350 tysięcy podpisów za referendum
Mało czy dużo? 350 tysięcy osób chce referendum w sprawie reformy oświaty i potwierdza swoją wolę podpisem. Dzisiaj Związek Nauczycielstwa Polskiego – odpowiedzialny za akcję – z dumą podał tę liczbę (info tutaj).
Chyba wszyscy spodziewali się, że podpisów będzie więcej. Przecież samych nauczycieli jest pół miliona. A krewni, a przyjaciele, znajomi, sąsiedzi? Gdyby wszyscy nauczyciele byli za referendum, mielibyśmy 2-3 miliony podpisów, bo tyle liczy środowisko belfrów wraz z pociotkami.
A co na to środowisko akademickie? Musi im reforma pasować, skoro podpisów mamy tyle, ile mamy. Gdyby akademicy plus krewni, przyjaciele etc. stanęli przeciwko reformie jak jeden mąż, mielibyśmy kolejny milion podpisów. Nie chciało im się podpisać czy wierzą w sens PiS-owskiej reformy?
W ogóle nie wiem, co się dzieje. Wszyscy wokół narzekają na PiS (od dzieciństwa mama mi mówi, że obracam się w złym towarzystwie), psy wieszają na rządzie, totalnie jadą po każdym polityku, wręcz rzygają z powodu tego, co się dzieje w kraju, ale jak przychodzi do najmniejszego działania, choćby do złożenia głupiego podpisu, to zawsze jest jakiś powód, aby tego nie zrobić. Gratuluję ZNP (czyli także sobie), że udało się zebrać tyle podpisów, ale przecież powinno być lepiej. Dużo lepiej.
Komentarze
@Gospodarz
Jak znam życie i polityków w stylu Broniarza, to podpisów jest dużo mniej, a ta informacja ma mobilizować do zbierania … 😉
Kilka kwestii…
Po pierwsze – część spośród całej grupy nauczycieli, to nauczyciele szkół średnich. Dla tych zaproponowana reforma w części ich interesującej może wydawać się w pełni zasadna, gdyż wielu z nich niejednokrotnie zgłaszało potrzebę powołania czteroletnich liceów, jeśli chce się rzetelnie zrealizować przewidziany program w wymiarze rozszerzonym.
Po drugie – środowisko akademickie proponowana reforma może szczególnie nie zajmować z tego względu, iż ona praktycznie w ogóle nie dotyka najważniejszych problemów polskiej oświaty, na które wykładowcy akademiccy wskazują od lat, a więc nie poprawia (bo nie dotyka), ani też nie pogarsza efektów kształcenia, czyli w konsekwencji nie dostarcza lepszego materiału do pracy dla wykładowców.
Po trzecie – wśród ludzi wciąż żywe jest (można dyskutować nad tym, czy zasadne) przekonanie, iż absolwent dawnego, PRL-owskiego systemu oświaty, posiada rozleglejszą wiedzę i zakres umiejętności od dzisiejszego, przeciętnego absolwenta. Dlatego też wiele osób taki powrót do PRL uznaje za krok w dobrą stronę.
Po czwarte – Kolega komentujący powyżej ma prawdopodobnie rację: podpisów jest w rzeczywistości znacznie mniej…
A gdzie mogę podpisać wniosek o referendum?
To wcale nie proste:
– zrozumieć pokrętne sformułowanie wniosku
– znaleźć sposób dołączenia się do wniosku – w każdym razie w mojej niewielkiej miejscowości
Po długim szukaniu w internecie znalazłem:
– pobrać „wykaz obywateli” http://referendum-szkolne.pl/wp-content/uploads/2017/02/Referendum-lista.pdf
– podpisać go ewtl. poprosić o to także rodzinę i przyjaciół
– wysłać do:
Związek Nauczycielstwa Polskiego
Zarząd Główny
ul. Smulikowskiego 6/8
00-389 Warszawa
Trzeba sporo cierpliwości i uporu, żeby te informacje znaleźć.
