Zapytaj młodych

W szkołach zwykle odbywają się akcje typu „Młodzi ludzie pytają, a starzy odpowiadają”. Zaprasza się ekspertów, którzy tłumaczą uczniom, jak powinni postępować. Ta formuła jednak już się przeżyła: albo starzy nie mają młodym nic do powiedzenia, albo młodzi nie chcą tego słuchać. Dlatego właśnie w moim liceum za parę dni odbędzie się niezwykła debata pt. „Zapytaj młodych…”.

Konkretnie chodzi o zapytanie młodych, co sądzą o tolerancji wobec imigrantów i uchodźców (zaproszenie na debatę tutaj). Mam nadzieję, że to nie żadna ściema, tylko naprawdę młodzi zasiądą na katedrze, a publiczność będą stanowili starzy. I my, weterani, będziemy mogli zapytać młodych, a oni nam odpowiedzą. Tak przynajmniej rozumiem zaproszenie na debatę „Zapytaj młodych…”.

Ponieważ zawodowo zajmuję się tłumaczeniem uczniom, co powinni sądzić o różnych sprawach, z przyjemnością zrzucę z siebie płaszcz belfra i wcielę się w rolę ucznia. Trochę niepokoi mnie, że w pokoju nauczycielskim nikt nie mówi o debacie. Albo koleżanki i koledzy wstydzą się, że przestali być ważni, albo młodzi chcą pogadać we własnym gronie i starym wstęp wzbroniony. W każdym razie ciało pedagogiczne milczy – i może o to chodzi.