Nieskończone możliwości tekstu

Ze zdumieniem obserwowałem dyskusję, jaką wywołał mój wczorajszy wpis pt. „Dyrektorzy nie chcą łamistrajków”. Po raz kolejny dostaję nauczkę od Szanownych Komentatorów i uświadamiam sobie, że intencje autora tekstu a sens dostrzeżony przez Czytelników mogą się bardzo rozmijać. Wierzę, że nie tylko Czytelnicy mają prawo oskarżać autora, ale także autor ma prawo się bronić. Proszę zatem o wysłuchanie mojego głosu.

Nie było moją intencją dręczyć koleżanki i kolegów, którzy nie wezmą udziału w strajku. Mają do tego pełne prawo. Zwróciłem uwagę, że dyrektorzy będą musieli – o tym się rozmawia w łódzkich szkołach – zlecić im jakąś pracę. Czy fizyczną, zadecyduje szef. Strajkujący nauczyciele będą patrzeć i oceniać decyzję dyrekcji. Toczy się na ten temat dość burzliwa dyskusja w pokojach nauczycielskich – starałem się o tych faktach poinformować Szanownych Czytelników.

Zapewniam, że jeśli będzie to praca fizyczna bądź inna uciążliwość, pomogę. Wezmę – jeśli będzie trzeba – ścierkę do ręki i popracuję fizycznie. Wszystkim będzie lżej. Zresztą mam już takie doświadczenia za sobą. Szorowałem swoją szkołą, myłem podłogi i okna, malowałem, nosiłem meble etc. Myślę, że inni nauczyciele, którzy zastanawiają się, co będą robić niestrajkujący, gdy cała szkoła stanie, też w razie czego pomogą. Nauczyciele pracują w swoich szkołach także fizycznie. Nie ma i nie było konfliktu w moim liceum w tej sprawie, a jedynie refleksja.

Każdy obywatel ma prawo informować właściwe służby o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Szanuję to prawo. Każdy pomówiony ma też prawo do obrony. Na tym polega demokracja.