Sceptyczny,
O! I właśnie tej konkretnej informacji brakowało na belferblogu. Eh, humaniści (z całym należnym szacunkiem)…
A co do liczby podpisów: tydzień temu ZNP szacował ich liczbę na 150-170 tys. Jeśli teraz naprawdę jest 350 tys., to może być nieźle. Podejrzewam, że z liczeniem jest tak, jak ze zbiórką Owsiaka, prawdziwe dane z natury będą znane kilka tygodni po zakończeniu akcji, bo liczenie tego wszystkiego wymaga benedyktyńskiej pracy.
Bardzo dużo podpisów zebrano na protestach 8 marca.
350 tys. to bardo dobry wynik biorąc pod uwagę, że trzeba podać swój PESEL.
„Gratuluję ZNP (czyli także sobie), że udało się zebrać tyle podpisów, ale przecież powinno być lepiej. Dużo lepiej.”
Mnie dziwi Pana zdziwienie. Mnie nie dziwi zupełnie.
Za to proszę to porównać pod względem liczebności ze zniszczonymi podpisami rodziców przeciwko konieczności 6-latków w I klasie. Podpisów było mnóstwo.
@Anna
Ludzie się uczą i wiedzą, że te akcje podpisania wniosków o referendum są bezużyteczne i służą co najwyżej symbolicznej mobilizacji sympatyków i stronników dla danej sprawy, ale prawnie i faktycznie nie mają żadnego znaczenia. Partyjne świnie mogą sobie tymi podpisami według dowolnej woli podetrzeć ryje i szynki. Jak również artykułami konstytucji gwarantującym narodowi udział również w bezpośredniej demokracji.
Akcja jest zatem swego rodzaju niezobowiązującym sondażem sympatii politycznych. Nic więcej. Nie każdy lubi brać udział w niezobowiązujących sondażach i dawać jeszcze na to swoje dane osobowe i podpisy.
Referendum w sprawie 6-latków było istotną lekcją w nauce braku jakiegokolwiek znaczenia polskich obywateli w Polsce.
PS.
Biorąc powyższe pod uwagę, uważam 350 tys. podpisów za bardzo dobry wynik, zwłaszcza, że sprawa jest dość specjalistyczna, to znaczy nie ma ogólnonarodowego, powszechnego znaczenia.
Do końca miesiąca będzie 700-800 tyś.
Wystarczy, żeby PiS musiał się tłumaczyć z wyrzucenia podpisów do kosza.
A dlaczego ZNP nie podjął inicjatywy referendalnej przed podpisaniem ustawy? Wtedy na pewno byłoby większe poparcie<
@Krzysztof Mazur
Oni nie mają tych 350 tysięcy i, tym bardziej, nie zbiorą pół miliona … 😉
Niech się pan nie martwi. Z pewnością zebrane zostanie dużo więcej podpisów. Akcja zbierania podpisów wciąż trwa, robią to różne środowiska, w tym KOD, PO, Nowoczesna. Myślę, ze nie wszystkie zostały policzone. A do 30 marca jeszcze trochę zostało. A z relacji ludzi zbierających podpisy wynika, że spotykają się z dobrym przyjęciem. Tak jak wcześniej było wielu ludzi nieprzyjaznych w stosunku do różnych akcji KOD, tak teraz wszyscy większość jest chętna do podpisywania, nawet nie zastanawiają się o co chodzi, byle przeciw PiS.
pasitek,
Projekt ustawy pojawił się we wrześniu, uchwały sejmowa i senacka w grudniu, podpis p.o. prezydęta, który zwodził, że się niby waha, w styczniu, w ostatnim możliwym dniu. To kiedy ZNP miało zorganizować referendum???
Między uchwaleniem przez Sejm ustawy o 6-latkach a odrzuceniem wniosku o referendum minęło
a) 1 rok
b) 2 lata
c) 3 lata
d) 4 lata
Co Pan(i) wybiera?
