Wychowanie kontrolowane
Dariusz Piontkowski ogłosił „Podstawowe kierunki realizacji polityki oświatowej państwa w roku szkolnym 2019/2020”. Dokument bardzo ważny, gdyż wskazuje dyrektorom i nauczycielom, co będzie kontrolowane (dokument tutaj).
Trzy pierwsze punkty są najważniejsze:
1. Profilaktyka uzależnień.
2. Kształtowanie postaw obywatelskich i patriotycznych.
3. Wdrażanie reformy (nowej podstawy programowej).
Pod szczególną kontrolą będą lekcje wychowawcze. Wychowawcy muszą udowodnić, że zasłużyli na przyznane im przez MEN 300 zł dodatku. Trzeba na te pieniądze zapracować, szerząc właściwe wartości.
W mojej szkole każda klasa ma dwóch wychowawców. Trzeba dmuchać na zimne. Drugi jest wychowawcą społecznym, w sumie ważniejszym niż ten pierwszy. Pierwszy bowiem odpowiada za papiery, aby były w porządku, a drugi wspiera, czuwa, dba o wartości. Pamiętam, jak drugim wychowawcą mojej klasy został ksiądz. W sumie fajny facet, ale jednak zależny od instytucji mniej fajnej. Kontrolerzy, których naśle na szkoły kuratorium, to też fajni ludzie, jednak… jak to powiedział policjant, gdy zatrzymał mnie do kontroli: „ja bym pana puścił, ale komendant każe karać”.
Komentarze
Cyt.: „Wychowawcy muszą udowodnić, że zasłużyli na przyznane im przez MEN 300 zł dodatku. Trzeba na te pieniądze zapracować, szerząc właściwe wartości.”
Panie Gospodarzu kochany! Wam te „piniondze”‚ się po prostu należały i należą!
Coś Gospodarz skrótu dokonał. A gdzie punkt:
4. Rozwijanie kompetencji matematycznych uczniów.?
No i co, przyjdzie kontrola i na lekcji polskiego z rozwijania kompetencji matematycznych wlepi pałę!
Co jest postawą obywatelską i patriotyczną: czcić Brygadę Świętokrzyską czy też nią gardzić? Szanować osoby LGBT czy też aktywnie zwalczać ich jakąkolwiek działalność publiczną? Być świadomym swych praw i obowiązków Europejczykiem czy też wyprowadzić europejską szmatę ze szkoły?
Nie panimaju, nie panimaju, ot.
Przecież jesteście pracowniami najemnymi, podpisaliście umowę, a ten, kto daje kasę, wymaga. To nie wy dajecie pieniądze, to wy zarabiacie. Nie jesteście płatnikami.
Ale, żeby nie było, że popieram rząd. Nie popieram żadnego rządu w sprawie jego działań edukacyjnych, wychowawczych. Ale fakty to fakty: Rząd – jaki nie jest: PO, PiS-u, SLD, KPTFR-u – was zatrudnia. Jesteście funkcjonariuszami rządowymi.
I – żeby nie było – oświatę należy sprywatyzować, szkoły powinny mieć swoje programy edukacyjne i wychowawcze i to rodzice mieliby prawo wyboru, gdzie poślą swą pociechę.
Prywatyzacja oświaty jednak nie przejdzie, przypuszczam, że 99 % Polaków ją odrzuci.
Dlatego: autonomia szkół. Ale wtedy: ilu nauczycieli zechce pisać swe programy autorskie? Przypuszczam, że 1 %.
Sami więc sobie powiedzcie, o co wam chodzi.
Na marginesie: od 1999 nauczyciele mogą uczyć wedle swoich autorskich programów. P. Chętkowski, ilu nauczycieli uczy wedle tej zasady: 0 %, 1 %, 5 %, 10 %.
Ja stawiam na 0, 1 %…
Całkowicie zdaliście się na Rząd, więc o co chodzi?
I ostatnie pytanka:
1) Czy ministrowie SLD, PO ogłaszali podobne dokumenty obligatoryjne?
2) Jeśli ogłaszali, co robiliście:
a) pokornie klęczeliście;
b) kontestowaliście?
