srebrniki
nie chce mi racji przyznać.
Więc dajmy sobie po mordzie
albo przestańcie mnie g(n)ębić
ja tu wzlatuję orłem
a wy to chcecie spieniężyć…
—
„tak, tak, wszędzie jest złodziejstwo, kurestwo i chamstwo” – święte słowa Panie Psorze, precyzyjna diagnoza. Także w Polsce następuje pełzająca palikotyzacja życia: dragi, bimber, burdele i tęczowe towarzystwo spod ciemnej gwiazdy – oto drogowskazy moralne na edukacyjnej drodze od przedszkola, po uczelnię.
A tych, co by im może i warto w mordę dać, nietrudno zlokalizować – oni bowiem tworzą oraz wcielają w życie programy „edukacyjne” dla naszych pociech (choć raczej destrukcyjną doktrynę szoku, ogołacającą młodych ludzi z indywidualności, robotyzującą ich psychikę, tworzącą zastępy otumanionych niewolników korporacji, kurnikowych magistrów), a także prawne zasady funkcjonowania tego niby-szkolnictwa w Polsce.
Pan Gospodarz pracuje w dużym mieście, w dobrym liceum,do którego przyjmuje się wyselekcjonowanych uczniów, w którym kadra zapewne posiada porównywalnie do Pana wysoki poziom wiedzy, umiejętności i intelektu, więc nie ma Pan pełnego obrazu poziomu edukacji np. w wiejskim gimnazjum na wschodniej ścianie Polski. Nie będę narzekał na dzieci i rodziców,bo to znana śpiewka. Opowiem o większości moich kolegów, nauczycieli dyplomowanych, a jakże. Po stacjonarnych studiach przedmiotowych w „moim” gimnazjum pracowały tylko trzy osoby: biolog, wuefista i piszący te słowa historyk, od tego roku emeryt. Pozostali to w większości panie po nauczaniu początkowym przekwalifikowane na tzw. podyplomówkach. Uczyły polskiego, matematyki, chemii, geografii,sztuki, informatyki. Często nie odróżniały podstawy programowej od poradnika metodycznego. W większości żony miejscowych rolników, dla których praca w szkole była odpoczynkiem od harówki przy świniach czy bydle i – oczywiście,rodzajem środowiskowej nobilitacji. Jak już któraś odeszła łaskawie na emeryturę, to na jej miejsce od razu wskakiwała córeczka po zaocznej pedagogice na prywatnej uczelni , z podyplomówką w kieszeni z informatyki, techniki czy tzw. sztuki. Dyrekcja szkoły z nadania wójta i plebana, wierząca w” papiery”i bardziej , niż w Boga, pokomunistyczny „beton” i przechrzta w jednym. O jej poziomie intelektualnym i językowym może świadczyć potwierdzenie wykonania zadania w dokumentacji awansu zawodowego nauczyciela, którego byłem opiekunem stażu (miał on indywidualne zajęcia z dzieckiem opóżnionym w rozwoju umysłowym). Cytuję: „potwierdzam pracę z dzieckiem upośledzonym przez nauczyciela”. I to by było na tyle.
Janusz- napisałeś w jednym zdaniu to, do czego niektórzy ze zdziwieniem dochodzą po wielu skomplikowanych badaniach diagnostycznych. Ale co to da , że Ty to wiesz, ja to wiem i pewnie większość zainteresowanych tematem, skoro tam, na górze ten pieprzony, ograniczony intelektualnie beton jest ślepy i głuchy na głos ludu. Pozdrawiam pracowników MEN. Zajrzyjcie czasem na tę stronę.
Gekko: I kogo ty nazywasz „internetowym idiotą – komentatorem”?! To właśnie twoje pseudonaukowe wypociny, naszpikowane uczonymi słowami (kontestowanie, relatywizowanie itp.) to jakiś totalny bełkot, postkomunistyczna nowomowa i nie wiem, co tam jeszcze. Ogarnij się, człowieku, zanim wyprodukujesz kolejnego gniota. Albo idź do specjalisty.
Panie Gospodarzu, a ja Panu nie dam w mordę!
Mało tego, pocieszę Pana!
Jeszcze więcej, marnego słowa nie powiem o liceach!
W swoich tekstach przytacza Pan często „dziwne” zachowania swoich uczniów, a to że mało kiedy na lekcji się pokazują, jak to oni liczą, a to że na maturze gotowce przedkładają, a to że czegoś tam poważnie nie traktują, książek nie czytają, a to znów to, czy tamto. I szuka Pan wkoło przyczyn…
A przyczyn nie ma…
Pana uczniowie 6 lat spędzili w szkole podstawowej, tam uczyli się funkcjonowania w grupie, zwłaszcza tej zinstytucjonalizowanej, rozwijali się, dojrzewali, chłonęli rzeczywistość szkolną, potem trzy lata gimnazjum, otwierali oczy na świat, może pozostał im gdzieś głęboko obraz świata jako takiej wszech-mega-szkoły?
