Nowe firmy edukacyjne

Skutkiem ubocznym – mam nadzieję, że nie głównym – reformy edukacji jest wysyp firm oferujących szkolenia dla nauczycieli. Aż sam żałuję, że nie poszedłem w ten biznes. No cóż, trzeba poczekać na następną okazję.

Największym wzięciem cieszy się szkolenie z – krótko mówiąc – reformy. Co się zmieniło, co jeszcze nas czeka, na co uważać, jakie przepisy teraz obowiązują itd. Najlepiej dla dyrekcji, jak zamówi firmę, która za jednym zamachem przeszkoli całą radę pedagogiczną. Będzie papier, że pieniądze zostały dobrze wydane. Dobrze, bo na reformę.

Za trzy godziny roboty, zwyczajowo skracanej do dwóch, firma bierze trzy tysiące zł lub dwa, jeśli klient potrafi się targować. Ale po co się targować, przecież to nie idzie z własnej kieszeni.

Szczerze żałuję i bardzo przepraszam bliskie osoby, że znowu przegapiłem okazję. Pieniądz dosłownie leży na ulicy. Powstało tyle nowych instytucji, że i dla mojej znalazłoby się miejsce. Niestety, zagapiłem się, więc zamiast spijać śmietankę z reformy, będę musiał słuchać tych bzdur i udawać, że wierzę, iż to wszystko dla dobra uczniów.