Jeśli dobrze pamiętam, Elbanowscy nie twierdzili, że 6-latki same z siebie są nieprzygotowane do obowiązku szkolnego, tylko że szkoły, po 4 latach przygotowań, są nieprzygotowane do przyjęcia tak małych dzieci. Jak się to ma do radykalnego cofnięcia 6-latków do przedszkoli? Czy zrobiono to po to, by lepiej przygotować szkoły na ich przyjęcie??? Czy nasze dzieci są społecznie i emocjonalnie słabiej rozwinięte od dzieci z niemal wszystkich krajów OECD?
@Płynna nierzeczywistość
A widziałeś „szkołę” np. w UK do której idą 5-latki i wiesz jak wygląda proces aklimatyzacji??? Ta „szkoła” się w niczym od naszego przedszkola, poza nazwą, nie różni … 😉
Czy ja jestem kotem z ogonem, co pisze o 5-latkach?
@Płynna nierzeczywistość
>Czy nasze dzieci są społecznie i emocjonalnie słabiej rozwinięte od dzieci z niemal wszystkich krajów OECD?<
Zadałeś pytanie i otrzymałeś odpowiedź …. 😉
To co tam nazywa się "szkołą" niczym się od naszej przedszkolnej(!) zerówki nie różni … 😉
Płynna Rzeczywistość,
Oczywiście wszyscy którzy są przeciwni demolce systemu powinni się wykazywać urzędowym optymizmem. Chciałem tylko zwrócić uwagę, że tu nie tylko chodzi o edukację, mimo, że w ciemnym ludzie jak mówią o swoich pisowcy, zwolenników rozwalenia systemu jest więcej niż w społeczeństwie to nadrzędnym celem jest rozwalanie samorządów, tam trzeba konflikty wywołać, dlatego PiS nie cofnie się, to działa.
Wywracają jak to mówią stolik.
Jana Krzysztofa Dudę spotkałem, gdy jako 5-latek zaczynał grać w szachy. Po dwóch latach on miał 7 lat, a ja straciłem jakiekolwiek szanse na pokonanie go. Dziś ma 16 lat i jest 87. szachistą świata i 2. w kraju.
Gdyby wychowywał się na wsi (tej mentalnej), szachownicę zobaczyłby w wieku 7, może 8 lat, a może w ogóle. Czy dziś grałby z najlepszymi? A może byłby magazynierem w GS-ie?
Im szybciej dziecko rozpocznie proces socjalizacji, tym lepiej. Dlatego największym grzechem PiSu są nie 6-latki, a 5-latki.
Tę socjalizację trzeba dostosować do możliwości dziecka i jedynym akceptowalnym argumentem za nieposyłaniem dziecka do szkoły byłoby niedopasowanie programu i metod pracy z dzieckiem do jego możliwości. Jednak takich obiekcji nie było. Sześciolatki poszły do szkół i jakoś nie słychać masowego płaczu, że nie dają sobie rady. A przecież nauczyciele i szkoły też potrzebują wielu lat, by dostosować swoje metody pracy do potrzeb i możliwości tak małych dzieci.
Kto z pedagogów (a cóż dopiero zwykłych zjadaczy chleba) czuje się kompetentny, by odpowiedzieć na te pytania:
1. Czy jesteś za zniesieniem obowiązku szkolnego sześciolatków?
2. Czy jesteś za zniesieniem obowiązku przedszkolnego pięciolatków?
3. Czy jesteś za przywróceniem w liceach ogólnokształcących pełnego kursu historii oraz innych przedmiotów?
4. Czy jesteś za stopniowym powrotem do systemu: 8 lat szkoły podstawowej plus 4 lata szkoły średniej?
5. Czy jesteś za ustawowym powstrzymaniem procesu likwidacji publicznych szkół i przedszkoli? ?
Czy pytanie nr 3. było pomysłem Elbanowskich czy raczej prof. Legutki? Czy referendum było więc oddolną inicjatywą społeczną, czy partyjną inicjatywą służącą podkopywaniu pozycji Tuska i konsolidacji swojego elektoratu (a może jednym i drugim)? Przecież jest jasne, że przy takiej polaryzacji społeczeństwa takie referendum byłoby plebiscytem poparcia dla rządu a nie sposobem na poprawę jakości wykształcenia naszych dzieci i ich dzieci. Dlatego własnie teraz referendum nie będzie, bo PiS nie może sobie pozwolić na oddanie komukolwiek inicjatywy. Oni odwrotu już nie mają, chyba że do więzień, i dobrze o tym wiedzą.