Dziś są w Pana liceum, już za późno, żeby im Pan pomógł, lub zaszkodził, Pan pozostanie niewinny, już za późno, oni są już ukształtowani. Autorytet szkoły to dla nich pusty śmiech.
Od szkoły niczego się już nie spodziewają, ani oczekują, przecież nie są aż tak naiwni. To taki etap życia, który trzeba przejść najmniejszym wysiłkiem. Jak świnkę.
Trzeba otrzepać buty i iść dalej.
Tylko dokąd? Jeżeli gdzieś na dnie pozostał im wyryty w dzieciństwie obraz świata. Tragiczny obraz. Na obraz i podobieństwo… szkoły…
świeży emeryt
15 grudnia o godz. 12:23
– – –
Ach, emerycie, znam i ja te klimaty gumniane – lecz Ty o betonie władzy piszesz, czy nawozie, z którego ta władza wyrasta i którym się żywi?
I na którym swoich obyczajów, w szkole, tak już pokoleniami zfejkowanych ‚belfrów’ zepsutej, nauczona?
Skąd się ta władza i te stosunki biorą, kto tego uczy i kto to wybiera?
Marsssyanie?
Obserwacja trafna, diagnoza po prostu głupia.
Radwan od kilku lat wypisuje głupoty ale teraz to jest atak totalny. Widać samorządowcy zwierają szyki i zapłacili dobrze tym razem.
„Rozpiepszyć to.”
Parker, a ty co zrobiłeś aby poprawić sytuacją poza biadoleniem na forum?
Ja przynajmniej 3 rok pracuję w szkole i staram się poprawić sytuację od środka. A ty co? Podejmij pracę jako nauczyciel i postaraj się pracować tak jak według ciebie być powinno.
Są źli nauczyciele, tak samo jak źli lekarze, bankowcy, urzędnicy, policjanci, drogowcy partacze, prawnicy oszuści. Ale nie można generalizować, że wszystko jest złe.
Bo z tym podejście to rozpieprzyć należy wszystko. Bez wyjątku.
Widzę że CVB litery w nicku powiększył, chyba żeby wagi insynuacji dodać.
Za coś takiego powinno się ze szkoły zwalniać, bo ktoś ze skłonnościami do insynuacji jest bardzo groźny jako nauczyciel, bo to siedzi w głowie, tego nie można się pozbyć w kontaktach z uczniami.
Zwłaszcza tak durnej, jest jakiś związek gmin które płacą dziennikarzowi za czarny PR.
Oszołomstwo nauczycielskie.
Odeszli Panowie od meritum w swojej jałowej wymianie wzajemnych inwektyw. A tymczasem Dziennikowi Gazecie Prawnej (sic!) pewnie spada nakład i aby zwiększyć poczytność zbliża się poziomem do też Dziennika (Naszego?)
Zupy z gwoździa(zjadliwej!) też się nie da ugotować. Tylko to nie jest wina kucharza, a autora receptury oraz tego, kto takiego akurat autora receptury wynajął…;-)
Zupa z gwoździa nie będzie bardziej zjadliwa jeśli się nad kucharze postawi urzędnika-kontrolera do nadzoru nad przestrzeganiem receptury…;-)
świeży emeryt 15 grudnia o godz. 12:23
nie zasiał żadnych wątpliwości co do tego, kto po czym odpoczywa:
„żony miejscowych rolników, dla których praca w szkole była odpoczynkiem od harówki przy świniach czy bydle”
natomiast:
„o poziomie intelektualnym i językowym dyrekcji w wiejskim gimnazjum na wschodniej ścianie Polski” może świadczyć:
„potwierdzenie pracy z dzieckiem upośledzonym przez nauczyciela”
Przyganiał? Ale moja jenzyka polska być ostatnio niewypolishowana do glancu, to ja moga siem nie znać.
corleone
15 grudnia o godz. 13:49
– – –
Niestety, do mnie dociera fala ukształtowana również w liceum.
Które jest kontynuacją systemu.
Oczywiście, mnóstwo belfrów się wyłamuje, czegoś chce, o coś im chodzi i nawet łączą to z pieniędzmi, które za etat biorą.
Cóż z tego jak to skąpy miód topiony w dziegciu systemowym – i oni gorzknieją nie przez miód, ale dziegieć właśnie. O czym też Ty wspomniałeś.
Tak, jakby nie było normalnego świata poza publiczną oświatą.
Ja tych belfrów na piwo zapraszam, przynajmniej tu można wypić tylko to swoje, a jeszcze rękoczyny do klepania w klawiaturę ograniczyć.