Czy to za czasów komuny, czy też po jej upadku zawsze problematyka wychowania była pod lupą różnych ekip kontrolnych, które jednakże trzepały dokumenty, plany pracy wychowawczej, wpisy w dziennikach, rozliczenia usprawiedliwień. Stwierdzenie dyrektora:,,W klasie robota wychowawcza leży,, mogło się opierać, np na relacjach woźnego, pań sprzątających pomieszczenia klasy, uprzejmych donosach kabla z grona lub z własnych peregrynacji po korytarzu i nasłuchiwania wesołych hałasów zza drzwi sali lekcyjnej.
Na dobrą robotę wychowawczą w danej klasie składa się praca wszystkich uczących. Wzorców powinna dostarczać rodzina, szkoła, osoby publiczne, np politycy. A koń jaki jest, każdy widzi. A już gdy tym koniem są sternicy naszej oświatowej rzeczywistości. Skorzy do pouczeń i kontroli.
.
A jak to wygląda w praktyce, dwóch wychowawców? Na lekcje wychowawcze przychodzą obaj? W jaki sposób ten drugi wspiera, dba o wartości? A oceny ze sprawowania stawiają wspólnie? Czy ten drugi wychowawca to ma kilka klas pod opieką? Do tej pory to wiedziałam, ze tylko w przedszkolu jest dwóch wychowawców na grupę. Ale w liceum? Nie, zdecydowanie pan Chętkowski jaja sobie robi.
Nauczyciele podpisywali umowę z rządem? O Matko!
Lusiu, Pan Dariusz jaj nie robi. W wielu szkołach klasa ma dwóch wychowawców. Jeden rządzi, drugi jemu pomaga w pracy z klasą. Często teoretycznie. Przydaje się podczas wpisywania świadectw, organizacji wycieczek i w ich trakcie, powinien być obecny w czasie zebrań z rodzicami. W praktyce jest z tym różnie. Jeden powinien wspierać drugiego. Relacje między nimi powinny być dobre.
Rzeczywiście,dawniej wychowawca nie miał pomocnika. Jedynie w klasach z uczniami z Ochotniczych Hufców Pracy szkolny wychowawca jest wspierany przez wychowawcę grupy z tej organizacji, razem prowadzą, np zebrania z rodzicami, odwiedzają domy swoich wychowanków, ich miejsca pracy. Piszę o klasach uzawodowionych, których uczniowie mają bogate, nie zawsze chwalebne życiorysy. W zespole szkół, w którym uczyłem było. gimnazjum, a w nim dwie takie klasy. Sprawiały sporo problemów, więc dwóch klasowych wychowawców miało co robić. Dlaczego je utworzono? Zaczynało brakować uczniów, niektórzy nauczyciele szykowali się na emeryturę, więc potrzebne były dodatkowe godziny. W ten sposób dyrekcja zahamowała widmo ich spadku.
@lusia24
jest tak, jak wyjaśnił to Ino. Drugi wychowawca w moim liceum jest od zawsze. Sam nim bywam, jak nie jestem pierwszym. Nauczycieli jest ok. 50, klas 15, w tym roku 17, więc 1/3 to wychowawcy pierwsi, 1/3 – drudzy; jest skąd brać. Zatem jaj sobie nie robię.
Pozdrawiam
Gospodarz
lusia24
9 sierpnia o godz. 0:01 268959
W mojej podstawówce też jest dwóch wychowawców. Wygląda to tak, że jeden jest oficjalny, a drugi nieformalny – wyznaczony przez dyrektora po to, aby w dni, gdy właściwy wychowawca nie jest obecny w pracy dzieci miały do kogo pójść ze swoimi problemami lub przejąć opiekę podczas różnych uroczystości szkolnych i ewentualnych wyjść poza teren szkoły. Ten formalny dostaje wynagrodzenie sto kilkadziesiąt złotych na rękę miesięcznie, ten nieformalny nie dostaje za to żadnego wynagrodzenia i nie prowadzi dokumentacji związanej z klasą, której jest nieformalnym wychowawcą. Myślę, że status nieformalnego wychowawcy nie jest uregulowany przez prawo. Natomiast podczas zastępczej opieki nad klasą podczas uroczystości szkolnych funkcjonuje to na zasadzie zastępstwa.