@Płynna nierzeczywistość
>Jana Krzysztofa Dudę spotkałem, gdy jako 5-latek zaczynał grać w szachy. Po dwóch latach on miał 7 lat, a ja straciłem jakiekolwiek szanse na pokonanie go etc.<
A co za różnica, czy abc szachów pojawi się jako forma zabawy w przedszkolu czy szkole czyli co jest napisane na drzwiach? I od kiedy to panie od nauczania początkowego masowo znają szachy i ich uczą? W ilu podstawówkach są(!) szachy??? Szachy prościej popularyzować via telewizor czy internet… 😉
Teoretycznie podpisać powinien się każdy, kto uważa, że „suweren” ma prawo się wypowiedzieć. Referendum w sprawie sześciolatków było dla obecnie rządzących OK, a teraz co? Punkt widzenia zależy jednak od punktu siedzenia?;)
@nick 21
A było za Tuska-Kopacz jakieś referendum w sprawie 6-latków??? I jaki był wynik? 😉 O ile pamiętam referendum odbyło się po wyborach 2015 i rodzice głosowali nogami w stosunku 1 za na ponad 4 – przeciw reformie Hall … 😉
belferxxx, 13 marca o godz. 14:40 251807
Ty chyba faktycznie jesteś maszyną, jak się nie wyłoży otwartym tekstem kawa na ławę to nic nie rozumiesz.
@Płynna nierzeczywistość
To czemu nie wykładasz otwartym tekstem tylko kręcisz … 😉
Płynna Rzeczywistość
Opowiem Ci taką anegdotkę, miałem takiego wujka dziadka, antysemitę.
Mówię mu tak, a gdybyś ty był Żydem i ktoś by tak o tobie się wyrażał?
Jak ja bym mógł być Żydem jak moja matka i ojciec byli katolikami?
Nasz komuszek już tak ma, Urban Miller Trump. I antykomunista.
Wiesz czemu pisowcy to mentalna postkomuna? A kim może być konserwatysta w naszych warunkach? Przecież istotą konserwatyzmu jest utrzymanie starego porządku. A jaki porządek pamięta pisowski konserwatysta? Właśnie PRL. Nie pamięta przecież II RP. Dlatego chce likwidacji gimnazjów mimo, że jakby jego konserwatyzm sięgał przed wojnę, to byłby za gimnazjami, przecież wtedy były.
Istotą konserwatyzmu jest odrzucenie postępu, dlatego nie liczą się ze zdaniem naukowców którzy prawie bez wyjątków są za postępem, to istota nauki przecież, zwróć uwagę, nie ma żadnych naukowych podstaw demolki edukacji. Jak sobie z tym radzą?
Pojawia się insynuacja, że nie nauka nimi kieruje tylko ideologia, mierzą innych swoją miarą. A naukowcy są za utrzymaniem stołków po prostu.
@parker
Widać u ciebie wyraźnie sznyt ideologiczny nawet nie PRL, ale lat stalinowskich. Ot jakiegoś lektora KD czy KP PZPR [na KW i KC numer kapelusza za mały 😉 ] wywodzącego, czego chce i nie chce wróg klasowy walczący z (z rosyjska) z progresem …
Parker, Problem w tym, że świat zmienia się tak szybko, że utrzymanie starego porządku jest już niemożliwe. Receptą na związany z tym lęk nie może być chowanie głowy w piasek, odruch chłopa pańszczyźnianego chwilowo pozbawionego przewodniej roli nahajki. A właśnie taki odruch prezentuje Zalewska.