Nie stwarzajmy iluzji systemu zamkniętego i nieuniknionego, bo wtedy tylko martyrologia, winy i ofiary być mogą. 😉
„wszędzie jest złodziejstwo, kurestwo i chamstwo”
Przykro mi się zrobiło, gdy zobaczyłam, że nawet wykształcony polonista, człowiek, którego zadaniem jest nauczyć młodych ludzi jak „odpowiednie dać rzeczy słowo”, nie potrafi się obyć bez wulgaryzmów. Bardzo to smutne. Bardzo.
Moim zdaniem, jakakolwiek myśl może być wyrażona językiem powszechnie uznanym za przyzwoity. Jeśli nauczyciel języka polskiego nie potrafi (lub nie chce) o tym pamiętać, to jak można wymać tego od młodzieży? Wszak przykład idzie z góry! I nie mówię tu o pogwarce z sąsiadem przy piwku, ale o publikacji na blogu największego tygodnika opinii w kraju.
Ogromnie mi smutno.
corleone
Podoba mi się taka wizja podziału świata. Pójdę nawet dalej.
Wszyscy konduktorzy są do bani, za wyjątkiem obsługujących TLK. Wszystkie ekspedientki są beznadziejne, za wyjątkiem tych, które sprzedają pieczywo i nabiał. W orkiestrze wszyscy fałszują, oprócz skrzypiec.
Coś pięknego
manager/parker o jakich insynuacjach piszesz?
poczytaj sobie artykuły Radwana z ostatnich dwóch lat, zwróć uwagę na to kogo cytuje najczęściej i czyj pogląd przedstawia. Zawsze jednej strony.
I jeszcze jedno, nie napisałem niczego o żadnym związku gmin. Ty też ich reprezentujesz?
Wy tu o waleniu po mordzie a dzieci (z podstawówki) w listach do Mikołaja piszą, że chciałyby, aby rodzice się nie kłócili, nawet prezentów może nie być…
@corleone
Pisz, pisz, don Padre. Twoje wypowiedzi to miód na serce moje po prostu. Sam bym tego lepiej nie ujął jak się człowiek czuje kończąc liceum w Polsce.
@Marylek
„Moim zdaniem, jakakolwiek myśl może być wyrażona językiem powszechnie uznanym za przyzwoity.”
Oczywiście, że może. Pytanie czy zawsze powinna. I czy wulgaryzmy nie są od tego, by ich używać? Naturalnie nie jako znaki przestankowe czy chwila namysłu, ale jako wyrażenie jakiś uczuć, emocji, rzeczy, których czasem nie da się nazwać inaczej. Lub nie powinno nawet nazywać się inaczej, bo stracą swoją siłę wyrazu. I to nie jest powód do tego, żeby smucić się nad upadkiem człowieka, który języka polskiego używa zgodnie z przeznaczeniem, ale powód do smutku dla którego ten język został użyty.
Innymi słowy, jak „kurwić” zaczynają ludzie na co dzień kulturalni i uprzejmi, to znak, że dzieje się źle.
@CVB: „Są źli nauczyciele, tak samo jak źli lekarze, bankowcy, urzędnicy, policjanci, drogowcy partacze, prawnicy oszuści”
Są jeszcze złe psy. Kiedy mijam bramy posesji nadziwić się nie mogę, że na setkę złych psów trafi się najwyżej jeden dobry.
A teraz o nauczycielach. Tak, ale w przypadku wszystkich innych zawodów prawo nie zabrania eliminować ich z rynku, a rozsądek i instynkt samozachowawczy wręcz nakazuje to robić zarówno z poziomu pracodawcy, jak i konsumenta (kontrahenta). Działa podwójne pozytywne sprzężenie zwrotne: „źli” pracownicy co prawda napływają, ale i odpływają, natomiast „dobrzy” pozostają i są motywowani, aby nie stać się „złymi”.
Natomiast w nauczycielstwie nie ma tego mechanizmu, „zły” nauczyciel będzie spokojnie funkcjonował do emerytury pomimo powszechnej świadomości (dyrekcji, grona, wójta, proboszcza, rodziców i licznych pokoleń absolwentów), że jest „zły”. Sprzężenie zwrotne jest tu negatywne: on nie ma żadnej motywacji, żeby być „dobrym”, wręcz przeciwnie.
Jest to różnica zasadnicza, podstawowa i nie do przecenienia.
@CVB
Zdradź Koleżankom i Kolegom, w jakiż to sposób starasz się poprawić sytuację od środka.
To może być dla nich niezmiernie interesujące.
Sorry, @Gekko, chyba przesadziłem z formą wypowiedzi.
Widzę, że też próbujesz różnych stylów, największy odzew budzi prosta forma ludowo-rubaszna.