U nas w szkole wzięło to się stąd, że nauczyciele mający przydzielone wychowawstwo mają poczucie krzywdy polegające na tym, że uważają nauczycieli nie mających przydzielonego wychowawstwa za uprzywilejowanych. Dyrektor wyznaczając drugiego wychowawcę zastosował wybieg, aby to uczucie krzywdy trochę załagodzić.
Poczucie krzywdy jest uzasadnione. Chodzi o to, że nie ma chyba innego zawodu w Polsce, gdzie za dodatkowe przymusowe pół etatu płaciło by się pracownikowi tylko sto kilkadziesiąt złotych miesięcznie.
„Kontrolerzy, których naśle na szkoły kuratorium, to też fajni ludzie, jednak… jak to powiedział policjant, gdy zatrzymał mnie do kontroli: „ja bym pana puścił, ale komendant każe karać”.
Bardzo trafne spostrzeżenie. Kontrolerzy z kuratorium, a właściwie wizytatorzy, muszą coś znaleźć. Wiem to z własnego doświadczenia. Taki fajny wizytator, który raz mi się kiedyś trafił (przeważnie to sztywniacy którzy bardzo się pilnują, aby ich się wszyscy bali) powiedział mi prywatnie, że on musi coś znaleźć i wydać zalecenia, bo inaczej jego przełożeni uznają, że nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Ustaliliśmy wtedy, że wpisze w protokół, że w szkole nauczyciele wystawiają oceny typu 1+, 4- itp, a w Statut nie przewiduje takich ocen. Zalecenie polegało na tym aby zmienić odpowiednie zapisy w Statucie na najbliższej radzie pedagogicznej. Choć było to 15 lat temu, to – mimo, że od 11 lat nie jestem dyrektorem, z moich obserwacji wynika, że to dalej tak działa.
Dlatego Gospodarzu, głowa do góry. Kuratorium kontroluje tylko papiery. Zwykły nauczyciel nie ma z panami kontrolerami w ogóle do czynienia. A jak nawet przyjdą na pana lekcję, to z dyrektorem i za jej przebieg dyrektora rozliczą.
2015 – wystarczy nie kraść
2017 – oni kradli więcej
2019 – oni też kradli
Kto równie lapidarnie podsumuje reformy w oświacie?
@ontario
>Przecież jesteście pracowniami najemnymi, podpisaliście umowę, a ten, kto daje kasę, wymaga. To nie wy dajecie pieniądze, to wy zarabiacie. Nie jesteście płatnikami.<
To nie chodzi o przyjemność pracy nauczycieli (choć to ważne!) tylko EFEKTYWNOŚĆ. Szczególnie, gdy jedyną formą egzekwowania tych "kierunków" (wprowadziła je Łybacka!) jest wertowanie papierów, tematów etc. Już PRL a wtedy robili to efektywniej, dowodzi, że tak działa się skutecznie dokładnie w przeciwną stronę. Bo temat tematem,, ale wystarczy odpowiedni ton głosu czy mrugnięcie (tego nie ma w papierach!) żeby działało na odwrót… Im bardziej szczegółowe polecenia i forma ich egzekwowania tym bardziej … 😉
Jeszcze odnośnie dyrektorów. Od ponad dziesięciu lat nie ma chętnych na to stanowisko. Niby są, ale zauważyłem, że dyrektor szkoły to jedyne stanowisko, na które nie pchają się działacze PiS-u, ani co bardziej ambitni fachowcy. Kandydaci, to zwykle nauczyciele przedmiotów, które nie dają gwarancji, że w jednej szkole uzbiera się etat lub ludzie, którzy mają ambicję, aby rządzić innymi, ale są zbyt słabi, aby to zrobić w inny sposób. Myślę, że powodem są zarobki. Zarobki zwykle niższe niż niektórych nauczycieli (tych co mają dużo nadgodzin) przy nienormowanym czasie pracy czyli praktycznie dwóch etatach i tej odpowiedzialności. Odpowiedzialności przy braku wpływu na wysokość budżetu i większość decyzji finansowych, gdyż formalnie jest się jest podległym wójta czy burmistrza.
A co będzie, gdy na określone sprawy owi dwaj ( dwie, dwoje ) wychowawcy będą mieli diametralnie rozbieżne poglądy ?
Kto lub co będzie rozstrzygać, „czyje na wierzchu” – losowanie ?
