Szkoły pod kontrolą
Najpierw kurator poinformował dyrektorów, że będzie pilnował, czy szkoły przechodzą ze starego ustroju do nowego. Potem dyrektorzy pouczyli nauczycieli, żeby pilnie wdrażali zmianę. Tymczasem ZNP zachęca do sabotowania reformy. Zapowiada się ciekawy rok (info o spotkaniu z kuratorem tutaj, list prezesa ZNP tutaj).
Cały poprzedni rok urzędnicy gotowali się do kontrolowania szkół. Szkolili się niczym celnicy na przejściu z Ukrainą, jak wychwytywać szmuglerów, gdzie szukać zakazanych towarów, które skrytki otwierać. Niedługo ruszą, aby sprawdzić, czy nauczyciele pokornie realizują nakazy władzy.
Atmosfera jest taka, że aż się prosi, aby olewać reformę. Za dużo straszenia kontrolami, za dużo przestrzegania, żeby trzymać się podstaw programowych, za dużo tłumaczenia, że będą nam wciąż patrzyli na ręce i śledzili każdy krok. Tyle ostrzeżeń, że aż kusi, aby ten zakazany owoc zerwać.
Komentarze
Moja mama w czasach PRL-u postawiła na półce 10 tomów dzieł Lenina. Jak przychodził kontroler, to zaraz pokorniał. Jakie voodoo dzieła dziś stawiać na nauczycielskiej czy zwłaszcza dyrektorskiej półce?
A może nauczycieli trzeba kontrolować? Nie tylko w kontekście reformy? Jak patrzę na to wszystko to mi się włos jeży na głowie. W pewnym warszawskim liceum są prowadzone roczne kursy maturalne za grube pieniądze. Za czasów mojego wujka było jeszcze gorzej – germanistka potrafiła powiedzieć klasie, że jak nie rozumieją, nie wiedzą to niech się zbiorą w grupe i zapłacą, a lekcje w szkole. To jakiś skandal, szczególnie że taki nauczyciel nie ma w takiej sytuacji normalnych kosztów, głównie związanych z wynajęciem sali. Wyżywanie się nauczycieli (szczególnie SP) na uczniach to nic niezwykłego, potem jest już w tej materii coraz lepiej. To wszystko stoi na głowie i kontrole są konieczne. A czy w takiej formie to już kwestia dyskusyjna.
Do wariatow wszelakich, w tym naiwnych:
W kontrolach kuratatoryjnych nigdy nie chodzi o tzw. dobro ucznia.
@Emilia 1
To może trzeba to zmienić? Mówienie „kontrole są i tak do bani, nie róbmy ich” jest… wysoce abstrakcyjne?
@rabnietawariatka
1.Diabełt tkwi w szczegółach – jak zmienić?
2. Im więcej kontroli szczegółów i papierów, tym bardziej nauczyciele i szkoła myślą o papierach i „doopokrytkach”, a corazi ich mniej o uczniu
3.Polska szkoła jest i tak skrajnie, na tle świata, sformalizowana, zuniformizowana, zbiurokratyzowana przez polityków i ich wierne urzędnicze sługi.
4,Jedyną rozsądną kontrolą jest pomiar i kontrola wielostronnych EFEKTÓW pracy szkoły i nauczyciela oraz porównanie ich z podobnymi EFEKTAMI szkół i nauczycieli pracujących w podobnych warunkach. KROPKA!!!
@belferxxx
1. To kwestia dyskusyjna, może zmienić przedmiot kontroli, może robić je niezapowiedziane, może zmienić przepisy na temat bezpieczeństwa uczniów żeby polskie szkoły były bezpieczne (nie, nie są) i można było to egzekwować. Kwestia do omówienia.
