Gdzie zwalniają najwięcej?
Gminy prześcigają się w zwalnianiu nauczycieli z powodu reformy. Na razie na prowadzeniu jest Łódź. Tutaj najwięcej pedagogów straci pracę (zob. info).
Zwolnienia są faktem, ale każda szkoła ma swój pomysł na ograniczenie strat. Niespodziewanie dużo nauczycieli zapowiada – być może pod wpływem atmosfery niepewności – że skorzysta z rocznego urlopu na poratowanie zdrowia. Nadzwyczajnie dużo nauczycielek zaszło w ciążę. Nieomal każda obiecuje, że do wakacji się jakoś doczołga, ale od września do pracy nie wróci bez względu na termin porodu. Stres w szkołach taki, że jeszcze by poroniły.
Podobną solidarnością zdają się wykazywać starsi nauczyciele. Pewnie chcieliby jeszcze popracować, ale skoro dziesiątkują kadrę, to trzeba iść na emeryturę. Niech młodsi się męczą z systemem. Tam, gdzie ciąża i emerytura nie wchodzą w grę, a roczne urlopy kilku osób nie ocalą pozostałych, ludzie myślą o podziale tortu na mniejsze porcje. Może trzeba zdecydować się na części etatu. Byle przetrwać wdrażanie reformy.
Nauczyciele liczą też, ile będą zarabiać od nowego roku. Jak powiedział kolega, na rękę dostanie tyle, co woźna, więc niech wymagania będą podobne. Przyjdzie, huknie, aż kurz się uniesie, machnie kredą, coś napisze na tablicy, rzuci komentarz do tematu, wezwie do odpowiedzi, pogapi się w monitor, sprawdzi obecność… i to by było na tyle.