Nauczyciele się żalą

Kiedy dziecko wraca ze szkoły i używa wulgarnego języka, to wiadomo, gdzie się tego nauczyło. Kiedy natomiast zaczyna ubolewać nad zarobkami rodzica – nauczyciela, to podejrzenie też pada na szkołę. Czyżby nauczyciele żalili się na lekcjach, iż za mało zarabiają?

Lekarze strajkują, a nauczyciele się żalą? Pamiętam starą ankietę Amnesty International, w której uczniom zadano pytanie, czy wiedzą, ile zarabiają ich nauczyciele. Jeśli wiedzą, to od kogo? Od samych nauczycieli, od rodziców, może z innych źródeł? Zastanawiałem się wtedy, czy uczniowie powinni w ogóle interesować się zarobkami swoich nauczycieli. To chyba nie ich sprawa.

W domu przed dzieckiem ani się nie żalę, ani nie chwalę swoimi zarobkami. Oczywiście, dziecko ma prawo znać kondycję finansową rodziny, ale nie musi wiedzieć, ile kto konkretnie wkłada do budżetu. Podobnie za niestosowne uważam tłumaczenie uczniom, co sądzę o mojej płacy w szkole. Nie ten adres. Takie jest moje zdanie, ale może jestem zbyt staroświecki. Może właśnie powinno się na prawo i lewo opowiadać, a najwięcej uczniom, za jakie pieniądze tutaj pracujemy?