A może i ty jesteś potomkiem ubeka?
Wpadła mi w ucho jedna ze złotych myśli Przemysława Czarnka. Otóż minister stwierdził, że krytycznie o podręczniku do historii i teraźniejszości prof. W. Roszkowskiego oraz pozytywnie o PRL może mówić tylko potomek ubeków (wypowiedź tutaj). Podobno wokół nas pełno jest ludzi o takim pochodzeniu, szczególnie w mediach.
W szkołach zapewne też. Na miejscu wszystkich, którzy nie chwalili wystarczająco mocno owego podręcznika, szybko sprawdziłbym swoje pochodzenie. Może się bowiem okazać, że taki krytykant ma w rodzie ubeka i wtedy… No właśnie, co wtedy, panie ministrze?
Nie muszę szperać w rodowodach, gdyż dobrze wiem, kim byli moi przodkowie zarówno po mieczu, jak i po kądzieli. Jak większość Polaków, rodzinę mam liczną, rozrzuconą po kraju i świecie, więc na zawołanie mogę wyciągnąć z niej każdego: i takiego, co krew przelewał dla ojczyzny, i takiego, co zdradzał, oraz takiego, co nic nie robił. Bohaterów i tchórzy, oryginałów i przeciętniaków, jak nieomal w każdej familii, także w mojej – dostatek. O cnotach jednych można by pisać książki, grzechy innych trzeba zamiatać pod dywan.
Diabli wiedzą, za kogo w rodzie każe PiS odpowiadać Polakom, więc na wszelki wypadek przypominam sobie wszystkich krewnych. Tych, co błyszczeli intelektem, i tych, co porażali głupotą. Myślę o osobach zdrowych na ciele i umyśle oraz o chorych. O wujkach, którzy za kołnierz nie wylewali, i o innych, którzy do kieliszka nie zaglądali. O sknerach i rozrzutnikach… Wszystko to płynie w mojej krwi, cóż można na to poradzić?
Co do ubeka w rodzinie, niech pozostanie to wyzwaniem dla biografów. Jak się nadarzy okazja, nie omieszkam niechwalebnych czynów ministra skrytykować. Odpowiedź już znam. Ciekawe, jakich przodków – wszystkich, nie tylko wybranych – miał Czarnek, że tak śmiało atakuje pochodzenie oponentów. Oby się nie okazało, że przyganiał kocioł garnkowi. Idealnej rodziny nie ma, panie ministrze, idealna bywa tylko niewiedza.
Komentarze
Czarnek też miał „ubeka” w rodzinie i to najbliższej. Fakt, „ubeka drugiej strony”. Wychował go ksiądz z KUL u.
I był Pan w stanie wysłuchać audycji w Trujce jedynej? Podziwiam!
Nie wiem czy warto aż tak krytycznie przyglądać się rodzinie bo my odpowiadamy za siebie a nie rodzine. Knajacki sposób myślenia Czarnka nie powinien być pretekstem do podążania tym tokiem bo to jest ślepy zaułek a o to chodzi w tej pokrętnej retoryce, którą uwielbia elektorat w swoim zapamiętaniu. Stop prostackim manipulacjom nawet jeśli ród Czarnków cały pójdzie do nieba to i tak nie zbawi jego samego.
Proponuje awansować obywatela Czarnka na stanowisko ministranta…
Glupota nie wybiera. Dobrym przykladem byl piewca stanu wojennego Daniel Passent. Pisal pieknym polskim jezykiem bzdury tak za komuny jak i w kapitalizmie.
Pisal cale swoje zycie i nic madrego nie napisal.
Głupota nie wybiera. Dobrym przykładem jest historyczny i politologiczny ignorant a komentator na różnych blogach „Polityki”, niejaki Sławomirski, który od zawsze wypisywał bzdury.
W czasach, gdy naczelnym Polityki był Mieczysław Rakowski czytywałem artykuły i felietony wielu jej dziennikarzy lecz Passenta omijałem i tak było do końca więc trudno jest mi go oceniać.
