Podwyżki zamiast strajku

Nauczyciele szykują się do wiosennego strajku, a tymczasem Anna Zalewska zapowiada na kwiecień podwyżki wynagrodzeń. I jak tu nie kochać pani minister?

Podwyżki nie są duże, ale liczy się sam fakt dobrej woli (info tutaj, szczegóły tutaj). Gdy cały kraj trąbi, że nauczyciele za dużo zarabiają w stosunku do czasu pracy, rząd idzie na rękę belfrom i zamierza płacić im więcej. Wyobraźmy sobie, jak zareaguje społeczeństwo, gdy w czasie wprowadzania podwyżek nauczyciele rozpoczną strajk. Doprawdy strach będzie wyjść z domu, bo za sam fakt bycia nauczycielem można będzie dostać od ludzi w mordę.

Rząd zna się na łamaniu ducha strajkowego. Najpierw nakazał kuratorom wysłać ostrzeżenia do dyrektorów szkół, aby nie wdawali się z ZNP w spór zbiorowy, tylko próbowali zdusić strajk w zarodku (info tutaj). Dyrektorzy postraszą pracowników i będzie po buncie. Opornym, na których metoda kija nie działa, da się marchewkę, czyli obietnicę podwyżki. W takich warunkach tylko idioci zechcą strajkować. A na idiotów napuści się niechętne belfrom społeczeństwo i będzie po kłopocie.

Brawo PiS – rządzić to wy umiecie.