Matura 2020 – jakie przedmioty wybrali uczniowie?

Spada liczba przedmiotów, które uczniowie wybierają na maturze. Dawniej maturzyści szli na ilość, zdając tyle, ile można. Obecnie wielu stawia na minimum (cztery pisemne: trzy obowiązkowe na poziomie podstawowym i jeden na rozszerzonym), na maksimum nie decyduje się nikt (dziewięć: trzy plus sześć). W mojej szkole średnio maturzyści zdają łącznie sześć egzaminów (trzy na podstawie i trzy na rozszerzeniu).

Najwięcej uczniów wybiera angielski (ok. 90 proc.). Właściwie prawie każdy zdaje go na poziomie podstawowym, a potem na rozszerzonym. Na drugim miejscu przedmiotów do wyboru jest polski (50 proc.). Wszyscy zdają podstawę, bo muszą, a potem co drugi uczeń rozszerzenie. Identyczna sytuacja jest z matematyką. Także 50 proc. wybiera maturę rozszerzoną z tego przedmiotu. Pozostałe dyscypliny są znacznie mniej popularne.

Geografię w mojej szkole wybiera 30 proc. uczniów, biologię co czwarty, a chemię i historię co piąty. Wprawdzie maturę z chemii i biologii zdaje co roku więcej osób, ale część z nich to absolwenci, którym zachciało się poprawić wyniki. Właściwie tylko z tych dwóch przedmiotów tak wiele osób zdaje ponownie, z innych to są jednostki.

Wiedzę o społeczeństwie wybiera w mojej szkole tylko 4 proc. maturzystów. Już większe wzięcie ma język francuski i niemiecki (po 6 proc.). Łeb w łeb z wos-em idzie historia sztuki oraz hiszpański (4 proc.). Tylko jedna osoba w tym roku zdecydowała się na maturę z informatyki, co dziwi, podobnie z filozofii, co nie dziwi, jedna z włoskiego i także jedna z rosyjskiego (nie uczymy tych dwóch języków). I to by było na tyle. Wybrać uczeń mógł sześć przedmiotów z kilkunastu, a wybrał – przypomnę – trzy.

Spada zainteresowanie historią (w kraju zdaje ją co 15. maturzysta). Ładuje się w nauczanie tego przedmiotu mnóstwo środków, ale bez skutku. To wręcz najbardziej hołubiona przez państwo dyscyplina. Niech mi historycy wybaczą, że to piszę, ale taka jest prawda. Jednak młodzież nie łapie się na lep historyczny, raczej odwraca się od niego. I nie chodzi tylko o odwrót od przedmiotów humanistycznych, choć to też się obserwuje. Mam wrażenie, że powodem jest przede wszystkim podstawa programowa, raczej nie sposób nauczania, gdyż historycy trzymają fason. Coś się jednak złego dzieje z tym przedmiotem, więc młodzież stawia na inne dyscypliny. Może to i dobrze.