PiS pozwoli?

Do Warszawy zawsze warto pojechać, a na manifestację to już konieczność. ZNP organizuje marsz przeciwko niskim zarobkom, złej minister edukacji, zmianom w oświacie bez naszej zgody oraz przeciwko niszczeniu statusu zawodowego nauczycieli. Niby cztery powody, a tak naprawdę chodzi o jedno – do dupy z PiS-em (info o proteście tutaj).

21 kwietnia to sobota, więc nikt nie straci pieniędzy z powodu opuszczenia miejsca pracy. To przecież dzień wolny. A jednak może zdarzyć się coś, że tego dnia nauczyciele będą w pracy. Otóż niespodziewanie dyrektorzy zaczęli gadać, że jeśli chcemy mieć długi weekend majowy, to poniedziałek 30 kwietnia trzeba odrobić – najlepiej w sobotę. Oczywiście, to nie może być sobota 28 kwietnia, gdyż wchodzi ona do długiego weekendu, a zatem tydzień wcześniej, czyli w dzień manifestacji. Na odrabianie później podobno nie zezwala prawo. Jak się więc wredna władza dobrze postara, to na manifestację przyjadą tylko aktywiści związkowi, a reszta nauczycieli zwyczajnie nie będzie mogła.

W mojej szkole już pracowaliśmy w sobotę, powinniśmy więc mieć wolne ręce. Nagle jednak okazało się, że odrobiliśmy 2 maja, a 30 kwietnia wciąż pozostaje do odrobienia. Za PO nikt nam takich numerów nie robił, bo też poprzednia władza – w porównaniu z PiS-em – to było jednak intelektualne zero. Naiwna i bezradna niczym dziecko we mgle. Dopiero teraz widzimy, jak władza może zrobić obywateli w konia, a nauczycieli szczególnie. Moim zdaniem, to prawdziwy majstersztyk. Do zobaczenia na manifestacji, o ile PiS pozwoli.