Z tego co czytałem to kariera w ” Polityce” wspomnianego redaktora znanego ubecji jako TW Johnny ruszyła z kopyta gdy zgłosił się do SB na ochotnika. Starsi koledzy podpowiedzieli mu tę słuszną drogę kariery. Ja jego felietony czytałem. Zawsze miałem bekę gdy kreował się na wielkiego obrońcę demokracji.
Lustratorzy za złoty trzydzieści się znaleźli. Zajmijcie się może TW „Balbiną”.
@legat
Zabolało? Twój idol przez całe życie był ubeckim kapusiem, sprzedawał kolegów a potem pisał okrąglutkie artykuły wychwalające każdą ówczesną władzę.
-najpierw z jego tekstów było słychać gromkie: Wiesław, Wiesław…nawet wtedy gdy Wiesław grzmiał o V kolumnie Dajana
-następnie TW Johnny odpowiadał Gierkowi głośnym Pomożemy.
-w następnej dekadzie pisał teksty wychwalające stan wojenny i towarzysza generała
i cały czas kapował kolegów.
A po 1989 roku został demokratą i liberałem i pisał moralizatorskie teksty o wolności, demokracji i nikczemności lustracji. A Ty jak pierwsza naiwna szesnastolatka mu wierzyłeś. Boli?
Mały Lustratorku, wyzywanie kogoś od kapusiów tylko dlatego że ten ktoś współpracował z polskim wywiadem i kontrwywiadem jest żałosne. Poza tym, gdy został „pozyskany” do współpracy, to UB już nie istniało od 5 lat a ksywkę miał nie „Johnny” tylko „John”. Ambasadorem RP został już po 89 roku więc widocznie musiał się cieszyć uznaniem przez władze już po przemianach ustrojowych pewnie nie bez przyczyny.
Był niedoścignionym blogerem (ponad 1700 tekstów na blogu i pół miliona komentarzy), więc może nieco respektu Mały Lustratorku skoro już się udzielasz na blogu „Polityki”.
Poza tym, to chociaż uważam Passenta za niedościgłego mistrza felietonu i pióra w ogóle, to moim idolem nie był i bywało, że aż tak różniliśmy się poglądami , że dochodziło między nami (z rzadka bo z rzadka wprawdzie ale jednak) do dość ostrych wymian zdań na blogu z czego ostatnia miała miejsce na tle stosunku to tematyki LGBT.
Mały Lustratorku, a więc wszystko co tu nawypisywałeś nie trzyma się kupy. Jeśli już tak Cię interesuje problematyka współpracy z bezpieką czy neobezpieką to proponuję abyś zajął się np. TW „Wofgangiem”, jego małżonką Dzulią i ich oficerem prowadzącym który był takim szpiegiem-partaczem w ambasadzie, że został wydalony jako persona on grata ale zaczął robić karierę jako sędzia TK. Jako były(?) „oficer prowadzący” wyobrażał sobie, że będzie tam zarządzał ale Dżulia znalazła sobie możnego prorektora i wypięła się najwyraźniej na dawnego „oficera prowadzącego”. To jest fascynujący temat Mały Lustratorku więc proponuję sobie dać spokój z TW „John” i zajął się aktualnościami. Ale zrobisz jak uważasz.
@legat
Chłopczyku sprawdź sobie czym była Służba Bezpieczeństwa, jaką instytucję zastąpiła oraz jak potocznie nazywano jej funkcjonariuszy.
„…wyzywanie kogoś od kapusiów tylko dlatego że ten ktoś współpracował z polskim wywiadem i kontrwywiadem jest żałosne.” Buahahahahahah!!!! Z SB mały komuszku z SB a nie z żadnym wywiadem czy kontrwywiadem!!!
„Ambasadorem RP został już po 89 roku więc widocznie musiał się cieszyć uznaniem przez władze już po przemianach ustrojowych pewnie nie bez przyczyny.”- Mały komuszku ty naprawdę w to wierzysz??? Jesteś taki mało inteligentny czy tylko tak udajesz? Całe MSZ po 1989 roku nadal było obsadzone przez kadry w duchu marksizmu-leninizmu. I bardzo długo tej stajni Augiasza nie uporządkowano. Dobry komik z Ciebie. I wcale go SB nie pozyskało na kapusie! Zgłosił się sam, na ochotnika!!! I nie John tylko Johnny od Johnny Walker resztę zostawiam Twojej inteligencji bo mimo wszystko wierzę że potrafisz łączyć proste fakty.
