Wiedza o seksie
Środowiska lewicowe zaproponowały wprowadzenie do szkół nowego przedmiotu: wiedzy o seksualności człowieka. Byłby on obowiązkowy i to od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Jedna godzina w tygodniu (religii są dwie). Propozycja jest częścią projektu liberalizującego prawo aborcyjne w Polsce (info tutaj).
Obecnie w szkołach funkcjonuje przedmiot noszący nazwę „przygotowanie do życia w rodzinie”. Można go wybrać od piątej klasy szkoły podstawowej, prowadzony jest też w gimnazjum i liceum (na każdym etapie edukacyjnym jest to cykl ok. 30 lekcji). Rodzice składają oświadczenie, czy dziecko będzie korzystać, czy nie. Na podstawie liczby zgłoszeń dyrekcja ustala, komu powierzyć prowadzenie tego przedmiotu.
Nigdzie nie zatrudnia się specjalisty. Lekcje prowadzą osoby, które są po kursie przygotowawczym, najczęściej wuefiści, biolodzy, a czasem każdy, komu brakuje godzin do etatu – raz polonista, raz fizyk. W szkołach podstawowych często godziny te oddaje się katechetom. Większość dzieci uznaje ten przedmiot za marnowanie czasu i w liceum już go nie wybiera. A wtedy przydałby się przecież najbardziej.
Wiedza o seksualności człowieka (wosc) miałaby więc zastąpić przygotowanie do życia w rodzinie (pdż). Obie nazwy są fatalne. Ale nie o nazwy tu chodzi, lecz o program. Inaczej widzi treść tego przedmiotu lewica, inaczej prawica. O konkretach decydowaliby więc nauczyciele. W zależności od poglądów osób prowadzących dzieci uczyłyby się, albo jak czerpać satysfakcję z seksu, albo jak seksu unikać – najlepiej przez całe życie. Niestety, jest to kolejny przedmiot, obok religii i etyki, który Polaków dzieli. Sytuacja na razie bez wyjścia.
Komentarze
Od pierwszej klasy? Ja bym tam poszła dalej- obowiązkowa od przedszkola. A niech tam, kurs przygotowawczy w żłobku.
Poza tym skąd przekonanie, że prawica uczy unikania seksu przez całe życie? Gdyby tak było, to chociażby drogi minister Radziwiłł nie dochowałby się gromadki dzieci. Szczerze mówiąc czerpanie satysfakcji z seksu nie wymaga przynależności do Razem czy SLD, bo już jeśli chodzi o lewicowość PO, to oni raczej by tej satysfakcji nie mieli. Biedaczki 🙂
Najbardziej przydałoby się w liceum? Raczej najmniej. Biorąc pod uwagę czas, w jakim obecnie dorasta młodzież i interesuje się seksem, liceum to czas, kiedy powinnaś już dawno posiadać najważniejszą wiedzę. Koniec podstawówki i gimnazjum to czas na edukację seksualną. Tymczasem szkoły wpuszczają profesjonalnych edukatorów wówczas, gdy młodzież już wszystko wie (i często jest to zła wiedza) albo zmuszeni są do zajęć z pedagogami, którzy się czerwienią, nie potrafią otwarcie rozmawiać, lecz wyłącznie zakazywać. Czas wreszcie choć trochę odciążyć internet od edukacji seksualnej.
Myślę, że dużo większe znaczenie dla każdego człowieka i dla całego społeczeństwa ma wiedza o żarciu (WOŻ), czy nawet wiedza o robieniu kupy (WORK). Towarzyszy to ludziom dużo dłużej i częściej niż seks, ma ogromne znaczenie dla zdrowia, kultury i zachowań społecznych.
Dlaczego „lewica” nie wprowadzi najpierw takich, dużo ważniejszych przedmiotów, jako obowiązkowych?
Projekt liberalizujący prawo aborcyjne nie jest wymysłem środowisk lewicowych. W takim kierunku podążają zachodnie społeczeństwa na wskutek ogólnie rozumianej emancypacji kobiet i praw człowieka. Jednak tego typu podejście do seksu, a już – o zgrozo – prawa kobiet do decydowania o własnym ciele jest solą w oku Kościoła Katolickiego. Nie dziwmy się zatem, że próby nauczania o seksualności człowieka w szkole przybierają karykaturalną postać. I to tyle na ten temat. Reszta to bicie piany.
prawa kobiet do decydowania o własnym ciele jest solą w oku Kościoła Katolickiego
Prawo kogokolwiek do decydowania o czymkolwiek jest solą w oku Kościoła Katolickiego oraz jego świeckiego ramienia. Celem polskiego Kościoła Katolickiego jest wzięcie za mordę kogo się da, bo polski Kościół Katolicki to nie kościół, tylko totalitarna partia polityczna. Seks i rozmnażanie to tylko wygodne pole konfliktu dla zamordystów.
W liceum? Dobry żart. To była jedyna moja szkoła bez pornografii. Chwała jej za to. Od IV klasy co bardziej zaniedbani przynosili i epatowali.
@snakeinweb
Jużeś się pokazałeś od najlepszej strony na blogu obok, teraz tutaj musisz?
Pamiętam taki odcinek „Krecika”, w którym pokazano jak pan Królik kochał się z panią Królikową, potem jej urósł brzuch a na końcu widać była jak i któredy młode Króliczki wydostaja sie z brzucha pani Królikowej.
A Krecik to chyba nie była bajka dla licealistów lecz znacznie młodszych.
W podstawówce ( chyba w kl. 8-mej ) na przyrodzie było także o rozmnażaniu się królików – nasz „Pan do przyrody” był wtedy chyba jeszcze prawiczkiem, bo strasznie się rumienił.