A może bezpośredni pojedynek ( forma do uzgodnienia ) między spornymi stronami ?
Płynna Rzeczywistość
9 sierpnia o godz. 2:08 268960
Łooooo jejciu, dziękuję za nieumiejętność zacytowania mojej wypowiedzi, w której napisałem, że nauczyciele podpisali umowę z rządem.
Ale teraz napiszę: tak, nauczyciele podpisali umowę z rządem, ale pośrednio, bo wprost z przedstawicielami rządu, czyli dyrekcją, zatwierdzoną przez kuratoria podległe ministrowi, który jest z rządu i podlega premierowi.
Premier – minister – kurator – delegatura kuratora – dyrektor – nauczyciel.
No, teraz mi dokop, jeśli fakty są inne…
Jako nauczyciel podlegasz rządowi, jesteś funkcjonariuszem rządu, musisz wykonać polecenia rządu, będą cię sprawdzać przedstawiciele rządu, czy leżysz plackiem przed rządem, a musisz leżeć, bo podpisałeś umowę, bo ci płacą, bo dali ci mianowanie, bo zagwarantowali pracę. Jesteś funkcjonariuszem Rządu. Tak! Realizujesz program edukacyjny Rządu. Tak!
Znasz inne fakty? To je przedstaw. Oświeć mnie.
Być nauczycielem i nie wiedzieć, że się jest pracownikiem Rządu? Nie do wiary…
Tak, prawda jest brutalna: od prawie 4-ech lat jesteście pracownikami pisowskiego rządu, realizujecie pisowską politykę edukacyjną i wychowawczą. Obligatoryjnie, bo podpisaliście umowę z Rządem Polski, jaki nie byłby ten rząd.
Wpis p. Chętkowskiego jest właśnie o tym, że pisowski rząd nakazał wam wywiązać się z umowy.
Ostatnio strajkowaliście. Od kogo żądaliście podwyżki? Od pracodawcy, czyli od Rządu. Nie od dyrekcji, nie od samorządu. Ale od Rządu. Dyrekcja, samorząd to tylko pośrednicy.
Polityka rządu płacowa wobec nauczycieli jest taka: wsio rawno zgodnie ze stopniem awansu, w całej Polsce po równo bez względu na osiągnięcia, jakość pracy. Samorząd może w małym zakresie modyfikować, np. dodatki, ale nawet ostatnio Rząd unicestwił jedną z tych możliwości: dodatek za wychowawstwo teraz po 300 stówy.
Realizujecie program rządowy, rząd was kontroluje, rząd może ukarać, dać nagrodę itd. Dlaczego? Bo jesteście pracownikami Rządu.
Możecie wypowiedzieć umowę, wasze prawo. Możecie strajkować. Wasze prawo. Ale fakt pozostaje faktem: spełniacie zadania i polecenia rządu.
belferxxx
9 sierpnia o godz. 11:05 268966
To w niczym nie zmienia faktu: nauczyciel jest pracownikiem najemnym Rządu. A co rząd kontroluje, jego sprawa. W końcu płaci, w końcu ma jakąś tam politykę edukacyjną…, a że do kitu, cóż, na razie jest, jak jest. I się nie zmieni, bo wyborcy taki dali mandat rządowi: publiczna edukacja rzekomo bezpłatna prowadzona przez Rząd.
Kaesjot, z moich doświadczeń wynika, że bardzo rzadko dwóch klasowych wychowawców miało odmienne poglądy, np na sytuację w klasie. Zazwyczaj ten drugi mówił pierwszemu, że,, trzeba coś z tym zrobić,,
ontario, tyś z Podkarpacia?
Właśnie napisałeś, że cała budżetówka to pracownicy rządu czyli de facto partii, a może raczej koalicji, bo sędziowie są w twojej wizji pracownikami Ziobry. Proponuję dokooptować Cię do grupy kolejnych reformatorów czegokolwiek, na początek może być oświaty.
kwant,
Opisałeś Pan stan rzeczy nie tylko w oświacie, ale i znacznej części budżetówki
Prawdę mówiąc zawsze wydawało mi się, że taki dyrektor szkoły za dyrektorowanie to z 1000 zeta netto więcej dostaje, bo kto by za mniej głowę kład pod miecz rewolucyjnej sprawiedliwości Ziobry? Któż chciałby zostać wyprowadzony w samych gaciach o 6 rano w świetle kamer w ramach operacji „Hakata-3” (nic bardziej oświatowego nie skojarzyło mi się z operacją Mengele, której bohaterem był znany kardiochirurg)?