Temat fiksacji na UB-ikacji zszedł z centrum zainteresowania mediów i ciemnego luda, gdy lustracja pogrzebała kilku duchownych niezłomnych. Jeśli więc nawet ktoś z czcigodnych przodków Gospodarza miał coś wspólnego z u-beką, to jeśli jednocześnie radośnie hasał po gumnie wśród gminu gawiedzi w sukience lub choćby koloratce, to spoko, loko, luz i spontan, żadnej nagany, medal się należy!
legat, 20 LIPCA 2022, 17:31
Komentarz typu „ale w USA bija murzynow”.
Agenci obcych służb, nigdy nie byli pupilami tłumów. Szczególnie w sytuacji kiedy takie osoby sytuowały się po przeciwnej stronie politycznej sceny.
Dla swoich Piłsudski był Bogiem i carem, dla endeków współpracownikiem (za kasę) austriackiego wywiadu.
@Płynna rzeczywistość
Masz lekką fiksację na punkcie duchownych i Kościoła. Kościół ani nie jest źródłem całego zła tak jak Ty go malujesz ani źródłem całego dobra jak według Ciebie maluje go lud( „hasał po gumnie wśród gminu gawiedzi”-świetny przykład klasizmu). Jest letni, trochę dobry, trochę zły. Duchowni tak inni ludzie mają swoje wady i zalety no i różnią się między sobą. Swoją drogą to ciekawa jest pogarda z jaką ludzie uważający się za elitę wypowiadają się o reszcie społeczeństwa. To chyba efekt poczucia że ten „ciemny lud” nie chce się nas elity słuchać. Zawiedziona miłość, syndrom odrzucenia.
@Redbull
Mam znacznie większą fiksację na punkcie liczby trzy. Ksiądz hasający po gumnie wśród gminu gawiedzi to przecież taki językowy żart, który wplótł się w taki mały strumień świadomości.
Przecież przyzna Pan, że lustracja zniknęła z obiegu publicznego dokładnie wtedy, gdy zaczęła wycinać księży-patriotów i że nie była to przypadkowa koincydencja? Cała ta heca z „ubekami” to przecież była maskowana intencjami moralnymi droga do zdobycia władzy przez towarzystwo spocone na samą myśl o tej władzy. Nieważne, czy ich przeciwnik naprawdę był donosicielem, który zniszczył życie przyjaciół, grunt, to przyczepić mu gębę, a to TW, a to Niemca, a to zdrajcy czy zboczeńca, kogóż lud prosty telewizyjny wybierze na ich miejsce jeśli nie nas, świętych? Któż z nich dotrze do faktów, nieprzetworzonych źródeł? Czy przecież naprawdę uważa Pan, że grzech młodości Passenta, sam fakt współpracy z legalnymi organami jedynego znanego mu polskiego państwa, jest większy niż np. odprawienie po 20 latach sakramentalnej żony (z dorosłymi dziećmi) przez niejakiego Kurskiego i ponowny sakramentalny ożenek? Naprawdę?
I w tym momencie przypomniała mi się relacja absolwenta tej słynnej szkoły katolicko-olimpijskiej w Rzeszowie o tym, czego tam doświadczył. Ot, choćby ten ksiądz-dobrodziej, który usiadł bardzo nieśmiałej uczennicy na kolanach i przez 2 minuty głaskał ją po włosach, a jej w oczach stanęły łzy i nikt, nie tylko wśród uczniów, ale i dorosłych, nie zareagował. Ksiądz czuł się wybornie, tanecznie, pewnie by sobie popląsał albo pohasał. Drugie słowo jest znacznie ciekawsze ze względu na nagie, pierwotne niczym wiadomy instynkt „h”. A że ostatnio sporo słucham wywiadów, w których jedna osoba mówi po rosyjsku, a druga po ukraińsku i obie doskonale się rozumieją, to sam Pan rozumie moją fiksacją na temat zmienności języka, która ma jednak granice, i to wszystko się pięknie układa. Np. w formie oboczności g-h. A skoro „g”, to gumno i tak dalej.
