Złodziej w szkole
Zmagamy się z przypadkami kradzieży w szkole. Złodzieje z poprzednich lat szybko wpadali w zastawione sidła, obecny wydaje się być profesjonalistą. Czeka nas trudna walka i pewnie znaczne straty.
W większości szkół, w których pracowałem, chociaż nie we wszystkich, trafiali się złodzieje. W jednych placówkach upubliczniano problem, wzywano policję, zwoływano rodziców, zbierano pracowników, tropiono, goniono itd., a w innych zamiatano problem pod dywan, licząc, że zjawisko samo zniknie. Nie pamiętam jednak, aby proszono inne szkoły, te bardziej doświadczone w zwalczaniu plagi kradzieży, o pomoc. Tymczasem to powinna być standardowa procedura: jest problem, z którym nie dajemy sobie rady, prosimy o radę lepszych.
Zadzwoniłem prywatnie do dyrektora pewnej placówki i przedstawiłem sprawę. Z pokoju nauczycielskiego giną rzeczy. Prawdopodobnie kradnie pracownik, uczeń raczej nie ma dostępu do tego pomieszczenia. Skoro to pracownik – usłyszałem – sprawa jest prosta (z uczniami trzeba by się cackać, udowadniać winę). Należy zwolnić wszystkich, którzy zostali przyjęci do pracy w okresie, kiedy zaczęto kraść, np. w ostatnim roku albo jeszcze lepiej dwóch-trzech. Nie jest to zbyt sprawiedliwe, ale podobno skuteczne.
Komentarze
@gospodarz
To przynajmniej przebywający na urlopach nie są podejrzani 🙂
Broniłem i bronię nauczycieli zawsze ponieważ miewałem wspaniałych. Niestety czarne owce – kilka procent ogółu- tolerowani są przyczyną odium dla całego środowiska. Bez mechanizmu samooczyszczenia trudno oczekiwać zmiany klimatu.
Staliniści są zaskakująco ciągle wśród nas. Jak wiadomo mądry Stalin wychodził z założenia jak zamordujesz pierwszych z brzegu 10 ludzi, to wśród nich zawsze trafi na złodzieja. I to jest najskuteczniejszy sposób walki ze złodziejstwem i korupcją.
To świadczy, że Kościół Katolicki w Polsce jeszcze jest słaby i ma problemy na froncie katolicyzacji państwa. Gdyby był silny to nie byłoby już w szkołach stalinistów. A ci nadal są i czekają na nawrócenie.
Kościele Katolicki. Staraj się lepiej. Jak za mało 2 godzin religii w szkole, to trzeba wprowadzić 4 godziny religii w szkole. Jak matura z religii to za mało to trzeba dla zdania matury wprowadzić egzamin z wojennej krucjaty lub przejścia co najmniej 3.000 kilometrowj pielgrzymki.
Wiem, wiem, że KK jest święty, ale nie jest doskonały. Trzeba będzie kilka tysięcy lat pracować nad sobą by osiągnąć jako taki poziom doskonałości.
W podobnej sprawie, (kradzieże w biurze), Milicja Obywatelska dostarczyła do biura portfel (czy portmonetkę?) wysypaną takim sprytnym proszkiem, który barwił ręce na zjadliwy kolor i był bardzo trudno zmywalny.
Złodziejem okazał się jeden z pracowników; bardzo szybko po „strategicznym pozostawieniu” porfela w kieszeni czyjego płaszcza czy szufladzie biurka (nie pamiętam wszystkich szczegółów) przyszedł do pracy z fioletowymi czy karminowymi paluchami.
Historia jest pewna, bo opowiadała mi o tym moja mama, która tam pracowała. Skoro prawie pół wieku temu były takie sposoby to…
To jest już jakiś absurd. Co ten złodziej może ukraść?
Pieniądze i komórki chyba wszyscy noszą przy sobie? A więc co?
Posuwając się dalej w tym absurdzie proszę mi powiedzieć, czy ostatnio nie zatrudniliście nowego księdza do katechezy? 🙂
A tak na poważnie mała kamerka internetowa mogłaby dużo wyjaśnić.