A taki z-ca dyra to chociaż z 3 stówki dostaje, brutto rzecz jasna?
Płynna Rzeczywistość
9 sierpnia o godz. 16:21 268974
W dużych miastach i bogatych samorządach dyrektor zarabia lepiej, bo samorząd mu przydziela wyższy dodatek motywacyjny, więc np. w Poznaniu ma 1000 zł netto więcej. Średnia w typowej gminie, to 300 – 500 zł netto. Dużo zależy tutaj od mentalności wójta czy burmistrza. Należy też pamiętać, że dyrektor też musi uczyć – średnio 5 – 8 godzin w tygodniu. O tym ile konkretnie też decyduje wójt czy burmistrz. Podobnie z zastępcami, z tym, że więcej godzin muszą uczyć, a dodatek motywacyjny mają niższy.
Pisząc „zależy od wójta czy burmistrza” mam na myśli „na podstawie uchwały rady gminy czy miasta”, którą to w większości gmin czy miast, wójt czy burmistrz „mają w kieszeni”.
Inaczej jest w dużych miastach. Tam – nie ma w kieszeni – wtedy kształt uchwały jest terenem walki. Zwykle na korzyść dyrektorów.
Wracając do dyrektorów szkół. Radzę uważnie obserwować Elżbietę Witek. To przykład osoby, która jest nauczycielem historii i byłym dyrektorem szkoły podstawowej. Dzięki karierze w partii udało jej się wyrwać z oświaty i zacząć naprawdę zarabiać (jest wiele takich przykładów – w Sejmie najwięcej jest byłych nauczycieli).
Po decyzji prezesa została wybrana marszałkiem sejmu (tu się kłania prosta arytmetyka sejmowa). I do rzeczy.
Jak wyglądało jej pierwsze wystąpienie jako marszałka sejmu ?
Nie było widać żadnej radości z wyboru. Raczej przerażenie. Aby to zamaskować sięgnęła do repertuaru typowego dyrektora szkoły. Zaczęła edukować opozycję . Od razu postawiła na to, że nie będzie sympatyczna i wzbudzi strach. Zupełnie tak to działa w większości szkół, gdy dyrektorem zostaje ktoś rządny władzy, ale pod spodem pełen strachu czy podoła. Fakt, że zastąpiła jeszcze bardziej wystraszonego ogrodnika Kuchcińskiego. W końcu nareszcie marszałek ma chociaż wyższe wykształcenie. Znowu poseł Terlecki będzie siedział obok i podpowiadał. Ale „zwykłemu posłowi” o to chodzi tak, jak wójtowi czy burmistrzowi w przypadku dyrektorów szkół. Mają być posłuszni i wykonywać polecenia. To jest taki spektakl na użytek zwykłych ludzi, przy czym słowo „zwykły” ma w tych przypadkach zupełnie różne znaczenia.
Ontario, idąc,,na skróty,, można powiedzieć, iź nauczyciel jest, jak napisałeś, najemnym pracownikiem rządu. Ma prawa funkcjonariusza państwowego, co jest ważne przy ochronie jego godności. Idąc Twoim tropem można stwierdzić, że belfer szkoły katolickiej, np liceum jezuickiego jest pracownikiem prowincjała tego zakonu. Zarówno w pierwszym i drugim wypadku trzeba wykonywać polecenia albo rzucić robotę.
Płynna Rzeczywistość
9 sierpnia o godz. 16:16 268973
Dziękuję ci za twórczą interpretację mego wpisu.
Pisałem o nauczycielach. Jeśli potrafisz podać cytat z mojej wypowiedzi, że pisałem także o całej budżetówce, będę bardzo wdzięczny.
A, czy sędziowie podlegają ministrowi? Jeśli tak, to oczywiście są najemnikami Rządu. Ale w takim razie, co z niezawisłością Sądu, co z trójpodziałem władz? Oświeć mnie?
