Szkoły będą nieprzygotowane?

Nauczyciele mają długie wakacje. Mimo to 1 września większość szkół nie będzie przygotowana do pracy, tylko dopiero zacznie się organizować. Stołówka zamknięta, podręczników – gdy są darmowe – jeszcze nie ma, plan lekcji w powijakach. Nauczyciele będą na coś czekać, zbierać się i coś ustalać. Jakby wcześniej nie mogli. Właściwie pierwszy tydzień września można sobie darować, a w wielu placówkach nawet cały miesiąc.

Kto pracuje w dwóch szkołach, temu może się przytrafić to, co mnie. W pierwszej dzwonek oznacza, że nauczyciel zaczyna prowadzić lekcję. W drugiej – że zaczyna myśleć o wyjściu z pokoju nauczycielskiego, dopija kawę, powoli zbiera rzeczy i rusza. Lekcję zaczyna prowadzić po pięciu minutach. To ponad 10 proc. straty, czyli w całym roku miesiąc.

W pierwszej szkole początek roku oznacza, że nauczyciel natychmiast rusza z robotą. Zaczynają też działać koła zainteresowań. Praca wre od 1 września. W drugiej wygląda to inaczej. Nauczyciele powoli się schodzą, patrzą jeden na drugiego i narzekają, że wakacje tak szybko się skończyły. Niespiesznie, zaczynają myśleć o robocie. Trzeba zaplanować rozkład materiału, przejrzeć podstawę programową, ustalić, jak działać. Koła zainteresowań ruszą na przełomie września i października.

Każda szkoła ma swój klimat. Nie jestem tak nierozsądny, aby go zmieniać. Wszędzie pracuję tak, jak jest przyjęte. Do pierwszej przychodzę od początku września przygotowany i ogarnięty – w końcu wakacje są na tyle długie, że mogę z nich wyszarpnąć kilka dni na przygotowanie się do nowego roku szkolnego. W drugiej organizuję się nieomal cały wrzesień, z kopyta ruszam dopiero w październiku. Nic na siłę, robota nie zając. Paradoksalnie w obydwu szkołach wyniki mam podobne – czego kompletnie nie rozumiem.