Myśl jednak główna pozostaje czytelna: publiczne oskarżenia o „ubeckość” to tylko jedna z technik przejęcia władzy (u „ludu”: kompensacji poczucia własnej porażki). Ciemnemu ludowi wmawia się zaś, że to „tylko” usunięcie czarnych owiec z decyzyjnych (przypadek?) węzłów sieci struktury społecznej.
To, że Czarnek w wypowiedziach medialnych wraca do tych zgranych już tematów świadczyć może chyba tylko o tym, że im się pali pod wiadomo czym i zaczyna im brakować pomysłów, czym by tu jeszcze odwrócić uwagę. Dzban to prawdziwy czy tylko udawany?
O ile mi wiadomo, lustracji w szkołach nikt nie odwołał. Ona trwa już z tuzin lat. Dyrektorami i ich zastępcami mogą być wyłącznie osoby moralnie nieskazitelne.
Jak skutki? Szkoła lustracją odmieniona – radosna, otwarta, kompetentna?
@Płynna rzeczywistość
Na temat różnych przypadłości księży już się wypowiedziałem. Bywają takie przypadki również wśród polityków, aktorów, lekarzy co wcale nie oznacza że daną grupę zawodową należy wiązać z daną patologią. Tyle w temacie. Co do lustracji:
1. Powinna się ona odbyć w pierwszej połowie lat 90 tak jak w cywilizowanych demoludach. Byłoby wtedy szybko i sprawiedliwie. To co nam zafundowano przypomina leczenie chorego zęba środkami przeciwbólowymi. Ten ząb trzeba było wyrwać szybko.
2.Wybaczy Pan ale współpraca z SB i donoszenie na kolegów to jednak coś dużo gorszego niż rozwód z żoną, nawet jeżeli jest unieważnienie ślubu kościelnego(coś nagle się Pan religijny zrobił).
3. W moim wpisie chodziło mi nie tyle o sam fakt współpracy z SB co niesamowitą hipokryzję . Najpierw kariera w PRL, sławienie kolejnych I sekretarzy, współpraca z SB a po 1989 roku zmiana szyldu z komunisty na demokratę i liberała i udawanie autorytetu moralnego.
” ..idealna bywa tylko niewiedza..” –piękne , a w kontekście akurat
tego ministra wręcz idealne.
Totalitaryzm lamal wiekszosc ludzi. W PRL wiekszosc maila kregoslup glizdy. A dzisiaj mamy niemieckie i rosyjskie lobby.
Najpierw egzaminator wystawił absolwentce „zero” za brak logiki w rozprawce. Jednak po wglądzie wynik całej matury z polskiego skoczył aż o 23 punkty – na 70 możliwych do zdobycia w arkuszu
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/matura-2022-oblala-polski-za-brak-logiki-zdala-bo-logika-sie-znalazla/l6dhbrx,79cfc278
@Płynna rzeczywistość
No i jaka jest według Pana puenta tej historii?
@Redbull,
Np. że wynik egzaminu maturalnego tylko w przybliżeniu oddaje rzeczywisty poziom umiejętności zdających, więc nie należy go fetyszyzować; z drugiej strony niczego lepszego nie wymyślimy (na pewno sytuacji nie poprawiłyby egzaminy wstępne na uczeniach); z trzeciej – te kilka punktów w tą lub tamtą często decyduje o czyimś całym życiu zawodowym.
No i że warto się odwoływać.
@RedBull11
Były szef NFOŚ został skazany na trzy lata pozbawienia prawa wybieralności do parlamentu oraz pełnienia funkcji publicznych. Po wyroku Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej krytykował „orzecznictwo sądów” i mówił: „Miałem okazję zapoznać się z tymi materiałami. Mam tutaj inne zdanie”.
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/kazimierz-kujda-klamca-lustracyjnym-sad-podwazyl-wersje-wspolpracownika-kaczynskiego/f2z69ve,79cfc278
Jaki stąd morał płynie?
@PR
11 lat temu córka pisała próbną maturę z polskiego. Polonistka oddając jej pracę powiedziała – ” wg starych zasad oceny prac miałabyś bdb lecz wg nowych tylko dst, bo nie wpisałaś się w schemat!”
