Szkoły będą mieć nowe statuty

Reforma oświaty to także likwidacja statutów szkół i zatwierdzenie nowych. Kolejna okazja do „dobrej zmiany”.

Szkoła musi mieć nowy statut, bo przestaje działać w dotychczasowej formie. Sześcioletnia podstawówka staje się ośmioletnią, trzyletnie liceum będzie czteroletnie. Z tego powodu tworzone są nowe dokumenty – pracują nad nimi specjalne zespoły.

Nie zostałem powołany do zespołu statutowego (składa się z najbardziej zaufanych nauczycieli oraz dyrekcji), więc nie znam wszystkich szczegółów zmian. Poznam je, jak statut będzie gotowy. Dziwi mnie jednak, że wśród młodzieży jest totalna cisza na temat tworzenia nowego statutu – a przecież to wszystko dla nich. Uczniowie albo nie wiedzą, że będzie zmiana, albo ich to nie interesuje. Dyrektor wniesie statut niczym Mojżesz tablice Dekalogu, a społeczność przyjmie to do wiadomości.

Mam wrażenie, że sytuacja się powtarza. Najpierw MEN przygotowało reformę, nie pytając nauczycieli o zdanie. Teraz wybrani nauczyciele przygotowują zmiany w przepisach, nie oglądając się na uczniów. Nikt nikogo nie zaprasza do współpracy. To norma, że się innym narzuca własne pomysły. Zero dyskusji, zero debat, ani grama twórczego fermentu – a przecież zmiany są totalne i dotyczą przyszłości każdego.

Gdy nauczyciele poznali szczegóły reformy, w tym propozycje nowych podstaw programowych, reakcja była mniej więcej taka: „W dupie mam te zmiany, i tak będę robił, co chcę”. Jestem więcej niż pewien, że reakcja uczniów na nowy statut będzie podobna, choć pewnie bardziej widowiskowa.