2. Może uznasz to za czystą złośliwość która nic nie wnosi, ale mam wrażenie że nauczyciele nawet jak nie mają papierów to myślą tylko o swojej…
3. A czy ja mówię o dalszej biurokratyzacji tego?
4. W gimnazjum sama nasłałam kontrole z kuratorium na moją szkołe. I się tego nie wstydzę. Miałam powód. Uczeń na lekcji z wychowawczynią (nie na godzinie wychowawczej, na lekcji z wychowawczynią) nawyzywał mnie niecenzuralnie, ja się chciałam na niego rzucić, ona kazała 2 chłopakom mnie przytrzymać (wierz mi lub nie, ale gdyby nie fakt że nie chciałam im zrobić krzywdy to bym się im wyrwała, taka byłam wściekła, to nie był pierwszy raz) a jak już został on wzięty przez kogoś ze szkoły z tej lekcji (czy to psycholog, czy to pedagog, kto by to pamiętał) to moja wychowawczyni potrafiła mi wykrzyczeć w twarz że z nim nic nie można zrobić i MAM SIĘ Z TYM POGODZIĆ. Nasłałam kuratorium. Nie wstydzę się tego. Polskie szkoły nie są bezpieczne i potrzebują kontroli, pytanie tylko jakich.
@rabnietawariatka
Twoja wychowawczyni miała rację, Jeśli on miał orzeczenie albo szkołę w … nosie i podobnie jego rodzice, to nic z nim szkoła i ona nie mogły zrobić. MEN bowiem, pod wpływem lewackich bredni, prowadzi politykę tzw. edukacji włączającej, zgodnie z którą każdy świr ma prawo do edukacji w normalnej klasie i z normalnymi uczniami. Wyjątek, choć też niekoniecznie, stanowi sytuacja, kiedy innych uczniów uszkodzi. Słowa niecenzuralne to dla MEN i kuratorium pikuś. Wychowawca mógłby go jedynie pouczyć, że wyzywanie koleżanki jest be. Co by na nim wrażenia nie zrobiło raczej. Tak więc strażnikiem(!!!) twoich problemów było to samo kuratorium (organ MEN), który nasłałaś na szkołę. Gdyby tego chłopaka ze szkoły usunęli np. to to samo kuratorium by nakazało przywrócenie do szkoły. Świat jest bardziej skomplikowany niż Ci się wydaje 😉
@rabnietawariatka c.d.
>2. Może uznasz to za czystą złośliwość która nic nie wnosi, ale mam wrażenie że nauczyciele nawet jak nie mają papierów to myślą tylko o swojej…
3. A czy ja mówię o dalszej biurokratyzacji tego?<
1.Nauczyciele są różni.
2.Jak już napisałem(!!!) nauczyciele&dyrektorzy nie powinni odpowiadać "przed Bogiem i historią" , ale za różnorodne mierzalne EFEKTY swojej pracy. I stosownie do tego opłacani, awansowani/degradowani. Ew. kontrola urzędnicza powinna dotyczyć WYŁĄCZNIE przypadków patologicznych.
@belferxxx
Tenże uczeń po wyjściu ze szkoły (wcześniej to miało miejsce niż nawyzywanie mnie) przystawił mi pistolet do głowy (rzekomo na kulki). Z kolei inny uczeń straszył mnie igłą na lekcji chemii (tak, był nauczyciel w sali), ja chciałam go kopnąć żeby go odepchnąć, jakoś ześlizgnęłam się z tego krzesła, zaryłam głową o kant stołu dosłownie kawałek od skroni i krew się lała… szkoła nawet nie raczyła zadzwonić po karetke. A jakby to było pare centymetrów dalej i bym tam zeszła na miejscu to czyja byłaby to wina? Od innych nauczycieli (nie z tej szkoły) dostałam tylko sugestie że to moja wina bo to ja jestem agresywna bo chciałam się bronić i odepchnąć agresora, że mam się nad sobą zastanowić i dlaczego niby nie poszłam z tej szkoły (ja mam iść bo ktoś jest wobec mnie agresywny? To chyba jakaś pomyłka). Czy to nie jest przekrój chociaż części środowiska nauczycielskiego? Pytam poważnie, nie złośliwie, daj mi nadzieje że nie jeśli się mylę.
1. Są różni. I dlatego trzeba ich kontrolować, pytać tylko jak. W SP przeszłam przez 5 lat bicia i poniżania ze strony uczniów, wychowawczyni się na mnie też wyżywała (nie tylko na mnie zresztą, ale głównie). Np. matka jakiegoś chłopca zapytała gdzie są kwiaty, ona całe zebranie poświęciła mówieniu że nie jest złodziejką, a potem nad tym dzieckiem zrobiła sąd kapturowy (każdy z klasy ma powiedzieć co ma do XYZ). Innego chłopaka potrafiła potraktować książką po głowie. Ale to była koleżanka dyrektorki, nic jej nie groziło za nic. Była bezkarna.
