Anna Zalewska do Parlamentu Europejskiego

Absurdalnie szybkie tempo wdrażania reformy edukacji w końcu znalazło racjonalne uzasadnienie. Anna Zalewska spieszy się, aby zdążyć przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. W 2019 zamierza bowiem kandydować (info tutaj).

Wiadomość ta wszystko zmienia. To już nie głupota kazała minister edukacji gnać na oślep z reformą, ale dobrze przemyślany plan. Teraz nawet, gdy już karty trafiły na stół, tempo prac nad oświatą wydaje się zbyt wolne. W sam raz na dwie kadencje. Ale skoro Anna Zalewska na jednej kadencji kończy i wyrusza do Brukseli (przynajmniej taki ma plan), to reforma ma żółwie tempo.

Ktoś będzie musiał więc kontynuować dzieło. Nowego ministra edukacji czeka wdrażanie drugiego etapu reformy: egzaminów na zakończenie szkoły podstawowej, czyli tzw. małej matury, oraz egzaminu maturalnego dla nowej szkoły ponadpodstawowej, tzw. dużej matury. Dopiero po tym można będzie ocenić zmiany.

Jak egzaminy pójdą źle, a bez jakiegoś szwindla na pewno tak się stanie, winny będzie następca. Anna Zalewska dobrze robi, że ucieka. Stara się uniknąć odpowiedzialności.. Ciekawe, kto będzie na tyle głupi, że zechce wziąć na siebie cudzą winę. Albo na tyle mądry, że wymyśli szwindel, który pozwoli wszystkim zdać świetnie egzaminy, dostać się do wymarzonych liceów i na studia – i to wszystko bez specjalnego wysiłku. Czy PiS ma takiego cudotwórcę, który z obecnego g… w oświacie ukręci coś sensownego? W każdym razie Anna Zalewska w cuda nie wierzy.