Więc wytłumaczenie wczorajszej przypowieści. Nie twierdzę, że po podstawówce i gimnazjum w liceum jest już OK. (@stary, nie trafiłeś z wysublimowana metaforą) Główna myśl jest taka, że w szkole średniej młodzież ma już na tyle określony stosunek do szkoły, która ją od dzieciństwa lekceważyła, w której była tyleż uciążliwym, co koniecznym dodatkiem, jest już na tyle uodporniona, czy wręcz otorbiona, że jest za późno na rehabilitację, nawet, gdyby była taka wola. Dlatego uniewinniłem P.T. Gospodarza i jego Kolegów. Z drugiej strony wyraziłem zdziwienie, że Gospodarza dziwią różne dziwne postawy jego młodzieży, skoro są one bezpośrednią i prostą konsekwencją ich dotychczasowej edukacji, dlaczego traktuje ich, jakby spadli z kosmosu, a nie byli produktem 9-letniej obróbki szkolnej. Tak, to, co (jeszcze) dziwi niektórych nauczycieli w liceum nie jest głównie wynikiem „czasów i obyczajów”, roszczeniowych rodziców, internetu, lądowania Gagarina na księżycu, ale konsekwentnej rzeczywistości szkolnej.
@Gekko, owszem, w liceach jest nieco większy odsetek nauczycieli mających wysokie kwalifikacje. I nawet takich, którzy te kwalifikacje wykorzystują w praktyce. Ale za to szkodliwość tych „wybitnych inaczej” jest większa. Nie ma już gdzie i kiedy nadrobić zaległości. A poza tym, nawet, gdyby pojawiła się w jakiejś szkole ponadstatystyczna liczba pozytywnych jednostek, będzie to równowaga chwiejna; chory system pociągnie w dół.
Prawda jest taka, że kiedyś w Polsce wszyscy znali się na medycynie i polityce. Teraz doszła jeszcze edukacja. To prawda, pieniędzy zbyt mało aby zrealizować sensowne programy, nauczyciele – szczególnie leciwi w przedszkolach – zatrzymali się w rozwoju wiedzy zawodowej. Tego nie zmieni wypisywanie głupot przez „Gazetę Prawną” (sądziłam, że będą pisali o prawie). Wiem o czym mówię. Prowadzę PP i jestem szczęśliwa. Moi wychowankowie, mam nadzieję, będą zmieniali swoich rodziców i kolegów.Boję się tylko, czy moje i ich wyobrażenia o otoczeniu, nie wpadną w błoto. Zobaczymy. Wszystkim nam życzę: uczmy się, wkładajmy w swoją pracę więcej serca i pasji. To procentuje.
Ostatnio o poprawianiu systemu od środka słyszałem od Kiszczaka, PRLowskie MSW w ogóle pełne było tych co tam poszli tylko po to, żeby uzdrawiać system od środka.
corleone
16 grudnia o godz. 11:35
– – –
Też sorry, ale ja nie widzę żadnej przesady w formie i nie o kondycję liceów publicznych mi chodzi 😉
Szkoda mi po prostu belfrów i uczniów, którzy męczą siebie i innych w zgniłym od podstaw systemie publicznym. Niereformowalnym, bez zmiany założeń oraz, przede wszystkim – ludzi. Niestety, szkoła to nie fabryka. I niestety, szkoły nadal nie funkcjonują, jak opisane przez Ciebie fabryki, na wolnym rynku usług, co sprawiałoby zmiany postaw pracowniczych, możliwymi.
Właśnie to mam na myśli, że belfrzy przyzwoici i kompetentni nie powinni udawać, że nie mają wyboru, gdzie uczyć. Nie muszą robić tego w systemie, ale to jest łatwe i wygodne. Dlatego zwłaszcza ich wiarygodność w biadaniach nad losem szkoły jest po prostu śmieszna.
A system wyrównać, poprzez rzeczywiste i uczciwe urynkowienie, czyli uzdrowienie oświaty, bez aktywnego udziału belfrów, jest niemożliwym.
Wolą, masowo (!), dorabiać na czarno bezpodatkowymi korkami, do których zresztą sabotowaniem roboty w szkole własnych uczniów zmuszają (nierzadko wprost).
I również dlatego ich, belfrów publicznych, bierność w sprawie uzdrowienia systemu i świadomie wybrany oportunizm taplania w ciepłym bagienku, nie może budzić społecznej aprobaty, a co dopiero – współczucia.
Tą lekcją systemową nasiąkają uczniowie, którym też coraz trudniej uwierzyć, że inwestycja we własne umiejętności i konkurencja na rynku pracy, jest czymś życiowo mądrzejszym, niż, jak za komuny „ustawienie się” na publicznej czy politycznej posadce.
