W szkole będzie mniej historii, a więcej teraźniejszości

Krótko cieszyli się historycy z nowego przedmiotu: historii i teraźniejszości. Od początku wiadomo było, że wprowadzenie go odbędzie się kosztem innego. Nikt się jednak nie spodziewał, że poszkodowanym przedmiotem będzie historia.

Historycy stracą jedną godzinę historii i tylko samo zyskają dzięki wprowadzeniu nowego przedmiotu. Wyjdą więc na zero. Albo gorzej, gdyż dwa przedmioty to więcej papierkowej roboty. Więcej ocen do wystawienia, więcej prac do sprawdzenia, więcej kontroli ze strony dyrektora. I po co to wszystko? Czy nie wystarczyło poprawić podstawę programową historii, po co tyle zamieszania?

Żeby wykroić z historii jedna godzinę dla nowego przedmiotu, trzeba usunąć najmniej ważne treści. Minister zapowiedział, że ograniczone zostanie nauczanie tych epok, kiedy nie istniało państwo polskie (starożytność i połowa średniowiecza). Historia bez Polski to po prostu duperele, więc szkoła nie będzie uczniom zawracała tym głowy. Zapomnijcie o Aleksandrze Wielkim i Cezarze, będziecie uczyć się tylko o sprawach naprawdę ważnych, czyli o Polsce i jej bohaterach. Nowy przedmiot jest do tego niezbędny.