Początek roku katastroficzny

Moja szefowa powiedziała w Faktach TVN, że liczy na piękną pogodę w poniedziałek 2 września. Można by rok szkolny rozpocząć na boisku, gdyż tylko tam zmieszczą się wszystkie klasy pierwsze z podwójnego naboru. W sali gimnastycznej uczniowie by się podusili (szczegóły tutaj).

Dobrze mieć dyrektora optymistę. W innych szkołach muszą rządzić pesymiści. Są bowiem pewni, że będzie lało, grzmiało, pioruny będą biły jak na Giewoncie, dlatego niczego nie planują na zewnątrz. Wszystko odbędzie się w murach szkoły. Żeby nowe klasy się zmieściły, trzeba je podzielić na grupy. Uroczysta akademia będzie trwać godzinę i będzie powtarzana. Dla bezpieczeństwa.

Na szczęście moja dyrekcja nie wpadła na pomysł, aby powtarzać inaugurację. Człowiek z trudem wytrzymuje udział w jednej, więc gdyby musiał jako nauczyciel uczestniczyć w tym zdarzeniu ponownie, skończyłoby się to wezwaniem karetki i odwiezieniem do wariatkowa. A tak przy umiejętnym zarządzaniu, tryskaniu optymizmem i oszczędzaniu sił na jeszcze gorsze czasy (po wyborach) może uda się chociaż w pierwszym miesiącu nie zwariować. Oczywiście, piękna pogoda też jest ważna.