Takich właśnie delikwentów systemowych, „odurzonych” noekomunistycznym wychowaniem szkoły, przedsiębiorcy muszą przeganiać spod drzwi, sami nie mając rąk do pracy. A potem spotykają ich w szkołach i urzędach, do których nigdy by nawet nie zajrzeli, gdyby nie haracz, jaki muszą płacić na systemowych beneficjentów cudzej pracy.
Tak bym podsumował publiczny dylemat licealny belfra – podatnika izi many, lub zapracuj na peany.
Porównanie do psów pokazuje jakie masz zdanie o nauczycielach?
„Tak, ale w przypadku wszystkich innych zawodów prawo nie zabrania eliminować ich z rynku”
a tu zabrania??? Pokaż przepisy tego zabraniające. Inna sprawa czy komuś się chce ruszać takiego nauczyciela. Dyrektor zwykle się boi bo zaraz posypią się oskarżenia ze strony związków lub jakieś sprawy o mobbing się pojawią. A organ prowadzący i kuratorium mają to gdzieś.
Ale nie ma przepisów zabraniających zwolnienie nauczyciela. Mylę się? Jeśli tak chętnie je zobaczę.
Kolegom i koleżankom nie muszę zdradzać, bo sami wiedzą. A anonimy w internecie mam w głębokim poważaniu.
„Ostatnio o poprawianiu systemu od środka słyszałem od Kiszczaka, PRLowskie MSW w ogóle pełne było tych co tam poszli tylko po to, żeby uzdrawiać system od środka.”
wiesz, może wystarczy dobrze pracować? nie wystarczy? to co pracować za darmo? A może pracować dobrze i jeszcze dopłacać za taka możliwość?
Cholera, to ty jednak parker stary jesteś. Ja Kiszczaka nawet nie pamiętam 🙂 A PRL to jakieś wczesne dzieciństwo dla mnie. No faktycznie udaj się na emeryturę i sprawy młodych zostaw młodym. Tak będzie lepiej dla wszystkich. Bo nie ma nic gorszego jak stary piernik i jeszcze chyba komuch wpierniczający się tam gdzie go nie chcą.
Oj, szukasz CVB od dłuższego czasu mojego blogowego punktu G, ale coś trafić nie możesz.
Jak tak samo szukasz u partnerki lub partnera, to im współczuję nudy i rutyny.
Próbuj dalej, znowu pudło.
To co prezentujesz to ageyzm, dyskryminacja ze względu na wiek.
W cywilizowanym zachodnioeuropejskim kraju nie mógłbyś wykonywać zawodu po takiej kompromitacji.
W Japonii.. seppuku.
Eeee tam, jęczycie i nic z Waszych jęków nie wynika. Ja przeprowadzam eksperyment – najpierw przez 4 lata wykładałem literaturę wg swojego pomysłu (nie uczyłem pod tzw. „klucz” do egzaminu maturalnego) – jak do tej pory aż jeden uczeń nie zdał pisemnego egzaminu z polskiego. Teraz uczę tak, by uczniowie „załapali” tzw. „klucz” – za 2 lata matura – zobaczę, czy coś to zmienia (śmiem wątpić, choć boję się, że więcej osób nie zda egzaminu).
@ Gekko – nie spinaj się tak, bo skoro narzekasz tak na źle ukierunkowanych po szkole średniej studentów, to KOGO produkujesz? Tak samo źle ukierunkowanych licencjatów i magistrów? Przecież łatwo można wyśmiać system kształcenia wyższego w Polsce. Ciekawe, ilu miewasz studentów na seminarium magisterskim – ilości hurtowe? Przyganiał kocioł garnkowi…
kompromitacji? hahaha, rozbawiłeś mnie, miłych snów,
agentyzm? jak nie komuch to zwolennik pisu, jedno z dwóch, oni wszędzie widzą agentów i spiski
manager
16 grudnia o godz. 12:48
Ostatnio o poprawianiu systemu od środka słyszałem od Kiszczaka, PRLowskie MSW w ogóle pełne było tych co tam poszli tylko po to, żeby uzdrawiać system od środka.
– – –
Bardzo słusznie, mam te same skojarzenia, bo tak właśnie jest.
Ale piszesz to do zalegających tu, pod blogiem, świeżo pokoleniowo sklonowanych oświatowych ubeków, nie wiedzących nawet, że powielają poglądy czysto komunistycznych aparatczyków (przy braku nawet ich kompetencji, tamci chociaż swe ubectwo ze wstydu ukrywali).
Połowa pod blogiem Wallenrodów a niemal druga połowa na świecie nie była – to i rozumienie świata ich nie obowiązuje, mogą uczyć tak samo umiejętnie, jak lajkować swoje zafejkowane ćwierkaniem gacie.