2. Nie przed bogiem i historią. Powinni odpowiadać za to co robią i za bezpieczeństwo uczniów (jeśli dostaną instrumenty ku temu, bo teraz ich nie mają). Czy to co ja opisują nie jest patologią? Jakie są mierzalne efekty? Bo mi jedyne co przychodzi do głowy to coś na wzór wskaźnika EWD.
@rabnietawriatka
To co opisujesz to wynik chęci (dobrymi chęciami wybrukowane jest, jak wiadomo piekło) właśnie kontrolowania nauczycieli przez urzędników poprzez tworzenie bardzo szczegółowych przepisów i instrukcji. Kiedyś z Warszawy próbowano też chłopu dyktować, kiedy ma siać, kiedy nawozić a kiedy zbierać. To się nie sprawdziło, bo przyroda/aura jest zmienna i różna. Podobnie zresztą myślano za pańszczyzny. A potem chłopa oczynszowano i … on już sam wiedział co trzeba.
EWD jako takie nie jest głupim pomysłem, ale w prymitywnym wydaniu dwóch skrajnych lewicowców (co znalazło wyraz w pracy nad tym) i w beneficjent PISA Dolaty i Jakubowskiego (były wiceminister edukacji u Kluzik-Drożdżówki), jako oparte wyłącznie na (b.marnej na dodatek jakości) egzaminach zewnętrznych oczywiście swoich zadań nie spełnia mimo, że wydano na nie masę ciężkiej unijnej kasy 🙁
@belferxxx
Mentalność „nic nie jest moją winą” wynika z kontroli urzędników? Ciekawe rozumowanie. Ale tutaj była już na tym blogu wypowiedź pt „nie żałujcie nauczycielom wakacji, bo nauczyciel zmęczony to nauczyciel wyżywający się na waszych dzieciach”. Zawsze myślałam że człowiek który chce być traktowany poważnie nie wyżywa się na osobach które nie są winne jego krzywd. Rozumowanie „dawajcie mi, bo ja mogę się wyżywać z przepracowania” mnie przeraża. Tylko maluczcy ludzie wyżywają się na osobach które się nawiną bo nie mogą na osobach bezpośrednio zawinionych, ale cóż, może oni chcą być maluczcy.
Różnica jest taka że chłop odpowiada tylko za siebie, swoje mienie i swoją rodzine. Pewnie, można mówić, że potem chcą pieniędzy za to że nie mają plonów, ale mimo wszystko nauczyciele nie odpowiadają tylko za siebie a przede wszystkim za dzieci i młodzież. Właśnie dlatego kontrole są potrzebne. Bo to jak ktoś rozporządza swoim mieniem i czego oczekuje jak nie będzie miał plonów to inna kwestia.
Jeśli chodzi o egzaminy zewnętrzne to tak, są marne jakościowo. Do dzisiaj się zastanawiam jaki tam musi być burdel skoro właściwie nie może być roku bez żadnych kontrowersji w arkuszach egzaminacyjnych.
@rabnietawariatka
Przeczytaj co sama piszesz – jeśli nie kontrola papierów (ale wtedy nauczyciele się głównie nimi zajmują!), to co – urzędnik na lekcji (każdej?) – widomo, że wtedy klasa i nauczyciel zachowują się inaczej. Na dodatek żeby kontroler był efektywny, to musi być od danego nauczyciela lepszy albo choćby równorzędny i to w jego przedmiocie. Czyli najlepsi na kontrolerów do kuratorium??? Akurat kraje, które mają najlepszą edukację (np. Singapur czy Finlandia) nauczycielom UFAJĄ. I dobrze na tym wychodzą bo samodzielność to wielka motywacja. A w Polsce instrukcji, przepisów i samych kontrolerów moc (to sporo kosztuje!!!), a skutki dokładnie odwrotne … 🙁
@rabnietawariatka
Na świecie uważa się, że nauczyciel wypoczęty jest lepszy niż umordowany – bardziej uśmiechnięty, twórczy, przejęty swoją pracą, przyjazny dla uczniów etc. I ferii mają dużo. Niektórzy umordowani pewnie się wyżywają, ale ważniejsze jest to co na początku
@belferxxx
Ja chciałam powiedzieć głównie o kontroli bezpieczeństwa uczniów w Polsce. Bo jak na razie to uczniowie w Polsce są zagrożeni przez innych uczniów (i przez brak przepisów ich chroniących, jak np. możliwość wypisania z listy uczniów takiego delikwenta jak opisałam) albo przez nauczycieli (też opisywałam przykłady). Ty teraz mówisz o merytoryce, a dla mnie… szczerze? Dla mnie nauczyciel z przedmiotów ogólnokształcących nawet nie musi uczyć, ja już przestałam tego od nich wymagać. Mają po prostu nie przeszkadzać i się nie wyżywać. Niestety, z moich doświadczeń wynika że nawet ten warunek nie jest często spełniony…
@rabnietawariatka
1.Czy myślisz, że świr, zbok czy chuligan zaatakuje Cię werbalnie czy fizycznie przy kontrolerze??? 😉
2.Już TU pisałem skąd się bierze bezradność szkoły wobec takich uczniów. Bez przezwyciężenia lewacko-oszczędnościowych PRZEGIĘĆ w idei edukacji włączającej nic się tu nie poprawi.