To jest tak, że piękny, realnie namalowany pejzaż to nic nie warty kicz a zamalowane na biało płótno z czarną ramką to „arcydzieło” warte miliony bo namalował je ( trafniej byłoby powiedzieć – napaćkał ) prekursor nowego kierunku w malarstwie.
Zresztą sam Picasso powiedział kiedyś – ” ja choćbym nas..ł na płótno to i tak będziecie za to płacić miliony”
@Płynna rzeczywistość
Morał z tych dwóch wpisów płynie taki że warto się odwoływać. Sam tego doświadczyłem w czasach „chmurnych acz durnych” odwołując się od mandatu za jazdę bez biletu SKM-ką w Gdyni. Karę anulowano chociaż rzeczywiście biletu nie miałem. Taka sytuacja.
@kaesjot
Tak zwana sztuka współczesna jest tylko i wyłącznie kolejnym sposobem naciągania frajerów na kasę przez właścicieli tego świata. Doszedłem do tego wniosku mając 16 lat i porównując kilka „dzieł” malarstwa współczesnego z „Czwórką” Józefa Chełmońskiego w Muzeum Narodowym we Warszawie. Zdania do dzisiaj nie zmieniłem. Polecam każdemu wspomniany obraz Chełmońskiego, oczywiście trzeba go zobaczyć na żywo z odległości kilku metrów. Stawiam dolary przeciw orzechom że żaden miłośnik sztuki współczesnej nie pozostanie obojętny.
@Płynna rzeczywistość
Czy każdego wykładowcę i pracownika uniwersyteckiego powinniśmy oskarżyć o opisane poniżej praktyki???
https://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,28667927,uj.html?_ga=2.138572343.50511572.1656274028-1844062523.1581508603#S.TD-K.C-B.1-L.1.duzy
@RedBull11
Nie. Można za to zadumać się nad tym, czy w szkolnictwie wyższym od lat nie występują te same procesy, co (podobno) w średnim i niższym: negatywna selekcja do zawodu.
Oooo…. mamy jakiegoś „fermenta intelektualnego” – to chyba mały lustratorek – co z blogu „Polityki” chce zrobić ściek jak w „Dorzeczy” czy innym „niezależnym medium”. Szkoda wchodzić z nim w polemiki = bo będzie używał jeszcze bardziej brutalnej i ordynarnej retoryki. O to mu chodzi, żeby forum wymiany poglądów w dobrej gazecie zamienić w jarmarczną pyskówkę i próbować je = a poniekąd i gazetę – zdyskredytować.
22 Lipca
Z okazji tego slusznie zapominanego swieta wszystkim sympatykom PZPR zycze powrotu zdrowego rozsadku.
A postkomunistycznej Polityce zycze zmiany nazwy i zmiany idoli.
Ja 22 lipca świętuję DZIEŃ WEDLA. A miłośnikom słusznie minionych lat proponuję Wyrób Czekoladopodobny.
@Azefalista
„… to chyba mały lustratorek…” to prawie brzmi jak „zapluty karzeł reakcji”. Tyle lat minęło, tyle dekad a u was wciąż ten sam kompleks wzrostu. Jeżeli nazwiesz mnie zaplutym karłem reakcji to Tobie ulży a ja będę miał powód do dumy.
@RedBull11
Nie zastanawia Ciebie, że wśród plujących na okres PRL-u znaczną część stanowią potomkowie( dzieci, wnuki, prawnuki ) tych , którzy w czasach przed PRL-em na przednówku pokrzyw, lebiody i innych „ziół” po rowach i lasach szukali, by było z czego obiad ugotować czyli parobków folwarcznych i chłopów małorolnych.
To dzięki PRL-owi powiększyli swe gospodarstwa a bezpłatna nauka umożliwiła im nie tylko ukończenie 6 klas szkoły powszechnej ale szkół średnich a najzdolniejszym studia i tytuły naukowe.
Niejeden dzisiejszy profesor „krowy dziś by pasał lub gnój rozrzucał” gdyby nie PRL.
Porównują nasze ówczesne życie z życiem na Zachodzie nie biorąc pod uwagę z jakiego poziomu PRL startował w 1945 r.
