Kuratorium sprawdza, którzy nauczyciele mówią po ukraińsku lub rosyjsku

Kuratorium Oświaty w Łodzi sprawdza, którzy nauczyciele znają język ukraiński albo rosyjski. Na wszelki wypadek, gdyby w szkołach pojawiły się duże grupy dzieci z Ukrainy. Trzeba się będzie z nimi dogadać.

Ukraiński na pewno pomoże. Gorzej z rosyjskim. Moi znajomi z Ukrainy, mimo że znają rosyjski, dzieciom zabronili mówić w tym języku. Sami też przestali się nim posługiwać. Nie wiem, czy to jakaś większa akcja, czy decyzja małej grupy. Jeśli to akcja, aby nie używać języka wroga, po rosyjsku może lepiej z dziećmi z Ukrainy nie rozmawiać.

Tego typu zachowania zdarzały się już wcześniej. Ukraińcy denerwowali się, gdy zwracano się do nich po rosyjsku. W tym języku najwyżej sypali obelgami pod adresem Putina. Chcieli, aby rozmawiać z nimi po polsku, a gdy polskiego nie znali, to choćby po angielsku, byle nie po rosyjsku. Pamiętam, jak w mojej szkole była grupa nauczycieli z Ukrainy. Od razu na wejściu zwrócili się do nas po angielsku, żeby nikomu do głowy nie przyszło rozmawiać z nimi po rosyjsku.

Mam wątpliwości, czy urzędnicy w kuratorium zdają sobie sprawę z nastrojów antyrosyjskich wśród Ukraińców. Akcja poszukiwania nauczycieli, którzy mówią po rosyjsku, aby ukraińskie dzieci rozumiały, może okazać się zupełnie nietrafiona.