Koniec literatury w szkole

Miałem zamiar w wakacje nadrobić zaległości w czytaniu najnowszej literatury. Chyba z przyzwyczajenia tak postanowiłem. Wziąłem do ręki parę książek, ale jakoś nie mogłem się przemóc. Żadna mnie nie wciągnęła. Co jest? – pomyślałem. Czterdziestka na karku, a zachowuję się jak nastolatek. W końcu zdecydowałem się obejrzeć film. Natychmiast poczułem się, jakbym przesiadł się z poloneza do porsche. Nie ma co ukrywać, ale reżyserzy biją na głowę pisarzy.

Wciskamy uczniom literaturę w szkole, choć sami jej nie możemy znieść. Oczywiście jest parę „wiecznie młodych” tekstów, które warto przeczytać, ale mnóstwo książek, w tym także lektur szkolnych, to pisanina, która dzisiaj nie odkrywa żadnej prawdy. Za to okropnie męczy swą naiwnością, trywialnością i sztucznością.

W jakim celu uczymy w szkole literatury? Dla języka? Pod względem językowym filmy stały się lepsze od książek. Z powodu formy artystycznej? Także pod tym względem filmy przewyższają książki. Z powodu poprawności moralnej czy światopoglądowej? No tak, filmy bywają w tych kwestiach bardzo niepoprawne. Ale przecież im dzieło poprawniejsze, tym słabsze.

Kiedyś ludzie udowadniali, że książka jest lepsza od filmu. Ale to stare dzieje. Dzisiaj sztuka filmowa przewyższa literaturę pod każdym względem. Jeśli chcę zrozumieć świat, sięgam po film, jeśli chcę doznać artystycznego przeżycia, wybieram film, gdy potrzebuję rozrywki, zapewnia mi ją film. Więc po co jest tyle literatury w szkole?

Tak naprawdę literatura obecna jest w szkole tylko w zapisach w dzienniku, a naprawdę od dawna zastępuje ją film. Uczniowie nie czytają lektur, tylko oglądają ich ekranizacje. Potem nauczyciel i uczniowie udają, że omawiają książkę, gdy tak naprawdę odnoszą się do filmu. Zdarzają się nauczyciele, którzy zmuszają do czytania, co jest jeszcze gorsze od nieczytania.

Nie tak łatwo zrezygnować z tradycji, dlatego nie oczekuję, że z dnia na dzień szkoły wycofają się z omawiania literatury. Oczekuję raczej, że dopuszczona zostanie możliwość wyboru: film albo książka. Nauczyciel mógłby pytać uczniów, czy wolą wsiąść do poloneza, czy do porsche, czy chcą przeczytać Słowackiego, czy obejrzeć Polańskiego?