Bunt w burdelu i inne wyuzdania

Opinia Olgi Tokarczuk, iż „literatura nie jest dla idiotów”, nieomal zbiegła się w czasie z wydaniem zbioru wierszy pt. „Bóg nie lubi głupców” Artura Krajewskiego. Książki nie da się kupić przez internet ani w realu w żadnej księgarni, więc naprawdę nie jest to poezja dla idiotów. Trzeba niezmiernie wysilić mózg, aby te wiersze zdobyć.

Autor jest wykładowcą warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, profesorem o wyglądzie – jak można przeczytać w krótkim biogramie na końcu zbioru – bandyty. Jako poeta puścił w obieg prowokacyjny zestaw wierszy, opieczętowany pełnym odrazy do wszelkiego kretyństwa tytułem, iż Stwórca nie przepada za głupcami. Każdą strofą Artur Krajewski usiłuje zranić wszystkich, którzy mają umysł zatruty banałami, którzy wykastrowali swoje zmysły z poczucia piękna, którzy niezdolni są do poznawania czegoś, co nie byłoby po prostu pierdołami. Taka poezja to śmiertelny cios dla prostactwa.

Żyjemy w intelektualnym burdelu. Gdy akurat czytałem frazę o „głupiokracji” (wiersz VIII), sąsiedzi zdecydowali się delektować piosenką Maty o tym, iż „Wszyscy mówią mi, że jestem pojexbxany”. Mata nieźle wyraża niedorzeczność naszych czasów, jego tekst trafia do kretynów, którzy kaleczenie języka biorą za walkę z systemem. Co jednak mają zrobić inni, którym nie wystarcza wbijanie noża w słowa ani przydeptywanie składni wulgaryzmami? Może oprócz machania ch…jem, co potrafi każdy intelektualny impotent, zrobilibyśmy – mówi swoimi strofami Krajewski, a nie Mata – coś naprawdę sensownego i mądrego?

Ilu autorów jeszcze zdecyduje się uderzyć pięścią w stół i powiedzieć temu gnojowisku w kulturze dość? Który pisarz odpuści sobie polowanie na łakomy kąsek sławy, jaką zapewnia schlebianie kretynom i głupkom? Przydałby się bunt artystów w intelektualnym burdelu, w jakim żyjemy. Potrzebujemy buntu, który byłby przewrotem, bronią literatury przeciwko wszelkiemu „pojexbxaniu”. 

Olga Tokarczuk rzuciła na idiotów klątwę, parę niezłych zaklęć przeciwko głupcom dorzucił Artur Krajewski. To wciąż za mało, aby wyciągnąć nas z kulturowego upośledzenia. Czekamy na kolejnych artystów, którzy nie boją się powiedzieć czytelnikom, iż nie piszą – parafrazuję Krajewskiego – dla „zmętnionych umysłów”. Wzdęta wulgaryzmami zgraja nie ma czego szukać w tomiku „Bóg nie lubi głupców”. To poezja dla innych.

Info o promocji wierszy Artura Krajewskiego tutaj.