Zapłacono dyrektorom, żeby przed świętami zwolnili pracowników?

Trudno zrozumieć decyzję urzędników odpowiedzialnych w Łodzi za oświatę, którzy najpierw podnieśli dyrektorom dodatek funkcyjny, a chwilę potem poinformowali, iż mają zwolnić w każdej szkole po dwóch pracowników obsługi i administracji, np. woźną i księgową. Wygląda to jak zapłata za zwalnianie pracowników (info o zwolnieniach w łódzkich szkołach tutaj).

Nieraz w szkole słyszałem od dyrektora, że ograniczono albo wręcz zabrano mu dodatek funkcyjny, ponieważ nie wykonał polecenia organu prowadzącego. To jest po prostu bat na dyrektorów, aby posłusznie wykonywali polecenia władzy. Teraz też mogą stracić pieniądze, w dodatku powiększone o ok. 600 zł (szczegóły podwyżek tutaj), jeśli nie zwolnią dwóch osób.

Dostać podwyżkę przed świętami – piękna sprawa. Zostać zwolnionym przed Bożym Narodzeniem – rzecz ohydna. Od dyrektorów nie oczekuję bohaterstwa. Natomiast oczekuję od władz Łodzi przyzwoitości. Nie trzeba było dawać dyrektorom podwyżki, skoro miało się to wiązać ze zwolnieniami innych pracowników. Nie w ten sposób zwalnia się ludzi, bo to po prostu obrzydliwe. Oby wam, okrutni urzędnicy, bożonarodzeniowe potrawy stanęły w gardle.

Najbardziej oszukany czuje się ZNP, z którym władze miasta negocjowały sprawy pracowników oświaty. Nie było mowy o planach zwolnień. Ani słowa o tym nie powiedziano w trakcie negocjacji. Gdy tylko podpisano porozumienie, z urzędu wypłynął smród zwolnień przed świętami. Tak oto zrobiono ZNP w trąbę. Reakcja związkowców tutaj. Alleluja!