Wyższe pensum przesądzone, wynagrodzenia nie

Nauczyciele patrzą prawdzie w oczy i są przerażeni. Pensum raczej zostanie podwyższone, natomiast pensja niekoniecznie. Jakie mogą być tego skutki?

Dla ludzi spoza belferskiej branży krótkie wyjaśnienie. Pensum to jest liczba lekcji, które nauczyciel w ramach etatu ma obowiązek przeprowadzić. Obecnie jest ich 18 w tygodniu (bez względu na nauczany przedmiot i miejsce zatrudnienia). Zatem nauczyciel matematyki czy języka polskiego w renomowanym liceum w dużym mieście ma identyczne pensum, co nauczyciel religii czy zajęć technicznych w szkole podstawowej w małej miejscowości. 

Czarnek chce dodać wszystkim 4 lekcje. Pensum liczyłoby więc 22 godziny. Ile to oznacza godzin pracy, zależy od przedmiotu, szkoły, aktywności uczniów, dyrekcji oraz samego pracownika. Szacuje się, że obecnie pedagodzy pracują od 35 do 50 godzin w tygodniu. Najbardziej obciążeni są nauczyciele przedmiotów egzaminacyjnych, szczególnie obowiązkowych (polski, matematyka, angielski).

Podniesienie pensum inaczej dotknie nauczycieli w małych miejscowościach, gdzie praca w szkole wciąż jest atrakcyjna, a klasy mniej liczne, oraz w dużych, gdzie już jest kompletnie nieatrakcyjna. W małych miejscowościach będą więc zwolnienia (pracę straci średnio co piąta osoba), a w dużych odejścia i wielkie problemy ze znalezieniem chętnych do pracy w szkole. Czeka więc nas totalny chaos, dodatkowo pogłębiony przez pandemię. Kogo to jednak obchodzi? Na pewno nie ministra Czarnka.