Latają więc, ‚odurzeni’, z własnym worem na głowie i …uczą (haha!): obijania się o dno żenady.
Ale publiczna, darmowa kasa w tym systemie tylko publicznej konduity może nauczyć.
🙂
Władek
16 grudnia o godz. 22:20
– – –
Drogi Władku, nie zajmuję się produkcją.
Tym bardziej studentów czy magistrów.
Wyobraź sobie, że nie na tym polega edukacja.
Pozdrawiam Cię.
🙂 🙂 🙂
@Gekko
16 grudnia o godz. 13:40
„A system wyrównać, poprzez rzeczywiste i uczciwe urynkowienie, czyli uzdrowienie oświaty, bez aktywnego udziału belfrów, jest niemożliwym.”
Zgadzam się, że to trudne, ale czy niemożliwe? Nauczyciele mają tylko uczyć, nie są do zarządzania oświatą.
Brakuje dwóch elementów: powszechnej świadomości, jak kosztowna jest bylejakość nauczania, nie tylko doraźnie (zwielokrotnione koszty ekonomiczne) ale i perspektywicznie – mam na myśli tych przeganianych absolwentów, o których piszesz.
Drugi element, to powszechna świadomość usługobiorców; oni w większości czują, że coś jest nie tak, ale brakuje im rozpoznania konkretnych braków szkoły i możliwosci konsekwentnego i zorganizowanego domagania się od szkoły jej powinności chociażby w ramach obowiązującego prawa; im szkoła kojarzy sie z nieudolnością, tak jak np. kominiarz z czarnym uniformem, myślą, że szkoła taka musi być.
Dlaczego do wdrożenia reformy jest konieczny aktywny udział nauczycieli? Jakie mają argumenty poza wrzaskiem i obstrukcją?
Ministrem, urzędnikiem i dyrektorem w oświacie nie może być nauczyciel. Czy ministrem transportu musi być kolejarz a dyrektorem zoo – słoń?
@stary
15 grudnia o godz. 22:52
Abstrahując od nietrafności obrazka; z usług konduktorów na szczęście nie muszę korzystać, zaś co do ekspedientek ? cóż, świat i jego podział jest nieco bardziej złożony. Te, które są beznadziejne, tajemniczo znikają zwykle po kilku tygodniach, te, które znam z widzenia, bo widuje od paru lat w tym samym miejscu są uprzejme, chętne do pomocy i widać, że chce im się pracować, aż miło jest powiedzieć im po usłudze: ?Dziękuję?. Skąd taka prawidłowość? Z punktu widzenia Pana profesji to bardzo trudne do wyjaśnienia.
„Zgadzam się, że to trudne, ale czy niemożliwe? Nauczyciele mają tylko uczyć, nie są do zarządzania oświatą.”
zgadza się. Czy reformę trzeba zacząć od głowy. Rozwiązać i powołać na nowo z nowymi ludźmi MEN i CKE. Ci, którzy tam siedzą od kilkunastu już lat ciągle reformują, topią miliony złotych i rezultaty są opłakane.
„Te, które są beznadziejne, tajemniczo znikają zwykle po kilku tygodniach, te, które znam z widzenia, bo widuje od paru lat w tym samym miejscu są uprzejme, chętne do pomocy i widać, że chce im się pracować, aż miło jest powiedzieć im po usłudze: ?Dziękuję?. ”
czemu to nie dotyczy wszystkich sklepów 🙂
@CVB
18 grudnia o godz. 22:26
„od kilkunastu już lat ciągle reformują”
Nie reformują, tylko kamuflują.
„czemu to nie dotyczy wszystkich sklepów”
Mechanizm dotyczy wszystkich, jedynie w różnym stopniu i różnie się przejawia; tam, gdzie właściciel, lub zarządzający ignoruje politykę kadrową, tam znika nie pracownik, ale sklep (ewentualnie traci klientów i wegetuje gdzieś na peryferiach rynku). Jak szybko i sprawnie następuje ta selekcja, zależy również od ciebie, jako klienta.
Kilka lat temu obserwowałem w moim mieście powstanie nowego marketu. Miał wszelkie dane, aby osiągnąć sukces: pomysł, lokalizację i kapitał. Niestety, właściciel wypełnił sklep nieporadnym i gburowatym personelem. Już po dwóch miesiącach parking przed sklepem świecił pustkami a do sklepu trafiali głównie przyjezdni. Przetrwał 11 miesięcy.
corleone
18 grudnia o godz. 18:41
– – –
Nowoczesny system zarządczy to nie jest „hiszpańska dziewica” w którą wtłacza się odgórnie ludzi.
Tak właśnie działają tzw. systemy woluntarystyczne i ich pseudoreformy – czyli dysfunkcjonalne drgawki i poprawki nakładane wolą rządzących w krajach rynkowo niedemokratycznych (niestety, to nadal również u nas w sferze publicznej).