@Płynna nierzeczywistość
A ty wiesz jaki będzie ten nowy porządek? Pewien tego jesteś? O „Patriot Act” słyszałeś? Spójrz na wschodzące azjatyckie potęgi, od Chin poczynając… 😉 Popatrz na najlepszy na świecie system edukacji w Singapurze! A teraz na Niemcy! No i weźmy ich wyniki porównajmy ze starą europejską edukacyjną szkołą włoską …
Oto, jak poważnie szkoły podchodzą do uczniów. W piątek moje córki dowiedziały się, że we wtorek (jutro) jest Świetlik, a w czwartek jest Kangur. Niech rodzice was czegoś nauczą, bo w szkole nędza, kółko z przyrody tylko dla jednej klasy, a na matematyczne w ogóle kasy brakło. Nie wiem, ale te dwadzieścia parę lat temu nauczyciele jakoś inaczej podchodzili do przygotowań do konkursów i olimpiad.
@pieter
1.Do takich konkursów nikt się nie przygotowuje z dnia na dzień bo to bez sensu – na pewno się nie przygotuje! To nie pamięciówka w rodzaju historii, geografii czy podobnych!
2.Od czasów p.Hall-Szumilas-Kluzik-Drożdżówki(oraz ich totumfackich Krajewskiej i Berdzik) obowiązuje doktryna, że ogólnopolski czy nawet międzynarodowy sukces to WYŁĄCZNIE sukces ucznia. Nauczycieli za nie nagradzać nie ma sensu.No i żadni ewaluatorzy Berdzik o takie wyniki nauczyciela czy szkoły nie pytają(nawet mają zakazane!) tylko o papierki dowodzące, że się stara, śledzi postępy etc. Np. protokoły ze spotkań najczęściej 2-3 osobowego zespołu nauczycieli danego przedmiotu. No to jaką motywację, poza zanikającymi z powyższych powodów zapaleńcami, ma nauczyciel do dodatkowego wysiłku???O ile oczywiście jest wystarczająco kompetentny merytorycznie, by go podjąć (takich nauczycieli w LO jest 1-2%, w gimnazjach 4-5%) … 😉
Komuszku, Płynna mówił o porządku w pokoju nauczycielskim, znów nic nie skumałeś. Korepetycje odwalone, odwieźli cię, czy wracać musisz piechotą?
O i o kolegach widzę się z uznaniem wyrażasz, ja oceniam, że połowa nauczycieli się do pracy nadaje a ty, że tylko 2% w liceum i 4% w gimnazjach ale wnioskujesz likwidację tych drugich.,
Znów jaja przed snem.
Ty oczywiście w tym 1% 😉
Ino, weź mu coś powiedz.
Teraz dopiero zobaczyłem, że i do jednego procenta historyków należysz, prawdziwy człowiek renesansu, najpierw był stalinizm, rozumiem, ze stolicą w Stalinogrodzie, potem PRL i stolicę do Warszawy przenieśli. 😉
Znów ze śmiechu nie będę mógł zasnąć, muszę sobie jakąś smutną płytę puścić.
@parker
Niekumaty jesteś – nauczyciel przeciętnej(!) szkoły na wybitnego ucznia trafia parę razy w życiu – dla niego umiejętności pracy z takim uczniem są nadmiarowe, bo w pracy styka się z tysiącami(!) przeciętnych głównie. 1-2% to nie moja ocena tylko osoby kompetentnej raczej w tej materii – byłej szefowej biura edukacji warszawskiego ratusza, dyrektorki warszawskiego Witkacego i sekretarza Towarzystwa Szkół Twórczych p.Lipszyc – skądinąd z lewicy więc ci bliskiej. Mówiła w wywiadzie na łamach „Polityki” ilu nauczycieli LO potrafi zadania olimpijskie rozwiązać z przedmiotów ścisłych. I to się zgadza – w W-wie jest ponad 200 liceów, czyli 300-500 nauczycieli odpowiednich przedmiotów. A powtarzalne(!) sukcesy (co najmniej finał krajowej olimpiady)w olimpiadzie matematycznej, chemicznej, fizycznej, astronomicznej czy informatycznej odnosi w każdym z tych przedmiotów (osobno!) DO 5 szkół 🙁 I nawet parker, przy całym swoim „humanistycznym” ograniczeniu pewnie mógłby je wymienić. a przynajmniej wygooglować … 😉
Komuszku, ale on o Kangurku pisał, daj spokój, blues z z lat 30′ nie działa.
