Szkoły myślą rankingami

Opracowujemy wyniki próbnych matur i zastanawiamy się, dlaczego oceny są tak niskie. Jeśli nie przyciśniemy uczniów, możemy spaść w rankingach. Tylko jak zmusić młodych ludzi do nauki przedmiotu, który jest im do niczego niepotrzebny?

Szkoła potrzebuje wysokich wyników ze wszystkiego, co liczy się w rankingach. Natomiast uczniowi potrzebne są tylko sukcesy z przedmiotów, które brane są pod uwagę w rekrutacji na studia. Pozostałe przedmioty mógłby zdać wręcz na minimum. Taka postawa nie pasuje jednak szkole.

Nauczyciele nie pozwalają uczyć się na minimum. Po pierwsze, to obniża pozycję szkoły w rankingach. A po drugie, z dwójki blisko do jedynki. Uczniowie słabi z wyboru to zbyt duże ryzyko dla placówki. A jak nie zdadzą matury? Nie mówimy przecież o głąbach, tylko o leniach. Co szkodzi takim osobom wziąć się do nauki i sprawić prezent dyrekcji?

Ucznia, który zamierza zdać maturę z niepotrzebnych mu do niczego przedmiotów na minimum, bardziej opłaca się nie dopuścić do matury. Oczywiście, formalnie nie ma czegoś takiego jak niedopuszczenie. Uczeń musiałby nie uzyskać promocji, aby stracić prawo do egzaminu.

Tacy, co powtarzają klasę, nie są w ogóle uwzględniani w rankingach. Aby więc mieć pewność, że matura ze wszystkiego pójdzie maksymalnie dobrze, należałoby uczniów, którzy nie popierają polityki szkoły, zostawić na drugi rok. Będą mieli czas zrozumieć, że maturę należy zdawać albo na maksymalnie wysoki wynik, albo wcale. XX Ranking Liceów i Techników Perspektywy 2018 już za trzy dni (info tutaj). Trzymamy kciuki!