Karta w proch, zarobki w dół
Hall proponuje takie rzeczy, że gdyby była Giertychem, już by została wysadzona z siodła. Głos sprzeciwu wobec tamtego ministra edukacji był niezwykle silny. A przecież Giertych tak naprawdę niewiele chciał zmienić. Tymczasem obecna minister edukacji chce zmienić tyle rzeczy, dla nauczycieli na gorsze, że powinien podnieść się wielki sprzeciw, a jednak w szkołach cicho. Ludzie wzruszają ramionami i niespecjalnie się planami Katarzyny Hall interesują. Jakby była ona ministrem pingwinów, a nie nauczycieli.
„Gazeta Prawna” doniosła, że Karta Nauczyciela pójdzie do lamusa, a o naszych zarobkach będą decydować samorządy (zob. materiał). Do tej pory zarobki są ustalane centralnie. Rząd jednak chce zdecentralizować i uprawnienia przekazać samorządom, a te dyrektorom szkół. Nikt nie ma wątpliwości, że oznacza to zmniejszenie zarobków, a nie podwyższenie. Wystarczy zresztą przyjrzeć się, jak minimalne dodatki motywacyjne przyznaje nauczycielom samorząd (dodatek ten jest od lat w gestii samorządu), aby nie mieć wątpliwości, że Hall zafunduje nauczycielom wielką obniżkę zarobków. A jednak w szkołach cisza, jakby ciszą i pokorą nauczyciele chcieli odwrócić od siebie zły los.
Gdyby to był Giertych, już byśmy wychodzili na ulicę. No może nie dzisiaj dosłownie, gdyż pogoda nie sprzyja ulicznym protestom, jednak na pewno nie czekalibyśmy na rozwój wydarzeń. Od razu byśmy chwycili się z poprzednim ministrem za łby.
Dlaczego nie wierzę w ideę decentralizacji zarobków nauczycieli? Po prostu fakty są takie, że samorząd musi oszczędzać na nauczycielach, gdyż fizycznie nie ma pieniędzy na wysokie pensje dla belfrów. Choćby więc nauczyciele wznieśli się na szczyty swoich możliwości, to i tak nie zarobią więcej. Owszem, dla przykładu można jedną czy dwie osoby w szkole zatrudnić na lepszych warunkach uposażenia, jednak nie wierzę, że efekty pracy wielu osób będą przekładać się na zarobki. Po prostu dla samorządów dobry nauczyciel to tani nauczyciel, a dobra szkoła to tania szkoła. Tego nie przeskoczymy, choćbyśmy nie wiem jak się starali. Jeśli więc zmiany wejdą w życie, nauczycieli czeka bieda.
Gdyby to był Giertych, podkreślam, to byśmy go rozdeptali gołymi stopami, a z Katarzyną Hall to nie taka łatwa sprawa. Trzeba będzie obuć dobre buty i szykować się do solidnego protestu w stolicy.
Komentarze
Moze minister Hall tez by rozdeptac na bosaka? Moze ona lubi takie rzeczy i tylko czeka na kogos odwaznego? Wymysla w tym czasie to i tamto, a pervert zaden jak sie nie zjawia, tak sie nie zjawia. Trzeba pania minister podeptac, wtedy moze sie wyluzuje i wszystkim popusci… Kto chetny na deptanie?
Sądzę, że deptanie nie wystarczy. Ja bym z chęcią poddał tę osobniczkę działaniu innych, jakże pięknych rzeczowników odczasownikowych z końcówką -anie. Wodze fantazji popuścić czas…
nawet na stronach ZNP cisza
(mam nadzieję przed burzą)
dementi?
http://www.men.gov.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1775%3Adziennik-gazeta-prawna-wprowadza-nauczycieli-w-bd&catid=29%3Apozostae-wydarzenia-edukacyjne&Itemid=53
Och, straszne, pensje będą zdecentralizowane! Koszmar! Podobnie jak ceny w tym krwiożerczym kapitalizmie – wiadomo przecież, że kiedy ustalał je Komitet Centralny to cena była „właściwsza”. A teraz? Tylko nadużycia, bo jak to może być, że bułka w centrum Warszawy kosztuje więcej niź w Głuchej Dolnej. Istna niesprawiedliwość! 😉
Pani minister ma pomysła! Kiepski się kłania! Hall ze swoimi pomysłami dawno przebiła głupotą swojego poprzednika! Swoją drogą to nie jestem w stanie uwierzyć w strajk nauczycieli. Owszem flagi na szkole i praca to jest Wasz sposób protestowania. Weźcie przykład z górników a najlepiej weźcie kilka lekcji organizowania protestów. Czy górnicy strajkują latem? Protest trzeba organizować wtedy kiedy jest najbardziej dotkliwy, ale Wy macie miękko w portkach na samą myśl o strajku w czasie matur. Pomiatają i będą pomiatać Wami tak długo aż w końcu pokażecie im że macie przysłowiowe jaja.
