Harcerze bardziej bezpieczni

Uczestniczyłem – jako rodzic – w odprawie harcerskiej grupy, która wyruszyła z Łodzi na Pomorze na trzytygodniowy obóz. W poprzednich latach rodziców najczęściej interesował stan techniczny autokarów oraz trzeźwość kierowców. W tym wszyscy chcieli wiedzieć, czy podczas burzy drzewa się nie przewrócą i nie pozabijają ich dzieci.

Wszystko z powodu tragedii, która miała miejsce w zeszłe wakacje (info tutaj). Zginęły wtedy dwie harcerki, wiele osób zostało rannych. Troska rodziców zatem w pełni uzasadniona. Nikt tego nie lekceważy. Władze obozu zapewniły, że zostały wdrożone nowe procedury bezpieczeństwa. Jest ich sporo, więc ograniczę się do omówienia wybranych.

Dowiedziałem się, że trzy raz dziennie (sic!) wyznaczona osoba ma dzwonić do stacji meteorologicznej i pytać o pogodę oraz ryzyko zagrożeń. Będzie w tym celu prowadzić dziennik i zapisywać, o której dzwoniła i czego się dowiedziała. Mam nadzieję, że pracownicy stacji nie zwariują z powodu tej troski. Na ich miejscu wyznaczyłbym pracownika o anielskiej cierpliwości tylko do kontaktów z harcerzami.

Druga sprawa to drzewa. Otóż druhowie zapewniali rodziców, że w obozie jest strefa bez drzew, polana łysa jak kolano, i tam w razie tornada zgromadzą się dzieci. Jeśli wiatr będzie wyrywał drzewa z korzeniami, to obok. Łysa polana będzie bezpieczna. Moim zdaniem, warto by ją otoczyć murem i wykopać fosę.

Harcerzy czeka też parę próbnych alarmów. O różnych porach dnia i nocy dzieci będą ćwiczyć ewakuację w razie zagrożenia. Mam nadzieję, że nowe procedury nie zamienią obozu w horror bez burzy i jednak górę weźmie zdrowy rozsądek. Czuwaj!