W przeciętnym liceum nie ma praktycznie uczniów zdolnych dojść do finału olimpiady a w pięciu liceach są nauczyciele zdolni takich uczniów przygotować, bo mają regularne sukcesy. To dowodzi, że w szkołach w których uczniów zdolnych nie ma, nie ma nauczycieli zdolnych przygotować uczniów, bo nie mają wyników co można sprawdzić w necie. No nie kumaty jestem, w rzeczy samej.
Czy jest ktoś kumaty na sali? Jakiś postArystoteles najlepiej. Przypomina mi to rozmowę furmanów na Misiu o tradycji-ekstradycji, że jak my porwiemy samolot to oni nam oddadzą furę czy jakoś tak to było. 😉
@parkero
Zdolni im się trafiają, ale rzadko. A jak się trafiają i zostaną rozwinięci (kosztem wielkiego wysiłku nauczyciela) to on i tak nic z tego, poza satysfakcją ale i zawiścią otoczenia, nie ma. Uczniowie zdolni wybitnie się w zwykłych szkołach trafiają(!) np. 1 rocznie i, jak trafią na pasjonata to osiągają sukces. Czego dowodzą np. Końskie (matematyka) czy Wieluń (fizyka). Tym, znanym z imienia i nazwiska, nauczycielom lepiej od sukcesów ich wychowanków nie jest, a może nawet, wobec polskiej zawiści różnych parkerów, gorzej! Ale poza tym 1 czy 2 uczniami wybitnymi taki nauczyciel uczy jeszcze setki(!) przeciętnych. I to by było na tyle, panie „humanisto” … 😉
Jeden rocznie i kilka razy w życiu znaczy kilka lat pracują tylko, ja nie mogę, znowu jesteś w formie zbierałeś siły ale są efekty 😉
Wysiłek w istocie wielki, zwłaszcza jak się nie umie rozwiązać nauczanych zagadnień, popłakałem się 😉
Ma tylko zawiść kolegów, o kasę której nie dostaje oczywiście.
Koniec z muzyką. Kwiat lotosu bo nie zasnę.
@parker
1.Klasyczna polska i opisana literacko zawiść parkera – będąc szewcem zazdrości kanonikowi, że został biskupem … 😉
2.Dla ciebie parker zły nauczyciel to taki, który przed twoim (?) potomkiem na kolanach bijąc czołem nie chodzi. Akurat ci z Wielunia i Końskich tak nie potrafią, więc byś ich zwolnił w pierwszej kolejności. Na szczęście rączki za krótkie… 😉
3. W Wieluniu i Końskich etc. jest po parę(!) szkół średnich, ale oczywiście najlepsi wiedzą gdzie pójść, dlatego średnia jest trochę lepsza – 0-2 wybitnych rocznie …
Wszystkie polskie partie są typu wodzowskiego. Wódz nie tylko nie promuje inteligentniejszych od siebie ale jeszcze ich wycina. Promowani są ludzie typu bmw. Podobnie jest w Kościele, patrz promocja kapciowego Wojtyły, patrz tępienie i uciszanie niewygodnych księży. Podobnie jest na uczelniach wyższych, w miarę świeże wiadomości od moich dzieci. Nie wiem jak jest w wojsku i w policji ale choćby kryteria oceny kadry wg. Macierewicza są głupie.
Plus żarty o kotle w polskiej części piekła, kotle którego nie trzeba nadzorować.
Plus katecheza jako 5 najważniejszy godzinowo przedmiot w polskiej szkole.
To po co komu promowanie uczniów wybitnych? I tak i tak wyjadą z Polski… a przynajmniej zbyt duża ich część aby cała zabawa była opłacalna.
Postulaty @parkera aby żadnego ucznia nie spisywać na straty są oczywiście właściwe.
Ale @belferxxx ma rację, że z chęci i w nadziei otrzymania na końcu pięknego brylantu nie należy każdego napotkanego kamyka próbować szlifować takimi samymi narzędziami jak diamenty.
