Elbanowscy biorą wszystko?

Elbanowscy wygrali konkurs i zostali partnerem MEN. Będą wydawać unijne pieniądze, ok. 5 milionów zł, organizując konsultacje społeczne na temat zmian w oświacie. Media sugerują, że zwycięska fundacja Rzecznik Praw Rodziców zna się na tym jak świnia na gwiazdach (zob. info).

Nie widzę problemu w tym, że zwycięzcy nie znają się na robocie, którą mają wykonać. Istnieje przecież w Polsce zwyczaj, uświęcony wieloletnią tradycją, że zwycięzca konkursu bierze jako podwykonawców firmy, które przegrały. Zrobi tę robotę rękami fachowców i podzieli się z nimi zyskiem. Tak jest we wszystkich branżach, dlaczego inaczej ma być w oświacie?

Elbanowscy to nazwisko, które wzbudza zaufanie w MEN. Inne instytucje takiego zaufania nie budzą. Kto więc mógł wygrać ten konkurs? Podejrzane – z punktu widzenia PiS – typy czy swoi ludzie? Wiadomo, że swoi. Co z tego, że swoi nie mają doświadczenia w dziedzinie, której dotyczył konkurs? Zatrudnią jako podwykonawców kogo trzeba i robota zostanie zrobiona. W ogóle w to nie wątpię. Tak się u nas działa i w budownictwie, i w transporcie, a nawet w ogrodnictwie. Swoi dostają tort, reszta musi zadowolić się okruchami.

Mam tylko nadzieję, że państwo Elbanowscy wiedzą, co należy z tym zwycięstwem zrobić. Gdyby chcieli – nie daj Bóg – sami wykonać tę robotę i wziąć dla siebie cały zysk, wtedy nie tylko spieprzą wszystko, ale i pogrążą przyjaciół z MEN. Bo to nie jest robota dla nich. Dla nich są pieniądze, cześć i chwała. Dlatego, proszę, nie żałujcie okruchów przegranym instytucjom, bo wam ten tort stanie kością w gardle. Gratuluję zwycięstwa, teraz trzeba pomyśleć, jak podzielić się wygraną i nie wyjść na głupka.