Filozoficzne trampki

Całe szkoły chodzą na imprezy XVII Festiwalu Nauki, Techniki i Sztuki w Łodzi. Każdego dnia odbywa się ok. 100 wydarzeń. Swoich uczniów chciałem zabrać na jakąś fetę filozoficzną. Niestety, okazało się, że pracownicy tej dyscypliny nic nie przygotowali.

Czuję się zrobiony w konia. Swoim uczniom nieustannie tłumaczę, że najbardziej innowacyjna jest filozofia. Uczy myślenia, kreatywności, daje człowiekowi intelektualnego kopa, zamienia umysł w wulkan pomysłów, robi taki ferment w szarych komórkach, że człowieka tak długo nosi, dopóki świata nie wywróci do góry nogami. W ogóle bez filozofii ani rusz. Tymczasem okazało się, że plotę duby smalone, ponieważ najbardziej gnuśnymi pracownikami Uniwersytetu Łódzkiego okazali się filozofowie. Cały mój wysiłek diabli wzięli.

Oglądam program festiwalu (zobacz) i na liście bloków tematycznych nie znajduję filozofii. Wchodzę na stronę Instytutu Filozofii i widzę zapowiedź jednego wydarzenia w całym festiwalowym tygodniu (zobacz). Na taki wysiłek zdobył się Wydział Filozoficzno-Historyczny, zresztą nawet nie pracownicy, tylko studenci. Inne wydziały mają po kilkadziesiąt propozycji, do tego o niebo lepszych.

Co się dzieje z filozofią w Łodzi? Gdy na całym świecie filozofia przeżywa renesans zainteresowań, filozofowaniem podszyta jest każda działalność od produkcji trampek (mam jedną taką parę) po loty w kosmos, nasi filozofowie przesypiają modę na swoją dyscyplinę nic nie robiąc. To znaczy pewnie robią to, co zwykle, czyli ględzą na wykładach, smęcą na zajęciach, egzaminują i promują. Nie robią jednak niczego niezwykłego i w tym cały problem.