Myślę, że wolne zarobki nauczycieli doprowadzą do tego, że odpłyną z tego zawodu osobniki bez talentu, których interesuje tylko wegetacja do emerytury. Powinno to podnieść jakość zawodu, gdyż ludzie po studiach bezrobocia nie będą się pchać do szkół tylko szukać lepszej pracy.
W przypadku pani Hall już nic mnie nie zdziwi, na moich 20 lat pracy i tak jest najgorszym ministrem, jaki mógł się przytrafić. Chociażby z tego tylko powodu w życiu nie zagłosuję już na PO.
Nauczycielu pamiętaj!!!
Minister Twój wróg!
Dyrektor Twój wróg!
Burmistrz Twój wróg!
Rodzice Twój wróg!
Uczeń Twój wróg!
Przyjdź na demonstrację przeciw wrogom do stolicy!
Tam spotkasz policję która, też Twój wróg!
KOR, S i Krk nie zrobi takiego samego głupstwa jak komuchy i nie pozwoli na dobre wykształcenie społeczeństwa. To pewnik,
bo wiedzą ze straciliby koryto.
Wiec nie ma co płakać tylko zmienić zawód.
Marek.
Podpisuję się pod Twoim wpisem.
Może biedne gminy powinny zrezygnować ze szkół. Będzie więcej tanich rąk do pracy. A najważniejszy przedmiot, religia powróci do sal katechetycznych. Wszystkie reformy oświaty, po upadku PRL-u, zmieniały ją na gorsze. Ta planowana przez min. Hall, też na lepsze nie zmieni.
Tak, to dziwne. Co takiego ma Hall, czego nie miał Giertych? Czy to nie objaw kompletnej degrengolady środowiska? (obserwuję niestety taką samą smutną bierność w środowisku akademickim) Bo to pewnie było tak, że psioczyć na Giertycha było w dobrym tonie, a psioczenie na panią H. „nie uchodzi?” Ale czemu? A argumenty „na nie” wobec takich pomysłów wydają się oczywiste: nauczanie/programy są sterowane centralnie. Jeśli to samorządy mają płacić, to może i samorządy będą ustalać programy? A ministerstwo nie będzie już potrzebne? Np. samorząd gminy Bździochy ustali, że w programie ma być tylko historia gminy, pacierz i sposoby pędzenia bimbru. Za to sto złotych, plus dodatek 8.50zł za organizowanie akademii na cześć.
Jeśli chodzi o gimnazja to P. Hall wspięła się na wyżyny. W zeszłym roku kolejna zmiana w podstawie programowej, w tym roku projekty weszły do szkół, w przyszłym roku nauczyciele gimnazjum będą bawili się w poradnie pp oraz zmiana egzaminu gimnazjalnego. Jeszcze weszło zewnętrzne ocenianie szkół (ich ankieta powizytacyjna jest prześmieszna).
Nauczyciele pracują już zdecydowanie powyżej 40 godzin tygodniowo.
W nagrodę proponuję aby szanowna Pani Hall popracowała w gimnazjum przez rok. Później już jej nie będzie – spali się ze wstydu
Ta sytuacja to wynik ciąglych refom w szkolnictwie. Matematyka,fizyka, przedmioty przyrodnicze- NIE!!! zbyt trudne. Historia, religia-TAK spolecznie potrzebne?
Naprodukowaliśmy historyków, specjalistów od psychologii, politologii i innych „logii”, w TV,zatrzęsienie od takich specjalistów, mamy także dużo byle jakich dziennikarzy,nauczycieli i różnego rodzaju specjalistów od „gazowych dzwonków”.
