Kanty studniówkowe

Uczniowie się kłócą, nauczycielom lżej. W tym roku młodzież w ogóle nie może dojść do porozumienia, jak ma wyglądać studniówka. Walczy zażarcie o każdy szczegół. Największe boje toczą się o rodzaj stołów. Na czepianie się belfrów nikt nie ma już sił.

Uczniowie próbują wciągnąć nauczycieli w spór o stoły. Pytają, czy wolimy okrągłe czy prostokątne. Ciało pedagogiczne nie daje się jednak sprowokować. Nam jest wszystko jedno, chociaż niezupełnie. Wszystko jedno, byle tylko uczniowie nie doszli do porozumienia. Niech się kłócą. Aby spór przedwcześnie nie wygasł, jeden z cwańszych nauczycieli rozpuścił plotkę, że klasa humanistyczna jest za okrągłymi, a matematyczna za prostokątami. To dolało oliwy do ognia. Jak dobrze pójdzie, konflikt przetrwa dziesięciolecia i zarazi kolejne pokolenia.

I byliby uczniowie całkiem zapomnieli o nauczycielach, ale jakiś osobnik, podobno rodzic z komitetu studniówkowego, samowolnie – nie pytając dzieci o zdanie – napisał ogłoszenie i powiesił w pokoju nauczycielskim. Jest ono tej treści: „Nauczyciele, którzy zadeklarowali chęć udziału w studniówce, a nie wezmą w niej udziału, zobowiązani są pokryć koszty w kwocie 150 zł”. Każdemu, kto to przeczytał, szczęka opadała. Tylko tyle na nas wydano? W zeszłym roku plotkowano, że nauczyciel kosztował dwa razy tyle. A podobno mamy inflację.