3. Nauczyciele (i szkoły) są różni – ja akurat znam głównie szkoły, gdzie nauczyciele jednak się przydają … 😉
1. Nie, ale jak wyleci ze szkoły to zaatakuje raz. A potem byłoby przepychanie delikwenta po szkołach. Cóż. To chyba lepsze niż bezradność.
2. I właśnie tu mówię o narzędziach. Jakby delikwenta można było wyrzucić to by się poprawiło. A tak taki delikwent terroryzuje uczniów i wszyscy rozkładają ręce. Ale mówię tu też o kontroli nauczycieli w zakresie ich wyżywania się na uczniach. Ja nawet nie mówię o kontroli wyników, bo tu trzeba by napisać lepsze testy etc…
3. Ja już przestałam wymagać od nich uczenia. Niech się po prostu nie wtrącają. Bo jak mówiłam, jak patrzę na kursy maturalne prowadzone za grube pieniądze w państwowych liceach to nie wiem czy mam się śmiać, czy płakać. Ciekawe do kogo idą pieniądze za wynajem sali, bo przecież szkoła to nie jest własność dyrektora, a państwowa, ale już mniejsza o to… jaka moim zdaniem jest więc rola szkoły? Dobrze testować wewnętrznie do egzaminów zewnętrznych. I tyle. Nie wymagam już uczenia nawet po swoich doświadczeniach…
@rabnietawariatka
Ad.1 Ale on ze szkoły i tak wylecieć nie może, poza atakiem fizycznym, a i to nie do końca. Były już w Polsce takie przypadki, że kilkunastolatek zgwałcił dziewczynkę z klasy, a sąd rodzinny dał mu … dozór kuratora i ona wrócił do swojej szkoły i klasy. I żaden kontroler tego nie zmieni bo takie są przepisy i „trend” oraz „poprawność” – on co najwyżej może napisać, że szkoła powinna „coś” zrobić, a odpowiedzialny jest dyrektor. Dyrektor to samo każe wychowawcy;-) Na wynajem sali na kursy zewnętrzne dyrektor musi mieć zgodę gminy/powiatu i ten powiat/gmina na tym zarabia też. Więc może gdzieś w małej miejscowości to przejdzie – w dużej już nie !!!
@rabnietawariatka
Ad.2Czy myślisz, że nauczyciel się „będzie wyżywał” przy kontrolerze??? 😉
@rabnietawariatka:
Ty to cholernego pecha w życiu masz: wszyscy się na Ciebie uwzięli.
@belferxxx
1. Ja wiem że poprawność, dlatego mówię tutaj cały czas o instrumentach których nie mają. Nieprawda, w Warszawie też przeszło. Jak nie wierzysz to mogę podać link.
2. System kontroli to coś więcej niż „kontroler przychodzi-wychodzi”. System kontroli to coś o wiele bardziej złożonego, to również poczucie, że uczeń ma się gdzie zwrócić, że jak np. nagra jak nauczycielka go wyzywa czy bije jego kolege to będzie odzew…
@walkiria
Dziękuję za złośliwość, niemniej jednak chyba tutaj nie robię z siebie ofiary, bo nie tylko ja byłam kozłem ofiarnym nauczycieli, co tutaj opisywałam. Ale cóż, jak się nie ma nic do powiedzenia to trzeba lecieć ze złośliwościami sugerującymi „to Twoja wina”. Ehe. Tak. Tylko dlatego bo nie spełniam roli ofiary i nie zamierzam. Ale spoko, jak się spotyka ludzi z takim podejściem jak Ty to trzeba być mocno zahartowanym jeśli nie chce się spełniać roli ofiary.
