Matura skończona, można balować

Maturzyści skończyli pisać i odpowiadać – maturę zdaje się pisemnie oraz ustnie – i zaczęli świętować. Opijają jednak bez świadomości, co świętują: sukces czy porażkę. Wyniki egzaminów pisemnych dopiero w lipcu, tylko rezultat ustnych znany jest od razu.

W ten weekend wszelkie lokale pełne były maturzystów. Niektóre szkoły zorganizowały nawet dla nich specjalny bal (organizatorem jest zwykle jakiś tajny komitet). O tyle lepszy od studniówki, że bez przemówień dyrekcji, bez wręczania kwiatów wychowawcom oraz bez poloneza. Młodzież mogła skupić się na tym, co najbardziej lubi, czyli na piciu.

Pić też mogli już bez udawania także nauczyciele. Chociaż na bal maturzystów nie wszystkich nauczycieli zaproszono. Nie wszyscy zaproszeni zdecydowali się przyjść. Wiadomo przecież co to za bal. Grzecznie raczej nie będzie, a nie każdy nauczyciel lubi bawić się w towarzystwie totalnie swobodnych nastolatków. Jakieś reguły zawsze powinny obowiązywać, tutaj jednak nie obowiązują.

Na bal maturzystów nie wpuszcza się też rodziców. Zresztą żaden się nie pcha. Pamiętam, jak kiedyś przyszli jacyś rodzice, ale jak zobaczyli, co się dzieje, to szybko uciekli. Nie wiem, czy w tym roku imprezowano mocniej czy słabiej niż w poprzednich latach, gdyż nie zostałem na bal maturzystów zaproszony. Odbieram to jako sygnał, że muszę się poprawić. Postaram się, kolejny bal za rok.