Płynna Rzeczywistość
9 sierpnia o godz. 16:16 268973
Przepraszam cię bardzo i na kolanach. Masz rację: nauczyciele NIE są funkcjonariuszami Rządu, NIE realizują polityki edukacyjnej Rządu, a p. Chętkowski się myli, gdy pisze, że dokument ogłoszony właśnie przez ministra oświaty jest b. ważny, bo „wskazuje dyrektorom i nauczycielom, co będzie kontrolowane”.
Rząd (poprzez swe agendy) nie ma prawa kontrolować nauczycieli i dyrektorów. Decyduje o tym Konstytucja gwarantująca niezależność nauczycieli:
Art. 178.
Nauczyciele w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji oraz ustawom.
Ino
9 sierpnia o godz. 19:14 268977
Pisałem o nauczycielach szkół publicznych.
Nie wiem, jak jest w szkołach klerykalnych, bo mnie to nie obchodzi nic a nic. Przypuszczam, że w szkołach klerykalnych nauczyciele realizują politykę kleru, tyle że Rząd im płaci. Piękne rozwiązanie…
A, czy w strajku ostatnim domagaliście się podwyżek od Dyrekcji/Samorządu, czy też od rządu? Jeśli nie jesteście pracownikami rządowymi, to jakim kadukiem żądaliście od rządu podwyżki?
Czy p. Chętkowski kłamie, strasząc was kontrolą rządową, gdy nie zrealizujecie dyrektywy rządu? Jakim kadukiem rząd wydaje wam dyrektywy i jakim kadukiem musicie je realizować? Oświeć mnie.
ontario
9 sierpnia o godz. 19:32 268978
„Ale w takim razie, co z niezawisłością Sądu, co z trójpodziałem władz? Oświeć mnie?”
Ontario, co z tobą ? Przecież tyle razy tu podnosimy, że PiS rozmontowuje niezawisłość Sądu i trójpodział władzy. Już w 60% to się udało , więc tylko część sędziów jest jeszcze niezawisła i to tych zdegradowanych niżej i szykanowanych. A trójpodział władzy ? – praktycznie go już nie ma.
ALBO robią ze mnie durnia, w takim razie dziękuję, bo: 1) ćwiczę pisanie, a bez ćwiczeń wyszedłbym z wprawy, ja – stary staruch; 2) przypomina mi się szkoła, gdy nauczyciel niewiedzący, co powiedzieć: robił z ucznia durnia (bardzo często stosowali ten manewr).
ALBO naprawdę nie wiedzą, choć to nauczyciele, że realizują oświatową politykę Rządu, w tym przypadku: pisowskiego, co jasno wyjaśnił p. Chętkowski: pisowska dyrektywa i mus jej realizacji…
kwant25
9 sierpnia o godz. 20:13 268981
Co ze mną? Nic! Potwierdzam: sędziowie realizują politykę PiS-u. Są najemnikami PiS-u. No, jakoś tak niemal w 100 % im to odpowiada.
A, mnie odpowiadało co innego: gdy prezes sądu na telefon gotów był ustalić dogodny dla polityka PO termin i skład orzekający.
Czy potrafisz mnie oświecić, co z nauczycielami: są najemnikami Rządu jaki nie byłby, czy też nie? Realizują politykę oświatową Rządu, czy nie? Czy p. Chętkowski kłamie, gdy pisze o dyrektywie Rządu pisowskiego, dyrektywie, jaką muszą spełnić nauczyciele? Jakim kadukiem muszą, skoro nie pracują dla Rządu? Dlaczego strajkowali, domagając się podwyżki od Rządu? Jakim kadukiem Rząd ma im płacić, skoro mu nie podpisali z Rządem umowy (nie podpisali z przedstawicielem Rządu)?
Oświeć mnie, dla kogo pracujesz? Z kim podpisałeś umowę? Kto ci płaci? Kto ci zleca pracę?
P. Chętkowski!
Z nauczycielami się nie dogadam. Nie przyznają mi racji. Nigdy! To byłaby ujma na ich honorze, znam dobrze ze szkoły tę postawę: nie ustąpić, zrobić z ucznia idiotę itd.
Dlatego pana pytam wprost: zrealizuje pan tę pisowską dyrektywę, choć nie popiera pan PiS-u?
