Autorytet rady pedagogicznej
Spotkałem starego znajomego, kiedyś pracownika mojej szkoły. Takie spotkanie bywa gorsze od złamania nogi. Kolega zaczął od razu z grubej rury i mówi: „Co się u was dzieje? Cała rada chodzi na pasku dyrektora i robi to, co szef każe! Dawniej tak nie było. Pamiętam, jak buntowaliśmy się…”. Nasłuchałem się wspomnień o bohaterskiej postawie rady pedagogicznej w czasach PRL, o stawaniu okoniem dyrekcji, własnym zdaniu i wielkim autorytecie belfrów. W końcu nie wytrzymałem” „Łatwo ci mówić, bo już nie pracujesz. Mnie nawet myśleć o tym trudno. Po prostu teraz jest tak, że to szef ma autorytet, a rada nie”. A kolega na to: „Nie po to walczyliśmy o demokrację, aby teraz liczył się głos jednostki, a nie większości”. To ja mu mówię: „Kiedy ja się boję, po ludzku boję, mieć inne zdanie niż mój szef”. Więc kolega pogłaskał mnie po głowie za przyznanie się, że wina leży po mojej stronie, a następnie zaczął mnie uczyć cywilnej odwagi. Ponieważ dobry z niego nauczyciel i znawca logicznego myślenia, w ogóle ścisły umysł, dawniej chluba tej szkoły, chyba czegoś się nauczyłem. Nie będę dalej go przedstawiał, bo równie dobrze mógłbym podać nazwisko, w każdym razie starsi pracownicy liceum już pewnie wiedzą, o kim mówię. Ale nieważne. Najgorsze jest to, że ja teraz – już odważny i mający własne zdanie – boję się iść do pracy. Boję się, bo znam siebie, że jak się czegoś nauczę, to zaraz muszę poćwiczyć i koniecznie wdrożyć. I teraz to już wiem na pewno, że bez względu na to, co szef powie, ja w ramach ćwiczeń będę miał własne zdanie. I co ja mogę poradzić na to, że tak strasznie lubię się uczyć? Ja nie chciałem… Ja już nie chcę się uczyć…
Komentarze
Z moim byłym szefem byliśmy zgodni tylko w jednej kwestii, że nigdy nie zgodzimy się ze sobą. Miałam też swojego mistrza (niestety już śp.), który próbował nauczyć mnie przychodzić do pracy i wychodzić z niej bez stresu. Zwykł mawiać do mnie: ?Młoda i garłata! Nie umiesz, jak ja, policzyć do dziesięciu?!? Po czym, gdy pojawiał się szef na horyzoncie mój mistrz ?liczył do dziesięciu? w te słowa: ?Janek! Siadłbyś w swoim gabinecie, patrzył w monitor i udawał, że znasz się na komputerze. A działać daj tym, dla których myślenie jest czymś naturalnym, bo już mi wstyd przychodzić tu do pracy!? )))
PS. Zgadzam się ze zdaniem Pana znajomego. ))) To dobra RADA. )))
Kraj RAD. 😉
Ale Panu nasmieciłam. ))) Przepraszam, sprzęt jest taki nieczuły.
wszyscy się boją