To się robi inaczej, udział podmiotowy załogi jest niezbędny. Ale to też wymaga właściwego doboru i inwestowania w załogę (w tej kolejności).
Generalnie, zarządzanie – to trudna dziedzina nauki, wiedzy i kompetencji. I raczej niedostępna tam, gdzie bez zarządzania lody kręcą się same, cudzym kosztem.
Czyli – w naszym nieszczęsnym Państwie i jego przedsięwzięciach.
A do zmiany na tym poziomie potrzebna jest polityka a nie plemienna błazenada kruchciano-medialna.
Pozdrawiam.
@Gekko
19 grudnia o godz. 14:20
Jasne, że udział załogi jest niezbędny. Ale ludzi nie sprowadzimy z Marsa, ani nie sklonujemy wg wzorca. Transformacja boli, nawet jeżeli daje pozytywne efekty. W latach 90 następowało to w wielu dziedzinach gospodarki i część załogi szybko się przystosowywała, część krzyczała „komuno, wróć!”, a część powoli dorosła do wymagań.
Zgadzam się, że zarządzanie, to trudna dziedzina nauki i dlatego nie ma sensu, żeby robił to laik w tej dziedzinie, choćby był nawet superspecjalistą w nauczaniu (nie mówię, że jest).
Lody kręcą się cudzym kosztem, a ci, których kosztem to się dzieje, przestali to zauważać, tak mocno absurd wrósł w nasz krajobraz szkolny. Dlatego uważam, że należy im uświadamiać, że to nie fatum, czy konieczność, ale durny system.
Polityka zaś to taka dziedzina, która w części sprawczej nie ma żadnego zdania i zrobi wszystko dla popularności. Politycy i partie ideowe owszem, istnieją, ale są spychane w cień przez konkurencję, która równie chętnie coś lub kogoś zgnoi, jak i wejdzie mu bez wazeliny, w zależności od koniunktury.
Pozdrawiam.
Przeciez gospodarz sam uprawia taka krytyke od zarania tego bloga. Ze niby humorystycznie, ironicznie itp, ale zolc w ludziach zostaje.
Jak kiedys zwrocilam na to uwage to zostalam oskarzona o konszachty ze sluzbami pracujacymi dla minister Hall, bo smialam sie nie przylaczyc do rechotania z „Hallowej”. Tak, tak Pan wyraza szacunek, uczy innych szacunku.
Zawsze pisal pan drwiaco, przesmiewczo. Podjudzal frustratow do rozmazywania tej zolci dalej, szerzej. No to ma Pan efekty. A to na razie mala kulka sniegu, ktora sie toczy.
Poki jest mala trzeba liczyc na jakichs madrych, ktorzy ja zatrzymaja. Mam nadzieje, ze Pan sie pomalu budzi.
@ tsubaki
@ corleone
Nudno się zgadzać, ale mamy te same odczucia, jak widzę.
🙂
Co do samej polityki, corleone, to z pewnością to, co opisujesz, nie ma z nią nic wspólnego, chociaż w naszym kraju za taką uchodzi.
PS jeśli Cię dobrze zrozumiałem, to bierzesz mnie za specjalistę od nauczania a nie zarządzania i przestrzegasz przed mieszaniem kompetencji.
Bardzo słusznie, dlatego już jakiś czas temu, zamiast przeciwstawiać te dwie rzeczy, połączyłem je formalnie i praktycznie, na użytek zarobkowy. Chociaż wiedza i profesja też może bawić, na blogu, choć nie tylko. 🙂
„Bardzo słusznie, dlatego już jakiś czas temu, zamiast przeciwstawiać te dwie rzeczy, połączyłem je formalnie i praktycznie, na użytek zarobkowy.”
to dlatego tak aktywnie atakujesz szkoły publiczne. Słusznie konkurencję trzeba tępić wszelkimi metodami, szczególnie podczas niżu.
CVB
20 grudnia o godz. 23:43
– – –
cvb, uważaj, bo konkurencja ma sposoby aby poznać Twój IP i kody źródłowe. Nie mówiąc o przepisie na Twoje kanapki z drugiego śniadania.
A to na wolnym rynku szpiegostwa przemysłowego może swą wartością zaćmić nie mniej, niż zaćmiło Ciebie 🙂
Ja bym się na Twoim miejscu ubezpieczył od porwania z okupem.
CVB
20 grudnia o godz. 23:43
to dlatego tak aktywnie atakujesz szkoły publiczne. Słusznie konkurencję trzeba tępić wszelkimi metodami, szczególnie podczas niżu.”
Póki co prywatne szkoły nie mają szans w starciu z tymi ponoć beznadziejnymi publicznymi ani pod względem wyników nauczania, ani pod względem jakości zatrudnianej kadry.