I odpowiadam za pana: tak, zrealizuje pan tę dyrektywę i nie ze strachu, ale dlatego że podpisał pan umowę z Rządem i musi się pan z tej umowy wywiązać. Bo jest pan najemnym pracownikiem Rządu (akurat pisowskiego), bo Rząd panu płaci, bo od Rządu domagał się pan podwyżki i wobec Rządu pan strajkował, Rządu – swego pracodawcy.
Realizuje pan program Rządu. Gdy minister rządu nacjonalista Giertych zakazał panu omawiać Gombrowicza, protestował pan. Minister (choć dureń) miał prawo wykreślić z kanonu Gombrowicza. Miał, bo Rząd ustala, czego pan uczy. Nacjonalista (w niektórych mediach zwany faszystą) nakazał panu, co ma pan robić. Miał do tego prawo… Nie znoszę faszystów, jak i pan, ale to nie ja stanąłem przed nacjonalistą ministrem jako jego pracownik.
Spróbuj pan zaprzeczyć… Byłbym bardzo ciekaw…
kwant25
9 sierpnia o godz. 20:13
Skoro w demokracji, która ponoć jest podstawą naszego ustroju wszelka władza pochodzi z wyboru, to dlaczego nie wybieramy sędziów tak jak Prezydenta, posłów i senatorów, radnych wszystkich szczebli oraz wójtów, burmistrzów i prezydentów miast ?
Na tym ma polegać ich niezawisłość, że sami decydują, kogo do swej kasty przyjmą i sami decydują, kto z nich jakie funkcje obejmie?
A my, „ciemna masa” musimy poddać się ich wyrokom i ponosić karę za „złamanie prawa” choć nikomu żadnej szkody czy krzywdy nie uczyniliśmy lub patrzeć jak cwaniacy okradający nas często z dorobku całego życia chodzą bezkarni, bo zrobili to w sposób ” którego prawo nie zabrania” ?
Ontario, oświecam. Nie u wójta lub burmistrza, czy prezydenta jest Ministerstwo Edukacji Narodowej wydające wytyczne, które są realizowane. Ta instytucja jest kierowana przez ministra z partyjnego nadania. On rozdaje karty. Te zalecenia są powielanie przez różnych urzędniczych świętych i z ust dyrektorski h trafiają do
Przepraszam, wina telefonu.
Ontario, kontynuując, to od inwencji belfra zależy realizacja tych zaleceń. Jest to przedmiotem wielu spotkań w belferskich gronach. Od sprawozdań z realizacji zaleceń puchną segregatory, kontrolerzy mają pole do popisu.
Ciekawy artykuł związany z edukacją :
https://www.polityka.pl/jamyoni/1792152,1,czy-lenistwo-jest-nadrzednym-celem-rozwoju-cywilizacji.read
Chodzi o to, że rozwój techniczny cywilizacji powoduje eliminację ludzi z rynku pracy. Ale okazuje się, że nie wszystkich. Ta eliminacja dotyka tych przeciętnych, których jest najwięcej. Cytuję :
„A więc zmienia się popyt na pracę: jest wysoki w zawodach wymagających stosunkowo niskich kwalifikacji, ale takich, których nie opłaca się chwilowo zautomatyzować – głównie dlatego, że koszty pracy są niskie. A także w zawodach wymagających najwyższych kwalifikacji i wysokich zdolności umysłowych.”
Zatem tłumaczy to skąd się biorą na dzień dzisiejszy niezadowoleni wyborcy, głosujący na populistów. Inaczej mówiąc fajnie żyjesz i zarabiasz w dwóch przypadkach. Albo jesteś tzw. „fachowcem” i pracujesz fizycznie, albo wysokiej klasy specjalistą. Prowadzi to do tego, że ludzie o przeciętnych zdolnościach umysłowych są spychani do tej pierwszej grupy, a ci o wysokich przeważnie tracą szansę w trakcie nauki szkolnej, aby się dostać do tej drugiej grupy i powiększają liczebnie prekariat. Rośnie rzesza niezadowolonych – mimo dobrobytu nie czują się spełnieni.