Ten Pan dyrektor to tak poważnie ? 🙂
>>Nie jest to zbyt sprawiedliwe, ale podobno skuteczne.<<
– skuteczne w jakim sensie? Że kradzieże ustaną?
No fajnie, ale kto będzie pracował?…
W mojej podstawówce, za Dość Głębokiej Komuny, na złodziejstwie przyłapano dwie nauczycielki. Pani W., zatrudniona od niedawna, buchnęła maszynę do szycia z pracowni ZPT. Pani L., nauczycielka z imponującym stażem, zawłaszczyła walory zgromadzone przez uczniów w SKO (rówieśnicy rozszyfrują te skróty bez problemów). Pani W. została wylana, Pani L. jakoś ostała się na posadzie.
Dawno mnie tu nie było, więc -dla padddierżanja razgawora- spieszę w sukurs Gospodarzowi.
Po pierwsze, treść i tonacja wpisu jest ironiczno-sadystyczna; Gospodarz w białych rękawiczkach wkopuje idiotę-dyrektora (konsultanta), za pomocą bloga (to informacja dla pokrewnych czytelników-idiotów, co nie załapali).
Po drugie, wpis ma również aspekt dramatu egzystencjalno-zawodowego, bo przecież o dziecinnej bezradności szkoły i nauczycieli wobec banalnych wyzwań życiowych, jakim jest np. wyedukowane i ugruntowane jako opłacalne społecznie złodziejstwo w Polsce, pisze nauczyciel …filozofii i etyki. Pisze więc o swoich kompetencjach i wynikach edukacyjnych, skoro nie potrafi swej wiedzy i kompetencji zaimplementować (hi,hi) nawet w pokoju nauczycielskim, co dopiero wobec uczniów… Tak można by wnioskować, traktując wpis po tępacku sierioznie i pomijając jego perwersyjną autoironię.
A po trzecie więc, traktując jednak Gospodarza i jego umysłowość z szacunkiem należnym, zapytajmy: co współczesna etyka i filozofia podpowiada w kwestii pragmatyki egzekwowania standardów normatywnych w zamkniętych korporacyjnych kulturach wsobnych jaką jest niewątpliwie pokój gogiczny, jego bytownicy i otoczenie w postaci szkoły, jako instytucji publicznej?
Panie Gospodarzu, niech Pan napisze szczerze, od serca i od umysłu – przecież nikt inny jak Pan właśnie, z racji kompetencji, musi wiedzieć, co robić?
🙂
Barwny proszek, pułapki na myszy czy kamerowanie grona, zostawmy infantylnym prostakom. W szkole, z katechezom, filozofiom i etykom nie wypada… 😉
Serdecznie pozdrawiam, w oczekiwaniu na fachową solucję.
Proszek nie był „barwny” tylko „barwiący”.
Nie mam pojęcia, jakiego sam był koloru. Internety podpowiadają, że taki proszek może być (gdy w słoiczku) – np. biały, ale po nałożeniu za pomocą pędzelka – całkowicie bezbarwny i bardzo trudno dostrzegalny. Łatwy do wzięcia za zwykły kurz.
Są też proszki w różnych kolorach, np. w kolorze drewna wnętrza szuflady… są w aerozolu, są w zawiesinie, w postaci pasty, itd.
Problemy etyczne zaczynają się dopiero wtedy, gdy zawodzi technika. Dlatego w USA nie ma problemu rasizmu tylko tempo budowy więzień ciągle jest zbyt wolne… 😉
Miałem talki przypadek w warsztacie.
Zatrudniłem nowego pracownika. Po krótkim czasie zaczęły mi ginąć półfabrykaty, co powodowało duże straty w produkcji. jako, że nigdy wcześniej nie zdarzały sie takie przypadki, sprawdziłem pod tym katem nowego u jego poprzedniego pracodawcy, Był to strzał w dziesiątkę. Natychmiast rozstałem sie z nim, kradzieże se nie powtórzyły.
Polecam tą metodę Gospodarzowi.
Moją koleżankę również okradał jej pracownik.. Strach kogoś zatrudnić