W rankingu „Perspektyw” w pierwszej 50 najlepszych liceów znalazły się jedynie 3 społeczne… O czymś to świadczy?
I to chyba zwolenników prywatnych szkół najbardziej złości, stąd ten bezkrytyczny, jednostronny atak na wszystko, co się wiąże z oświatą publiczną.
Prawda jest brutalna – żaden doświadczony, odnoszący sukcesy w szkolnictwie publicznym belfer nie zrezygnuje sam dobrowolnie z pracy w dobrej, renomowanej szkole publicznej na rzecz niepewnej pracy w szkole prywatnej, najczęściej z rozwydrzoną młodzieżą, której wszystko wolno; pracy zależnej nie od wyników nauczania lecz jedynie od widzimisię i humoru właściciela – zwłaszcza, gdy jest nim ktoś tak nadęty, zawsze przekonany o własnej wyjątkowej inteligencji, nieomylności i traktujący podwładnych bez szacunku, jak Gekko.
W tych szkołach – nastawionych jedynie na zysk prywatnych przedsiębiorstwach – liczy się tylko kasa, płynąca szerokim strumieniem albo od naiwnych, albo od chcących się pozbyć niewygodnego problemu w postaci rozpieszczonego potomstwa rodziców.
Wyniki nauczania pełnią tu rolę podrzędną…
Taki właściciel – przykładowy Gekko – nie znosi wręcz nauczycieli, pewnych siebie i własnej wartości ( za drodzy i niewygodni) – lubi natomiast potulne, przytakujące mu we wszystkim „baranki” – godzące się na wszelkie warunki zatrudnienia i płacy.
Taka kadrę zwykł zatrudniać – tacy są też najmniej wymagający i najtańsi.
Nauczyciel w takiej prywatnej szkółce pełni rolę „służalczą” wobec właściciela oraz roszczeniowo nastawionych rodziców i ich rozpuszczonych „nadmiarem kasy” dzieci.
Na taką pracę i to najczęściej na „chwilę” – stąd tak duża rotacja kadr w szkołach prywatnych – decydują się jedynie ci, którzy nie mogą znaleźć zatrudnienia w porządnej szkole publicznej.
Nie słyszałam też, aby do takich prywatnych szkółek pchali się „drzwiami i oknami” najwybitniejsi uczniowie, laureaci konkursów. Ci wybierają zawsze renomowane, najwyżej w rankingach stojące szkoły publiczne ( zarówno średnie jak i wyższe).
Dopóki zatem publiczna oświata nie zostanie zupełnie „rozwalona”, prywatne szkolnictwo nie ma szans na konkurencję ze szkołą publiczną i zawsze będzie jedynie jej marnym, choć może z daleka błyszczącym, to jednak tylko cieniem.
Może stąd usilne próby rządu zniszczenia oświaty publicznej przez coraz bardziej absurdalne reformy, likwidację szkół publicznych pod pozorem „niżu demograficznego”?
Wszak wiadomo – po fali niżu zawsze następuje fala wyżu – co zauważyć można obecnie w przepełnionych, na skutek wcześniejszej likwidacji przedszkolach publicznych.
Może to jest jakiś sposób, żeby zlikwidować w ten zakamuflowany sposób jakże na razie jeszcze niewygodną konkurencję dla sektora prywatnej oświaty?
hilda
21 grudnia o godz. 1:53
„żaden doświadczony, odnoszący sukcesy w szkolnictwie publicznym belfer nie zrezygnuje sam dobrowolnie z pracy w dobrej, renomowanej szkole publicznej…
Wszak wiadomo ? po fali niżu zawsze następuje fala wyżu…”
– – –
Ale w przypadku doświadczonej umysłowo i nieusuwalnej moralnie z publicznego żłóbka (chyba że siłą-jak sądzi, hehe) pańci hildy, fala wyżu trwa i trwać będzie, aż do kosmicznego wręcz odlotu.
Paliwa tej rakiecie tupetu, arogancji, obłudy, bezczelności, głupoty i demoralizacji nigdy nie zabraknie – to ogień niewygasły, z głębi duszy czystej płynący.
Dopóki społeczeństwo nie pogoni z publicznej posadki ciepłym strumieniem…sikawki 🙂
Ale to dopiero na śmigus – dyngus 🙂
Na razie i bawi i śmieszy, w ten sezon na bałwany 🙂
@hilda
A może tak mniej teorii spiskowych, a więcej pomysłów jak sprawić byśmy otrzymywali wysokiej jakości edukację za podatki, które i tak płacimy ale z możliwością dokonywania podstawowych wyborów w kwestii czego się uczmy i jak? Czemu publiczne musi jednocześnie oznaczać źle zorganizowane?