Do 1939 r II RP nie odtworzono strat jakie ponieśliśmy w czasie I WŚ, znaczne różnice w poziomie życia w poszczególnych zaborach a do tego spore straty ( ludzkie i gospodarcze ) ponieśliśmy w czasie II WŚ . Zatem nie będzie przesadą stwierdzenie, że PRL startował co najmniej z 50-letnim opóźnieniem w stosunku do krajów zachodniej Europy.
Oczywiście wiele rzeczy, które można było zrobić inaczej choć stare przysłowie mówi – ” mądry Polak po szkodzie” choć już Jan Kochanowski stwierdził, że” nową przypowieść Polak sobie kupi, że przed szkoda i po szkodzie głupi”.
A zresztą to co sie dzieje u nas potwierdza, że rację miał Bismarck mówiąc – ” chcesz Polskę zniszczyć pozwól Polakom samym się rządzić „
Upał na Panów źle działa. Cukru nie ma, węgla nie ma, miejsc w szkołach dla dzieci zabrakło, a Panowie lustrują nieżyjącego Passenta.
@kaesjot
Poziom życia w Portugalii w 1939 roku był podobny do tego w Polsce w 1939 r. No to dlaczego Portugalczycy jednak poszli mimo to do przodu mimo że nie mieli tego szczęścia zaznać marksizmu-leninizmu w praktyce??? Naprawdę Pan sądzi że Polska bez PZPR byłaby taka jak ta w 1939 roku? A ja miałem Pana za ciekawego i inteligentnego rozmówcę. Myślę jednak że użył Pan pewnego skrótu myślowego. Dodam że się Pan myli, doceniam wiele pozytywnych rzeczy z okresu PRL-u. Naprawdę. Ale współpraca z SB do nich nie należy, wyrób czekoladopodobny zamiast czekolady w czasach mojego dzieciństwa również nie.
@kaesjot
Przegapiłem ostatnie zdanie z Pana wypowiedzi. Cytat często powielany acz jego logika jest mocno wątpliwa.
1. Bismarck starał się zniszczyć wszelkie oznaki polskości w II Rzeszy.
2. Skoro cytat jest prawdziwy Bismarck powinien wprowadzić szeroką autonomię i samorząd dla Polaków w II Rzeszy aby czym prędzej się wykończyli.
3. Tymczasem Bismarck ograniczał jak mógł swobody Polaków w Rzeszy.
Puenta: Albo Bismarck kłamał wypowiadając te słowa, albo kłamali Ci którzy twierdzili że Żelazny Kanclerz coś takiego powiedział.
RedBull
Poziom życia w Portugalii w 1939 roku był podobny do tego w Polsce w 1939 r. Portugalię najechały dwa mocarstwa, straciła 1/6 ludności, kolejna 1/6 znalazła się po wojnie poza granicami Portugalii, przemysł w całkowitej ruinie, Lizbona zrównana z ziemią. W tym czasie szczęśliwa Polska aż do połowy lat 70. ub. w. rozwijała się pod rządami Zjednoczonej Prawicy.
@RedBull11
Bismarck wypowiedział ( albo i nie ) te słowa, gdy Polska nie istniała a sam swą polityką doprowadził do zjednoczenia państw Związku Niemieckiego ( z wyjątkiem Cesarstwa Austrii ) pod berłem Króla Prus jako Cesarza Rzeszy Niemieckiej doprowadzając ją do roli przodującego ( poza Anglią ) mocarstwa Europejskiego.
Podobnie brzmiały wypowiedzi znanych polityków XIX i początku XX ( od Napoleona poczynając ) oceniające Polaków jako naród „nieobliczalny”
Obecnie PKB pc Portugalii jest wyższe o 1/3 od polskiego. Trzeba wziąć jednak pod uwagę historię tych państw. Portugalia była państwem imperialnym mającym swe kolonie w Ameryce Płd., Afryce i Azji. Ostatnie jej kolonie uzyskały niepodległość w 1975 roku.