@rabnietawariatka
> Nieprawda, w Warszawie też przeszło. Jak nie wierzysz to mogę podać link.<
No to podaj… BTW – kuratoria już od kilku lat przyjmują, również anonimowe, donosy. Więc uczeń/rodzice ma się gdzie zwrócić … Problem jest jedynie taki, że kuratoryjni wizytatorzy ZAWSZE zajmują się WYŁĄCZNIE papierami i FORMALNĄ poprawnością tychże … 😉 Ale często szkołom nakazują rzeczy, których z nijakich przepisów nie wynikają. Np. jak liczyć do średniej "1" ze sprawdzianu, gdy uczeń poprawkowy napisał pozytywnie [kuratorium, za rodzicami ucznia, uważa, że nie należy liczyć WCALE 😉 ]
@belferxxx
http://www.kursydomatury.pl/kursy-maturalne-matematyka/ – zobacz miejsce zajęć.
Może ma się gdzie zwrócić, ale chodzi mi o poczucie że dany uczeń nie będzie zbywany ze swoim problemem. Kontrole to nie tylko urzędnicy, ale też (a może przede wszystkim) kontrola społeczna (która się wyraża np. w nagrywaniu bicia ucznia na lekcji). To, że dana forma kontroli jest zła nie oznacza że należy w ogóle ich zaprzestać. Myślałam że egzamin poprawkowy może podnieść ocene tylko na 2… ale nie zdziwiłabym się wcale gdyby było inaczej…
@rabnietawariatka
1.Link, który podałaś dotyczy wynajmu sal (!) w szkołach przez organizatorów kursów. Dyrektor ot tak sobie nie może ich wynająć – musi przekazywać zarobione pieniądze w znacznej części (50% na dziś) miastu, a i umowę mu miasto kontroluje. Nic w tym nie ma nielegalnego. A to, że sobie niektórzy chcą poprawić samopoczucie chodząc na kursy a inni na tym zarabiają – toż mamy najlepszy ustrój na świecie – rynkowy i „o take Polske” 😉
Na poczucia nie mam wpływu, ale z tego co wiem, urzędnicy w kwestii reakcji na skargi są raczej nadaktywni. Co do bicia ucznia na lekcji – to się raczej już nie zdarza w dużych ośrodkach, a jak się zdarzy to jest afera na 24 fajerki 😉 Co najwyżej gdzieś jakiś WF-owiec w sytuacji 1-1 komuś w kantorku przyłoży, ale tu jest słowo przeciw słowu i „wieść gminna”. Już nawet niedawne „święte krowy” czyli księża i katecheci po rękoczynach mają „przechlapane” ….
belferxxx
3 września o godz. 10:20 253479
„Problem jest jedynie taki, że kuratoryjni wizytatorzy ZAWSZE zajmują się WYŁĄCZNIE papierami i FORMALNĄ poprawnością tychże …”
Oczywiscie zgodnie z zasadą – „RUCH – wszystkim, CEL – niczym”
Firmy lubią się chwalić swoimi Systemami Zapewnienia Jakości spełniającymi wymagania normy ISO 9001. Stosowny Certyfikat wisi w miejscu takim , gdzie sam „rzuca się w oczy” każdemu wchodzącemu do tej firmy. Jednak jak się wgłębić w ich system, to okazuje się, że nie rozumieją ISTOTY zagadnienia, nie znają definicji JAKOŚCI wg tejże normy czyli CELU dla osiągnięcia którego ten system u siebie wdrożyli.
Ale pełno tam różnych instrukcji, procedur, papierów bardziej utrudniających niż pomagających osiągnięcie celu.
W przypadku oświaty należy sobie udzielić WŁAŚCIWEJ odpowiedzi PO CO kształcimy dzieci i młodzież. Wtedy można wszystko to , co dzieje się w szkole oceniać , na ile to SŁUŻY osiągnięciu tegoż celu.
@kaesjot
10/10