Wygląda na to, że szczególną rolę w rozwiązaniu tego problemu pełni edukacja. Cytuję
„Bez zaplecza w postaci solidnego wykształcenia nawet bardzo inteligentni ludzie nie są w stanie wykorzystać swoich atutów w coraz bardziej przesiąkniętym technologią środowisku. Niska inteligencja nie daje zaś szansy na poradzenie sobie z wyzwaniami stawianymi przez współczesny system edukacji, skazując na prace w gorzej płatnych zawodach i bez wielkiej szansy na awans. Można też powiedzieć, że edukacja jest aktywatorem inteligencji – dzięki odpowiedniemu wykształceniu ludzie mogą w pełni zrealizować swój potencjał.”
Podsumowując. To, co i z tak jeszcze niedopracowaną edukacją zrobił za pomocą swojej deformy PiS, jest PiS-u największym atutem. Rzesze ludzi nie spełnionych będą rosły i wyborców mu nie zabraknie.
Ontario, niepotrzebnie uogólniasz, pisząc, iż z belframi się nie dogadasz,,robią z uczniów idiotę,,. Zapewniam Ciebie, że nie wszyscy. Taką postawa mogła występować dawniej, gdy belfer był autorytetem, mógł przyrżnąć linijką, a ojciec synowi poprawił w domu pasem. Są wśród nas czarne owce. Udzielają korepetycji swoim uczniom, stosują mobbing, podczas lekcji modlą się żarliwiej od uczniów o dzwonek kończący zajęcia. Jednakże są i tacy, chyba jest ich większość, że zależy im na polskiej oświacie. Świadczył o tym masowy wiosenny protest, którego nie można sprowadzać tylko do żądań finansowych.
kaesjot
9 sierpnia o godz. 21:13 268985
Sędzia jest specjalistą. Specjalistę uwiarygodniają tytuły naukowe, a nie lud w wyborach powszechnych. Polityk może być specjalistą, ale nie musi, bo to człowiek zaufania społecznego. Społeczeństwo, wybierając go ufa, że dzięki jego walorom etycznym, moralnym i zdolnościom organizacyjnym dla dobra ogółu otoczy się specjalistami (doradcy) i dzięki ich wiedzy będzie podejmował decyzje na korzyść społeczeństwa, które go wybrało.
Tytuły naukowe to nie wszystko. Zatrudniając specjalistę należy zweryfikować jego umiejętności. Kto może to zrobić, jak nie inni specjaliści ? W ten sposób powstaje to, co ty nazywasz „kastą”, ale bez czego trudno ustalić klasę specjalisty czyli jego potencjalne możliwości.
To, o czym ty piszesz, to propaganda PiS-u. Oni stopniowo wprowadzają dyktaturę łamiąc polskie prawo. Niezależny sędzia jako specjalista od prawa będzie w tym przeszkadzał. Zależny wie, że łamie prawo, ale robi to w imię profitów, które w zamian oferuje mu władza lub ze strachu o siebie i rodzinę.
kwant25
9 sierpnia o godz. 20:13 268981
„Co z nauczycielami: są najemnikami Rządu jaki nie byłby, czy też nie? ”
Są pracownikami szkoły, a zatrudnia ich dyrektor. Kropka. Zatem strajkują żądając spełnienia swoich postulatów od dyrektora. Tyle mówi o tym prawo.
Dyrektor oczywiście nie może o spełnieniu tych postulatów zadecydować sam, bo jego zatrudnia Samorząd. Samorząd nie może spełnić tych postulatów, bo o płacach decyduje minister finansów. Minister finansów jest członkiem rządu, a rząd takie decyzje podejmuje kolegialnie. Podobnie, sposób funkcjonowania szkoły opisują przepisy ustawy oświatowej, którą może zmienić tylko Sejm.
Z tych względów o spełnieniu postulatów strajkujących nauczycieli, decyduje partia PiS, bo ona ma w ręku rząd i Sejm.
W najgorszej sytuacji jest dyrektor, bo bezpośrednio na niego spada wina za strajk.
@kwant25
Jakież znowu „tytuły naukowe” uwiarygodniają sędziego??? Ponad 90% sędziów ma zwykłą magisterkę … 😉 Stałeś się niewolnikiem własnej ideologii – „pełnowartościowym” sędzią zostaje się po magisterce i pewnym stażu w sądzie – dokładnie tak jak w przypadku nauczycieli mianowanych …