Polska w 1939 była pod względem rozwoju społeczno – gospodarczego bardzo zróżnicowana. Rozwinięte były ziemie byłego zaboru niemieckiego (poznańska czy śląska gospodarność ) natomiast na wschodzie miałeś „galicyjską biedę” i „ruskie chadziajstwo”. Już w XVII wieku zagrody chłopskie we Wielkopolsce wyglądały jak dworki szlacheckie na kresach ( pisze o tym w swych pamiętnikach J. Ch. Pasek ).
Oczywiście w czasach PRL-u wiele rzeczy można było zrobić lepiej ale nie zawsze się dało i to nie tylko z przyczyn ustrojowych.
Mam takie swoje własne określenie – ” w czasach PRL-u byliśmy GOSPODARZAMI na skromnym ale NASZYM gospodarstwie a dzisiaj jesteśmy PAROBKAMI na CUDZYM majątku”
Panowie
Polska i tak by się rozwijała po 1945 roku z jakąkolwiek władzą. Szybciej lub wolniej.
Byłaby zarówno elektryfikacja wsi, zwalczenie analfabetyzmu jak i industrializacja. Pewne rzeczy byłyby zrobione szybciej inne wolniej. Jedne lepiej drugie gorzej i tyle dokładnie napisałem. Natomiast zupełnie nie wiem skąd zdanie: ” W tym czasie szczęśliwa Polska aż do połowy lat 70. ub. w. rozwijała się pod rządami Zjednoczonej Prawicy.”??? No proszę mi tu zacytować jakiś fragment gdy ja coś takiego napisałem to raz. Albo zacytować fragment że ja chwalę w jakikolwiek sposób obecną władzę. To dwa.
W miejscowości w której mieszkam przed wojną był tylko folwark, pałac i stacja kolejowa. Do czasów Gierka powstały cztery dość duże zakłady pracy, spore osiedle, szkoły a nawet kościół( co ciekawe w czasach stalinowskich). Absolutnie tego nie neguję tylko że te zmiany i tak by zaszły bo były nieuchronne. Właściciel folwarku już przed wojną rozparcelował część ziemi przy stacji i sprzedawał działki budowlane. Mój pradziadek będąc chłopem w okresie międzywojennym postawił dom murowany z cegły, z podłogą z desek na legarach i kryty dachówką i nie brał na tą inwestycję żadnego kredytu. Więc opowieści o pokrzywach to proszę innym opowiadać.
@Redbull11
Tę opowieść o pokrzywach znam z opowieści mojego teścia, którego ojciec był parobkiem na majątku w rejonie Miechowa. Przed wojną często zdarzało się, że dziedzic zalegał z wypłatą należności w gotówce i „w naturze” bo były sprawy ważniejsze od tego, czy jego parobcy mają czym wyżywić swe rodziny. Jak ukradł trochę „pańskiego” siana, bo nie miał czym karmić swej krowy i wyspowiadał się księdzu z tego „grzechu” tego samego dnia cała rodzina została wyrzucona z wilczym biletem” z majątku i izby , w której mieszkali . Dlatego rozumiałem, dlaczego w czasie Rzezi Galicyjskiej chłopi obok złych panów i zarządców mordowali także księży.
Wg przedwojennych analiz we wschodniej Polsce w latach kryzysu 75% gospodarstw chłopskich nie było w stanie zaspokoić potrzeb domowników a tylko 10% stać było na sprzedaż nadwyżki swych płodów. Zadłużenie gospodarstw rolnych w II RP było 3-krotnie wyższe od przychodów ze sprzedaży swych produktów.
Prawdopodobnie Twój pradziadek był z grupy tych 10% chłopów albo był gospodarzem we Wielkopolsce, na Kujawach czy Śląsku lub Pomorzu.
Moi przodkowie związani są z Wielkopolską od ponad 700 lat a pradziadkowie byli rzemieślnikami w północno – zachodniej części Pałuk.
Mój pradziadek mieszkał na Mazowszu. Sytuacja chłopów była zróżnicowana. Ani nie było tak źle jak malowała to propaganda PRL-u, ani tak dobrze jak to czasem próbują przedstawiać apologeci II RP. Temat dość złożony. Przykładowo obowiązkowe dostawy zboża po II wojnie światowej gdy chłopom zastępy ZMP zabierały zboże przeznaczone na zasiew(pamiętna scena z serialu Dom). Mojemu pradziadkowi władza ludowa ziemi nie dała a wręcz odebrała część na rozbudowę wojskowego lotniska. Owszem dostał coś w zamian ale piaski i w dodatku jakieś 25 kilometrów od domu. Tak jak pisałem. Temat jest bardzo różnobarwny i mocno pogmatwany.