Mamy kapitalizm w którym specjalistów od budowy statków przeszkala się np. na fryzjerów dla piesków, komiwojażerów, agentów ubezpieczeniowych itp. To dlaczego nauczyciel matematyk nie zrobi dodatkowego fakultetu i nie zajmie się programowaniem czy elektroniką?
Belfrowie zdolni i kreatywni do dziela… Rynek potrzebuje fachowców!!!
Czytać dementi to się już nie chce, lepiej narzekać
Czy szkoły są finansowane z podatków lokalnych czy centralnych czy z jednych i drugich jak dzisiaj, to i tak są finansowane ze środków publicznych.
To w czym problem można by się spytać?
Ano w kontroli społeczeństwa nad wydawaniem tych publicznych pieniędzy.
Celem reformy samorządowej było przekazanie jak najwięcej kompetencji szczeblowi samorządowemu w celu zwiększenia społecznej kontroli nad wydawaniem publicznych pieniędzy i poprawą efektywności ich wydawania.
Protestujący nauczyciele się obawiają, że na szczeblu lokalnym społeczeństwo lepiej się przyjrzy ich pracy.Lepiej oceni kompetencje i nieudaczników pogoni przyjmując lepszych i tańszych.
Obawiają się konkurencji w zawodzie.
Bo wszyscy mamy podlegać konkurencyjnemu rynkowi pracy, urzędnicy, sklepikarze, weterynarze i aptekarze.
Tylko nie nauczyciele.
Dla nich specjalny kodeks pracy i takie same zarobki niezależnie od umiejętności zdolności i zaangażowania.
A dlaczego?
Bo to takie ofiary losu co to nic innego nie potrafią.
No widzi Pan, Gospodarzu, dziedzictwo sowietyzacji wisi nad oświatą. Czyż nie ?
Dobrze byłoby spojrzeć z drugiego końca i zadać sobie pytanie: do jakiej szkoły chciałbym wysłać swoje dziecko ? Działającej według jakich zasad, z jakimi nauczycielami, z jakimi celami i metodami ?
Ja chciałbym mieć możliwość wyboru. A nie mam, bo szkoły publiczne nie starają się odróżnić i wyróżnić.
Ync,
przesadził Pan z tym twierdzeniem, że szkoły publiczne nie starają się odróżnić i wyróżnić. Jeszcze jak się starają. Uczniowie dobrze o tym wiedzą, dlatego do jednych placówek walą, a inne omijają szerokim łukiem.
Pozdrawiam
Gospodarz
Parker, szkoły to specyficzne przedsiębiorstwa i podlegają specyficznym regułom.
Podam jeden przykład na to, jak ten system funkcjonuje: W przypadku zastępstw, gdy dyrektor zatrudnia nauczyciela na określony czas i Karta Nauczyciela daje mu pewną swobodę, w znakomitej większości zatrudnia najmniej wykwalifikowanego pracownika – nauczyciela stażystę. Na pewno nie dlatego, że jest to najlepsze rozwiązanie dla uczniów. Jest to rozwiązanie najtańsze, a dyrektor ulega naciskom gminy, powiatu czy miasta. Jakość kształcenia w bardzo małym stopniu przekłada się na popularność wójta, burmistrza czy prezydenta, a prezentowane rozwiązanie przynosi wymierne oszczędności. Ten schemat działa w całej oświacie i sprowadza się do wypełnienia minimalnych wymogów gwarantowanych nauczycielom prawem. Dlatego nauczyciele tak bronią Karty. Sam uważam, że jest to rozwiązanie patologiczne, ale niestety alternatywą w obecnej rzeczywistości jest praca niewolnicza, dziki kapitalizm, czy jak kto lubi. Powtarzam: szkoła nie jest normalnym zakładem pracy, gdzie warto zapłacić czasem dużo za fachowca bo to się opłaca. W szkole zwierzchnikom nigdy się nie opłaca. Robią tak tylko idealiści.
To może jakaś propozycja reformy nauczycielskich wynagrodzeń ?
Chyba że wszyscy nauczyciele uważają, że w Czmychowie Dolnym nauczyciel musi zarabiać tyle samo co w Warszawie ? Ach i pensum polonisty i wuefisty musi być równe. Wszak po równo mają roboty pozalekcyjnej.
Uczniowie dobrze o tym wiedzą, dlatego do jednych placówek walą, a inne omijają szerokim łukiem.
