Matematycy strajkują

Nie było u nas w szkole ani jednego matematyka. Troje na zwolnieniu, jedna osoba wyjechała. Zaczęto plotkować, że koleżanki i kolega zaczęli strajkować. Tylko dlaczego nam nic nie powiedzieli?

W gorszej sytuacji niż strajkujący jesteśmy my, obecni. Mamy bowiem zastępstwa. Na razie płatne, ale pieniądze przeznaczone na ten cel są na wyczerpaniu. Więc jeśli matematycy nie wrócą, będziemy ich zastępować za darmo. Jeleniem nikt nie chce być.

Nie pamiętam dnia, a pracuję tutaj prawie ćwierć wieku, żeby w szkole nie było ani jednego matematyka. To nie przypadek, że ich nie ma. Z jednej strony jesteśmy pełni podziwu, że potrafili zadziałać wspólnie, a z drugiej strony mamy do nich żal, że zrobili to bez nas. Chodzą słuchy, że do podobnej akcji szykują się nauczyciele innego przedmiotu maturalnego. Tylko patrzeć, a będzie lawina.