Kryterium autorytetu

Uczniowie, którym zwracamy uwagę na błędy, protestują, mówiąc, iż się mylimy. Poloniści mają anachroniczne wyobrażenie o języku. Nikt tak nie mówi ani nie pisze, jak każe szkoła. Uczymy języka, którego nie ma.

Kontrowersje wzbudza chociażby odmiana daty rocznej. Czy mówi się w roku „dwutysięcznym dwudziestym”, jak chcą niektórzy uczniowie, czy w „dwa tysiące dwudziestym”, jak każe polonista? Kazać jednak sobie może, liczy się, jak mówią „dyrektorzy i prezesi”, czyli osoby na poziomie.

Traktowałem te uwagi jako typową próbę uniknięcia odpowiedzialności za błędy, ale młodzież zaczęła udowadniać, iż nie zmyśla. Naprawdę autorytety mówią inaczej, niż uczy szkoła. Chociażby tutaj (zobacz wystąpienie) pani Ilona Kielan-Glińska, wicedyrektor Departamentu Nauki, Oświaty i Dziedzictwa Narodowego Najwyższej Izby Kontroli, wielokrotnie mówi „w roku dwutysięcznym szesnastym”, „dwutysięcznym czternastym” itd., nigdy zaś tak, jak każe nauczyciel. „Może więc pan się myli, a nie doktor nauk humanistycznych” – mówią uczniowie.

Zapoznałem się z dowodem i zdębiałem. Bezpodstawnie obniżałem uczniom oceny za błąd, który nie był błędem. Przeprosiłem uczniów, poprawiłem oceny na wyższe. I byłoby po sprawie, gdyby nie sumienie. Otóż przypomniało mi, że na egzaminie maturalnym także obniżałem ocenę za mówienie, iż Miłosz umarł w dwutysięcznym czwartym, a Szymborska w dwutysięcznym dwunastym. A przecież tak się właśnie mówi na salonach. I co?