Polonista też może uczyć matematyki

W latach 90. również zabrakło matematyków w oświacie. Odeszli do firm, gdzie zarabiali 3-4 razy więcej niż w szkole. Wtedy dyrektorzy udowodnili, że bez matematyków też można uczyć matematyki. Niebawem szkoły będą korzystać z tych doświadczeń, gdyż sytuacja się powtarza.

Oczywiście jacyś matematycy byli zatrudnieni, ale zdecydowanie za mało. Zwykle uczyli w starszych klasach, a młodsze musiały zadowalać się nauczycielami, którzy przychodzili na zastępstwa. W pokoju nauczycielskim był specjalny zeszyt ze szczegółowym opisem tematów, jakie po kolei należy realizować na zastępstwach z matematyki. Scenariusze lekcji opracowali matematycy dla niematematyków. Kilka lekcji przeprowadziłem na podstawie tego zeszytu.

Kiedy potem zacząłem pracować w liceum, wziąłem udział w zawodach organizowanych dla nauczycieli przez samorząd szkolny. Ponieważ byłem polonistą, skierowano mnie na zawody matematyczne. Rozwiązałem trudny test i zająłem drugie miejsce. Pierwsze miejsce zdobył nauczyciel wychowania fizycznego. On też w poprzednim miejscu pracy uczył matematyki na podstawie specjalnych wskazówek od matematyków.

Nie wiem, czy uczniowie wiele się od nas nauczycieli, za to my nauczyliśmy się bardzo dużo. Gdybym musiał teraz od czasu do czasu poprowadzić lekcję matematyki, nie odmówię. Proszę tylko dać mi łatwiejsze tematy i solidne wskazówki, jak to robić, aby wstydu nie było. Zresztą ja nie mam się czego wstydzić. Wstydzić powinien się rząd, że znowu polonista i wuefista muszą uczyć matematyki.