I właśnie dlatego w jednych i drugich nauczyciele powinni zarabiać tyle samo 🙂
Ync, nie wiesz o czym piszesz, a cale te twoje teoryjki to lanie wody na nauczycielski mozg.
Bravo Parker za nauczycieli ofiary losu.
Marek, ja tez sie podpisuje pod twoim wpisem.
Mysia
Panie Profesorze,
zamyśliłem się dzięki Panu i puściły mi Wodze (ale nie Jędrzej G.)
…z prochu powstałeś, w karty miast w życie grałeś, a teraz w Hall Of InFame się obrócisz… Giertych – furda, on zmieniać nie kazał wiele, wstąpił tylko na działo i spojrzeniem ogarnął – wielu uczniów wiało. Ale to dął wiatr historii, wzniecony przez Dmowskich, a ta jak wiemy powraca farszem. Co z tego, że brzydko pachnącym, świeżość tu nie najważniejsza. Magna Carta Libertatum wszak w niebezpieczeństwie, bliska rozdarcia między profany. Co za zmiana! I za co? Nam zmiany są potrzebne, zły los pokornie znoszony w codziennym, niewolniczym trudzie, czas odwrócić. Ot, motywację weźmy. Minimalnie, znaczy najmniej ze wszystkich, profan nas nią raczy. I to nas wyróżnia, aż walą po nas, przepraszam, do nas, uczniowie, tych, bez motywacji omijając łukiem. A do nas z tego łuku walą, tak to jest się popularnością wyróżniać. Czy w taką Dodę ktoś z łuku wali? Nie, poza jednym strzelonym golem na majdanie, popularność jej nie zaszkodziła. Do nas, przez te motywacje wyróżniające, przychodzą samyje najbardziej najedzeni i opaśli (jeśli akurat nie walą). No to my – na ulice! Niech siedzą sami, aż porządnie zgłodnieją wiedzy, może wrócimy. Ostatecznie, chwytanie się za łby z ministrem to zmiana w porównaniu z codzienną czołobitnością z pustymi czerepami hord profanów i ich wyborczych rodziców, ileż można samą jakby ciszą i jakby pokorą zdziałać?
Fakty jednak są takie, że na nas trzeba oszczędzać – bo fizycznie nie ma pieniędzy. Przynajmniej nie w zdecentralizowanych wsiach, miasteczkach i dzielnicach gdzie czeka nas oczywiście bieda. Czeka, bo wie, że kiedyś ją zrozumiemy i poznamy, ale tymczasem, to ona nie zna siły naszej motywacji. Ona czeka, a my się wymykamy tym zmianom, ona chytrze, jak Hallny powiew grozy, wiatr od morza – my jak opoka i skała, chociaż nasza pogoda nigdy nie sprzyja protestom.
O, gdybyśmy mogli być tam, gdzie fizycznie są pieniądze, tobyśmy je gołymi stopami ugniatali, ale, póki mennica w stolicy, trzeba uszyć dobre buty, komu trzeba.
Grunt to solidne przygotowanie, jak konspekt metodyczny.
Zawsze można jakiś znaleźć w internecie. No to w drogę! Krzyż już niesie nasza ministra naczele.
Panie Profesorze, sam Pan widzi co się porobiło. Ja też teraz żałuję Giertycha i chyba z tego żalu pójdę z Obleśnym Bolem zaprotestować na wszechpolską lekcję martwego języka, więc pewnie jakiś czas mnie nie będzie.
Z przygnębieniem, spod Katedry.
Gospodarz.
Mieszkam na prowincji, więc faktycznie mogę być niedoinformowany.
Interesują mnie różnice w pod względem:
– filozofii szkoły, czyli fundamentalnych zasad
– celów edukacji
– programów dydaktycznych i wychowawczych
– praktyki, czyli metod pracy z uczniem i rodzicem
– sposobu kierowania pracą szkoły
– metod kontroli pracy szkoły
Poproszę o przykłady.
Z poważaniem – ync.
Do parkera „Protestujący nauczyciele się obawiają, że na szczeblu lokalnym społeczeństwo lepiej się przyjrzy ich pracy.Lepiej oceni kompetencje i nieudaczników pogoni przyjmując lepszych i tańszych”.