I jeszcze przykład dotyczący folwarku w mojej miejscowości. W latach trzydziestych właściciel zainwestował w rozwój i wybudował dość nowoczesny motorowy młyn. Inwestycja szybko zakończyła się klapą bo młyn spłonął doszczętnie w wyniku podpalenia. Kilka kilometrów dalej w XIX wieku była przez jakieś 60 lat cukrownia. Chyba trzykrotnie podpalana. Po ostatnim pożarze już nie została odbudowana. Właściciel wypłacił uczciwie pracownikom(kilkaset osób) odszkodowanie by mogli spokojnie szukać zajęcia gdzie indziej. Kilka lat wcześniej podczas rewolucji 1905 roku aktywiści SDKPiL pojawili się tam by wywołać strajk. Zostali ujęci przez robotników i wydani carskiej policji i skazani na śmierć.
Różnie można to oceniać. Jak mówi stare przysłowie -punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Obowiązkowe dostawy także miały swe uzasadnienie. Wielu rolników myślało kategoriami ” dla mnie i mojej rodziny wystarczy” a tymczasem trzeba było zapewnić żywność dla ludzi z miast i odbudowujących kraj zniszczony przez wojnę.
Zmuszały one tych „mało ambitnych” do wytworzenia nadwyżki ponad własne potrzeby a z drugiej strony utrudniały rozwój specjalizacji.
Przypomniała mi się opowieść dziadka żony ( tego drugiego). Jako przedwojenny jeszcze komunista został z młodym, miastowym ZMP-owcem wysłany na wieś w celu namawiania rolników do zakładania spółdzielni. Przechodzili obok zabudowań dwóch sąsiednich gospodarstw – jedno „kwitnące” a drugie .zaniedbane”. Młody odzywa się do dziadka – ” widać , że to „kułak” nasz wróg a ten drugi to nasz sojusznik -biedny chłop”
Dziadek odpowiada mu – ” bzdury gadasz – obaj mają gospodarstwa tej samej wielkości tylko ten pierwszy jest zaradny i pracowity a ten drugi to pijak i leń śmierdzący”. Bo to była akurat wieś rodzinna dziadka i ich obu dobrze znał.
Tradycją na ziemiach byłego zaboru pruskiego było nie dzielenie gospodarstw – następcą był jeden z potomków gospodarza – pozostali musieli szukać sobie pracy gdzie indziej – w rzemiośle, przemyśle a ci zdolniejsi do szkół.
Czytałem jeszcze w latach 70-tych, że rekordzistą Polski w rozdrobnieniu był właściciel nieco ponad 3 ha w ponad 270 kawałkach czyli średnio jeden miał nieco ponad 1 ar.
Znam RSP, która zawiązała się z inicjatywy kilkunastu gospodarzy w 1956 roku gdy masowo rozwiązywały się te przymusowe z czasów stalinowskich. Działa do dziś – najlepszy okres dla niej to czasy gierkowskie. W szczytowym okresie gospodarowali na obszarze ponad 5 tys. ha. W tej samej gminie powstała 20 lat później podobna RSP ale na początku lat 90-tych rozwiązała się. Pracownicy dostali wysokie odprawy, wielu zakupiło sobie za nią samochody ale po 2 m-cach już na paliwo nie starczyło a w kolejnych już chleba nie było za co kupić. Na szczęście kredyty , które wzięli w czasach Gierka na budowę własnych domków zdążyli spłacić.
Proponuję wobec tego ogłosić brak zwycięzcy :), jako puentę: „Różnie można to oceniać. Jak mówi stare przysłowie -punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.” i…przenieść się do aktualnego wątku gospodarza.
Zgoda – istotne jest dostrzegać zarówno te „dobre strony” na których trzeba się wzorować jak i te „złe” których należy unikać .