Wiekszość z nas to tylko polne kamyki. Tu i tam trafi się jakiś szlachetniejszy minerał i trzeba mieć dobre, nie gubiące talentów sito. Ale dalej mądra selekcja, zróżnicowany poziom nauczania z różnych przedmiotów, raczej wczesny wybór szkoły/kierunku nauki no i wyselekcjonowani nauczyciele.
@Belferxxx mnie rozbawił tą uwagą o liczbie nauczycieli potrafiących rozwiązywać zadania olimpijskie.
Aby było ich 50 czy 80% zamiast tylko kilku procent to płaca, warunki pracy i satysfakcja z zawodu nauczyciela musiałyby być konkurencyjne w stosunku do tych zawodów, które teraz wybierają najzdolniejsi absolwenci.
Pierwszy raz w życiu obudziłem się za śmiechu, Końskie mi się przyśniło.
Zaglądam i co czytam? Zero wybitnych rocznie. Dobrze wesoło zacząć dzień, dzięki Komuszku. 😉
Mógłbyś nam objaśnić termin nadmiarowych umiejętności, to termin którego dość często używasz. W zasadzie należy do podstaw twojego rozumienia edukacji, martwi cię, że ksztsłcimy młodzież nadmiarowo, bo do pracy na kasie w markecie to im potrzeba tylko trzech klas w zasadzie, koleżanka chciałaby uczyć w szkole obsługi wózka widłowego, też żeby nadmiarowej wiedzy nie przekazać tylko tę niezbędną a teraz to pojęcie objęło nauczycieli dla których umiejętność pracy z uczniem zdolnym jest nadmiarowa, bo im taki uczeń trafia się kilka razy w życiu czyli jeden rocznie?
Gdzie przebiega ta linia nadmiaru którą tak niebezpiecznie przekraczać?
Ja wiem gdzie przebiega w jedzeniu, jak dupa rośnie, a w nauce?
@parker
To źle czytasz – polecam stronę http://www.om.edu.pl … 😉
https://om.edu.pl/stara_wersja/baza_uczestnikow/A-miasta.php
Z Wieluniem to kulą w płot, Końskie są OK.
Można zauważyć, że niektóre miasta, Toruń, Wrocław (Lwowska szkoła matematyczna), Kraków, Warszawa, mają udział zdecydowanie większy niż by to wynikało z liczby mieszkańców w stosunku do ludności Polski, inne, jak Poznań czy niestety Łódź, mniejszy niż ta czwórka. Z drugiej strony nie wierzę, że w Polsce pracuje ponad 250 nauczycieli matematyki zdolnych rozwiązać zdania z finałów olimpiad matematycznych, wnioskuję więc, że mamy „tło” w postaci samouków oraz kilkadziesiąt zapewne mniej niż 100, ośrodków, w których nauczyciele i dyrekcja dopingują młodzież do udziału w różnych olimpiadach, w tym matematycznej. W dużych miastach istnieją specjalne kółka zainteresowań przygotowujące do olimpiad i to jest zasadnicza różnica na ich korzyść, ale jeszcze większą rolę pełnią atmosfera w klasie i tradycja szkoły, a do tego warunki organizacyjne (np. szkoły z internatami, kółka zainteresowań), czyli szeroko pojęty rozwój cywilizacyjny.
@Płynna nierzeczywistośc
Wieluń to FIZYKA, o czym pisałem, a nie matematyka…. widzę, że podobnie czytasz ze zrozumieniem jak parker…. 😉
@Płynna nierzeczywistość
http://www.kgof.edu.pl
@Płynna Rzeczywistość
Co do tematu 6 cio latków w szkole i obowiązkowego ich posyłania do szkoły to jestem przeciw. Nie każde dziecko się nadaje. Mój syn urodzony w marcu poszedł jako 6 latek. I daje sobie radę (jest teraz w IV klasie) ale na 8 dzieci, które poszły jako 6 latki jeszcze jedno daje sobie radę. Reszta nie powinna tam być. Wychowawczyni mówi (w zaufaniu, bo nie wolno o tym mówić) większość dzieci nie daje sobie rady.