Wycieczki szkolne to sprawa rodziców?

Trwa sezon szkolnych wycieczek. Uczniowie myślą, że to dla nauczycieli frajda, rodzice mają podobne zdanie, niby sama przyjemność. Dlaczego więc nauczyciele nie chcą jeździć?

Gdyby nie podpisane jesienią umowy, chyba byśmy nie pojechali. Oczywiście fajnie jest jechać na wycieczkę, ale – bądźmy szczerzy – jeszcze fajniej jest nigdzie nie jechać i nie ponosić za nic odpowiedzialności. A jest coraz trudniej. Bez sprawdzonej firmy nie odważyłbym się. Trzy dni z klasą poza szkołą – duże ryzyko.

W tym roku nawet sprawdzona firma to za mało. Strajk zniechęcił nauczycieli do dodatkowej pracy. Aby znaleźć drugiego opiekuna, trzeba było odwołać się do zasady wzajemności. Ja pomogę tobie, a ty mnie. Jak wychowawca nie ma układów z kolegami lub nie chce tworzyć zobowiązań, może nie znaleźć nikogo. Takie czasy.

I co wtedy robić? Obawiam się, że z wycieczkami będzie jak ze studniówkami. Wszystko w rękach rodziców, niech się organizują i załatwiają, a nauczyciele mogą najwyżej doradzić.