Czyszczenie szkół z komunistów

PiS podejrzewa, iż w szkołach kryje się jeszcze sporo komunistów, zarówno wśród nauczycieli, jak i pracowników administracji oraz obsługi. Ludzie ci zagrażają dzieciom i młodzieży, dlatego trzeba ich wytropić i usunąć.

Z wnioskiem w tej sprawie wystąpił do ministrów aż pięciu resortów (edukacji, nauki, sprawiedliwości, spraw wewnętrznych oraz obrony narodowej) poseł PiS Jerzy Gosiewski. Problem, wg niego, dotyczy zarówno pracowników uczelni, jak i szkół niższego szczebla. Ukrywa się tam wielu byłych współpracowników SB, władz komunistycznych i innych ludzi, którzy znęcali się nad Polakami w okresie PRL. Teraz nie powinni mieć dostępu do umysłów dzieci i młodzieży (info tutaj oraz tutaj).

Problem jest traktowany przez obecną władzę jako wielce poważny. Podejrzani są wszyscy urodzeni przed 1 sierpnia 1972 r. Zagrożeni są też dyrektorzy, którzy wprawdzie komunistami nie byli, ale przeoczyli komunistę w swojej placówce. To też zbrodnia, może nawet gorsza od osobistego splamienia. Zadaniem przełożonego, przypomina PiS, jest tak prowadzić szkołę, aby nie było w niej żadnego czerwonego.

Data urodzenia świadczy przeciwko mnie, dlatego przeglądam archiwa rodzinne, aby zebrać dowody, że nie byłem komunistą. Mam trochę czasu, gdyż urodziłem się w roku 1970, zatem nie jestem pierwszy w kolejce do zlustrowania. Rozejrzę się wśród kolegów z podstawówki, może który jest PiS-owską szychą w regionie i zechce zaświadczyć, że w okresie PRL jedynym moim przewinieniem było wycieranie dupy po krzakach, picie piwa i palenie papierosów z fajnymi dziewczynami – a to przecież zbrodnią nie jest.