Lepszy i tańszy? Takie cuda to tylko w Biedronce… No, chyba, że parker wyjdzie przed szereg i skieruje się do swojego szefa i zażąda kategorycznie obniżki uposażenia, gdyż na pewno gdzieś tam są lepsi i tańsi (chociażby z Ukrainy, żeby w Chinach nie szukać), więc po co szef ma przepłacać, a jeżeli sam sobie jest szefem, to niech klientom obniży ceny za swe towary/usługi, na takiej samej zasadzie. Wolna droga!
Kto ma mi się przyglądać? Baba chlejąca i paląca w ciąży, bo przecież to nic nie szkodzi, ale z pretensjami, że dziecko ma pamięć i koncentrację złotej rybki? Albo tatuś wciskający od pieluchy dzieciakowi fast food i dolewający coli, uważający, że dzieciak ze zmaltretowanym systemem nerwowym jest geniuszem, a jest nerwowy bo się wszyscy na niego uparli? A może zbok mający ochotę na dorastającą córkę?
Jeżeli mam być oceniana przez k a ż d e g o obywatela, włączając inteligentnych poniżej średniej IQ, agresorów, awanturników, złodziei, zboczeńców, degeneratów, histeryków i całą masę z zaburzeniami psychicznymi różnej maści (bo wyobraź sobie, że wszyscy wyżej wymienieni również mają dzieci i zależnie od dzielnicy to procent się zwiększa)- to przykro mi, ale ja się domagam selekcji do szkół. Na poziomie genetycznym, a następnie społecznym. Wtedy będę miała właściwy materiał do nauczania (podobnie jak d o b r y rzemieślnik wybiera sobie d o b r y surowiec, a nie byle odpady z wadami na poziomie molekularnym), i będę mogła być oceniona na bazie moich rzeczywistych możliwości.
A koleżanki w szkole wyśmiewały mnie, gdy 3 lata temu mówiłem, że jeszcze za Giertychem zatęsknią…
AdamJ,
Specyfika zawodu.
Takie słowo klucz, zawsze stojące na straży utrzymania specyficznych(czt. korzystniejszych) warunków zatrudnienia.
Wszystkie zawody są specyficzne bo na tym polega pojecie zawodu.
Na specyfice właśnie.
Murarz domy muruje,
krawiec szyje ubrania.
Ale gdzieżby co uszył,
gdyby nie miał mieszkania?
A i murarz by przecie
na robotę nie ruszył,
gdyby krawiec mu spodni
i fartucha nie uszył.
Piekarz musi mieć buty,
więc do szewca iść trzeba.
No, a gdyby nie piekarz,
toby szewc nie miał chleba.
Tak dla wspólnej korzyści
i dla dobra wspólnego
wszyscy muszą pracować,
mój maleńki kolego!
Jeśli już rozmawiamy o specyfice, to bardziej niż nauczyciel specyficzny jest popularny u nas zawód murarz-tynkarz.
Będąc wykształconym nauczycielem można być urzędnikiem, dyrektorem burmistrzem czy nawet ministrem.
Murarz-tynkarz potrafi tylko murować i tynkować.
Piszesz:”alternatywą w obecnej rzeczywistości jest praca niewolnicza, dziki kapitalizm, czy jak kto lubi.”
To jak polemizować z takim poglądem.
Przecież to 100% demagogia.
Jak się urynkowi zawód nauczyciela to jedni będą mieli lepiej inni gorzej jak w życiu.
Społeczeństwo ogólnie zyska jak na zniesieniu socjalizmu w innych sektorach.
Oczywiście są tacy co na przemianach ustrojowych stracili ale większość zyskała i tak samo by było z nauczycielami.
Zresztą przecież minister beznadziejny,jak każdy zresztą i pieniędzy za mało płacą jak zawsze zresztą, to może burmistrz będzie lepszy.
Przecież to kompletna bzdura, że społeczeństwu nie zależy na dobrej edukacji.
Wręcz odwrotnie, w nic tak nie inwestujemy jak w edukacje swoich dzieci.
Najlepszym dowodem jest ilość studentów na płatnych „studiach”.
nie spotykana nigdzie indziej w Europie czy może nawet na świecie.
@jjaa
Konkurencja w każdym zawodzie sprzyja podniesieniu jakości pracy i wzmaga motywację do pracy.
Rozumiem równe płace w oświacie zapobiegną tym opisanym patologiom.
To skąd się wzięły?
To ten margines będzie się nagle edukacją interesował?