Wiedzę życiową czerpało się z obserwacji zwierząt domowych, od starszych, „doświadczonych” kolegów potem był van de Velde, Wisłocka …
Myślę, że treści te warto do nauczania wprowadzić stosunkowo wcześnie choć raczej nie w formie odrębnego przedmiotu. Tylko jak to pogodzić z pierdołami głoszonymi w tym temacie przez katechetów – trzeba sie na coś zdecydować by dzieciaki nie zgłupiały.
Przez 12 lat , po godzinie tygodniowo to trochę dużo a już o samej technice i jej doskonaleniu to bardziej pasują ćwiczenia „tete a tete”.
Czy w ciągu 40 lat coś się tym temacie zmieniło, jakieś nowe odkrycia, rewolucyjne zmiany itp ?
Kościół katolicki rozpycha się tylko o tyle, na ile pozwala mu władza świecka. Prusy i Fryderyk II są wymownym przykładem. Komunistyczna Rosja i Chiny to przykłady zbrodniczego zlikwidowania wpływu kościoła, ale w Europie była także rewolucyjna Francja i frankistowska Hiszpania.
Nie tędy droga, czyli nie przez fizyczną eliminację. PRL też w końcu niemało księży zamordował.
Cały widz polega na tym, aby struktury świeckiego państwa/społeczeństwa były równie albo bardziej konkurencyjne wobec tego, co oferuje Kościół. Bardziej atrakcyjne.
Czasami wogóle były.
Do tego potrzeba zapaleńców, aktywistów, ideowców. Nie od pie*niczenia na blogach ale od działania.
@kaesjot 5 sierpnia o godz. 20:23 248783
„Czy w ciągu 40 lat coś się tym temacie zmieniło, jakieś nowe odkrycia, rewolucyjne zmiany itp ?”
Czy w twojej szkole nastoletnie uczennice dostawały do opieki wyglądające jak żywe, lalki-niemowlaki?
Taka lalka ma wbudowaną elektronikę, która steruje jej emocjami, takimi jak śmiech czy płacz. Elektronika ta rejestruje nie tylko zachowanie lalki ale i czas oraz sposób reakcji uczennicy – „mamy”. Kiedy i ile czasu „mama” nosi „dziecko”, kołysze je, mówi do niego, „karmi je”, przewija (bo lalka sygnalizuje siusiu i kupkę), odkłada do łóżeczka.
Uczennice przed takim, np. dwutygodniowym testem, deklarują jak dobrymi „mamami” wydaje się im, że będą. Potem na podstawie zapisów z testu okazuje się, że np. zostawiły dziecko w domu bez opieki albo (te sprytniejsze) pod opieką innej osoby. Lalka wprawdzie zarejestrowała „uspokajające kołysanie” ale głos należał do innej osoby oraz brak było sygnału specjalnej bransoletki, którą miała zaklejoną na swojej ręce „mama”.
Mama była wtedy na zabawie w dyskotece…
Podobno takie dwa tygodnie opieki nad realnie zachowującą się lalką ma zbawienny wpływ na decyzje związane z życiem płciowym nastolatki.
@kaesjot
U nas było rozmnażanie mszaków, paprotników, innych roślin… Rozmnażanie się człowieka już tak dokładnie omawiane nie było.
zza kałuży
5 sierpnia o godz. 23:46
Wtedy były tylko lalki, które po przechyleniu potrafiły zapiszczeć coś, co miało brzmieć jak „ma-ma”
To o czym piszesz to faktycznie byłoby dobre
Jednak przygotowanie takiego programu do ogromna praca dla zespołu fachowców, do tego przeszkolenie nauczycieli, zaprojektowanie i wyprodukowanie niezbędnych pomocy.
Czterech lat może na to nie starczyć a potem przyjdzie inna ekipa, która zajmie się w pierwszej kolejności rozwalaniem tego, co poprzednicy zbudowali, bo ” my wiemy lepiej”.
Z wiekiem staję się coraz bardziej zwolennikiem dyktatury oświeconej.
W dobie Internetu akurat gimnazjalistom i licealistom przydałby się raczej interaktywny portal/portale wiedzy o tej ludzkiej seksualności z dobrymi(!) specjalistami i możliwością zadawania pytań oraz otrzymywania odpowiedzi. PRZYMUSOWE lekcje prowadzone przez pospolite ruszenie „specjalistów z bożej łaski” to tylko pomysł w ramach walki polityczno-ideologicznej 🙁
@belferxxx 6 sierpnia o godz. 11:17 248788
„W dobie Internetu akurat gimnazjalistom i licealistom przydałby się raczej interaktywny portal/portale wiedzy o tej ludzkiej seksualności z dobrymi(!) specjalistami”
Przedinternetowa technika, czyli radio, też potrafiły. Pamiętam program radiowy pt. „Loveline”, który był jednym z moich ulubionych gdzieś pod koniec lat 90-tych. Mogłem podsłuchiwać życie amerykańskich młodych ludzi… 😉
Lekarz, dr Pinsky („dr Drew”) zapewniał obsługę strony fachowej-medycznej a Adam Corolla robił za radiowca – jajcarza – tego co zna „prawdziwe życie”. Słuchacze dzwonili zarówno z problemami miłosnymi jak i dotyczącymi różnych, mniej lub bardziej „wstydliwych” chorób.
Zdrowy sex to podstawa bytu narodu.
Parafrazując Schopenhauera:
Zdrowy sex może zastąpić prawie każdy stopień wykształcenia, lecz żadne wykształcenie zdrowego sexu.