Zajęcia wymagające zwiększonego wysiłku umysłowego

Minister edukacji zamierza wprowadzić zmiany w szkolnych planach lekcji. Zajęcia wymagające zwiększonego wysiłku umysłowego mają być realizowane najpóźniej na szóstej godzinie. Tylko o które zajęcia chodzi?

Jestem nauczycielem dwóch przedmiotów: maturalnego i niematuralnego. Jako polonista chciałbym, aby pani minister chodziło o lekcje języka polskiego. Jako etyk wolałbym nie mieć w planie tego przedmiotu zbyt późno, bo nikt nie przyjdzie. Na polskim uczniowie będą, choćby to były godziny wieczorne.

Kto układa plan lekcji, ten wie, jakie są realia. Połowa kadry pracuje w kilku szkołach, co trzeba uwzględnić w planie. Właściwie tylko anglista, matematyk i polonista nie biegają od szkoły do szkoły, więc mogą mieć lekcje, jak wypadnie. Reszta nauczycieli wpada do jednej szkoły i wypada do drugiej. W pierwszej mają lekcje od rana do południa, a w drugiej od południa do wieczora. W mojej szkole tak działa chociażby fizyk.

Pomysł Anny Zalewskiej doskonały, ale przyszedł za późno. Trzeba było wprowadzić go przed reformą. Teraz, gdy nauczyciele łączą etaty w kilku placówkach, żądanie, aby uczyli w najkorzystniejszych dla pracy umysłu godzinach, jest nie do zrealizowania. Chyba że odpowiednio inaczej zdefiniujemy pojęcie „zajęć wymagających zwiększonego wysiłku umysłowego”. Może chodzi tylko o jeden przedmiot. Ale który?

Plany MEN tutaj – zob. p. 2.