Przecież to też demagogia.
Bawi mnie i artykuł i dyskusja.
Sektor szkół prywatnych rozwiąże ten problem bardzo szybko. Już teraz najlepsi w zawodzie nauczyciele pracują dla prywatnych szkół. Bogaci będą kształcili dzieci u dobrych nauczycieli i będą za to dobrze płacić.
Mame oszukasz, tatę oszukasz, ale przyrody nie oszukasz.
A moze wtedy mniej pieniedzy beda zmuszeni uczniowie wydawac na korepetycje?
Bo to przeciez plaga jakas jest. I naucza sie mowic i pisac po polsku, bo tego tez maturzysci i studenci nie potrafia, nie mowiac o dziennikarzach.
I bedzie wiecej niz jedna klasowka w semstrze i dwa wypracowania domowe.
ja juz nie wymagam tego, co bylo za moich czasow – raz w tygodniu klasowka z polskiego na dwoch polaczonych lekcjach i dwa razy w tygodniu wypracowanie domowe, a do tego niezapowiedziane kartkowki, aby wymusic staly poziom uczenia sie, bo jak wiadomo mlodziez przygotowuje sie wylacznie do klasowki.
Czytam wiele niewyważonych głosów, sam daleki jestem od histerii czy teorii spiskowych, ale …obserwowana rzeczywistość niektóre z nich złośliwie wspiera. Od lat pieję, że edukacja i nauka są najważniejszymi dziedzinami dla nas, jeśli chcemy wreszcie podźwignąć nasz kraj z wiecznego kryzysu i upadku. I jakoś od lat nikt nie chce tego zrozumieć. Wręcz przeciwnie, całość dąży do rozkładu.
Więc zaczynam się zastanawiać, czy to nie jest przemyślana polityka? W końcu w naszym kraju olbrzymimi wpływami cieszy się instytucja, która jak powietrza potrzebuje ciemnych i niewykształconych mas do istnienia. Ludzie wykształceni (mowa o wykształconych, nie o wytresowanych „szpecjalistach”) nie chcą się bawić, nie chcą być posłuszni i jakoś mniej się boją wiecznego ognia.
Samorządy wolą inwestować w nowe chodniczki i wystawne siedziby władz, niż w edukację. Konieczność utrzymywania szkół jawi się jako obciążenie, nieznośny ciężar. A przecież chodniczki zostaną szybko zniszczone, nowe asfalciki się powyginają, bo prosty ludek o to wszystko nie zadba. Swego czasu dostaliśmy wiele niemieckich miast z ładną infrastrukturą, wiele linii kolejowych, kanałów i urządzeń melioracyjnych i jakoś rowy zarosły, linie zlikwidowano, kamienice zburzono lub zniszczono… przejadamy bezsensownie fundusze unijne zamiast inwestować w przyszłość. Eeeech, co ja tu…
parker pisze:
2010-11-30 o godz. 22:46
nie wiem z jakiej choinki się urwałeś ale gadasz jak nawalony. Twoje gadanie to czysta propaganda talibów ekonomii kapitalizmu. Już nikt nie wierzy w mechanizmy o których piszesz. Samorządy są zainteresowane generowaniem posad dla swoich totumfackich a nie dbaniem o szkolnictwo, rodzice niczego nie kontrolują bo uważają że ich dzieci są genialne od urodzenia i należy im się świadectwo z piątkami bo i tak do niczego oprócz chwalenia się przed znajomymi do niczego nie jest potrzebne – w Polsce pracę dostaje się po znajomości a nie dla swoich kompetencji. Od 20 lat trwa nabór negatywny do tego zawodu, a lepszych i tańszych nie ma (akurat w tej profesji lepszy=dużo droższy) i nie będzie. Brakuje matematyków i fizyków bo oni znajdą pracę niekoniecznie w zawodzie nauczyciela, brakuje nauczycieli przedmiotów zawodowych bo dobry spec znajdzie pracę w przemyśle więc nie będzie „robił” w szkole za grosze (ukłony dla likwidatorów szkół zawodowych w Polsce), po brakach nauczycieli języków obcych teraz ich już nie brakuje ale są to głównie absolwenci kiepskich szkół wyższych (prywatnych) natomiast nie ma filologów po UW, UJ, UWr czy innych dużych „państwowych” uniwersytetach. Dopóki nie zacznie się godnie płacić i nie narzuci się odpowiednio wysokich standardów wymagań dla uczniów i nauczycieli to reszta jest tylko pustym gadaniem. Tylko kto to ma zrobić – pindzia która nigdy nie pracowała w „prawdziwej” publicznej szkole tylko blatowała się z uczniami w przytulisku dla potomków bogaczy? Od tego babska gorszy był chyba tylko Stelmachowski.
PS. To nie ma znaczenia czy ten pomysł to plotka czy nie – każda plotka ma w sobie odrobinę prawdy, ale Hall zrobiła już tyle złego że wystarczy jej pomysłów.
Hall=Obcy+ruska rakieta+kosmos+niech się ogoli
Parker, nie specyfika zawodu! Specjalnie nie wspomniałem o zawodzie. Mówiłem wyraźnie o specyfice szkoły jako przedsiębiorstwa. Dla odpowiedzialnych za jej funkcjonowanie efektywność kształcenia i wychowywania jest na szarym końcu i to jest podstawowy problem.
Na prawdę trzeba być idealistą aby o te sprawy dbać.
A propos wszechstronności, też mam dla Ciebie parę rymów:
Rosną w Polsce domy z czerwoniutkiej cegły,
Domy wznosi piekarz, bo w tej pracy biegły.
Handel zagraniczny rozwijają zduni –
Znają koniunktury z gawędzeń babuni.
Domy, mosty, szkoły – to domena szewców,
A z krawców się robi zwycięstwa ich piewców.
Jazda dopiero się zaczyna. Rozkoszna pani likwiduje szkoły specjalne, uczniów zas wysyła do szkół normalnych. To po to były tworzone, by dac szanse dzieciom niepełnospr., z różnymi dysfunkcjami, by teraz te dzieci wtłoczyć do tworów typu gimnazjum??? Współczuję Wam kochani. Nauczyciel/lekarz/opiekun/pielęgniarka/sprzataczka/socjolog/psycholog/rodzic/strazak/policjant….kim jeszcze kazą nam byc? Oczywiscie wszystko w ramach pensum 40 g? Pora chyba umierac
No to kto pierwszy zacznie deptac minister Hall, kto pierwszy wyskoczy?
Dlaczego oburzenie społeczeństwa budzi pomysł sprywatyzowania nauczyciela i stworzenia szczegółowego cennika usług edukacyjnych na poziomie szkoły podstawowej, gimnazjum i liceum, typu: sprawdzenie pracy maturalnej – 150 złotych, asysta przy półgodzinnych fikołkach -50 złotych?
Dlaczego parker nie gardłuje w tej sprawie, tylko popiera odcentralne humbugi narzucane przez kolejne podmioty polityczne rządzące w Polsce?
Dlaczego dentysta może wyszczególnić i powiesić na drzwiach informacje o tym, ile bierze za rwanie, a ile za kanałowe a nauczyciel nie?
Dlaczego szkoła musi być ideologiczna i populistyczna, a nie praktyczna i komercyjna?
Ciemny naród wszystko kupi, po co więc kształcić plebs, niech żre, konsumuje i głosuje, a muy elitka swoich kształcić będziemy w dobrych prywatnych szkołach,
Burmistrz i dyrektor to też wójek, stryjek i kolega ma swoich lepszych i tych dalszych gorszych, jeżeli to od niego będzie tylko zależało to uchowaj nasz Boże…..
Pomysły pani minister są – jak już pisałem tu i ówdzie kosmiczne. Nauczyciel ma pracować maksymalnie 40 godzin tygodniowo. Cały czas słyszymy, że dostajemy połowę normalnej kasy, bo mało pracujemy. Aby zrealizować pomysły pani minister – choćby najświeższe dotyczące pomocy psychologiczno – pedagogicznej, będziemy musieli pracować około 60 godzin tygodniowo. Ja swojej dyrekcji zapowiedziałem, że jako pierwszy założę rejestr przepracowanych godzin, zażyczę sobie jej pokwitowania, że je wypracowałem i w połowie miesiąca odmówię sprawdzania klasówek, udziału w radach, zebraniach etc, bo przekroczę miesięczny limit czasu pracy. Chyba, że mi zapłaci. Na szczęście za 2 lata idę na emeryturę – więc jakoś przeżyję. A po mnie – choćby potop.